jak się dziś czujesz...?

miejsce na dowolną inną dyskusję nie dotyczącą schizofrenii

Moderator: moderatorzy

Sooshi
zaufany użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: śr maja 03, 2006 8:16 pm

jak się dziś czujesz...?

Post autor: Sooshi »

temat dziwny może, ale ja bez słów żyć i funkcjonować nie mogę dlatego taki, żale wybieram od tłumienia w sercu , a dziś wyjątkowo bo straciłam kogoś kto był wszystkim ale już nie jest ze mną bo jestem chora... dla niego jestem "chorą psychicznie suką" nienawiść się we mnie miesza dziś jakoś specjalnie i wszędzie oczy widzę i z motylami na łące biegałam a dusza nadal bólem zalana... i jak mała dziwczynka płaczę jakoby mi kto ulubioną lalkę zepsuł...

a Ty jak się dzisz czyjesz...?
kim dziś jesteś...?


------------------------
za "sukę" przepraszam.
KingKong
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: czw maja 04, 2006 11:18 am
Lokalizacja: Warszawa

Ja też się kiepsko czuję.

Post autor: KingKong »

Boję się. Boję się, że coś złego mi się stanie. Że siła do czynienia dobra mnie opuści. Że Bóg straci do mnie cierpliwość. Że przegram sam ze sobą. Że choroba mnie pokona. Że Szatan mnie wytarguje. Że przegram, że się poddam. Ale nie wolno mi wątpić. Nie wolno mi tracić siły. Muszę pielęgnować moją Wiarę, bo to moja najdroższa Strażniczka. Muszę modlić się do Boga, bo od Niego pochodzi Moc, Łaska i Siła. On rozdziela każdemu tak jak zechce. On będzie moim Sędzią. Boję się Go. Boję się że zna moje myśli. Boję. Ale nie tracę mojej zimnej krwi i bezwzględnie i beznamiętnie walczę z wiatrakami mojej pychy, choroby, niezrozumienia. I już mi ciężko, ale na powrót lekko. I już byłem na dnie i już duch mój się topił, a znów pomocna Dłoń wyciągnęła mnie na powierzchnię. Wypłyńcie na Głębię. Zaufajcie Panu. Jego Dobroć to najlepsze lekarstwo na makabrę tej choroby... Chciałbym już zasnąć i pogrążyć się w długim, cichym, odległym śnie. Chciałbym ubrać się w płaszcz zapomnienia. Spocząć w Panu i odejść w niepamięć... Ale moja droga jeszcze nie znalazła swego końca. A moje kroki jeszcze długo będą nosić mnie po tym padole. Mam swoje zadania do wykonania, a Duch mój dopiero budzi się z omdlenia. Wyjdź Pani naprzeciw, przyjmij łaskawie moją pokorną posługę. Jużem gotów, a jeszcze zwlekam. Jeszcze się boję. Bądź blisko Panie Wieków! SAM NIE PODOŁAM.
{Windows XP Pro, Athlon XP 2000+, 512MB, Shuttle AK32, GeForce MX440, SB Live!, ActivePower UPS} / W szpitalu po raz pierwszy w roku:2001 / studiowałem, pracowałem...
Łukasz

Post autor: Łukasz »

Pozdrawiam. To co piszecie naprawdę mnie zaciekawiło. To naprawdę intrygujące. Tyle osobistych wypowiedzi, zwierzeń. To chce się czytać, bo jest szczere. Nie jestem studentem psychiatrii. Czuję się różnie. Nie boję się Boga, ufam Jemu. Miłość usuwa wszelki lęk. W moim życiu było sporo strachu, niepewności. Bałem się szkoły, egzaminów na studiach. Później nie wytrzymałem tego stresu. Ale to już minęło.
Nie włączam radia, telewizora wydaję mi się, że oni wszystko o mnie wiedzą. Czasami wydaje mi się, że inni ludzie znają moje myśli. A może to urojenia. Może to wyobraźnia. Nie mam renty. Boję się bezdomności.
Awatar użytkownika
Nowy
zaufany użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: pt kwie 28, 2006 6:28 pm

Złe samopoczucie

Post autor: Nowy »

Moje złe samopoczucie wynika z tego, że już pół roku siedzę w domu bez pracy, w czerwcu dostałem rentę (częśćiowo niezdolny do pracy). Często śpię (skutek leków) a żona i syn zawsze coś robią. Czuję się niepotrzebny. To powoduje, że jestem zdołowany. Wstyd mi, że żona przychodzi zmęczona z pracy, a ja z narosłym brzuszkiem, wypoczęty, (chory), np. oglądam telewizję.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Złe samopoczucie

