Freud i Jung
Moderator: moderatorzy
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 353
- Rejestracja: pt sie 25, 2006 4:38 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: z Polski
Freud i Jung
Krótko i zwięźle można napisać tak. Freud był neurotykiem, miał bardzo złe relacje z własnym ojcem i kłopoty z odbyciem stosunku erotycznego. Brał kokainę, przez co jego teorie stawały się coraz bardziej dziwaczne i niezrozumiałe. Wszystko w jego świecie obracało się wokół seksu. Psychoanaliza to właściwie autobiografia samego Freuda - nie ma żadnej wartości poznawczej. Co ciekawe, wszyscy jego pacjenci, których podobno wyleczył psychoanalizą dalej chorowali. Pochodzili z biednych rodzin. Żeby jego reputacja nie doznała żadnego uszczerbku płacił im niewielkie kwoty za milczenie. Celował w leczeniu pacjentów z bogatych rodzin. Na starość, gdy choroba nowotworowa nie dawała już nadziei na wyleczenie, kazał sobie podać truciznę.
Z kolei Jung był psychotykiem. Przeszedł załamanie nerwowe po którym rozsypał się, ale jakoś jeszcze zdołał funkcjonować przez resztę życia. Na łożu śmierci przyznał, że archetypy, twory, które powołała do życia jego wyobraźnia, to rzeczywiste duchy opętańcze (sic). Freud nazywał go "agresywnym bigotem". Interesował się gnozą, magią, orientem itd. We wspomnieniach Mircea Eliade opisał go tak. Kiedy go raz spotkałem sprawiał wrażenie "chińskiego mędrca" a innym razem jakiegoś "wieśniaka ze wschodu". Typowe objawy rozpadu osobowości.
Mógłbym dalej ciągnąć listę zasłużonych dla psychologii i psychoterapii, typu Pearls, Ericson, Fromm, Frankl itd. ale to nie ma większego sensu. Psychoterapia się nie sprawdziła. Może jakieś grupy wsparcia mają jeszcze sens, coś na kształt AA, które stworzyli sami alkoholicy. Potrafię sobie wyobrazić np: że neurotycy zakładają taką grupę na której dzielą się swoimi doświadczeniami, to samo z chorymi na depresję, czy schizofrenię. I to ma sens.
Z kolei Jung był psychotykiem. Przeszedł załamanie nerwowe po którym rozsypał się, ale jakoś jeszcze zdołał funkcjonować przez resztę życia. Na łożu śmierci przyznał, że archetypy, twory, które powołała do życia jego wyobraźnia, to rzeczywiste duchy opętańcze (sic). Freud nazywał go "agresywnym bigotem". Interesował się gnozą, magią, orientem itd. We wspomnieniach Mircea Eliade opisał go tak. Kiedy go raz spotkałem sprawiał wrażenie "chińskiego mędrca" a innym razem jakiegoś "wieśniaka ze wschodu". Typowe objawy rozpadu osobowości.
Mógłbym dalej ciągnąć listę zasłużonych dla psychologii i psychoterapii, typu Pearls, Ericson, Fromm, Frankl itd. ale to nie ma większego sensu. Psychoterapia się nie sprawdziła. Może jakieś grupy wsparcia mają jeszcze sens, coś na kształt AA, które stworzyli sami alkoholicy. Potrafię sobie wyobrazić np: że neurotycy zakładają taką grupę na której dzielą się swoimi doświadczeniami, to samo z chorymi na depresję, czy schizofrenię. I to ma sens.
Re: Freud i Jung
Jednak myślę, że obaj chcieli stworzyć podstawy terapii, która wyzwala z nas to, co nas dręczy. Freud pisał o instynktach, które człowiek w poczuciu wstydu i pod naciskiem superego wypiera ze świadomości. Wiadomo jednak, że samo uświadomienie sobie wewnętrznego konfliktu nie musi nas zbliżać do wyzwolenia się od emocjonalnego ciężaru. Jung może chciał, byśmy chętniej podróżowali do swojego wnętrza, by odnaleźć w nim to, co kolektywne, wspólne.
Re: Freud i Jung
A tak poza tym, to ciekawe, czy terapia grupowa polegająca na skojarzeniach słownych, to bardziej terapia głębi czy bardziej terapia poznawczo-behawioralna, która ma szybko, tanio (i bezboleśnie) wyrobić w nas określone postawy i uczynić bardziej użytecznymi dla świata. Przy czym nie wiadomo, czy wszechobecny eklektyzm to synkretyczny, postjungowski duch naszych czasów czy objaw dezintegracji i całkowitego rozpadu osobowości.
