zaczyna sie???
Moderator: moderatorzy
zaczyna sie???
Zapomniał,że mówił mi,że mnie kocha...nie pamięta,że zostawił mnie w knajpie i poszedł gdzieś....zadzwonił dziś rano ździwiony pytając "czemu jesteś na mnie zła???przecież nie mówilem,ze wróce....Ty też sie świetnie bawiłaś..." cholera....komu bardziej odbija mnie czy jemu????faktycznie nie mówił,że wróci... :? i faktycznie dobrze sie bawiłam,bo nie mam charakteru cierpiętnicy... :oops: o co chodzi????? bo ja zaczynam sie gubić..... :cry: i wcale nie jest mi z tym dobrze....
Zmienia się świat,a to co było,nigdy nie wroci.W ten sposob może wydaje się,że on będzie miał więcej...duzo "milości"...
Ale jakie prochy on bierze,żeby "uzależnić"go od właściwych relacji przez obezwladnienie niepotrzebnych..?
-niszcząc myślenie i po drodze transcendenjcę,bo tylko takie prochy na razie są znane ?
Na co mu wtedy ta siła,jak nie będzie mial już dosć rozumu, żeby jej uzywać
Chce prochy?Bez nich by się nie dało?
-A może o to chodzi,żeby pewni ludzie nie mieli ...
Ale jakie prochy on bierze,żeby "uzależnić"go od właściwych relacji przez obezwladnienie niepotrzebnych..?
-niszcząc myślenie i po drodze transcendenjcę,bo tylko takie prochy na razie są znane ?
Na co mu wtedy ta siła,jak nie będzie mial już dosć rozumu, żeby jej uzywać
Chce prochy?Bez nich by się nie dało?
-A może o to chodzi,żeby pewni ludzie nie mieli ...
Zbyszku miałeś racje...."Tak sie bawią w miłość".....Nie jesteśmy już ze sobą...minie miesiąc za kilka dni a ja wciąż nie mogę sie pozbierać.....usłyszałam same sprzeczności z tym co do mnie mówił wcześniej...nie rozumiem,nigdy już chyba nie zrozumiem po co mówił mi to wszystko...dostałam to na własną proźbe,bo przecież mogłam zawinąć sie i odejść gdy powiedział mi o chorobie...zostałam łudząc się,że miłość....wiem jedno...zabił we mnie resztki uczuć jakie jeszcze we mnie były...pozdrawiam i dzięki za słowa...były mi potrzebne...
)
