moja historia

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
jazzmad
zarejestrowany użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 09, 2010 2:51 pm

moja historia

Post autor: jazzmad »

Witam wszystkich

Koczuje na tym forum od dluzszego czasu, ale dopiero dzisiaj sie zarejestrowalem...cos podkusilo mnie by napisac.
Jak pamietam od zawsze bylem inny mialem wlasny swiat, w zasadzie to nawet nie wiem czy jest on wlasny.
Pare lat temu lekarka psy stwierdzila ze mam dystymie, pozniej fobie spoleczna. Ogolnie boje sie ludzi nie umiem zupelnie rozmawiac z ludzmi na inne tematy niz techniczne zwiazane z moim wyksztauceniem, wg mnie jest to swego rodzaju maskowanie strachu przed tym ze ktos odkryje moje chore mysli, i moj caly strach, kiedy tylko rozmowa schodzi na tematy spoleczne naturalne dla ludzi zaczynam sie denerwowac, zmienia mi sie mimika twarzy, w glowie pojawiaja sie mysli przeszkadzajki, taki narrator komentujacy kazde zaslyszane zdanie, mysli analizujace kazdy wyraz... kazdy wyraz ma przeciez jakis sens kazde zdanie jest przeciez wypowiedziane w jakims konkretnym celu, wtedy zupelnie nie moge sie skupic na temacie rozmowy.. i zazwyczaj rozmowa sie ucina i konczy w niennaturalny sposob. Ludzie odbieraja mnie jako gbura lub osobe pozbawiona jakiejkolwiek empati. Jest w tym duzo racji bo bardziej koncentruje sie na sobie niz na tym co ktos chce mi powiedziec. Rzadzi mna strach a zasady zycia ustala dazenie do unikania go, i wszystkiego co go powoduje. Nigdy nie mialem przyjacol ani kolegow. Pewnego razu zdazyl sie cod poznalem dziewczyna ktorej sie oswiadczylem...studiowala psychologie, byla dla mnie calym swiatem..lecz mnie zostawila i nie dziwie sie temu wogole, ciagle bylem zmeczony, pozbawiony jakiejkolwiek energi zyciowej, chociaz bedac znia mialem jej duzo wiecej niz jak bylem sam. Zapisalem sie do bardzo dobrego psychiatry do ktorego chodze raz na miesiac, za wizyte place 300pln,. Chce przestac bac sie ludzi chce moc z nimi normalnie rozmawiac, chce okielznac swoje mysli, chce byc naturalny nie sztuczny. Czasem dzieje sie tak ze mam w glowie dwie rownolegle mysli jedna jest narratorem a druga ta przeszkadzajka mowiaca mi co mam robic co mam mowic, czy to jest normalne czy ktos z Was tak ma? . Spac nie moge gdy zasne to zawsze mam koszmary, ktore sa tak bardzo realne ze budze siez krzykiem a w zasadzie to budze nimi caly dom...tak mieszkam z rodzicami, ktorzy bardzo sie o mnie martwia. Od jakiegos czasu znalazlem panaceum na stres i kontakty miedzyludzkie zaczelem pic zastanawiam sie jaki to moze miec skutek w dalszym leczeniu.
Ostatnio zmieniony wt mar 30, 2010 4:10 pm przez jazzmad, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: moja historia

Post autor: zbyszek »

Marihuana ma fatalne skutki właśnie ze względu na schizofrenię - trafiłeś z nią w dziesiątkę !