Re: Freud i Jung
Czytalem kiedys Freuda bylo to strasznie nudne i po przeczytaniu kilkudziesiciu stron przestalem. Korzystalem z terapii behawioralno-poznawczej i nadal korzystam jak nie potrafie sobie poradzic z negatywnymi myslami, uwarzam ja za dosc skuteczna
Re: Freud i Jung
Wstyd to jest lęk.Zwierzęta odczuwają strach,przed utratą życia.Czemu Freud zauważył że jest coś takiego jak wstyd,u człowieka i go z tego leczyć?No poszedł dobrym tropem,tylko czemu,zrobiono z tego takie wielkie halo?przecież to że człowiek jest istotą duchową wiedzieliśmy już od Jezusa.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
Re: Freud i Jung
Tak to bywa. Naukę i postęp na naszej planecie tworzą istoty bardzo pokiereszowane i niedoskonałe, czasem mające wiele na sumieniu, ale za to mające dojście, władzę lub szczęście.
Re: Freud i Jung
Idźcie na psychoanalizę, idźcie...
Może dzisiejsza psychoanaliza nie wygląda już tak, ale wyglądała wtedy i mnóstwo ludzi skwapliwie jej się poddawało i było przeszczęśliwych, że dowiedziało się czegoś o sobie samych.
"6.1. Religia
W czasach młodości Freuda obowiązywał następujący kanon interpretacyjny procesów społecznych, a mianowicie, że ontogeneza jest powtórzeniem filogenezy. Formułując to inaczej – rozwój jednostki jest miniaturą rozwoju całego ludzkiego gatunku.
Wychodząc z tej perspektywy, wielką rolę przypisywał Freud odkryciu kompleksu Edypa, który uważał za źródło moralności.16 Po raz pierwszy, a zarazem najszerzej, rolę kompleksu Edypa w kształtowaniu pierwotnych form religii oraz najbardziej podstawowych zasad moralnych sformułował Freud w pracy pt.: Totem i tabu, (1913). Niemniej jednak analiza sytuacji edypalnej, a dokładnie: roli Wielkiego Ojca budzącego u swych dzieci (a szczególnie synów) krańcowo ambiwalentne uczucia – z jednej strony lęk, nienawiść i gwałtowny protest, z drugiej zaś podziw, szacunek, chęć bezwzględnego oddania – stanowiła na dobrą sprawę motyw przewodni wszystkich późniejszych dzieł Freuda poświęconych funkcjonowaniu człowieka w wymiarze historycznym.
W najogólniejszych zarysach wywód Freuda przedstawia się następująco: „Darwinowska koncepcja hordy pierwotnej […] mówi […] o gwałtownym, zazdrosnym ojcu, który zachowuje wszystkie samice dla siebie i wypędza dojrzewających synów […]. Pewnego dnia wyrzuceni bracia złączyli swe siły, zabili i zjedli ojca i w ten sposób położyli kres hordzie ojcowskiej. Razem ośmielili się i wykonali to, co w pojedynkę było dla nich niemożliwością.
Być może jakiś postęp w cywilizacji, jak na przykład użycie nowej broni, dał im poczucie pewności. Ci dzicy ludożercy oczywiście zjedli swą ofiarę. Gwałtowny ojciec pierwotny był z całą pewnością budzącym zazdrość i lęk wzorem dla każdego z braci. Toteż zidentyfikowali się z nim, pożerając go. Przy czym każdy z nich uzyskał część jego siły. Uczta totemiczna, która jest być może pierwszą uroczystością ludzkości, będzie odtąd powtórzeniem i upamiętnieniem tego pamiętnego czynu kryminalnego, od którego wzięło początek tyle
rzeczy, takich jak organizacja społeczna, ograniczenia moralne i religia”.17 15 T. Bilikiewicz, Psychologia marzenia sennego, Wyd. A. Krawczyński, Gdańsk 1948.
Zarys teorii psychoanalitycznej Zygmunta Freuda (1856-1939) w perspektywie psychologii literatury
Zaraz potem Freud pisze: „Zjednoczona grupa braci była opanowana przez te same sprzeczne uczucia w stosunku do ojca, które możemy pokazać jako treść ambiwalencji kompleksu ojca u wszystkich dzieci i neurotyków. Nienawidzili oni ojca, który stał tak potężny na drodze do zaspokojenia ich dążeń seksualnych i ich pragnienia władzy, ale również kochali go i podziwiali”.
