Małżeństwo z rozsądku.

Uwaga: Ten dział jest widoczny w całym internecie. Ogłoszenia niewidoczne dla googla proszę umieszczać w podobnym dziale w "dla zarejestrowanych".

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: zamieszczone tu ogłoszenia są widoczne w całym internecie.
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: the end »

Małżeństwo z rozsądku to rozwiązanie na miarę naszych czasów. Wcale nie są złe, choć bywa ciężko, często nakładamy na nie różne łatki.

Pozdrawiam wszystkie Panny.

ucp.php?i=pm&mode=compose&u=7755
nic
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: cezary123 »

Nie wierzę, że kobieta nie chce naprawdę kochać i być naprawdę kochana albo rezygnuje z tego.
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: the end »

Tak, to prawda.

Ogłoszenie nieaktualne. Głupie jest.
nic
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: the end »

Wyłączcie ten wątek. ;)
nic
Awatar użytkownika
Wspaniale
zaufany użytkownik
Posty: 5581
Rejestracja: pt paź 26, 2012 6:59 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: Wspaniale »

cezary123 pisze:Nie wierzę, że kobieta nie chce naprawdę kochać i być naprawdę kochana albo rezygnuje z tego.
Większość pewnie chce, ale kieruje się prozą życia. Większość na stałego partnera wybierze kogoś solidnego, kto da jej bezpieczeństwo (będzie ją utrzymywał i jej potomstwo), a nie gołodupca lub niebieskiego ptaka, takiego
to do łóżka ewentualnie. Normalny mężczyzna myślący głową też nie ożeni
się blacharą, osiedlowym lachociągiem, tylko taką, której może choć trochę
zaufać.
Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: Gehenna »

czasem w małżeństwach uczucie przychodzi po latach, można się tej miłości nauczyć
albo przyzwyczaić do siebie nie mając dokąd iść
Awatar użytkownika
unreal
zaufany użytkownik
Posty: 4768
Rejestracja: sob cze 28, 2014 11:34 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: unreal »

Gehenna pisze:albo przyzwyczaić do siebie nie mając dokąd iść
to musi być straszne
LaDopamina
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: cezary123 »

A co solidność przeszkadza w kochaniu?
Kto szuka "z rozsądku", ten naprawdę ukrywa coś innego - nadzieję :) .
Ostatnio zmieniony ndz cze 21, 2015 11:56 pm przez cezary123, łącznie zmieniany 1 raz.
Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: Gehenna »

.
Ostatnio zmieniony pn sty 04, 2016 6:00 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: mei »

Tekst taki. Nie wiem czy wiarygodny, ale temat potraktowany obszernie.
http://www.polityka.pl/jamyoni/1548673, ... rzepy.read

Grzegorz Gustaw
7 lutego 2014
Spoiwa, kleje, rzepy
Co ludzi tylko pcha ku sobie, a co prawdziwie wiąże.

Otóż cała postać człowieka miała cztery ręce i nogi w tej samej ilości, i dwie twarze, czworo było uszu, dwie okolice wstydliwe i tam dalej. Strasznie to były silne istoty i okropnie wolnomyślne, tak że się zaczęły zabierać do bogów”. Zeus, stojący na czele Olimpu, postanowił ukrócić te zapędy: „Ja ich teraz poprzecinam każdego na dwie połowy. I tęsknić zaczęło każde za swoją drugą połową. I niektórzy życie całe pędzą tak przy sobie”.

Antyczna koncepcja połówek, groteskowo nakreślona przez Platona w „Uczcie”, darzona jest potężnym kultem w monogamicznej kulturze Zachodu. Współcześni w miłości upatrują kleju, który doskonale połączy niegdyś rozcięte przez Zeusa połówki. Niestety, trwałość tego kleju nad wyraz często rozczarowuje.

Co zatem nas tylko pcha ku sobie, a co prawdziwie łączy?

Uroda

W pierwszej połowie lat 80. XX w. w nauce dominował pogląd, zgodnie z którym kryteria piękna są subiektywne. Dziś już wiemy, że to nieprawda. Nancy Etcoff, autorka bestselleru „Przetrwają najpiękniejsi” słusznie zauważyła, że piękno stanowi „rodzaj biologicznej adaptacji, w którą wyposażony jest obserwator”. Współcześni mężczyźni i kobiety żywią słabość do tych cech wyglądu przedstawicieli płci przeciwnej, które pomocne są w odniesieniu sukcesu reprodukcyjnego. Mechanizmy działają na poziomie nieświadomym, a ludzkie gusta uwarunkowane są specyfiką wyborów seksualnych dokonywanych przez praprzodków.