Jazzmad, witamy Cie na naszym forum. Fajnie, że piszesz o sobie. Według mnie fobie są uleczalne. To się chyba robi przez pewien rodzaj desensybilizacji. Polega to na zbliżaniu się do czynnika wywołującego fobię tak daleko jak możesz bez stresu, a potem cofania się. W Twoim przypadku to mogłoby być nawiązywanie rozmowy z jakąś miłą osobą, a potem jakiś czas odstępu od niej. Po prostu iść tak daleko, jak możesz bez stresu.
jazzmad
zarejestrowany użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: wt mar 09, 2010 2:51 pm

Re: moja historia

Post autor: jazzmad »

te kilka zdan ktore napisalem o sobie to tylko wieszcholek gory lodowej jaka we mnie siedzi..znow jestem cholernie daleko od domu a chcialem nawiazac jakis kontakt powiedziec cos o sobie ludzia ktorzy maja potecjal wrazliwosci. Czy ktos z Was bierze badz bral Ketilept ? Czy to dobry lek?
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: moja historia

Post autor: Ryszard »

Myślę że to eszcze nie schizorenia, choć normalne to nie jest. Dobrze że masz kontakt z lekarzem, tylko on może tu pomóc. Schizofrenicy z reguły neguja fakt że już są chorzy dopóki nie wyląduja na ostrym dyrzurze w szpitalu psychiatrycznym (mój przypadek), wtedy już jest za późno aby temu zapobiec, to sie już stało ... dalej nic nie wiadomo jak sie to rozwinie. W moim przypadku po 6 latach wyszedłem z tego bez szwanku, od 18 lat jestem zdrowy. Zapobieganie to możliwie wczesny kontakt z lekarzem i zmiana trybu życia, nie wolno sie izolować, trzeba jak najwięcej różnorodności i kontaktu z ludźmi. Sen jest bardzo ważny, to trzeba ustabilizować przede wszystkim ... no i różnorodność zajęć i kontaktów ma kluczowe znaczenie aby w to nie wdepnąć (np. w schizę).
Melisa
zaufany użytkownik
Posty: 740
Rejestracja: pt sty 12, 2007 10:44 pm

Re: moja historia

Post autor: Melisa »

Rzeczywiście, czasem kiedy wszystko wydaje się wymykać spod kontroli a życie boli, istnieje pokusa znieczulania się alkoholem lub co gorsza jakimś ziołem. Ale niestety jest to chyba najgorsze co można w takiej sytuacji zrobić. Problemy nie znikną, pogłębią się i skomplikują, można się nieźle przy tym zapętlić.
Życzę cierpliwości. Sam piszesz, że po kepilepcie czujesz się jakby lepiej. Nie piszesz jak długo przyjmujesz ten lek. Działanie leku można czasami ocenić dopiero po kilku miesiącach regularnego przyjmowania, ale pod warunkiem że nie drinkujesz w tym czasie.
Melisa
mecz
bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz paź 24, 2021 12:16 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: mecz »

Mężczyzna, lat 32. Ze mną jest tak, że oficjalnie zachorowałem w 2015 r. (wtedy uznałem sam, że jestem chory psychicznie, bo trafiłem do szpitala psychiatrycznego)
Ojciec był też chory psychicznie na schizofrenię paranoidalną, a u matki tylko podejrzewam, że jest chora.

Generalnie problemy z psychiką miałem od dziecka. Czasem jak byłem jeszcze bardzo młody to odczuwałem stan pustki, jakby nie było nic poza światem, w którym się znajduję i ogarniał mnie ogromny strach (ze względu na to, że nie tłumaczono mi wielu światopoglądów tylko wychowano mnie w jednym katolickim (ja jako dzieciak "odczuwałem," że boga nie ma)) w tym stanie, bardzo często płakałem z tego powodu, ale matka z ojcem nie kumali co mi jest. Czasem zdarzało się, że przed snem "spadały z sufitu" ogromne głazy i mnie "przygniatały" oczywiście nie dosłownie, ale miałem takie przeżycia.
Miałem też kiedyś sen, że spadłem w przepaść i umarłem. Obudziłem się "w chwili śmierci" - wówczas cały w mrowieniu (całe ciało było jak odrętwiałe i odczuwałem mrowienie)
Odnoszę wrażenie, że też przez ten sen chciano mi przekazać, iż we mnie jest już kto inny niż był wcześniej. (z punktu widzenia religijnego polskiego, że zmieniono mi duszę)
We śnie, jak byłem dzieckiem pamiętam jeszcze sen, gdzie podróżowałem w przestrzeni kosmicznej i widziałem podobne obrazy ukazane w filmie "Kontakt" gdzie główna bohaterka miała przedstawione jak wygląda przestrzeń kosmiczna podczas podróży.

