.
Moderator: moderatorzy
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Coś w tym jest.Gehenna pisze: Dodatkowo czuję,że psychoterapeuta umniejsza moje poczucie własnej wartości (i tak niskie)
Ja nigdy nie byłem na psychoterapii i chyba nie pozwoliłbym się nikomu dołować. Byłem u psychologa ale wmawiał mi rzeczy i nastawienia, których nie miałem i nawet do głowy by mi nie przyszło, że je mam i chciał je rozwiązywać.

Na przykład " Czy jak ktoś mówi mi, że czegoś nie umiem, to bardzo mnie to niszczy?"
Miałem ochotę odpowiedzieć "A powinno?". Odpowiedziałem, że nie zwracam wtedy na to uwagi tylko skupiam się na zadaniu.
No ale chyba ja zrozumiałem, że "wmawia" a nie "mówi"...
- Bright Angel
- zaufany użytkownik
- Posty: 5436
- Rejestracja: ndz gru 10, 2006 9:40 pm
- płeć: mężczyzna
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Nie ma złych tematów w psychoterapii, jeżeli tylko mówi się o sobie. Dobry psycholog wyciągnie słuszne wnioski z wszystkiego, co mówimy. Poza tym, paradoksalnie, pogorszenia stanu jest spowodowane tym, że psychoterapia pomaga. Najpierw jest pogorszenie, a potem poprawa.
Just remember that death is not the end. Heaven or hell? The choice is Yours.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
x
Ostatnio zmieniony pn sie 04, 2014 9:38 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Nigdy nie byłem na psychoterapii. Nie korzystam z usług psychologa, biorę tylko leki. Miałbym jak zdarta płyta wracać do spraw, o których wolę zapomnieć??? Poza tym czy jest zdrowe uzewnętrznianie się z własnymi problemami obcej osobie??? Osobiście nie mógłbym się wówczas pozbyć myśli skierowanych ku 'najemnikowi', że 'znowu mówi to zero, a za słuchanie tego tylko mi płacą'... Ukazywać swoje JA sądzę, że wypada osobie z którą jesteśmy uczuciowo blisko.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
dx
Ostatnio zmieniony pn sie 04, 2014 9:38 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
x
Ostatnio zmieniony pn sie 04, 2014 9:38 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
- Bright Angel
- zaufany użytkownik
- Posty: 5436
- Rejestracja: ndz gru 10, 2006 9:40 pm
- płeć: mężczyzna
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Właśnie na tym polega psychoterapia, że mówimy o banalnych wydarzeniach z życia, a nie o problemie w świetle fenomenologicznym HusserlaGehenna pisze:
nie ma złych tematów
zgoda, ale dla mnie łatwiej przestawić jakiś problem opierając się na wydarzeniach z życia... a to jest niedozwolone jako mówienie o pierdołach
Just remember that death is not the end. Heaven or hell? The choice is Yours.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Powinnaś mimo swojej lojalności zmienić psychoterapeutę, ponieważ ten nie dajeGehenna pisze:dodam jeszczechciałabym aby terapeuta pomógł mi uwierzyć w siebie w moje możliwości natomiast mój psychoterapeuta pracę ze mną widzi w ten sposób "ona czuje się jak gówno, moją rolą jest aby pogodziła się z tym,że faktycznie tym gównem jest"
ci tego, czego pragniesz - nauczyć dostrzegać w sobie siłę, wartość. Ten wychodzi
z założenia, że im prędzej zaakceptujesz siebie taką jaką postrzegasz (jako kogoś bezwartościowego), to będzie tobie lżej. Jak kalectwo, którego nie można uleczyć.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Psycholog to też człowiek a wiadomo, że nie da się lubić wszystkich. Najlepiej by było, gdybyś mu o tym powiedziała - nie martw się o niego, on ma specjalne przygotowanie do takich sytuacji.Gehenna pisze:Do terapeuty czuję ogromną niechęć, nie lubię go.
Jeśli dana osoba Ci nie odpowiada, to chyba warto byłoby poszukać kogoś innego.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1617
- Rejestracja: pt paź 17, 2008 11:11 am
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Mielec (podkarpacie)
- Kontakt:
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Moja rada taka (dla autorki tematu);
Zrezygnuj jak najszybciej z tej zasranej psychoterapii a to czy komuś tam będzie smutno czy wesoło mniej daleko w dupie.
Amen!
Zrezygnuj jak najszybciej z tej zasranej psychoterapii a to czy komuś tam będzie smutno czy wesoło mniej daleko w dupie.
Amen!
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
x
Ostatnio zmieniony pn sie 04, 2014 9:39 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Jutro zadzwoń do tej przychodni i telefonicznie się umów na ten styczeń do psychoterapeuty.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Gehenna, przecież umawianie na wizyty i kontakt z pacjentami to jest zawodowy obowiązek rejestratorek!Gehenna pisze: rejestratorka zerwała ze mną kontakt wzrokowy i stracilam odwagę, uznałam,że ona sobie nie życzy.