Wartość reprodukcyjna kobiety związana jest nierozłącznie z jej młodością i urodą. Ponieważ nie istnieją żadne bezpośrednie sygnały zdradzające owulację oraz płodność, mężczyźni są zmuszeni korzystać z sygnałów pośrednich, jak atrakcyjność fizyczna.

Przepis na piękną sylwetkę kobiecą jest złożony – powinna być raczej drobna niż masywna, raczej podobna do A niż do V, z wyraźnie zaznaczonym wcięciem w talii.

Owo wcięcie mężczyźni odczytują jako znak rozpoznawczy zdrowych kobiet, będących już po okresie dojrzewania płciowego, ale jeszcze przed menopauzą. Dziewczęta z większym wcięciem, owszem, szybciej przejawiają aktywność hormonalną związaną z osiąganiem dojrzałości płciowej i wcześniej wydają na świat pierwsze dziecko. Badania nad młodymi wrocławiankami, rodzącymi pierwsze dziecko wykazały, że dzieci wydane na świat przez kobiety o wyraźniej zaznaczonym wcięciu są większe. Masa noworodka stanowi zaś dobry prognostyk jego przeżycia.

Inne cechy wyglądu, znamionujące młodość (i pośrednio płodność) kobiety, to m.in.: gładka skóra, dobry tonus mięśniowy, lśniące włosy i pełne wargi.

Wartość reprodukcyjna mężczyzny rozpoznawana jest natomiast na podstawie statusu, którego przejawy są łatwe do oszacowania poprzez ocenę jego dóbr materialnych. Kobiety zwracają ponadto uwagę na cechy pomocne mężczyznom w zdobywaniu i utrzymywaniu wysokiego statusu: inteligencję, pracowitość oraz zaradność. Nawet bardzo zamożne, które potrafiłyby utrzymać samodzielnie całą rodzinę, chętniej wybierają na mężów mężczyzn jeszcze bardziej majętnych od siebie.

Ale i męski wygląd ma dla kobiet niebagatelne znaczenie – podobają się panowie, których powierzchowność świadczy o dużej tężyźnie fizycznej. Nasze pramatki, wiążąc się z dżentelmenami o mocnych ramionach i V-kształtnych torsach, mogły liczyć na skuteczną ochronę przed agresją ze strony drapieżników lub innych, wrogo nastawionych osobników naszego gatunku. V-kształtni mężczyźni mieli zadatki na sprawniejszych łowców od swoich H-kształtnych kolegów. Dobrze przy tym, żeby V-kształtny był wysoki. Okazuje się, że męski słuszny wzrost nie tylko przekłada się na większą wartość bojową, ale i dodatnio koreluje z wysokością zarobków.

Osoby o pięknym wyglądzie są wyżej oceniane zarówno pod względem funkcjonowania społecznego, jak i popularności, ale również w zakresie kompetencji intelektualnych i zawodowych. Częściej spotykają się z pomocą, rzadziej z niechęcią, poświęca się im też większą uwagę.

Ten mechanizm, w który wyposażyła nas natura, nie jest doskonały. Nawet jeśli spotka się perfekcyjne A z perfekcyjnym V, nie znaczy to, że ustanowią idealne stadło. Mariaż wysokiego statusu z pięknem to też za mało, żeby związek przetrwał.
Ostatnio zmieniony ndz cze 21, 2015 9:35 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: mei »

Podobieństwo do taty i mamy

Ludowa mądrość, w myśl której „przeciwieństwa się przyciągają”, sprawdza się wyłącznie w niewielkich, zamkniętych wspólnotach. Obowiązuje w nich heterozja, czyli unikanie krzyżowania podobnych genów. W dużych społecznościach prawdopodobieństwo spotkania osobnika o bardzo zbliżonym genotypie jest marginalne, dlatego ludzie łączą się w pary, szukając podobieństw.