Post autor: moi »

Nowy pisze:Moje złe samopoczucie wynika z tego, że już pół roku siedzę w domu bez pracy, w czerwcu dostałem rentę (częśćiowo niezdolny do pracy). Często śpię (skutek leków) a żona i syn zawsze coś robią. Czuję się niepotrzebny. To powoduje, że jestem zdołowany. Wstyd mi, że żona przychodzi zmęczona z pracy, a ja z narosłym brzuszkiem, wypoczęty, (chory), np. oglądam telewizję.
Tak, znam to z doświadczenia własnego i innych, znajomych osób...Ale to nie jest problem - jest zwykle tyle do zrobienia w domu, ze jeśli jedna osoba się poświeca i robi to wsytsko, to ta druga ma zdecydowanie łatwiej...POdejrzewam,że TY bardzo dużo pomagasz swojej żonie (bo nawet gdzies o tym pisałeś), ale tak to jest z tymi pracami domowymi - ze prawie nikt (włącznie z tymi, którzy je wykonują) nie docenia ich znaczenia...TAk jakby to było oczywiste, ze SAMO SIĘ wyprało, SAMO SIĘ ugotowało, SAMO SIĘ pozmywało, SAMO SIĘ posprzatało, SAMO SIĘ uprasowało, zmyło podłogę, wymyło szyby, zmieniło pościel, poukładało w szafie, zrobiło zakupy, wyniosło śmieci, posprzatalo zabawki, pobawiło z dzieckiem, załatwiło sprawy w urzędzie, opłaciło rachunki...uff. Gdzies widzałam takie wyliczenia, ile km pokonuje dziennie osoba wykonująca ww prace domowe i...wyszedł z tego niezły maraton.Co dzień! PO prostu, bądź obiektywny, Nowy: Twojej rodzinie byłoby dużo ciężej żyć i się organizować, gdybyś im tego codziennie nie ułatwiał :) A,że się poświęcasz dla ich dobra, to dla mnie oczywiste - przeciez w tym samym czasie, zamiast robic dla nich to wszystko mógłbys sobie pojechac na wycieczkę za miasto, albo posiedziec w kilku innych miłych miejscach, nie mówiąc juz o tym,ze mógłbys po prostu pójść do parku i w krzaczorach pić piwo z kolegami przy kartach :lol: Tak,że uwazam, Nowy,ze TWoja rodzina powinna Cię co dzień witać okrzykami radości, jako prawdziwego UŁATWIACZA ŻYCIA WŚRÓD RUTYNOWYCH CZYNNOŚCI DOMOWYCH.

Ahoj, wszyscy Ułatwiacze Codzienności!
Pozdrawiam.
Gość

Post autor: Gość »

Jestem nie zadowolony bo jestem samotny. Nie mam tej drugiej połówki. Czasem boję się że nawet jak kogoś poznam to może mi palma uderzyć z zachwytu. Mimo że mam pracę, plany na przyszłośc wciąż czuję sie nie spełniony. Zastanawiam sie czasami czy to nie efekt brania leków, możliwe że potęguje te uczucie. Aby nie wprowadzać w zły humor powiem, że żyję nadzieją i wierzę, że ta osoba gdzieś tam jest (tak samo jak ja dla niej gdzies tam jestem) i w końcu na siebie wpadniemy.
WsB
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: wt lip 18, 2006 5:41 pm

;]

Post autor: WsB »

czuje sie dzis fatalnie
Awatar użytkownika
Nowy
zaufany użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: pt kwie 28, 2006 6:28 pm

Re: Złe samopoczucie

Post autor: Nowy »