Odnośnie psychoterapeuty tak sobie pomyślałem, że może nie lubisz go, ponieważ w jakiś sposób wywiera na Ciebie nacisk, co może być elementem terapii.
Psychoterapia, to proces żmudny ale i często całkiem nieprzyjemny (jeśli ma być skuteczny). Zwykle dopiero po latach człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę, co dzięki niej zyskał i że bez bólu nie byłoby takiej poprawy. I nie mam na myśli akurat samopoczucia. Efekty psychoterapii w pierwszej kolejności dotyczą sprawności funkcjonowania w społeczeństwie. Samopoczucie to raczej drugorzędna sprawa i zdecydowanie związana z tą pierwszą. Trudno bowiem czuć się dobrze, kiedy ma się trudności w codziennych sytuacjach, jak na przykład wizyta w sklepie.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
x
Ostatnio zmieniony pn sie 04, 2014 9:39 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Najgorzej, kiedy pacjent nie zostawi sobie ani kawałka swojego ja, swojego charakteru i swojego zdania i wprawdzie będzie sprawnie funkcjonował w społeczeństwie ale automatycznie jak robot.dan pisze: Efekty psychoterapii w pierwszej kolejności dotyczą sprawności funkcjonowania w społeczeństwie.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Przede wszystkim funkcjonowanie. Czyli radzenie sobie w życiu.Gehenna pisze:co jest "pierwszorzędne"?
Wiesz, z samopoczuciem bywa różnie. Mnóstwo ludzi czuje się źle. Mówi się nawet, że to teraz problem cywilizacyjny.
Poważny problem jest jednak wtedy, gdy codzienne sytuacje sprawiają komuś na tyle duży kłopot, że nie jest w stanie sam o siebie zadbać. Wyjść do sklepu, czy zarobić na swoje utrzymanie.
To jest takie trochę zamknięte koło. Ktoś się czuje źle, dlatego nie funkcjonuje ale w efekcie czuje się źle, bo nie funkcjonuje, z trudnością radzi sobie w życiu z prostymi dla większości ludzi czynnościami.
W takiej sytuacji trudno zbudować poczucie zadowolenia z siebie, które jest podstawą dobrego samopoczucia. Oczywiście, mam na myśli takie zdrowe dobre samopoczucie, które ma podstawy w rzeczywistości.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
No tak, tylko można zapytać filozoficznie "czym jest ja?". To są już właśnie zagadnienia na jakąś dalszą pracę. A może nawet studia z tego tematu?cezary123 pisze: Najgorzej, kiedy pacjent nie zostawi sobie ani kawałka swojego ja, swojego charakteru i swojego zdania i wprawdzie będzie sprawnie funkcjonował w społeczeństwie ale automatycznie jak robot.
Jednak życie jest brutalne i funkcjonować trzeba żeby przeżyć. Trzeba zdobywać środki na jedzenie i mieszkanie, które pozwolą zaspokoić te podstawowe potrzeby.
Myślę, że można potraktować, jako duży sukces (miejmy nadzieję, jeden z wielu kolejnych... i do tego trzeba dążyć), że pomimo takich trudności z funkcjonowaniem ktoś zaczyna sobie radzić. To jakiś zaczątek też do budowania pewności siebie.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
No właśnie. Chodzi o to, aby wydobyć wszystkie możliwości człowieka.dan pisze:Myślę, że można potraktować, jako duży sukces (miejmy nadzieję, jeden z wielu kolejnych... i do tego trzeba dążyć), że pomimo takich trudności z funkcjonowaniem ktoś zaczyna sobie radzić.
Psychoterapia to tylko taka "obróbka" człowieka. Tylko narzędzie.
Chodzi mi o to jednak, że pacjent też musi wiedzieć, gdzie są jego osobiste granice, których nie wolno terapeucie ruszyć. Sam musi je chronić i stawiać bariery. Może pozwalać świadomie jedynie na dostęp do formy i jakości a nie do treści swojego życia i raczej powinien kierować psychoterapeutą a nie na odwrót. ( Inaczej nie będzie żył swoim życiem, lecz poprawnym ale obcym schematem)
Sam ma kierować swoim życiem a terapeuta może najwyżej uzdolnić go do tego, aby mógl realnie wszystko osiągnąć.
Re: psychoterapia niszczy mi zycie
Powiedziałbym nawet, że taki back-up sprzed "awarii" a nawet z jakimś upgrade'm. Jeśli już tak technicznie sprawę bierzemycezary123 pisze:Psychoterapia to tylko taka "obróbka" człowieka. Tylko narzędzie.

Masz zupełną rację. Co więcej, to nawet nie tyle pacjent powinien chronić swoich granic co psycholog powinien je respektować i nie przekraczać ich bez pozwolenia. To jest wpisane w etykę zawodu, którą każdy psycholog zobowiązany jest się kierować i jej zasad przestrzegać.cezary123 pisze:Chodzi mi o to jednak, że pacjent też musi wiedzieć, gdzie są jego osobiste granice, których nie wolno terapeucie ruszyć. Sam musi je chronić i stawiać bariery. Może pozwalać świadomie jedynie na dostęp do formy i jakości a nie do treści swojego życia i raczej powinien kierować psychoterapeutą a nie na odwrót. ( Inaczej nie będzie żył swoim życiem, lecz poprawnym ale obcym schematem)
Zapraszam do rozmowy na czacie.