Używanie fenotypu rodzica płci przeciwnej jako szablonu przy poszukiwaniu drugiej połówki to przejaw tzw. wdrukowania seksualnego. Zjawisko to, odkryte przez Konrada Lorenza u ptaków w 1935 r., występuje również u ludzi. W licznych badaniach stwierdzono, że kolor włosów i oczu partnera zadziwiająco często bywa zbliżony do koloru oczu i włosów rodzica przeciwnej płci.

Agnieszka Wiszewska z Wydziału Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego, Bogusław Pawłowski z Instytutu Antropologii Polskiej Akademii Nauk oraz Lynda Boothroyd z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Durham poddali analizie kobiece preferencje co do wyglądu męskich twarzy. Paniom, które w dzieciństwie miały dobre relacje z ojcami, podobały się twarze o proporcjach charakterystycznych dla twarzy własnego taty. Analogiczny efekt nie wystąpił u kobiet, które miały negatywne lub neutralne relacje z ojcami.

Zeszłoroczny raport z badań Urszuli Marcinkowskiej oraz Markusa Rantali z fińskiego University of Turku również wspiera tezę, w myśl której seksualne wdrukowanie ma wpływ na decyzje matrymonialne. Materiału badawczego dostarczyło 70 rodzin zamieszkujących tereny południowej Polski. Z każdej rodziny wybrano 3 osoby – uczestnika, jego partnera oraz rodzica uczestnika o odmiennej płci. Każdej z osób zrobiono zdjęcia – z profilu i en face. Następnie sprawdzano, czy partnerzy są podobni do rodzica osoby, z którą pozostają w związku. 120 losowo dobranych sędziów szacowało subiektywne odczucie podobieństwa pomiędzy twarzą partnera i jego rodzica. Każdy z nich otrzymywał tablicę z 5 fotografiami. Po lewej stronie znajdowało się zdjęcie rodzica, po prawej cztery zdjęcia, spośród których tylko jedno prezentowało realnego partnera.

Stwierdzono podobieństwo synowych do matek partnera. Mężczyźni mają słabość do kobiet, których twarze przypominają im twarz własnej matki.

Na własne podobieństwo

Wzrost jest jedną z cech mających kluczowe znaczenie dla doboru partnerów. Kobiety preferują partnerów wyższych od siebie, a mężczyźni wolą niższe partnerki. Interesujące dane zawiera raport z badań opublikowany w 1980 r. przez Johna Stuarta Gillisa i Waltera Avisa, badaczy z St. Thomas University. W zaledwie jednym przypadku na 720 par amerykańskich i brytyjskich to ona była wyższa od niego. Preferowana różnica wzrostu jest jednak nieprzesadna, bo i na tym polu zachodzi dobór przez podobieństwo. Gert Stulp z Wydziału Psychologii holenderskiego Uniwersytetu Groningen przeprowadził w drugiej połowie 2012 r. analizy na próbie 12 502 brytyjskich par heteroseksualnych. Średnia wzrostu dla kobiet wyniosła 163,75 cm, a średnia wzrostu dla mężczyzn – 177,86 cm. Okazało się, że wyższe kobiety miały z reguły wyższych partnerów – każdy dodatkowy centymetr kobiety wiązał się z tym, że jej partner będzie średnio o 0,19 cm wyższy. Analogicznie każdy dodatkowy centymetr mężczyzny wiązał się z tym, że jego partnerka będzie o 0,17 cm wyższa. Sytuacja gdy mężczyzna był wyższy od swojej partnerki o ponad 25 cm, występowała w badanej próbie rzadziej, niż gdyby partnerów dobierać w sposób losowy. Potwierdza to tezę, w myśl której partnerzy dobierają się pod względem wzrostu na swoje podobieństwo. Od tej reguły odnotowano jednak spektakularny wyjątek. Drobne kobiety o wzroście poniżej średniej miały słabość do ponadprzeciętnie wysokich mężczyzn – i vice versa.

