Że stalker czy inny oprawca który się przyczepił do mnie jak rzep psiego ogona rujnując mi opinię i zasady życia czy też współżycia w społeczeństwie; sobie pluje czasem pewnie w brodę, że mu sie tak łatwo mnie nie udało, załatwić.
Że mimo przeciwnościom losu, napotkanym dyskryminacjom; osiągnęłam swoje cele i żyję jako tako zabezpieczona na przyszłość.
Że im domu rodzinnego nie pozwoliłam sobie odebrać, że tkwię - choć beznadziejnie, bronie swoich osiągnięć, swojego dobrobytu. mimo to pamiętam też jak wiele straciłam...zawsze mogłoby być lepiej....;-)
Tak więc uważam ze oponent który rzucił się na moją osobę rujnując wszelakie godności życia czuje niesmak samego siebie że żyję i mam sie w miarę dobrze. A wiele razy było tak że by mnie już nie było. Żal by było dobra przegranej!!!.

Tak to mniej więcej opisałam pewnemu internaucie.
Następnego dnia jak zawsze coś. Na przystanek autobusowy przychodzę, a tu pod ławką nieprzytomny człowiek - niby co ja miałabym zrobić? - chciałam zadzwonić po straż miejską - ale zjawił sie znikąd policjant i przejął sprawę. Szkoda!! bym miała wolny dzień w pracy xD.

A w domowej skrzynce pocztowej karteczka; biuro nieruchomości poszukuje łatwe domy na sprzedaż- szybka gotówka ! (co to ma być ?!)
Takie zbiegi okoliczności to co rusz. Jakbym była obserwowana i sprawdzana jakby mi podkopy robili celowe żebym na dobrego człowieka nie wypadła.

A bóg mawiał ; nie będziesz sprawdzał Pana boga swego ani wzywał nadaremnie jego - a czym jest człowiek jak nie częścią boską.!.