Problemy z poczuciem pustki skończyły się po liceum. Inne zniknęły wcześniej.

W 2013r. dowiedziałem się i zrozumiałem w jakiej sytuacji się znalazłem. I nie było to dla mnie komfortowe psychicznie, ponieważ okazało się, że od urodzenia mieszkałem w budynku przeznaczonym do rozbiórki i adres pod którym byłem zameldowany był z wadą prawną (wg moich standardów formalno-prawnych)
Wymeldowałem się stamtąd w 2014 r. i przez ok. cały rok nie miałem nigdzie (ani w Polsce, ani zagranicą) meldunku.
Zrobiłem oto imbę w rodzinie, ale uznali, że to choroba psychiczna.(poszliśmy razem z rodzicami i siostrą do lekarza ojca, żeby wyjaśnić co mi dolega - oczywiście diagnoza "schizofrenia paranoidalna") Zarzuciłem wtedy rodzicom, że nie są moimi prawdziwymi rodzicami, bo normalni rodzice nigdy nie zameldowali by dziecka w budynku przeznaczonym do rozbiórki. (Jeden stryj dostał mieszkanie z żoną bo zrobili ekspertyzę techniczną która oceniała stan techniczny budynku tak tragiczny, że wartość tego zabudowania określono na kwotę którą zapłaci się za rozbiórkę. Wówczas mojego chorego psychicznie ojca (aktualnie nie żyje już) zostawili w tym budynku z starą matką (z pewnego powodu, o którym nie napiszę)

Wyjechałem/uciekłem z Warszawy do Krakowa. A od tak, odwaliło mi i zrobiłem "wypad na gigant" (tak mnie określono w Krk, po rozmowie z szpołeczniakami. Szwędałem się po mieście jako bezdomny. Złożyłem tam do prokuratury zawiadomienie o tym dlaczego zostałem zameldowany w budynku przeznaczonym do rozbiórki w Warszawie i nikt tego nigdy nie skontrolował przez tyle lat(jestem wkur... na proboszczów, nauczycieli, rodzinę) (myślałem, że sprawa jest na tyle istotna, bo to wiąże się z całością życia pod względem formalno-prawnym. Prokuratura umorzyła wszczęcie postępowania ze względu na przedawnienie. Wróciłem do stolicy aby odebrać decyzję prokuratora i postanowiłem później ponownie "uciec" do Krakowa, ale założenie było takie, że na stałe. Miałem status bezdomnego.

To było na przełomie 2014/2015 r. Życie bezdomnego w Krk jest spoko. Kilka jadłodajni, wtedy było też kilka miejsc do noclegów. Żyć nie umierać. Sielanka. Zero odpowiedzialności.
Bywałem w różnych miejscach gdzie można było posiedzieć (głównie dw. główny, galerie handlowe, uniwersytety (Jagielloński w centrum i Ekonomiczny - blisko dworca) no i miejscówki gdzie były ławki albo jakiś kawałek wolego terenu, aby się położyć na glebie i odpocząć od łażenia.

Ostatecznie trafiłem do szpitala Babińskiego "na leczenie". Stwierdzono "schizofrenię paranoidalną" W połowie 2015r. Uśpiło to mnie na kilka lat.