Efektem związku partnerów o zbliżonych fenotypach jest zwiększenie się podobieństwa pomiędzy biologicznymi krewnymi. Członkowie rodziny upodabniają się do siebie, przez co różnice pomiędzy daną rodziną a innymi rodzinami narastają, co ma znaczenie zarówno dla nepotyzmu, czyli faworyzowania członków własnej rodziny, jak i altruizmu krewniaczego, zwanego inaczej dostosowaniem łącznym. To pojęcie wprowadzone przez Williama Hamiltona. Uczony dowodzi, że osobniki nie troszczą się wyłącznie o własny sukces reprodukcyjny, ale również wspierają organizmy blisko ze sobą spokrewnione. W toku ewolucji wykształciły się podświadome mechanizmy rozpoznawania swoich krewnych. Jednym z nich jest wrodzona skłonność do pomagania osobom o podobnym fenotypie.

Wiek

Kobiety preferują mężczyzn nieco starszych od siebie (żywią atawistyczną skłonność do połówek o wysokim statusie, a on na ogół rośnie z wiekiem). Psycholog ewolucyjny David M. Buss przeprowadził w 37 krajach badanie, dzięki któremu ustalił, ile wynosi optymalna różnica wieku pomiędzy partnerami. Okazało się, że panie najchętniej wychodziłyby za mąż za mężczyzn starszych od siebie o ok. 3,5 roku.

Wiek partnera ma, jak się okazuje, spory wpływ na zdrowie. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Maxa Plancka wynika, że wydanie się za mężczyznę młodszego lub starszego o 7–9 lat zwiększa ryzyko wcześniejszego zgonu kobiety o 20 proc. Gdy różnica wieku sięga 15–17 lat, takie zagrożenie rośnie do 30 proc.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: mei »

Dla dojrzałych panów związek z juniorką ma natomiast ogromne zalety. Jest jednym z przejawów wysokiego statusu, który działa jak magnes na inne kobiety (skoro młoda piękność się z nim związała, to znaczy, że było warto), przy okazji zwiększając prestiż w oczach innych mężczyzn. Z danych Instytutu Maxa Plancka wynika, że małżeństwo z kobietą młodszą o 7–9 lat zmniejsza ryzyko wczesnej śmierci o 11 proc. w porównaniu z małżeństwem z rówieśniczką, podczas gdy poślubienie damy starszej od siebie takie ryzyko zwiększa. Seniorowi najlepiej przysłużyłby się ożenek z panią znacznie młodszą (o 15–17 lat), wówczas zagrożenie wczesnym zgonem spadłoby aż o jedną piątą.

Poglądy

Związek dwójki rówieśników ma wiele zalet. Zwiększa szansę na podzielanie zainteresowań, poglądów oraz doświadczeń. Ponieważ uwielbiamy mieć rację, szczególnie mocno pociągają nas osoby o poglądach podobnych do naszych. Przy tym podobieństwo w zakresie wartości lub upodobań budzi większą sympatię niż podobieństwo sądów na temat sprawdzalnych faktów. Lubimy partnera tym silniej, im mniej pewni jesteśmy swojej racji. W sytuacji niepewności wsparcie społeczne jest nam szczególnie potrzebne. Podzielanie wartości i upodobań jest charakterystyczne dla partnerów tworzących udane związki.

Podobnie sprawa ma się z zainteresowaniami – poszukujemy połówek, które podzielają nasze hobby. Im dłużej partnerzy pozostają w relacji, tym bardziej ich zainteresowania stają się zbieżne, co przekłada się na wzrost satysfakcji ze związku.

Osobowość

Największy wpływ na zadowolenie ze związku ma jednak podobieństwo partnerów pod względem cech osobowości (wyjątek od tej reguły stanowią układy: dominacja–uległość oraz bezradność–opiekuńczość, w których to komplementarność dostarcza satysfakcji partnerom). Niestety, ludzie nic sobie z tego nie robią podczas dobierania się w pary. Shanhong Luo i Eva Klohnen z University of Iowa tłumaczą to następująco: postawy i wartości ściśle wiążą się ze stylem życia, wybór partnera je podzielającego dokonywany jest więc w sposób naturalny. Natomiast wpływy osobowości na zachowanie mogą być bardziej subtelne, a tym samym trudniej je wychwycić w pierwszej fazie relacji. Ryzyko, że zwiążemy się z partnerem o osobowości, która nam będzie potem wadzić, jest spore.

