Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

panpanpan
bywalec
Posty: 165
Rejestracja: czw paź 07, 2010 7:42 pm
płeć: mężczyzna

Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: panpanpan »

Uważam, że psychotropy pomagają jedynie małej części chorych. Jedynie w chorobie, która objawia się chamstwem, wulgarnoscia, wymyslaniem, kłamstwem, kompletnym odhamowaniem, gadaniem od rzeczy. Bez przebiegu z lękiem, depresja, i ucieczka od kontaktu z otoczeniem. Wtedy arogancja, wulgarnosc, odhamowanie,wymyślanie od rzeczy zostaje zniszczone dużymi dawkami haloperidolu w zastrzykach.Schizofrenie lękowo-urojeniowe i urojenia przesladowcze, lęk przed ludźmi nigdy nie zostaną wyleczone neuroleptykami. Chora osoba, która bierze neuroleptyki nie jest leczona, tylko zamulana, otumaniana, i doprowadzana do stanu, że ma wszystko w dupie. Może znikają problemy ze snem, trochę urojenia, za to w prezencie dostaje depresję, brak chęci do życia, pracy, i walki z zyciem. Neuroleptyki szkodzą na pamięć, ekspresję, myślenie, ruch człowieka itp. Przykładowo schizofrenik twierdzi, że ludzie przyglądają mu się, omawiają go. Widziałem w szpitalu ludzi, którzy brali duże dawki prochów i dalej twierdzili to samo. Byłem w szpitalu i dla dużej części pacjentów był to już 5,6,7 pobyt w szpitalu. Wniosek, że lekarstwa nie pomagają a kolejne pobyty to ucieczka przed życiem. Nie było osoby, która odważyła się skończyć z rentą, szpitalami i walczyć z rzeczywistością jak praca, życie. Też choruje, odczuwam lęk przed ludźmi od samego dzieciństwa, oczywiście stan pogorszył się od momentu brania lekarstw od psychiatry. Znacznie się pogorszył. Pozdrawiam.
bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: bogdan »

Czytalem kontrowersyjne teorie, w ktorych sie wspomina, ze po "lekach" neuroleptycznych psychozy nawracaja szybciej i latwiej, dlatego, ze balans neurochemiczny zostaje zachwiany do tego stopnia, ze odstawienie lekow powoduje sprzezenie zwrotne - tak to ujmijmy. Nie bralem jeszcze olanzapiny, chyba czas zaczac. Jak mi odjebie i zniszcze sobie zycie do reszty, to Wam powiem :D.
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11088
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: hvp2 »

bogdan pisze:Czytalem kontrowersyjne teorie, w ktorych sie wspomina, ze po "lekach" neuroleptycznych psychozy nawracaja szybciej i latwiej, dlatego, ze balans neurochemiczny zostaje zachwiany do tego stopnia, ze odstawienie lekow powoduje sprzezenie zwrotne - tak to ujmijmy.
To nie są tylko "kontrowersyjne teorie", ale takie rzeczy rzeczywiście się zdarzają :!: :evil:

Dokładnie tak było w moim przypadku.

Opiszę to konkretnie:
Trafiłem do szpitala z dość błahego powodu i właściwie jedynie dlatego, że nie znalazła się osoba, która by podjęła próbę dowiedzenia się ode mnie, co się właściwie dzieje. W szpitali dostałem "Haloperidol", który mnie dosłownie psychicznie unicestwił jako myślącego człowieka i w ogóle wprawił w stan koszmarny.

Natychmiast po wyjściu ze szpitala wymusiłem u psychiatry zmianę "Haloperidolu" na "Tisercin", który w przeszłości tolerowałem o wiele lepiej. Wtedy pojawiły mi się myśli dużo cięższego kalibru z których nieopatrznie się wygadałem psychologowi. Ta natychmiast przestała ze mną rozmawiać i wezwała psychiatrę, a psychiatra - bez przeprowadzenia ze mną dokładniejszego wywiadu znowu zleciła hospitalizację na o. zamkniętym.