Wróciłem do Warszawy, zamieszkałem z rodzicami, ojciec mnie zameldował pod adresem bez wady prawnej.
Zacząłem pracować w ochronie. Losy się tak potoczyły, że trafiłem wtedy do ochrony ekskluzywnego "serwisu Ferrarii" na Okęciu przy Al. Krakowskiej (dawny Peugeot) Aktualnie chyba już się stamtąd wynieśli.
Popracowałem z 1,5r. i postanowiłem zmienić obiekt ze względu na "odpowiedzialność" którą menager serwisu zrzucał na ochroniarzy. Zmienił się później mój pracodawca, ale pracowałem też ochronie. Obiekt był na moim osiedlu, więc chodziłem do pracy pieszo.

Potem byłem w szpitalu na oddziale psychiatrycznym 2 razy w 2017 r. i 2019r. w Bródnowskim w Warszawie. Po drugim pobycie moja lekarz psychiatra z przychodni oznajmiła, że nie mogę pracować na noce. Tak się zakończyła moja praca w branży ochroniarskiej.

Pod koniec 2019 r. złożyłem wniosek o rentę do ZUS-u. Przyznali mi na kilka lat. Od tamtego czasu siedziałem w domu i ograniczałem kontakty. Byłem na jakimś kursie komputerowym, ale przez pandemię nie dokończyli.

Wstawka z COVID-em

Na początku grudnia 2020 r. "postanowiłem" na podstawie "inspiracji" zacząć się odchudzać i oczyszczać. Wg głosów byłem zanieczyszczony metalami ciężkimi i nie mogłem się "teleportować".

No to przyszedł grudzień i zacząłem post wodny. Po dwóch tygodniach mama wezwała psychiatrę do domu bo powiedziałem jej, że zacząłem mieć przekaz głosowy. Oczywiście powiedziałem, że zamierzam kontynuować post i muszę się oczyścić. Nagadałem wtedy wiele dziwnych słów, że wg tego lekarza ewidentnie byłem pobudzony. Stwierdziłem m.in. żeby mnie zidentyfikował na podstawie nr mózgu, bo przestałem wierzyć w system identyfikacji, który jest obecnie. Wtedy zacząłem mieć tak chamski i ciągły przekaz z zaświatów/równoległej rzeczywistości/piekła.

Post trwał do końca stycznia, czyli ok. 2 miesiące. Zacząłem się słaniać na nogach, więc mama wezwała karetkę. Zabrali mnie na SOR w Praskim. Przeleżałem całą noc na SORze. Miałem słuchane i gadane.
Późnej przewieźli mnie do Bródnowskiego. Tam też poleżałem z pół dnia na sorze i wysłali mnie do Drewnicy do Ząbek. Tam słuchane i gadane i nie dali mi odpowiednich leków.

Po dwóch tygodniach, w połowie lutego zacząłem się słaniać na nogach, nagle upadać na podłogę. Od razu domyśliłem się, że mogę mieć Covida. Zanim mi zrobili test okazało się, że starszy koleś z którym rozmawiałem ma Covida. Najpierw on trafił do izolatki a później po pozytywnym teście, ja.

Przewieźli mnie do Siedlec z oddziałem covidowo-psychiatrycznym.

Potem mnie przewieźli do Radomia. Tam byłem na neurologii covidiowej i w innym szpitalu na rehabilitacji neurologicznej.

Stwierdzili polineuropatię. Niewładne dwie stopy.

W lipcu wróciłem do domu. Od tamtej pory mam rehabilitację domową.

Byłem w międzyczasie w prywatnym ośrodku zdrowia na rehabilitacji pod Warszawą.

Zaczynam ponownie słabiutko ruszać palcami i także całymi stopami.

A głosy obecnie tylko komentują albo dyskutują przy moim pytaniu :)

przekazy głosowe od 16 lipca , użytkownik nw:
https://nowaziemia.com.pl/viewtopic.php?p=24828#24828

A tu w opiniach napisałem trochę:
https://swiatprzychodni.pl/osrodki/rado ... go/#opinie

A tu o zachorowaniu na Covid:
https://nowaziemia.com.pl/viewtopic.php?p=24812#24812
mecz
bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz paź 24, 2021 12:16 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: mecz »

W 2015r. tu pracowałem:
Obrazek

Aleja Krakowska. Warszawa.