Jako się rzekło – na początkowym etapie znajomości jesteśmy uwrażliwieni na obserwację określonych zachowań naszej połówki. Kobiety baczną uwagę zwracają na cechy świadczące o wysokim potencjale zarobkowania; oprócz inteligencji, ambicji, zaradności są to także dobre pochodzenie, uprzejmość, łagodność i taktowność. Z kolei mężczyźni poszukują – poza pięknem – zdolności do dobrego gospodarzenia.

Wszyscy, niezależnie od płci, lubimy ludzi charakteryzujących się cnotami życzliwości, towarzyskości, uczciwości, inteligencji oraz mogących poszczycić się wysokim prestiżem i dużymi umiejętnościami społecznymi. Cechom tym sprzyja określony typ osobowości. Chakadee Waiyavutti z Mahidol Wittayanusorn School oraz Wendy Johnson i Ian Deary z Uniwersytetu Edynburg wykazali, że osoby mogące poszczycić się większym IQ uzyskują wyższe wyniki w zakresie otwartości na doświadczenia, ugodowości oraz stabilności emocjonalnej (cechuje je przy tym niższy poziom neurotyzmu od osób o niższym IQ).

Okazuje się, że zarówno zewnętrzne miary sukcesu (prestiż stanowiska oraz wysokość zarobków), jak i wewnętrzne (odczuwana satysfakcja z pracy) powiązane są z cechami osobowości. Neurotycy zarabiają mniej oraz zajmują na ogół niższe stanowiska. Osoby ugodowe cieszą się przeważnie większą satysfakcją z pracy, jednak mniej zarabiają (być może dlatego, że w celu utrzymania dobrych relacji rezygnują z zachowań asertywnych, takich jak prośba o podwyżkę). Ekstrawertycy oraz osoby sumienne czerpią większą radość z pracy oraz więcej zarabiają w porównaniu z neurotykami.

W 2009 r. na łamach „European Journal of Personality” Angelina Sutin zamieściła interesujący raport, zgodnie z którym osoby posiadające wysokie przychody z biegiem czasu stają się mniej neurotyczne. O ile więc pieniądze szczęścia nie dają, to ci, którzy lepiej zarabiają, stają się mniej podatni na złość, frustrację i zgorzknienie. Rzadziej też zapadają na depresję i mają mniejsze problemy z kontrolą impulsów.

Efekt mimikry

Jeśli lubisz siebie, to pozytywny stosunek żywiony do własnej osoby automatycznie i nieświadomie przelewasz na inne obiekty skojarzone z Ja. Efekt ten wykazano w licznych badaniach – m.in. w klasycznym eksperymencie Fincha i Cialdiniego z 1989 r. Osoby badane po zapoznaniu się z historią niegodziwości, jakich dopuścił się Rasputin, oceniały go bardzo negatywnie… z wyjątkiem przekonanych o tym, że ów urodził się tego samego dnia i miesiąca co one. Badani z tej grupy wykazali się daleko posuniętą pobłażliwością w ocenie Rasputina.

Okazuje się, że nawet tak istotna decyzja życiowa jak małżeństwo pozostaje pod wpływem bezwiednego egotyzmu. Wykazano, że ludzie częściej, niż wynikałoby to z przypadku, pobierają się z osobami, których imiona lub nazwiska są podobne do ich własnych.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: mei »

Nie powinno więc dziwić, że szanse na zainteresowanie sobą drugiej połówki zwiększa uprawianie tzw. mimikry, tzn. subtelnego naśladowania gestów partnera. W badaniu przeprowadzonym przez Tanyę Chartrand i Johna Bargha okazało się, że w sytuacji, gdy pozorant naśladował gesty osoby badanej, spostrzegany był przez nią jako bardziej atrakcyjny. Uczestnik eksperymentu deklarował ponadto, że interakcja z takim pozorantem była przyjemniejsza.

Wiara

Z danych zaprezentowanych w USA przez Ernesta Burgessa i Paula Wallina w 1953 r. wynika, że 80 proc. badanych poślubiło osoby tej samej wiary. Gdyby wyżej wspomniana proporcja wynikała z przypadku, powinna wynieść zaledwie 37 proc. W 2008 r. niewiele się zmieniło: zaledwie 27 proc. amerykańskich małżeństw zostało zawartych pomiędzy osobami różnej wiary. Na szczęście, bo z American Religious Identification Survey wynika, że związki pomiędzy osobami różnej wiary trzykrotnie częściej kończą się rozwodem niż małżeństwa zawarte pomiędzy osobami wyznającymi tę samą religię.