moi pisze:
Nowy pisze:Moje złe samopoczucie wynika z tego, że już pół roku siedzę w domu bez pracy, w czerwcu dostałem rentę (częśćiowo niezdolny do pracy). Często śpię (skutek leków) a żona i syn zawsze coś robią. Czuję się niepotrzebny. To powoduje, że jestem zdołowany. Wstyd mi, że żona przychodzi zmęczona z pracy, a ja z narosłym brzuszkiem, wypoczęty, (chory), np. oglądam telewizję.
Tak, znam to z doświadczenia własnego i innych, znajomych osób...Ale to nie jest problem - jest zwykle tyle do zrobienia w domu, ze jeśli jedna osoba się poświeca i robi to wsytsko, to ta druga ma zdecydowanie łatwiej...POdejrzewam,że TY bardzo dużo pomagasz swojej żonie (bo nawet gdzies o tym pisałeś), ale tak to jest z tymi pracami domowymi - ze prawie nikt (włącznie z tymi, którzy je wykonują) nie docenia ich znaczenia...TAk jakby to było oczywiste, ze SAMO SIĘ wyprało, SAMO SIĘ ugotowało, SAMO SIĘ pozmywało, SAMO SIĘ posprzatało, SAMO SIĘ uprasowało, zmyło podłogę, wymyło szyby, zmieniło pościel, poukładało w szafie, zrobiło zakupy, wyniosło śmieci, posprzatalo zabawki, pobawiło z dzieckiem, załatwiło sprawy w urzędzie, opłaciło rachunki...uff. Gdzies widzałam takie wyliczenia, ile km pokonuje dziennie osoba wykonująca ww prace domowe i...wyszedł z tego niezły maraton.Co dzień! PO prostu, bądź obiektywny, Nowy: Twojej rodzinie byłoby dużo ciężej żyć i się organizować, gdybyś im tego codziennie nie ułatwiał :) A,że się poświęcasz dla ich dobra, to dla mnie oczywiste - przeciez w tym samym czasie, zamiast robic dla nich to wszystko mógłbys sobie pojechac na wycieczkę za miasto, albo posiedziec w kilku innych miłych miejscach, nie mówiąc juz o tym,ze mógłbys po prostu pójść do parku i w krzaczorach pić piwo z kolegami przy kartach :lol: Tak,że uwazam, Nowy,ze TWoja rodzina powinna Cię co dzień witać okrzykami radości, jako prawdziwego UŁATWIACZA ŻYCIA WŚRÓD RUTYNOWYCH CZYNNOŚCI DOMOWYCH.

Ahoj, wszyscy Ułatwiacze Codzienności!
Pozdrawiam.
Moi! To mój okrzyk histerii. Mam więcej pretensji do siebie niż do mojej rodziny. Ale mam nadzieję, że ten nastrój minie i wszystko wróci do normy.
Moi! Dziękuję Ci za tak wiele otuchy.
Awatar użytkownika
Darius
moderator
moderator
Posty: 2331
Rejestracja: wt maja 16, 2006 11:19 am
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: Darius »

A ja teraz siedzę w pracy i przeglądam to forum. Uwielbiam swoją pracę i jest mi z tym dobrze.
Pozdrawiam
Kocham życie - ale czy życie kocha mnie???
haker76
zaufany użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: wt lip 11, 2006 11:55 am

Post autor: haker76 »

Od niedawna jestem użytkownikiem forum,ale codziennie przeglądam i z ciekawością je czytam.I muszę wam coś powiedzieć,jesteście inteligentni,o wiele bardziej,niż wielu zdrowych ludzi.To,co mnie przyciąga w tym miejscu,to szczerość i spontaniczność wypowiedzi,brak zakłamania,na prawdę,jesteście spoko ludzie.A odnośnie tematu,czyli samopoczucia,każdy ma lepsze i gorsze dni.Ja choruję długo,połowę swojego życia,a dopiero od 4 lat pobieram rentę socjalną.Dlatego,tak póżno,gdyż nie miał kto pokierować mną i doradzić,jak śię o nią starać.4 lata temu trafiłem do szpitala i trafiłem na wspaniałą doktor,w tym czasie była ordynatorem.Po wyjściu ze szpitala kolejny raz starałem się o rentę i tym razem się udalo.W dużej mierze zawdzięczam to właśnie tej doktor.Od 4 lat leczę się u tej lekarz i mogę stwierdzić,że jest psychiatrą z powołania,jestem wdzięczny losowi,że spotkałem Ją na swojej ścieżce choroby.Nie było u mnie od tamtego czasu nawrotu,oczywiście mam czasami ciężkie dni,czasami łapię doły,ale to nic w porównaniu do koszmaru choroby.Marzę o tym,żeby jak najdłużej być w fazie remisji.Coś wam jeszcze powiem,wielu z was zwierza się,że popija i to nie szkodzi.Nic bardziej błędnego.Nawet piwo od czasu do czasu szkodzi,jest dużo większe ryzyko nawrotu.Czy nie lepiej powiedzieć sobie-nie piję,nie ma wyjątków,nie ma takiej okazji,żebym wypił?Ja mam tą zasadę,od czerech lat nie wypiłem ani kropli,nawet piwa i polecam to wszystkim,mającym schizę.Każda kolejna dawka alkocholu,to kolejny gwóżdż do trumny.Pomyślicie,że smęce,może tak,ale doświadczyłem tego na własnej skórze,wiele razy,gdy było ze mna dobrze,zaczynałem pić i za każdym razem było tak samo,kończyło się tak samo-nawrót,szpital.W końcu dotarło do mnie-zdrowie tak,wóda nie. :!:
Awatar użytkownika
maliana
zaufany użytkownik
Posty: 1064
Rejestracja: wt lip 04, 2006 6:13 pm
Gadu-Gadu: 8098683
Lokalizacja: Końskie, świętokrzyskie
Kontakt:

