a ja właśnie byłem dzisiaj i próbowałem patrzeć w słońce

Moderator: moderatorzy
Wiem o czym mówisz.Ja miałem okres pracy nad sobą bez pracy zawodowej.Spotykałem się z negacją tego co robię,ale te osoby nie brały pod uwagę moich ograniczeń,stanu zdrowia.Jakbym nic nie robił też bym nie uniknął krytyki.Mimo choroby często jestem porównywany do tych zdrowych,wymaganiami,oczekiwaniami.Może to dobrze,że jakby widzą we mnie potencjał,zle,bo tak jakby nie rozumieją moich trudności.I wpędzają mnie w kompleksy,których nie powinienem mieć.Zbyt już dużo zrobiłem jak na przeciwności losu i dalej nie odpuszczam.Jednak mało kto o tym wie i łatwo komuś ocenić mnie powierzchownie.Petruccio pisze:Może to i prawda, Tup, co piszesz. Ale istnieje też coś takiego jak praca niezawodowa. Ktoś się męczy z lękami i próbuje je przezwyciężyć - czyli pracuje nad sobą. Taka osoba jest, moim zdaniem, tak samo wartościowa jak ta, która pracuje za pieniądze. Ci, co pracują za pieniądze często czują się lepsi, a ci drudzy gorsi - chociaż moim zdaniem niepotrzebnie. Każdy ma własną historię i oboje mogą się uczyć od siebie nawzajem.
Wilku za słabo się starasz i ciągnie Cie do życia podobnego do życia Henia.Nie wiem ja Ci nie przeprowadzę terapii raz by mi ona zaszkodziła,a dwa musiałbyś mi za nią płacić.A po trzecie kolegą nie robię terapii wolę koleżankionemanshero pisze:Osoby u których zdiagnozowano F60.2 powinny być zwolnione z ponoszenia konsekwencji prawnych za ich zachowanie, skoro nie ma na to tabletek a terapia jest nieskuteczna. Tak uważamy.
Hmm mi leki pomogły i wiedziałem kiedy zacząć brać ich mniej .Psychiatria zapewnia mi pomoc psychologiczną i wsparcie więc chyba nie jest aż tak tragicznie u mnie.hvp2 pisze:Leki od psychiatry są gówno warte, a całe tzw. "leczenie" psychiatryczne to w gruncie rzeczy bierna eutanazja ludzi z których nie da się czerpać wystarczających zysków.
Melduję, że u mnie też Generale.Tup pisze:więc chyba nie jest aż tak tragicznie u mnie.