Dla istoty religii, a przede wszystkim dla całego procesu poddania człowieka wpływom kultury, najważniejszą rolę odgrywa opisany przez Freuda mechanizm poczucia winy, powstały po dokonaniu opisanego powyżej ojcobójstwa: „Zmarły stal się teraz silniejszy, niż był za życia, podobnie jak widzimy to dziś w losach ludzkich. Czemu uprzednio zapobiegała obecność ojca, teraz tego zabronili oni sami w sytuacji psychicznej, znanej dobrze psychoanalizie, jako ›późniejsze posłuszeństwo‹. Unieważnili oni swój czyn, oświadczając, że zabijanie substytutu ojca, totema, jest niedozwolone, i wyrzekli się owoców swego czynu, odmawiając sobie uwolnionych kobiet”.18
Tak powstały dwa najsilniejsze tabu, tj. ojcobójstwa i kazirodztwa, jako świadectwo dwóch najbardziej intensywnych pragnień, zgodnie bowiem z tym, co stwierdza Freud:
„Tabu jest bardzo pierwotnym zakazem nałożonym z zewnątrz (przez jakiś autorytet) i skierowanym przeciwko najsilniejszym pragnieniom człowieka. Pragnienie, aby je pogwałcić, trwa dalej w nieświadomości; ludzie, którzy są posłuszni wobec tabu, mają ambiwalentną postawę wobec tego, czego tabu dotyczy. Magiczna siła przypisywana tabu sprowadza się do jego zdolności prowadzenia człowieka do pokusy; objawia się ona jak zaraza, ponieważ przykład jest zaraźliwy i dlatego, że zakazane pragnienie zostaje przeniesione w nieświadomości na coś innego. Pokuta za pogwałcenie tabu dokonywana przez wyrzeczenie się dowodzi, że wyrzeczenie leży u podstaw przestrzegania tabu”.19
Obok wymienionych uprzednio dwóch podstawowych tabu, Freud omawia tabu wrogów, władców, zmarłych itp., ukazując tym samym genezę norm moralnych nieodłącznie związanych z religią.20
Religia totemiczna, której korzenie zostały przedstawione, podlegała stopniowej ewolucji, wynikającej z odnotowanej powyżej, stale żywej tendencji do obalenia tabu i „praw ojcowskich”. Wpływ na tę przemianę miały dwa bardzo ważne fakty, a mianowicie przekształcenie się „hordy pierwotnej” w rodzinę patriarchalną, a drugi fakt to wzrost znaczenia w rodzinie najstarszego syna.
Zdaniem Freuda wzrost znaczenia syna w patriarchalnej rodzinie wypływał z doskonalenia się sposobów uprawy roli. Praca ta wymagała udziału młodych, silnych mężczyzn, dlatego też w panteonach religijnych będących ilustracją życia ludzi, pojawiają się wtedy liczne bóstwa młodzieńcze, wchodzące w związki miłosne z boginiami-matki, za co skazywani są przez bóstwa ojcowskie na śmierć, lub jak np. Attis (kochanek okrutnej bogini Kybele) na kastrację. Zdaniem Freuda jest to świadectwo typowej sytuacji edypalnej.
Niemniej jednak istnieją dwa przypadki religii, w których bóstwa synowskie zwyciężają zasiadających na szczycie panteonów ojców. Pierwszym z nich jest mitraizm, drugim chrześcijaństwo. Mitraizm poprzedzał chrześcijaństwo. Głównym mitem, na którym oparta była ta wersja religii, było opowiadanie o pokonaniu przez młodzieńczego boga, Mitrę, potężnego byka (symbolizującego ojca) i złożenie z niego ofiary. Druga, nowsza, synowska wersja religii, czyli chrześcijaństwo, uczy o wybawieniu przez Chrystusa za cenę własnego
życia wszystkich ludzi z grzechu pierworodnego, jaki popełnili wobec Boga Ojca. Ów grzech to zdaniem Freuda zgładzenie Praojca. Poświęcając swe życie, Chrystus nie tylko zbawił ludzkość i zyskał miejsce „po prawicy Ojca Swego”, lecz nawet w pewnym sensie zdystansował Go. Odtąd bowiem wierni w czasie „uczty totemicznej” symbolizowanej przez chrześcijańską komunię, spożywają Ciało i Krew Syna, a nie Ojca".
"Zarys teorii psychoanalitycznej Zygmunta Freuda (1856-1939) w perspektywie psychologii literatury"
Wiktor Czernianin Halina Czernianin
https://www.repozytorium.uni.wroc.pl/Co ... ycznej.pdf
Freud powinien więcej gadać o biologii i psychologii a mniej o seksie. Ale wtedy wiedza biologiczna była jeszcze marna.