Post autor: maliana »

haker76 pisze:Coś wam jeszcze powiem,wielu z was zwierza się,że popija i to nie szkodzi.Nic bardziej błędnego.Nawet piwo od czasu do czasu szkodzi,jest dużo większe ryzyko nawrotu.Czy nie lepiej powiedzieć sobie-nie piję,nie ma wyjątków,nie ma takiej okazji,żebym wypił?Ja mam tą zasadę,od czerech lat nie wypiłem ani kropli,nawet piwa i polecam to wszystkim,mającym schizę.Każda kolejna dawka alkocholu,to kolejny gwóżdż do trumny.Pomyślicie,że smęce,może tak,ale doświadczyłem tego na własnej skórze,wiele razy,gdy było ze mna dobrze,zaczynałem pić i za każdym razem było tak samo,kończyło się tak samo-nawrót,szpital.W końcu dotarło do mnie-zdrowie tak,wóda nie. :!:
Jestem za....
(...)swoim aniołom dał rozkaz o tobie
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach(...)
Sooshi
zaufany użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: śr maja 03, 2006 8:16 pm

Post autor: Sooshi »

psycho doll.
dzis nienawidze Boga
dzi nienawidze zycia
kocham krzyk
chlastam marzenia
wyciskam ostatki krwi
ronie ostatnie lzy
w sercu susza,
Awatar użytkownika
Darius
moderator
moderator
Posty: 2331
Rejestracja: wt maja 16, 2006 11:19 am
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: Darius »

psycho doll.
dzis nienawidze Boga
dzi nienawidze zycia
kocham krzyk
chlastam marzenia
wyciskam ostatki krwi
ronie ostatnie lzy
w sercu susza,


Tak Sooshi czułaś się m-c temu, a jak dzisiaj?.
Kocham życie - ale czy życie kocha mnie???
Sooshi
zaufany użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: śr maja 03, 2006 8:16 pm

Post autor: Sooshi »

dziś świat inne ma barwy
czerwień w róż się zmienia
marzenia pukają do serca
lecz nadal szare łzy.
basiaN2
zaufany użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: wt wrz 12, 2006 5:03 pm

Post autor: basiaN2 »

jak zawsze fatalnie
Sooshi
zaufany użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: śr maja 03, 2006 8:16 pm

Post autor: Sooshi »

fatalność czasem piękan bywa
ze łzami pomieszana
z uśmiechem

słowa.
nie potrafię inaczej.
Chors
zaufany użytkownik
Posty: 1707
Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
Lokalizacja: United States of Love
Kontakt:

Post autor: Chors »

Rzuciłem leki i postanowiłem że idę za rok do szkoły. Nie mam już myśli samobójczych. Czuję że zaczynam nowe życie. Wciąż jestem chory i do końca życia będę ale dałem radę 20 lat dam i więcej. jest naprawdę nieźle a miałem już nieżyć. Chociaż szczyt marzeń to to nie jest, wogóle niewiele mam marzeń ale skończę tą szkołe i coś w życiu będę robił a nie zastanawiał się czy podciąć żyły czy się otruć. Będzie ciężko ale wierzę że dam radę. Po raz pierwszy od dawna wierzę że mi się coś w życiu uda.
Chors
zaufany użytkownik
Posty: 1707
Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
Lokalizacja: United States of Love
Kontakt:

Post autor: Chors »

Wkurwiłem się, chcę walczyć :!: :!: :!: :!: :!: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
basiaN2
zaufany użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: wt wrz 12, 2006 5:03 pm

Post autor: basiaN2 »

tak trzymaj chors!!:)
Sooshi
zaufany użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: śr maja 03, 2006 8:16 pm

Post autor: Sooshi »

zdnia na dzien gorzej
z dnia na dzien zle
usmiech odchodzi
tak slodka ona byla
i jusz sie nie ukryje
ja musze o niej snic
:( :( :(
ODPOWIEDZ

Wróć do „inne”