Teraz jest tam serwis Bosch-a

https://goo.gl/maps/ar9JkzjbygxZ94569
mecz
bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz paź 24, 2021 12:16 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: mecz »

A tu w 2011r.

Urząd Skarbowy Praga

Jako urzędnik

Jagiellońska

Obrazek
Ostatnio zmieniony ndz paź 24, 2021 4:09 pm przez mecz, łącznie zmieniany 1 raz.
mecz
bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz paź 24, 2021 12:16 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: mecz »

A tu też trochę posiedziałem.
Spark Warszawa
Obrazek
Awatar użytkownika
Digital
zaufany użytkownik
Posty: 3639
Rejestracja: wt sty 22, 2019 5:24 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: Digital »

Smutna historia. Może się jeszcze wszystko jakoś ułoży, trzymam za ciebie kciuki.
mecz
bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz paź 24, 2021 12:16 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: mecz »

Smutna nie smutna, mam zajeb/iste/oszcze historyjki do opowiadania :D

Teraz to już patrzę na to z przymrużeniem oka.

Co ma być to będzie.
Awatar użytkownika
Digital
zaufany użytkownik
Posty: 3639
Rejestracja: wt sty 22, 2019 5:24 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: Digital »

Opowiadaj nie krępuj się, tu dziesiątki osób czytają jak nie setki, większość często nawet nie zalogowana. Sam tak czytałem to forum lata całe i nie miałem odwagi by się zarejestrować.
mecz
bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz paź 24, 2021 12:16 pm
płeć: mężczyzna

Re: moja historia

Post autor: mecz »

Wczoraj na lurku trochę napisałem.

https://lurker.land/post/MootDlf4B
Muszę, trochę wyrzucić z siebie, więc opiszę co nieco.

Z własnych przemyśleń i głosów z mojej historii życia, to byłem przygotowywany, aby zostać marionetką polityczną.
Swego czasu udzielałem się w różnych kręgach politycznych, ale nie formalnie, tylko nieformalnie.

Miałem przez głosy w głowie przekazane różne relacje z dziwnych wydarzeń, w których mój klon "po tamtej stronie" wykonywał dziwne zachowania.

Z historii, którą przeżyłem i głosów dowiedziałem, się że np. jestem gwiezdnym dzieckiem, inni nazywają to dzieckiem indygo jeszcze inni. jak lekarze. oceniają to jako chorobę psychiczną.

Zresztą gdziekolwiek gdzie czytałem info o schizofrenii, było stwierdzone, że tacy ludzie mają zwykle poczucie "misji"

Z jednej relacji głosowej odnośnie mojej historii było to, że obecne życie, które mam jest jakby zaplanowane przez otoczenie lub wręcz jedną rodzinę, która traktowała moje najbliższe otoczenie jak parobków, którzy wykonywali ich polecenia, aby przygotować mnie do czegoś.

Będąc w szpitalu psychiatrycznym jeden pacjent, nie wiem dlaczego ale powiedział mi wprost, że jego rodzina "wykorzystywała" mnie do swoich celów i oszukiwała np. na paragonach moją rodzinę.

Za moje wychowanie od tych głosów usłyszałem, że moi prawdziwi rodzice "płacą" z zagranicy.

Z tego co zaistniało z mojego życia, usłyszanych głosów i np . snów, mogę określić, że miałem być w pewnnym momecie życia: francuzem, niemcem, anglikiem (tam się ponoć urodziłem), rosjaninem (miałem kontakty głosowe po rosyjsku swego czasu) ostatecznie miałem porzucić katolicyzm i zostać "amerykanskim żydem" bo "pieniądze zostały zapłacone za wychowanie"

Wątek hiszpański też był.