Może dzisiejsza psychoanaliza nie wygląda już tak, ale wyglądała wtedy i mnóstwo ludzi skwapliwie jej się poddawało i było przeszczęśliwych, że dowiedziało się czegoś o sobie samych.

"6.1. Religia
W czasach młodości Freuda obowiązywał następujący kanon interpretacyjny procesów społecznych, a mianowicie, że ontogeneza jest powtórzeniem filogenezy. Formułując to inaczej – rozwój jednostki jest miniaturą rozwoju całego ludzkiego gatunku.
Wychodząc z tej perspektywy, wielką rolę przypisywał Freud odkryciu kompleksu Edypa, który uważał za źródło moralności.16 Po raz pierwszy, a zarazem najszerzej, rolę kompleksu Edypa w kształtowaniu pierwotnych form religii oraz najbardziej podstawowych zasad moralnych sformułował Freud w pracy pt.: Totem i tabu, (1913). Niemniej jednak analiza sytuacji edypalnej, a dokładnie: roli Wielkiego Ojca budzącego u swych dzieci (a szczególnie synów) krańcowo ambiwalentne uczucia – z jednej strony lęk, nienawiść i gwałtowny protest, z drugiej zaś podziw, szacunek, chęć bezwzględnego oddania – stanowiła na dobrą sprawę motyw przewodni wszystkich późniejszych dzieł Freuda poświęconych funkcjonowaniu człowieka w wymiarze historycznym.
W najogólniejszych zarysach wywód Freuda przedstawia się następująco: „Darwinowska koncepcja hordy pierwotnej […] mówi […] o gwałtownym, zazdrosnym ojcu, który zachowuje wszystkie samice dla siebie i wypędza dojrzewających synów […]. Pewnego dnia wyrzuceni bracia złączyli swe siły, zabili i zjedli ojca i w ten sposób położyli kres hordzie ojcowskiej. Razem ośmielili się i wykonali to, co w pojedynkę było dla nich niemożliwością.
Być może jakiś postęp w cywilizacji, jak na przykład użycie nowej broni, dał im poczucie pewności. Ci dzicy ludożercy oczywiście zjedli swą ofiarę. Gwałtowny ojciec pierwotny był z całą pewnością budzącym zazdrość i lęk wzorem dla każdego z braci. Toteż zidentyfikowali się z nim, pożerając go. Przy czym każdy z nich uzyskał część jego siły. Uczta totemiczna, która jest być może pierwszą uroczystością ludzkości, będzie odtąd powtórzeniem i upamiętnieniem tego pamiętnego czynu kryminalnego, od którego wzięło początek tyle
rzeczy, takich jak organizacja społeczna, ograniczenia moralne i religia”.17 15 T. Bilikiewicz, Psychologia marzenia sennego, Wyd. A. Krawczyński, Gdańsk 1948.
Zarys teorii psychoanalitycznej Zygmunta Freuda (1856-1939) w perspektywie psychologii literatury
Zaraz potem Freud pisze: „Zjednoczona grupa braci była opanowana przez te same sprzeczne uczucia w stosunku do ojca, które możemy pokazać jako treść ambiwalencji kompleksu ojca u wszystkich dzieci i neurotyków. Nienawidzili oni ojca, który stał tak potężny na drodze do zaspokojenia ich dążeń seksualnych i ich pragnienia władzy, ale również kochali go i podziwiali”.