Na zamkniętym oczywiście znowu "Haloperidol", który mnie wprawił w niezmiernie przykre stany, więc jak się tylko ze szpitala zdołałem wydostać to ponownie wymusiłem na psychiatrze wymianę "Haloperidolu" na "Tisercin". Tym razem udało mi się przed nikim z niczego nie wygadywać i stopniowo mój stan zdrowia się poprawił.
panpanpan
bywalec
Posty: 165
Rejestracja: czw paź 07, 2010 7:42 pm
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: panpanpan »

Dokładnie tak jest. Kiedy człowiek jest na neuroleptykach, ma blokadę receptorów serotoniny, dopaminy. Natomiast mózg próbuje wyrównać ten poziom i dochodzi do ich zagęszczenia. Kiedy prochy zostają odstawione dochodzi do wyrzutu jak w reakcji łańcuchowej. Receptory są silnie pobudzone, odblokowane jak tama z większym zagęszczeniem. Człowiek znów jest silnie nadwrazliwy, pobudzony i wraca do choroby z większą siła. Od dzieciństwa byłem osoba nieśmiała, chorobliwie, z czasem choroba przerodzila się w fobie społeczna. Dopiero od czasu przyjmowania leków problemy nawarstwily się : nie chęć do kontaktów, meczliwosc w rozmowie, ciągle zaniki pamięci operacyjnej, trudności i spowolnienie mowy przez spowolnienienie myślenia, niewyraźna mowa, i przede wszystkim niepokój psychiczny i ruchowy. To ewidentna wina lekarstw. Wprost z ulotek leków. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Marlon
zaufany użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: czw paź 29, 2015 11:05 pm
Status: Rencista
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: Marlon »

Trafne uwagi moich przedmówców.Jednak pierwsza psychoza była kosmosem,a przecież nie podawano mojemu mózgowi neuroleptyków.
Awatar użytkownika
wowo
zaufany użytkownik
Posty: 5318
Rejestracja: wt maja 28, 2019 9:30 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 9697465

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: wowo »

Fakt, pierwsza to kosmos.
malgorzateka
bywalec
Posty: 84
Rejestracja: pn mar 07, 2016 2:55 am

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: malgorzateka »

@Panpanpan, bardzo się cieszę z twojego postu z 20.12.16. Psychiatryk to kotłowanina, wielki tygiel, pomieszanie 1) oszustów (przepisanie pola albo mieszkania), 2) ludzi potencjalnie niebezpiecznych ("chamstwo, wulgarność, kłamstwo, odhamowanie") i ludzi schizotypowych ("lęk, depresja, ucieczka przed otoczeniem", plus oczywiście odczucie bycia obserwowanym i w dalszej perspektywie spychanie na margines). Przez pierwsze trzy dni w psychiatryku osoba mówi, że czuje się źle, a na czwarty oczekują od niej entuzjazmu, który przy zamuleniu raczej na bezkrytyczność wygląda, nie mówiąc już o zatracaniu przytomności umysłu. Na mnie te silniejsze leki, np. z grupy dibenzozazepin/ dibenzotiazepin (kwetiapin) nie działają zamulająco, raczej paraliżująco, ale oczy się oczywiście same zamykają, co jednak nie jest gwarancją zaśnięcia i uregulowania rytmu dobowego/ okołodobowego. Brak ekspresji i ten przykry objaw dementii praecox, charakteryzujący się osłabieniem pamięci operacyjnej, jest chyba najbardziej uwłaczający w tych naszych "mózgowych" zakłóceniach. @BOGDAN, bilans neurochemiczny zostaje zachwiany, bo organizm jak każdy zamknięty system, dąży do homeostazy, czyli wyrównania i jak odstawisz, to pęka tama, o której pisze @Panpanpan. Pozatym leki, które są stosowane, nie były kreowane pod kontem polskich umysłów, nie jestem rasistką, ale polskie ciała i mózgi działają trochę inaczej niż te belgiskie (Rispolept), niemieckie (Seroquel, Ketrel), czy francuskie (wzorowane na Chlorpromazynie z lat 50 ,w tym Haloperidolu). Poczytajcie o weźle Keitha-Flacka, jeśli chodzi o różnorodność skutków ubocznych. Słowo schizofrenia wykreował Szwajcar Eugen Bleuler, a rozwinięcie dopaminowej teorii pogrzebało słowo "nerwica". Mówią, że papierosy są szkodliwe i wyliczają palącym państwowe koszty leczenia osób z nikotynowymi powikłaniami...
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11088
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: hvp2 »