Generalnie to "wokół" mnie przez to, że "oficjalni" rodzice byli rozgrywani jak małe dzieci, toczyło się bardzo dużo różnych wpływów. Po latach zrozumiałem, że każdy z mojej nazwijmy to, oficjalnej rodziny, miał profity za moje wychowanie.

Obecnie mam wyje*ane na jakąkolwiek religie. Narodowość,... hmm... Uznaję siebie za Polaka i posługuję się językiem polskim. Czy jestem ateistą? Ja bym nazwał to po prostu, że jestem i żyję, a to co sobie ktoś o mnie myśli, albo mnie próbuje ubrać w słowa, które mu pasują, to już mnie nie interesuje. Zastanawiam, że także nad tym skąd są głosy, które do mnie czasem przemawiają.

Z głosów dowidziałem, że tak jak przepowiedział o. Klimuszko, język polski będzie nauczany na całym świecie. Zresztą to co wypisywałem na innych forach, wręcz jasno określiłem, że język polski jest językiem bogów.

-------------------
Pojęcia "ktoś" i "nie" odnosiły się z głosów do boga o pseudonimie "Ktoś" i boga o pseudonimie "Nie" w równoległej rzeczywistości (przedstawiano to jako piekło, już o tym pisałem na innym forum)

Nazwy używane w przestrzeni publicznej "świat" "jak", "nie", "ktoś", "nikt", "nik" , "nick" i wiele innych odnoszą się do pewnych osób w społeczeństwie, być może nawet do mnie.

--------------------
"Gramy do końca świata i jeden dzień dłużej"
koniec świata - oznacza, że osoba o tym pseudonimie miała odejść z tego świata do tamtych "po drugiej stronie" i to miało być wydarzenie na cały świat relacjonowane.

Rozumiecie, jak używając zwykłego słownictwa każdy człowiek przekazuje realizację "planu"

--------------------
"Nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne"

W necie jest czasami potwierdzenie, ze "nie jestem robotem" po polsku.

Ja to rozumiem w ten sposób, że "roboty" "nie" przekonają nas, że prawda jest prawdą, a kłamstwo jest kłamstwem.
---------------------
Hodowla jedwabników

Dotyczy wychowania "gwiezdnych dzieci"

Jedwab miał w pewnym momencie iść do NIK-u aby wyjaśnić "hodowlę" jedwabników - czyli gwiezdnych dzieci
----------------------
Zostałem, źle ulokowany. Miałem trafić do mieszkania na Srebrnej w Warszawie, w zwykłym bloku.

(afera z wieżowcem na Srebrnej i jakąś dużą kasą przelaną na konto z Hong-kongu do banku PEKAO, która została zablokowana, a kilka dni potem osoba, która przelała te pieniądze i chciała wyjaśnić tę sprawę nagle umarła )
Część kasy za moje wychowanie zgarnął chyba PiS i kasa jest na kontach pewnej fundacji. PO też miało z tego kasę.
------------------------
Mam siostrę, która została gdzie indziej ulokowana i możliwe, że w ogóle jej nie znałem.
------------------------
Możliwe, że to co powyżej to przykrywka, bo zostałem porwany za granicą prawdopodobnie z Francji jakiejś bogatej rodzinie, która płaciła za moje wychowanie jako haracz.
-----------------------
Jednak kasa z mojego konta została zamknięta ostatnio i zrobili wojnę, żeby to nie wylazło.
-----------------------
Dokładnie jest tak, że mam wrażenie, że coś lub ktoś gra moim umysłem, a efektem ubocznym, jest to, że skoncentrowano na mnie uwagę wielu "wpływów" i " mocy" niekoniecznie tylko z tej rzeczywistości…
------------------------
Odnoszę wrażenie, że jestem "w centrum uwagi"

Oczywiście możecie to potraktować jako "wynaturzenia" schizofrenika.

Jednak to co się działo wokół mnie, w mojej historii było i jest bardzo dziwne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”