Tymczasem Naomi Schaefer Riley, autorka książki „’Til Faith Do Us Part”, twierdzi, że Amerykanie chętniej weszliby w związek małżeński z osobą innej wiary niż człowiekiem posiadającym odmienne poglądy polityczne. Lekceważenie różnic religijnych to zdaniem Riley poważny błąd, którego konsekwencje odezwą się w takich sytuacjach, jak narodziny dziecka, utrata pracy lub przeprowadzka – to wydarzenia, które zdaniem autorki mogą wywołać w ludziach pragnienie powrócenia do wiary z dzieciństwa.

Klasa

Tendencja do wiązania się z osobami o podobnym statusie socjoekonomicznym określana jest przez socjologów mianem homogamii. W ostatnich latach wspomniane zjawisko wyraźnie przybrało na sile. Matthijs Kalmijn z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Utrecht twierdzi, że status przynależy raczej do rodziny jako całości niż do jej indywidualnych członków. Zdaniem socjologa ludzie szukają małżonka o wysokim statusie w celu wzmocnienia prestiżu własnej rodziny. Wszyscy pragną związać się z osobami przynależącymi do wysokiej klasy społecznej. Jednak tylko osoby o odpowiednio wysokim prestiżu mają taką szansę. Mniej zamożni zostają więc skazani na siebie. Glenn Stanton, autor książki „Why marriage matters”, gdzie indziej upatruje przyczyn homogamii. Twierdzi, że ludzi o podobnym statusie socjoekonomicznym nie wybieramy na partnerów z pobudek snobistycznych – wiążemy się z nimi, ponieważ lepiej czujemy się w otoczeniu osób, które są do nas podobne.

W licznych badaniach wykazano, że małżeństwa „niehomogamiczne” cechuje niższy poziom satysfakcji małżeńskiej.

Socjolodzy zainteresowani zjawiskiem homogamii małżeńskiej zgadzają się co do tego, że dziś poziom wykształcenia to najważniejsza miara statusu socjoekonomicznego, najmniej podatna na zmiany z upływem czasu. Kariera edukacyjna jest podstawowym kanałem usytuowania w hierarchii społecznej – twierdzi socjolog prof. dr hab. Henryk Domański. Nawet jeśli para absolwentów wyższej uczelni początkowo zarabia mniej od pary osób, które rozpoczęły pracę tuż po ukończeniu liceum, to jej potencjał zarobkowy jest wyższy (rzecz jasna od tej reguły zdarzają się wyjątki).

Ellen Rosen, socjolog z Uniwersytetu Brandeis, po przeanalizowaniu danych z amerykańskiego sondażu National Opinion Research Center’s General Social Survey (GSS) stwierdziła, że pewne przetasowania matrymonialne zdarzają się w segmencie średniego wykształcenia, podczas gdy na jego ekstremalnych krańcach (wykształcenie podstawowe i wyższe) panuje absolutna homogamia. Podobny trend można zaobserwować w krajach europejskich. Zwiększenie się edukacyjnej homogamii jest konsekwencją sukcesu kobiet na rynku edukacyjnym i ich masowego wejścia na rynek pracy. Wcześniej to mężczyźni zmuszeni byli do ożenku z gorzej wykształconymi połówkami.

Wkrótce sytuacja może się odwrócić. Może to mieć poważne konsekwencje demograficzne, ponieważ tylko 20 proc. kobiet z doktoratem oraz 24 proc. kobiet z wyższym wykształceniem nie zwraca uwagi na poziom wykształcenia partnera na randkę. Pozostałe są wybredne. 64 proc. kobiet, które ukończyły studia wyższe, oraz 68 proc. kobiet z doktoratem wymaga od partnera, aby poszczycił się co najmniej wyższym wykształceniem.

W czasach kryzysu nawet zachodnie rodziny potrzebują dwóch pensji, aby przetrwać. Mężczyźni z wyższym wykształceniem szukają więc dobrze wyedukowanej partnerki, ponieważ ma ona wyższy potencjał zarobkowania. Susan Brown, adiunkt socjologii w Bowling Green State University, komentuje: „Kobiety gorzej wykształcone przestały być atrakcyjne, ponieważ nie wpasowują się w rolę partnerki, która wspomoże rodzinę materialnie”. Tymczasem polskie singielki z wyższym wykształceniem, które liczą sobie ponad 30 lat, mają zaledwie 20-proc. szansę na zamążpójście. Większość „wysokiej jakości” ich rówieśników ma bowiem stałe partnerki.