panpanpan pisze:Uważam, że psychotropy pomagają jedynie małej części chorych.
Neuroleptyki są tak silnie działającymi substancjami chemicznymi, że działają uspokajająco i otumaniająco na zdecydowaną większość chorych :!: Nie działają jedynie na nieliczną grupę chorych autentycznie lekoopornych. Użyłem tu zwrotu "autentycznie lekoopornych" ponieważ pewna cześć chorych zdaję się być jedynie "rzekomo lekooporna". Mam tu na myśli tych chorych, którzy bez zgody lekarza całkowicie odstawili neuroleptyki, a zarazem lekarza skutecznie okłamują, że je nadal zażywają. Wiadomo, że warunkiem niezbędnym, aby dany lek zadziałał jest to, aby znalazł się on w organizmie chorego.
Jedynie w chorobie, która objawia się chamstwem, wulgarnoscia, wymyslaniem, kłamstwem, kompletnym odhamowaniem, gadaniem od rzeczy. Bez przebiegu z lękiem, depresja, i ucieczka od kontaktu z otoczeniem. Wtedy arogancja, wulgarnosc, odhamowanie,wymyślanie od rzeczy zostaje zniszczone dużymi dawkami haloperidolu w zastrzykach.
Ja bym powiedział, że neuroleptyki w dużych dawkach unicestwiają w człowieku dosłownie wszystko, całe życie psychiczne (myśli, emocje, wolę, pamięć, koncentrację), a nie tylko jakieś "objawy chorobowe", a w związku z tym działają oczywiście również na urojenia.
Schizofrenie lękowo-urojeniowe i urojenia przesladowcze, lęk przed ludźmi nigdy nie zostaną wyleczone neuroleptykami.
Raz przeżyte urojenia zostają w jakimś stopniu w człowieku już na zawsze, można ich na bieżąco nie przeżywać i nie dać się im porywać (jak często bywa w fazie olśnienia w momencie pierwszego zachorowania), ale pamięć zostaje i zostaje też zmiana psychiki, która to zmiana zaistniała w cżłowieku na skutek przeżytej ostrej psychozy. Na podstawie mojego przypadku napisałbym, że ta głęboka zmiana osobowości jest częściowo pozytywna, a częściowo negatywna, tzn. z jednej strony stałem się w wielu zakresach innym, lepszym człowiekiem, ale z drugiej strony zostałem przez chorobę okaleczony oraz nadwyrężony.

Co do lęku przed ludźmi to zgodziłbym się z tezą, że neuroleptyki z lęku przed ludźmi nie leczą, a jedynie tak człowieka otumaniają, że jest człowiekowi (prawie) wszystko jedno. Czasem wręcz bez tego "prawie" :evil:
Obserwując od lat innych pacjentów psychiatrycznych z psychozami/po przebytych psychozach zauważyłem to jak wielu z nich jest osobami bardzo wylęknionymi, a z całą pewnością są to osoby pozostające w leczeniu farmakologicznym.
Chora osoba, która bierze neuroleptyki nie jest leczona, tylko zamulana, otumaniana, i doprowadzana do stanu, że ma wszystko w dupie. Może znikają problemy ze snem, trochę urojenia, za to w prezencie dostaje depresję, brak chęci do życia, pracy, i walki z zyciem. Neuroleptyki szkodzą na pamięć, ekspresję, myślenie, ruch człowieka itp.
Z jednej strony jest w tym dużo racji, ale z drugiej strony tak poważny atak na leczenie neuroleptykami jest uzasadniony jedynie w stosunku do neuroleptyków podawanych w dużych dawkach, neuroleptyków silnie działających oraz neuroleptyków zwyczajnie źle dobranych w stosunku do konkretnego pacjenta.

Wiem z własnego doświadczenia, że jak neuroleptyk jest dobrze dobrany zarówno co do charakteru substancji chemicznej (specyfiki jej konkretnego działania), jak i co do wysokości dawki dobowej, a ponadto pacjent nie pije alkoholu, który ma tendencję do zmieniania sposobu działania neuroleptyku, to człowiek jest w stanie w miarę normalnie funkcjonować, w miarę normalnie się czuć, a zwłaszcza nie występują u niego takie objawy jak zostały opisane w cytowanym przeze mnie powyżej fragmencie wypowiedzi Kolegi.

