forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Zdecydowanie uważam, że zarówno evotowicze, jak i wszyscy inni ludzie, powinni się jak najwięcej spotykać w realu, a nie tylko poprzez interface'y informatyczne, bo znajomości, które są tylko i wyłącznie wirtualne to są po prostu żadne znajomości, a jeśli nawet nie żadne to niematerialne czy złudne.
Nawet jak ktoś ma opory czy lęki w tej materii to w swoim najszerzej pojętym interesie powinien te lęki i obawy jak najszybciej przezwyciężyć
Gdyby każdy evotowicz czy facebookowicz (czy z każdego innego forum dyskusyjnego) postawili sobie za cel życiowy np. "W każdym jednym miesiącu poznaję osobiście jedną nową osobę znaną mi tylko z Netu" to byśmy sobie być może poradzili bez całej zakichanej opieki społecznej, psychoterapii grupowych, warsztatów terapii zajęciowej, czy środowiskowych domów samopomocy...
Popieram. Nic nie zastapi rozmowy na zywo - jest to potwierdzone badaniami. Potrzeba kontaktu z drugim czlowiekiem na zywo jest potrzebą takze biologiczna. Wiecej o tym w ksiazce "Efekt Wioski" Susan Pinker.
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
hvp2 pisze: ↑czw lis 29, 2018 10:50 am
Gdyby każdy evotowicz czy facebookowicz (czy z każdego innego forum dyskusyjnego) postawili sobie za cel życiowy np. "W każdym jednym miesiącu poznaję osobiście jedną nową osobę znaną mi tylko z Netu" to byśmy sobie być może poradzili bez całej zakichanej opieki społecznej, psychoterapii grupowych, warsztatów terapii zajęciowej, czy środowiskowych domów samopomocy...
Myślę, że autor wątku przesadza - znajomości czy nawet przyjaźnie w tzw. realu nie rozwiążą wszystkich problemów, chyba że u osób, których jedynym problemem jest samotność, a pozostałe z niej wynikają.
W ogóle ostrożnie ze śmiałym przechodzeniem od zdroworozsądkowego "X jest dobre dla zdrowia" do "wystarczy mieć X, a wszyscy będziemy zdrowi".
Po tym wstępie przechodzę do tematu zasadniczego.
Tak, tak, bliskie znajomości i kontakt na żywo z drugim człowiekiem poprawia dużo w życiu.
Samotność, jeśli nie jesteśmy ekstremalnymi samotnikami z natury, niszczy samopoczucie i izoluje nas od tego, co dobre w międzyludzkim świecie, a nawet utrudnia ogólną organizację życia, załatwianie spraw i zadbanie o siebie.
Od kiedy poszedłem do szpitala w zeszłym roku i poznałem tam kilkoro przyjaciół, z którymi jestem w ciągłym kontakcie telefonicznym i czasem na żywo, czuję się dużo lepiej i wiem, że wynika to bezpośrednio z przezwyciężenia samotności. Nawet najbliższa rodzina, mimo że przyjazna i pomocna, nie daje tego, co przyjaciele i bliscy znajomi, których sobie wybieramy w życiu.
Ale mam też coś, co przełamuje schemat wirtualne=nieprawdziwe. Otóż mój najbliższy przyjaciel mieszka w odległym mieście i mam z nim kontakt wyłącznie internetowy, spotkałem się z nim na żywo tylko raz, na kilka godzin parę lat temu. I co? I przyjaźń trwa, rozumiemy się jak z nikim innym, jesteśmy bratnimi duszami. Żadna osoba, którą znam na żywo nie jest mi tak bliska mentalnie jak ten przyjaciel właśnie. Może jeszcze kiedyś się spotkamy na żywo - i będziemy gadać ze sobą tak, jakbyśmy zawsze byli obok siebie.
Żadnej osoby z Evotu nie poznałem bliżej, z kilkoma osobami wymieniłem się kilkoma mejlami, nikogo z Was nie widziałem na żywo. Może kiedyś przyjdę na jakiś zlot, jak będę mile widziany.
Kontakt bezpośredni to jest zupełnie coś innego niż kontakt tylko przez klawiaturę i awatary.
Przez klawiaturę nikt Cię nie weźmie za rękę gdy tego potrzebujesz.
Miejscami może rzeczywiście się zagalopowałem pisząc że rozmaite formy pomocy instytucjonalnej stałyby się niepotrzebne...