Rasa

Zjawisko małżeństw międzyrasowych w Polsce jest stosunkowe nowe, więc niezbadane. Spostrzeżenia naukowe Amerykanów w tym względzie mogą być pouczające. Na początku XXI w. małżeństwa międzyrasowe stanowiły zaledwie 3 proc. wszystkich związków zawieranych w USA. Do
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: mei »

1967 r. w Stanach Zjednoczonych funkcjonowało prawo przeciwko małżeństwom osoby białej i czarnej. Jeszcze w 1994 r. 49 proc. białych Amerykanów wyrażało sprzeciw wobec takich małżeństw. Chociaż w 2000 r. analogiczny odsetek zmalał do 22 proc., to pary czarno-białe wciąż doświadczają przejawów dyskryminacji, takich jak: gorsza obsługa w sklepach i restauracjach, szyderstwa oraz potępiające spojrzenia.

Partnerzy pozostający w związku międzyrasowym muszą ponadto liczyć się z różnicami poglądów swojej drugiej połówki. Przykładowo, czarnoskórzy mężczyźni mają znacznie mniej konserwatywne postawy niż biali mężczyźni względem pracy kobiet. Z kolei Latynosi są najbardziej konserwatywni w kwestii podziału pracy ze względu na płeć. Znaczne różnice pomiędzy rasami występują również w zakresie zainteresowań oraz stylu życia. Początkowo mogą nie mieć one znaczenia dla zakochanych partnerów, jednak z czasem uwierać będą coraz bardziej. Niestety, liczne dane przemawiają za tym, że małżeństwa pomiędzy osobami różnych ras częściej kończą się rozwodem. Vincent Kang Fu i Nicholas Wolfinger z University of Utah wykazali, że ponadprzeciętnie często rozpadają się związki latyno-białe.

Sąsiedztwo

Spuhler i Clarck w 1961 r. wyliczyli, że średni dystans pomiędzy miejscami narodzin męża i żony a miejscem, w którym wzięli ślub, wynosi zaledwie 177 km. Za poszukiwaniem połówki w najbliższej okolicy przemawia pewna właściwość naszej psychiki – zazwyczaj lubimy osoby, które spotykamy często. Częstość kontaktu pogłębia dowolną emocję początkowo przeżywaną w stosunku do drugiej osoby. A większość interakcji społecznych ma charakter pozytywny.

Obecnie coraz więcej romansów zawiązuje się nie w okolicy domu, ale w pracy i w szkołach. Z badania przeprowadzonego przez Harris Interactive dla American Demographics w 2001 r. wynika, że 36 proc. singli poznaje partnerów w pracy, 27 proc. w szkole, 17 proc. w miejscach kultu (najwyraźniej uczestnictwo w obrządkach religijnych wykracza poza dostarczenie sobie strawy duchowej), 13 proc. w kolejce do kas, 6 proc. na siłowni.

Ponieważ ludzie pracują i uczą się z osobami pochodzącymi z podobnego miejsca w strukturze społecznej, fakt, że się w sobie zakochują, nie powinien nikogo dziwić.

Praca

Poznawanie partnera w pracy ma zresztą sporo zalet i – jak się wydaje – takie związki zyskują coraz większą akceptację społeczną. Piya Chattopadhyay i jej mąż Peter Armstrong – reporterzy stacji CBC – ślub wzięli po wieloletnim romansie. Para zgodnie twierdzi, że poza pracą nie mieliby szans na związek. Kobieta przekonana jest o tym, że romans w pracy może być niezwykle korzystny nie tylko dla kochanków, lecz również dla ich chlebodawcy. Jej zdaniem, łatwiej jest znieść długie godziny w pracy, gdy ukochana osoba cały czas jest obok. Poczucie spokoju, że nie zaniedbujesz swojego partnera ze względu na pracę, jest bezcenne. Nie musisz też martwić się o to, że druga połówka zrobi ci scenę, gdy zrezygnujesz z wakacji, bo stało się coś ważnego. Partner działający w tej samej branży lepiej cię zrozumie, bo zna jej specyfikę. Możecie też skuteczniej wspierać się w rozwoju zawodowym.

