Była to hybryda dwóch aktorek i jednej dietetyczki. Chodzi o twarz, o jej twarz.
Byłem w jakimś salonie gier, a ona leżała na łóżku i wskazała na mnie palcem, abym podszedł bliżej. Robiła tak kilka razy. Takich się nie spotyka.
Ja odmówiłem i zacząłem grać w ping ponga, potem dostałem w ryj od 6 osiłków.
Na sam koniec ona i jeszcze jej koleżanka pogardziły mną, że po prostu wyszedłem z klubu gier.

Dziwny to był klub, bo można było tam grać nawet w tenisa, bilard i bukmacherkę.
Jak się przebudziłem to zacząłem mieć zły nastrój...
W śnie nie miałem żalu do tej kobiety, tylko do siebie. Miałem duże poczucie winy, że jestem lichy.