Użyłem jednak trybu warunkowego - być może.
hvp2 pisze: ↑pn gru 03, 2018 8:57 pm
Kontakt bezpośredni to jest zupełnie coś innego niż kontakt tylko przez klawiaturę i awatary.
Przez klawiaturę nikt Cię nie weźmie za rękę gdy tego potrzebujesz.
Kurczę, nie lubię być chwytany za rękę, w ogóle zbytniej bliskości fizycznej, krępuje mnie to.
Pisanie długich listów daje wgląd w człowieka i wymianę, nawet intymnych, myśli - bez konieczności wystawiania się na bezpośredni kontakt fizyczny.
Ale samo bycie z kimś na żywo jest rzeczywiście o poziom wyżej niż tylko bycie przez internet.
Pamiętam, jak chodziłem wtedy z przyjacielem po lesie i gadaliśmy. Jest co wspominać.
No i na to, że masz rację wskazuje też to, że w naszych mejlach z przyjacielem nieustannie przewija się wątek tęsknoty i nadziei, że się spotkamy (jesteśmy obaj tak ubodzy, że nie stać nas na głupi bilet kolejowy do odległego miasta).
Ja również jak Dzwonkowy mam przyjaciela, z którym dzieli mnie duża odległość. Jednakże nasz kontakt pomijając te kilometry nie uległ pogorszeniu. Widujemy się bardzo rzadko, ale telefonujemy/piszemy.
Kontakt taki na żywo wiadomo, że jest lepszy, gdy widzimy naszego rozmówce i wspólnie spędzamy czas. Zupełnie inny wymiar. Nie tylko przed komputerem czy telefonem, bo widzimy gesty, uśmiech. Jednak taki z różnych przyczyn nie zawsze jest możliwy. Podsumowując ważne jest to, że mamy bliskich znajomych, przyjaciół na których możemy liczyć. Bo o to w tym wszystkim chodzi
Przyjaciele i koledzy są ważni szczególnie nam z tą specyficzną chorobą. Zapewne wielu z nas na co dzień jest krytykowana przez rodzinę, sąsiadów znajomych z pracy za to że nie nadążamy za innymi, za lenistwo itd.
Dlatego tak ważne mieć relacje z kimś z kim możemy normalnie pogadać i kto nas akceptuje.
Ja mam grupę znajomych nawet bliskich gdzie choroba jest tajemnicą i nie szukam zrozumienia u nich tego,a z drugiej strony dzięki tym ludziom doświadczam aktywności,które były nieosiągalne z znajomymi chorymi.Nie można porównać tego do internetu,bo to jest taki świat trochę inny niż rzeczywistość.
Catastrophique pisze: ↑wt gru 04, 2018 4:28 pm
Ja tylko dodam, ze spotykac sie mozemy nie tylko w Realu, ale i Lidlu, Tesco, Carrefour i Intermarche. Od biedy i w Biedronce.
"Lekko" nie łapię intencji wypowiedzi Twej
...ale z drugiej strony: jak ktoś rzeczywiście chce być wśród ludzi to takie miejsca są bardzo dobre, bo sprzedawcy nie mają gdzie uciec
Jednak w takim miejscu na każdy temat to się nie pogada, ale jedynie na taki związany z asortymentem danego sklepu...
Catastrophique pisze: ↑wt gru 04, 2018 4:28 pm
Ja tylko dodam, ze spotykac sie mozemy nie tylko w Realu, ale i Lidlu, Tesco, Carrefour i Intermarche. Od biedy i w Biedronce.
"Lekko" nie łapię intencji wypowiedzi Twej
Oj, bo to zarcik taki mial byc.
Wiadomo, ze ludzi teraz mozna spotkac wlasciwie wszedzie.
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
Ja często zagadam sąsiadów ,ale główne moje trwale znajomości zdobyłem przed 30stką,to też jest jakby odbiciem tego jak trudno pózniej się poznaje ludzi na dłużej i jak trudno utrzymać dłuższe relacje.Człowiek rzadziej się spotyka ,bo jest zmęczony i ma swoje zajęcia.Ludzie są mniej dostępni.Tak to odczuwam u mnie.Trzeba też uczyć się przebywać ze sobą i dobrze żyć z rodziną.
W ostatecznym rachunku liczy się chyba kim się jest w życiu a nie jaki swój obraz stara się stworzyć wirtualnie.
Ale ja stara jestem, może nie umiem korzystać ze wszystkich możliwości internetu jak młodzi.