Dla istoty religii, a przede wszystkim dla całego procesu poddania człowieka wpływom kultury, najważniejszą rolę odgrywa opisany przez Freuda mechanizm poczucia winy, powstały po dokonaniu opisanego powyżej ojcobójstwa: „Zmarły stal się teraz silniejszy, niż był za życia, podobnie jak widzimy to dziś w losach ludzkich. Czemu uprzednio zapobiegała obecność ojca, teraz tego zabronili oni sami w sytuacji psychicznej, znanej dobrze psychoanalizie, jako ›późniejsze posłuszeństwo‹. Unieważnili oni swój czyn, oświadczając, że zabijanie substytutu ojca, totema, jest niedozwolone, i wyrzekli się owoców swego czynu, odmawiając sobie uwolnionych kobiet”.18
Tak powstały dwa najsilniejsze tabu, tj. ojcobójstwa i kazirodztwa, jako świadectwo dwóch najbardziej intensywnych pragnień, zgodnie bowiem z tym, co stwierdza Freud:
„Tabu jest bardzo pierwotnym zakazem nałożonym z zewnątrz (przez jakiś autorytet) i skierowanym przeciwko najsilniejszym pragnieniom człowieka. Pragnienie, aby je pogwałcić, trwa dalej w nieświadomości; ludzie, którzy są posłuszni wobec tabu, mają ambiwalentną postawę wobec tego, czego tabu dotyczy. Magiczna siła przypisywana tabu sprowadza się do jego zdolności prowadzenia człowieka do pokusy; objawia się ona jak zaraza, ponieważ przykład jest zaraźliwy i dlatego, że zakazane pragnienie zostaje przeniesione w nieświadomości na coś innego. Pokuta za pogwałcenie tabu dokonywana przez wyrzeczenie się dowodzi, że wyrzeczenie leży u podstaw przestrzegania tabu”.19
Obok wymienionych uprzednio dwóch podstawowych tabu, Freud omawia tabu wrogów, władców, zmarłych itp., ukazując tym samym genezę norm moralnych nieodłącznie związanych z religią.20
Religia totemiczna, której korzenie zostały przedstawione, podlegała stopniowej ewolucji, wynikającej z odnotowanej powyżej, stale żywej tendencji do obalenia tabu i „praw ojcowskich”. Wpływ na tę przemianę miały dwa bardzo ważne fakty, a mianowicie przekształcenie się „hordy pierwotnej” w rodzinę patriarchalną, a drugi fakt to wzrost znaczenia w rodzinie najstarszego syna.
Zdaniem Freuda wzrost znaczenia syna w patriarchalnej rodzinie wypływał z doskonalenia się sposobów uprawy roli. Praca ta wymagała udziału młodych, silnych mężczyzn, dlatego też w panteonach religijnych będących ilustracją życia ludzi, pojawiają się wtedy liczne bóstwa młodzieńcze, wchodzące w związki miłosne z boginiami-matki, za co skazywani są przez bóstwa ojcowskie na śmierć, lub jak np. Attis (kochanek okrutnej bogini Kybele) na kastrację. Zdaniem Freuda jest to świadectwo typowej sytuacji edypalnej.
Niemniej jednak istnieją dwa przypadki religii, w których bóstwa synowskie zwyciężają zasiadających na szczycie panteonów ojców. Pierwszym z nich jest mitraizm, drugim chrześcijaństwo. Mitraizm poprzedzał chrześcijaństwo. Głównym mitem, na którym oparta była ta wersja religii, było opowiadanie o pokonaniu przez młodzieńczego boga, Mitrę, potężnego byka (symbolizującego ojca) i złożenie z niego ofiary. Druga, nowsza, synowska wersja religii, czyli chrześcijaństwo, uczy o wybawieniu przez Chrystusa za cenę własnego
życia wszystkich ludzi z grzechu pierworodnego, jaki popełnili wobec Boga Ojca. Ów grzech to zdaniem Freuda zgładzenie Praojca. Poświęcając swe życie, Chrystus nie tylko zbawił ludzkość i zyskał miejsce „po prawicy Ojca Swego”, lecz nawet w pewnym sensie zdystansował Go. Odtąd bowiem wierni w czasie „uczty totemicznej” symbolizowanej przez chrześcijańską komunię, spożywają Ciało i Krew Syna, a nie Ojca".
"Zarys teorii psychoanalitycznej Zygmunta Freuda (1856-1939) w perspektywie psychologii literatury"
Wiktor Czernianin Halina Czernianin
https://www.repozytorium.uni.wroc.pl/Co ... ycznej.pdf
Freud powinien więcej gadać o biologii i psychologii a mniej o seksie. Ale wtedy wiedza biologiczna była jeszcze marna.
Re: Freud i Jung
Ciekawe jest porównanie Manueli Gretkowskiej, że seksualność człowieka nie jest czymś, co można zamknąć we flakoniku od perfum i odstawić na półkę.
Re: Freud i Jung
Ale prawa fizyki i natury są jednakowe dla obu płci. Nie ma znaczenia, czy kobieta czy mężczyzna, kiedy przypadkiem nie myślą o seksie, muszą się do nich dostosowywać tak samo.
Seksualność tlenu na Księżycu im nie wytworzy, ani wody na pustyni.
Seksualność tlenu na Księżycu im nie wytworzy, ani wody na pustyni.
Re: Freud i Jung
Popęd (Trieb) i napęd (Antrieb), chyba tak Freud skonstruował swoją tezę. ;-) Fascynacja i kopulacja. Dobranoc wszystkim a- i antyseksualnym. "Nic, tylko funkcjować w błogim rozradowaniu..!" (W.Gombrowicz)