Miłość

Molier słusznie stwierdził, że ze wszystkich rzeczy wiecznych – miłość jest tą, która trwa najkrócej. Dzieje się tak, ponieważ nasz gatunek nie zalicza się do przesadnie monogamicznych. W kulturach poligamicznych mężczyzna może posiadać wiele żon. Jest to jednak przywilej zarezerwowany dla najbogatszych. Badania ekologów behawioralnych wykazały, że panie wolą być trzecią żoną bogacza niż pierwszą nędzarza.

Poliandria stanowi zjawisko przeciwne – to kobieta posiada wielu mężów, którzy nie mogą mieć innych żon poza tą jedną jedyną. Takie kultury należą jednak do rzadkości.

W krajach monogamicznych sklejanie połówek również obwarowane jest szeregiem reguł. Endogamia nakazuje zawieranie związków pomiędzy osobami blisko spokrewnionymi. Egzogamia natomiast takich związków zabrania. Hipergamia to charakterystyczna dla kobiet taktyka, polegająca na zwróceniu na siebie uwagi partnerów o wyższej pozycji społecznej. U części gatunków małp to rodzice decydują, z kim ich pociechy mogą dokazywać.

W wielu współczesnych społecznościach ludzkich funkcjonuje analogiczna reguła – to rodzina wybiera dziewczynie męża, a chłopcu żonę. Tracą oni być może szansę na owo legendarne spoiwo – romantyczną miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak amerykańscy naukowcy (Battaglia, Richard, Datteri i Lord z wydziału psychologii Whitman College w Walla Walla) przestrzegają, że rozklejenia się miłosnego spoiwa doświadcza ponad 85 proc. dorosłych.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: mei »

Jeśli moderacja to potraktuje jak spam, to proszę skasować.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: the end »

mei pisze:Jeśli moderacja to potraktuje jak spam, to proszę skasować.
póki jestem moderatorem to: ;)
nic
Awatar użytkownika
Słonecznik1
bywalec
Posty: 7105
Rejestracja: czw sie 16, 2012 9:13 pm
płeć: mężczyzna

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: Słonecznik1 »

słodkie :)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: cezary123 »

Mówiłem, że jak nie pozna się kogoś sensownego w pracy, to reszta "zakochań" to lipa.
Awatar użytkownika
think
zaufany użytkownik
Posty: 4298
Rejestracja: ndz lis 06, 2011 3:09 pm
Lokalizacja: Śląsk

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: think »

Loteria tak naprawdę z tym poznaniem i zakochaniem. Nigdy nie wiesz, gdy nagle ktoś, coś... nawet po tych paru ładnych latach znajomości. Wiem, że trzeba żyć swoim życiowym torem (nic na siłę i w zgodzie ze sobą) i stać otworem do ludzi - pajęczynka naszych kontaktów społecznych się rozrasta i wiele wtedy można zyskać, nie wiem czy akurat "wielką miłość", bo im dłużej żyję i rozglądam się wokół, tym bardziej nie chce mi się w nią wierzyć i jestem skłonna twierdzić, że to tylko PR-owy slogan, ale na pewno wartościowe relacje, które przyniosą duchowe (i nie tylko) spełnienie.
Człowiek ma żal do człowieka, a życie jak osioł ucieka.
Pain makes people change.
Zobaczysz, jeszcze przejdę Ci dzisiaj przez myśl.
the end
zaufany użytkownik
Posty: 18813
Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: bla bla
Lokalizacja: Brak

Re: Małżeństwo z rozsądku.

Post autor: the end »

Małżeństwo z rozsądku to nie te czasy. Na miarę naszych czasów to pewnie coś innego.

Trzeba się poznać na pewno, żeby było porozumienie. Ale czym może być "to coś", przynajmniej szacunkiem po wielu latach. Tak tylko sobie myślę, bo nie poznałem jej.

Oczywiście, że więcej rzeczy... Kocha, lubi, szanuje. ;)
nic
ODPOWIEDZ

Wróć do „szukam znajomości”