Problem jest tu generalnie taki, że dobieranie neuroleptyku może trwać dosłownie całymi latami, metodą prób i błędów po prostu, czego dobrą ilustracją jest fakt z mojego życia, że ja osobiście naprawdę dobry neuroleptyk w optymalnej dawce dostałem dopiero po 24 latach leczenia :!: :!: :!: :!: A przedtem bywało różnie, bardzo różnie, a chwilami wręcz skrajnie źle, co trwale podważyło moją wiarę w psychiatrię.
Przykładowo schizofrenik twierdzi, że ludzie przyglądają mu się, omawiają go. Widziałem w szpitalu ludzi, którzy brali duże dawki prochów i dalej twierdzili to samo. Byłem w szpitalu i dla dużej części pacjentów był to już 5,6,7 pobyt w szpitalu. Wniosek, że lekarstwa nie pomagają a kolejne pobyty to ucieczka przed życiem. Nie było osoby, która odważyła się skończyć z rentą, szpitalami i walczyć z rzeczywistością jak praca, życie.
Ludzie do szpitali trafiają z różnych przyczyn i z różnych przyczyn mówią to, co tam mówią. Schizofrenia jest najcięższą chorobą psychiczną jaka istnieje i mało kto jest w stanie po jej wybuchu efektywnie pracować z taką intensywnością i zaangażowaniem jak człowiek w pełni zdrowy, co częściowo można przypisać po części działaniu nieoptymalnie dobranych leków, po części skutkom samej choroby ( w sensie uszkodzenia mózgu i uszkodzenia osobowości), a po części zjawisku społecznemu polegającemu na tym, że osobom niepełnosprawnym oferuje się w naszym społeczeństwie głównie najgorsze stanowiska pracy, takie jak praca w ochronie, praca przy sprzątaniu obiektów czy wręcz praca przy sortowaniu śmieci. Takie najgorsze stanowiska pracy to z kolei niedostatek finansowy, brak satysfakcji z wykonywanej pracy, niski społeczny prestiż (czy wręcz pogarda reszty społeczeństwa), a także częsta frustracja osoby, która może być np. bardzo inteligentna czy mieć wyższe wykształcenie.

Jak ktoś ma w perspektywie "karierę" w stróżówce czy w sortowni śmieci, a zarazem co chwilę źle się czuje, to nic dziwnego że woli siedzieć w domu na rencie.
panpanpan
bywalec
Posty: 165
Rejestracja: czw paź 07, 2010 7:42 pm
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: panpanpan »

W szpitalu widziałem jak lekarze niszczą ludzi raz jednym lekiem, raz drugim, bawiąc się pacjentem jak królikiem. W gabinecie widząc całe kubki lekarstw byłem przerażony.Zolafren, relanium, depakina, tritico, antydepresant, lamitrin, itp. Ludzie brali 3 razy dziennie po całe kubki plastikowe. Jak można normalnie funkcjonować, to jest niemożliwe. Nie działa zolafren? Nie działa? Klozapol. Nie działa? Proszę ketrel. Nie działa, a jednoczesnie sieje spustoszenie w innych układach mózgu. Jedynie jak pisałem wcześniej działało w przypadkach chamstwa, wulgarnosci i kompletnego odhamowanie. W żadnych innych objawach choroby.
bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: bogdan »

Tak sobie wymyslilem, co powinni mowic lekarze
Psychiatra pisze:Damy Ci leki, ktore Cie uspokoja i skutecznie zbija psychoze. Jesli je odstawisz, to mozesz sie liczyc z tym, ze psychoza wroci, nawet szybciej i mocniej, bo tak zareaguje Twoj mozg!
I nie chcemy Ciebie tutaj z tego powodu znowu hospitalizowac - ani nam ani Tobie nie jest to na reke. Wiec bierz leki zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzacego jeszcze przez jakis czas, az bedzie pora, by je stopniowo odstawic.
Wiele razy przeciez slyszalem, ze leki jednak szybko i skutecznie uwolnily z psychozy, wiec tez nie mozna ich calkowicie nie doceniac.

