Czy mam prawo wpuscic go na gleboka wode
Moderator: moderatorzy
Czy mam prawo wpuscic go na gleboka wode
Witam, kochani. Dawno nie odzywalam sie, wiec chce sie przypomniec. Jestem matka 26-letniego syna, chorujacego na schizofreniie paranoidalna. Przez dlugi czas bylam poza Polska..i wrocilam do kraju glownie z powodu mojego dziecka Syn zachorowal podczas mojego pobytu za granica...mieszka z moimi corkami, ktore sa juz zmeczone jego stanem psychicznym. Nie ma z nimi zadnego kontaktu, bo poobrazal sie na wszystkich. Myslalam, ze po moim powrocie cos sie zmieni, ale mylilam sie. Nie mam nad nim kontroli...zawalil semestr na studiach magisterskich..nie wiem, czy bierze lekarstwa...nie chce mi o tym mowic..mam z nim slaby kontakt..choc bardzo sie staram...On zachorowal ( pierwszy epizod) dwa lata temu...byl przez miesiac w szpitalu ) Nie pracuje nigdzie..a ja boje sie, ze po jakims czasie nie starczy mi nawet na lekarstwa dla niego. Wiekszosc zarobionych pieniedzy przeznaczalam na jego studia i utrzymanie Renta nie zalatwi sprawy, bo to sa marne pieniadze. W tej sytuacji jestem w matni. Czy powinnam byc bardziej radykalna i obciac mu finanse, aby w ten sposob zmobilizowac go do jakiejs pracy? Moje corki zarzucaja mi, ze to przeze ze mnie tak sie stalo, ze latwo mu poszlo, bo mial pieniadze na zawolanie. A ja cieszylam sie, ze mimo choroby studiuje.....i jakos funkconuje...chociaz zastalam niesamowity balagan w jego pokoju...cos niewyobrazalnego. Przeciez czytam wasze...nasze forum i wiem, ze sporo osob mimo choroby daje sobie rade z higiena i nawet z praca.......Co mam robic? Czy nie powinnam pomagac mu finansowo? Czy to jest sposob na zmobilozowanie go do podjecia jakiejs pracy? Jego psycholog twierdzi, ze on nie moze jeszcze pracowac. Tylko, ze syn bez zajecia wpada w slepa uliczke.Szczerze mowiac chyba przyzwyczail sie, ze mama posle pare zlotych i jakos to bedzie. Teraz doplyw pieniedzy skonczyl sie, bo ja nie mam pracy w Polsce i czerpie z woreczka.. Prosze, aby ktos napisal, jak sobie radzi finansowo, mimo, ze nie ma pomocy ze strony najblizszych..Przepraszam za chaos, ale pisze spontanicznie.....i chyba sama potrzebuje w tej sytuacji lpomocy psychiatry..Bede wdzieczna za kazda odpowiedz.pozdrawiam
Dzieki Mifredo za odpowiedz...Mysle, ze ty szczegolnie rozumiesz mnie, bo mamy podobne problemy...kochamy swoich synow bezwarunkowo. Ale ja rowniez kocham swoje corki i boje sie, ze bede musiala dokonac wyboru. Wiesz...wrocilam do kraju ze wzgledu na syna...choc wiem, ze ze finasowo bardziej pomoglabym sobie i jemu, pracujac za granica. Ale kto to wie, jak mogloby sie to skonczyc. Teraz staje przed wyborem...czy poslac syna do szpitala ( ma nawroty....podejrzewam, ze nieregularnie bierze leki....jego koledzy przynosza piwo...a ja widze w nim objawy psychozy.....ostatnio uderzyl mojego ziecia, twierdzac, ze on nie mam zasad...wiec jest to pierwszy powod, aby zaczal kuracje od poczatku..na oddziale calodobowym... sa jeszcze inne objawy... zamknal sie w swoim mieszkaniu i nie reaguje na pukania. Dziasiaj stalam pod drzwiami przez jakis czas i mowilam do sciany...nie zareagowal. Bylam u jego lekarza...stwierdzil, ze ten stan nadaje sie do leczenia calodobowego...a juz bylo dobrze...przynajmniej w ogolnych ramach......Lekarz twierdzi, ze powinnam go naklonic, aby zaczal kuracje od poczatku...to znaczy od mocnej dawki uderzeniowej...on nie jest swiadomy , ze to znowu psychoza...twierdzi, ze czuje sie swietnie,,,znalazl kontakt z jakims "doradca" w inernecie....ktory twiedzi, ze medytacje pozwola mu zapanowac nad swoim cialem...ze moze ...nakazac swojemu cialu i umyslowi, aby np schudnac, lub wyzwolic sie z udrek psychicznych....to wszystko mnie przerasta..tym bardziej, ze jestem sama...jego ojciec , a moj byly maz lekcewazy cala sytuacje.. Pozdrawiam cie Milfredo serdecznie i bardzo dziekuje za pozyteczne rady
Droga Nadziejo, mifredo ma racje. Moj brat jest w podobnej sytuacji jak Twoj syn. Nie sluchaj ze inni mowia ze jest leniwy - to jest choroba. Kto tego nie doswiadczyl to nie wie. Sa rozne rodzaje schizofrenii. Nie mozesz go zostawic samemu sobie, on nie poradzi sobie sam, potrzebuje pomocy mimo ze byc moze jej nie przyjmuje.
Dzieki Gosia11 za odpowiedz. Wiesz ..sytuacja sie teraz komplikuje..bo moj syn stracil do mnie zaufanie.. ( powiedzialam lekarzowi o jego medytacjach...chociaz syn prosil mnie o dyskrecje i wyrazilam zgode, aby lekarz porozmawial z nim o mojej rozmowie wiec on wie, ze zlamalam slowo ) .zreszta do wszystkich...zamknal sie w swoim mieszkaniu...chyba nie ma nic do jedzenia i nikogo nie wpuszcza..to tak od trzech dni. Ja chcialabym uniknac tak drastycznych srodkow, jak pogotowie i policja...i boje sie, ze szpital pod przymusem cala ta akcja bedzie dla niego ciosem i ze on mi tego nigdy nie wybaczyy...Na razie probuje rozmawiac z nim przez internet...w nocy ( wiem, ze nie spi) Nie wiem, co zrobic..bo kazdy dzien zwloki dziala na jego niekorzysc...ale czy ten szpital...........to "dostarczenie go tam,' to panaceum ?
- dunia_schizunia
- zaufany użytkownik
- Posty: 81
- Rejestracja: ndz kwie 29, 2007 3:33 pm
- Kontakt:
szpital.........
Jeśli chodzi o szpital to wcale mi nie pomógł, kiedy kilkakrotnie umieszczono mnie w nim pod przymusem.
Ciągle było tak samo....
Rzucałam się, nie chciałam uwierzyc w to co mi mowiono...
Zrozumiałam wszystko sama, kiedy nieśmiało sięgnęłam po informacje z internetu i książek. Polecam Antoniego Kępińskiego - "Schizofrenia"
Klasyka
Ciągle było tak samo....
Rzucałam się, nie chciałam uwierzyc w to co mi mowiono...
Zrozumiałam wszystko sama, kiedy nieśmiało sięgnęłam po informacje z internetu i książek. Polecam Antoniego Kępińskiego - "Schizofrenia"
Klasyka