@hvp2, Ty jestes weteranem. U Ciebie sytuacja moze byc taka, ze nie tyle, co dopiero dobrze dobrano Ci leki, a psychotycznosc Ci spadla. Z czasem schiza odpuszcza... o ile nie zabrala ;).
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11088
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: hvp2 »

bogdan pisze:@hvp2, Ty jestes weteranem. U Ciebie sytuacja moze byc taka, ze nie tyle, co dopiero dobrze dobrano Ci leki, a psychotycznosc Ci spadla. Z czasem schiza odpuszcza... o ile nie zabrala ;).
Zarówno wreszcie mam dobrze dobrane leki (co częściowo jest dziełem przypadku, a częściowo moim osobistym dokonaniem), jak i też "spadła mi psychotyczność", gdyż udało mi się usunąć ze swojego życia dwie poważne zgryzoty (=przyczyny), które w przeszłości wywoływały u mnie kryzysy psychotyczne.
Awatar użytkownika
Anime
zaufany użytkownik
Posty: 727
Rejestracja: śr sty 20, 2010 9:01 am
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 45723214

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: Anime »

Dobrze prawicie. Postaram się też napisać moją opinię w tym wątku, ale nie teraz. Chcę sobie na ten moment zaznaczyć ten temat, żeby do niego potem jeszcze wrócić.

Pozdrawiam.
.
Awatar użytkownika
pawel534
zaufany użytkownik
Posty: 3666
Rejestracja: sob lut 18, 2012 11:32 am
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: pawel534 »

Ja chyba jestem wdzięczny lekarzom że po pierwszej psychozie trafiłem do szpitala i podawano mi leki bo nie wiem jakby się to skończyło ale potem skutki uboczne leków dały o sobie znać. Moim zdaniem w psychozie na krótką metę leki są pomocne ale w dłuższym okresie czasu ważna jest praca nad sobą, nabranie krytycyzmu do objawów i eksperymentowanie z lekami i dawkami. Ja sam na lekarce wymogłem najpierw zmianę leków a potem zmniejszenie dawki. Gdybym posłusznie słuchał lekarzy i nadal brał olanzapinę być może ważyłbym teraz 120 kg i większość dnia wegetował w domu. Moim zdaniem trzeba samemu trochę na sobie eksperymentować. Ja obecnie próbuję zmniejszyć dawkę leku i uważam że to dobry krok bo czuję się psychicznie do tego gotowy.
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1323
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: dzwonkowy »

hvp2 pisze:(...)udało mi się usunąć ze swojego życia dwie poważne zgryzoty (=przyczyny), które w przeszłości wywoływały u mnie kryzysy psychotyczne.
Podoba mi się takie ujęcie problemu. Chory psychicznie to też człowiek, który ma swoją historię i swoje powody do utraty zdrowia.

To, co mnie nieco przeraża w byciu "chorym na schizofrenię", to groźba utraty w oczach społeczeństwa i lekarza podmiotowości.
Podmiotowością nazywam tu uznanie, że to, co się przydarzyło w chorobie psychicznej ma jakiś logiczny związek z życiem człowieka sprzed choroby.
Z drugiej strony - kryzysy psychotyczne nie wydają mi się bezpośrednio związane z konkretnymi problemami, które akurat w danym czasie musiały je wywołać. Są niedorzeczne - są jak przerwa w życiorysie.

Co do psychotropów, to myślę, że na ostre objawy choroby pomagają.
Jednak nigdy nie powiedziałbym, że się na nich dobrze czuję.
Leczyć chorobę, a sprawiać, że pacjent czuje się dobrze. Oto jest rozwarstwienie, które odróżnia schizofrenię od depresji na przykład.
(To nie znaczy, że w schizofrenii nieleczonej chory czuje się dobrze.)
Każdy dźwiga własny schiz.
Awatar użytkownika
Necro
zaufany użytkownik
Posty: 1500
Rejestracja: śr paź 23, 2013 7:15 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Północny Wschód

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: Necro »

Temat dobry jest co do leków lekarze powinni ustalać i słuchać pacjenta w jakich dawkach by działały aby funkcjonować normalnie w społeczeństwie do tego potrzebna jest współpraca lekarzy bo rzadko z tym bywa aplikują jak największe dawki w ludzi i jak oni maja funkcjonować normalnie zgadzam się z tym ze w psychozie potrzebne są wyże dawki leku żeby zbić psychozę ale jak później się wszystko unormuje trzeba dobrać leki i dawki przed wszystkim to jest priorytet dla lekarzy żeby słuchać pacjenta i prawidłowo prowadzić leczenie u mnie rożnie to bywało z tym leczeniem co do dawek i leków bardziej sam indywidualnie ustawiałem se leki od objawów choroby teraz trochę powróciła mi ona mam większe dawki i jest git a bardzo długo funkcjonowałem na podtrzymujących dawkach tez było dobrze . Zdrowia wszystkim życzę Ludziska ;)
bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: bogdan »

Najgorsze to jest zaczac brac leki, jak juz psychoza wezmie. U mnie to ostatnia rzecz na jaka mam ochote. Bo wiem, ze wlasnie tymi lekami zamierzaja ze mnie zrobic "czubka" :geek: . Nic tak skutecznie nie nakreca mi psychozy jak mysli o "leczeniu schizofrenii", wszak to swiat jest chory, a ja tylko za niego pokutuje. Im jestem jednak zdrowszy, tym bardziej sie przekonuje, bo cos chyba jednak jest w tej bani odklejone... :D
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1323
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: dzwonkowy »

bogdan pisze:Nic tak skutecznie nie nakreca mi psychozy jak mysli o "leczeniu schizofrenii", wszak to swiat jest chory, a ja tylko za niego pokutuje.
To musiałeś mieć przyjemną psychozę, w pewnym sensie. Pasjonującą.
Przypuszczam, że po zaleczeniu tego staniu miałeś depresję, skoro świat ideałów runął.
Każdy dźwiga własny schiz.
bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: bogdan »

Mialem Ci odpisac. Chyba najwyzsza pora :).
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
Awatar użytkownika
wowo
zaufany użytkownik
Posty: 5318
Rejestracja: wt maja 28, 2019 9:30 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 9697465

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: wowo »

Szkodzą to na pewno, jedne mniej drugie więcej ale co zrobić jak kolba w głowie.
panpanpan
bywalec
Posty: 165
Rejestracja: czw paź 07, 2010 7:42 pm
płeć: mężczyzna

Re: Psychotropy szkodzą większości. To fakt.

Post autor: panpanpan »

wowo21975 pisze:Szkodzą to na pewno, jedne mniej drugie więcej ale co zrobić jak kolba w głowie.
Może brać mniejsze ilości, powoli odstawiac? Bardziej skupić się na terapii, aniżeli faszerowaniu się chemią. Teoria lekarzy, koncernów farmaceutycznych, że niby te leki nie są uzalezniajace to zwykle kłamstwo. Wszystko, co zmienia działanie pracy mózgu, jest uzalezniajace. Uzależnić się można od człowieka, rzeczy, zachowania, itp. Tutaj tak samo, poza uzależnieniem czysto fizykochemicznych, organicznym, mamy do czynienia ze zwykłym uzależnieniem od zachowania, czynności tj brania lekarstw. Człowiek myśli a może nie wezmę lekarstw, będę odstawiac, już jego podświadomość bombarduje go sygnalami że pogorszy ci się, zobaczysz, bierzesz leki po to żeby było lepiej. Bierzesz, bierzesz, często nie polepsza ci się. W pewnym momencie zastanawiasz się, co dalej. Dodatkowo, lekarz cię dręczy, że trzeba brać, jakby siedział w twojej głowie i miał licencje co ci dolega. A tak nie jest. Jak pisałem we wstępie. Te prochy działają tylko w skrajnych przypadkach. Nie wylecza czlowieka ze schizofrenii prostej, lekoopornej. Tylko zamulaja, usypiaja, i wpedzaja jeszcze w większą depresję. Wszak nie twierdzę, że trzeba całkowicie odstawić lekarstwa, i olać leczenie. Trzeba brać ich możliwie jak najmniej, nie słuchać całkowicie lekarza, jakby był jakąś nadprzyrodzona wyrocznia po minucie rozmowy na obchodzie. Bo tak nie jest.
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”