Perspektywy na przyszłość
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Re: Perspektywy na przyszłość
Ryszard ja wielokrotnie już podkreślałam , że ja już nie mam ostrych psychoz, jestem już na to za słaba. KAsia Karmelicita to klasyczny przykład jazdy bez trzymanki, czyli ostra psychoza, gdzie umysł działa na MEGA przyspieszonych obrotach nie nadąża przetwarzać danych.I wtedy płata figle. Mialam to również , było i tak pięknie , że mogłam góry przenosić takiego powera wtedy miałam ale zdarzały się też psychozy tragiczne, myśłałąm ze jestem opętana, żę mam kontakt ze zmarłymi, zę są duchy w koło i mnie prześladują, byłam przekonana że komuś zrobiłam straszną krzywdę , było tak starsznie że prawie sobie wtedy życie odebrałam. Ryszard ja to wszystko już przerabiałam, nie ma tematów które jeszcze mogą spowodować psychozę , ponieważ mnie tu na tym świecie mnie aktywnej jest coraz mniej. Mój umyśł pracuje na bardzo wolnych obrotach i są chwile , że prawie całkowicie sie wyłacza. Jesteście w błędzie twierdząc , zę jak napisze kilka postów to znaczy ze nie mam otępienia, i nie wpadam w katatonię. Mam coraz czesto taką pustkę w głowie jak po największej dawce leków wyciszających. Ryszard ja również cały dzień łażę w tych samych ciuchach i w tym samym sie kłądę bo nie mam siły sie przebrać. Gubię ostrość wzroku pisząc na kompie, , takie mnie otępienie dopada, ze musze wtedy strzelić sie z płaskiej w policzek żeby wrócić do rzeczywistości. Nie mów mi , zę nie wiem co to za stan, bo nie masz racji. Stany katatonii przeplatają się z atakami furoru, tym się jeszcze podświadomie pobudzam ,żeby nie odjechać na dłużej i nie zaśłinić podłogi kiedy mi sie przy tym otępieniu i bezruchu uruchamia ślinotok. Znowu serwuję wam gorzką prawdę, i zapewne za chwile znajdzie sie kilku, którzy bedą mnie chcieli uciszyć. Do Basi: ile razy chciałabyś usłyszeć od kolejnych lekarzy do których idziesz z nową nadzieją, że ,,Nie chciałbym dawać pani złudnych nadzieji i pani oszukiwać, niestety tutaj już nic nie da się zrobić, pani stan jest już nieodracalny bedzi e stopniowo sie pogarszał aż do całkowitego otepienia. Zmiany w mózgu postępują, objawy negatywne sie nasilają i zaczynają przeważać nad pozytywnymi. Przykro mi ale itd. itd'' Początkowo przez kilkanaście lat choroby leki działały, były stany remisji i lepszego samopoczucia. Jednak choroba powracała jak bumerang, coraz mocniej zwalając mnie z nóg. Po kilkunastu polecanych przez różne mi osoby lekarzach , których diagnozy niestety były spójne nie ma co się oszukiwać, zę któryś w końcu powie co innego. Objawy mówią same za siebie.Basia jak mozesz pisać , zę odebrałam sobie jakąkolwiek nadzieję? Byłoby tak gdybym nie walczyła, ale w pewnym momencie oragnizm jest już wycieńczony chorobą tak bardzo , że już nic nie działa i choroba bierze górę. I nie jest to latwe do zaakceptowania, żę oranizm już nie ma siły. Posłuże się drastycznym przykładem, żeby zobrazować moją myśl. Powiedz człwiekowi w agoni żeby nie umierał? ciekawe czy nie umrze. Przecież on nie chce umierać a jednak umiera i umrze, gdyż lekarze nic już nie mogą zrobić, medycyna w pewnych przypadkach jest już bezradna i nic tego nie zmieni. Oczywiście ja jeszcze nie umieram ale szans na wyzdrowienie nie mam , na polepszenie samopoczucia również, czyli perspektyw na przyszłość brak.
Ryszard ciesz się, że masz spokój od tego cholerstwa i obyś miał go jak najdłużej.
Ryszard ciesz się, że masz spokój od tego cholerstwa i obyś miał go jak najdłużej.
Re: Perspektywy na przyszłość
Do dana:
Ale co chcesz osiągnąć swoim postem ? Chcesz mi wjechać na ambicję? Chcesz mną potrzasnąć? Za późno dan już mnie nic kompletnie nie wzrusza ani na niczym mi nie zależy. Więc sorry twój post jest nietrafiony , czyli pudło. A skąd wiesz czy ja chodzę? Zadałeś sobie tyle trudu, żeby wziąc taką ewentualnośc pod uwagę. Schizofrenicy często sie okaleczają, może ja również jeżdzę na wózku? Może obecnie mam 2 ręce w gipsie i pisze naciskając klawiaturę patyczkiem trzymanym w ustach? eee? skad wiesz w jakim ja jestem stanie zdrowia i jaką dysponuję sprawnością fizyczną. Że mam schizofrenie a tym pisze oficjalnie ale nie zamierzam opisywać pozostałych moich dolegliwości somatycznych, ani problemów dnia codziennego oprócz problemów typowo psychicznych. Więc mnie nie oceniaj bo nic o mnie nie wiesz. ,,Shekspir'' - zapewniam cię dan, pseudonim dobrałam idealnie i jest bardzo przemyślany. Nie znasz mnie więc skąd to mozesz wiedzieć dan. A może czujesz sie kompetentny, żeby nadawać użytkownikom forum nowe pseudonimy? Ciekawe co na ten pomysł reszta forumowiczów? Cenzor się znalazł.
Ale co chcesz osiągnąć swoim postem ? Chcesz mi wjechać na ambicję? Chcesz mną potrzasnąć? Za późno dan już mnie nic kompletnie nie wzrusza ani na niczym mi nie zależy. Więc sorry twój post jest nietrafiony , czyli pudło. A skąd wiesz czy ja chodzę? Zadałeś sobie tyle trudu, żeby wziąc taką ewentualnośc pod uwagę. Schizofrenicy często sie okaleczają, może ja również jeżdzę na wózku? Może obecnie mam 2 ręce w gipsie i pisze naciskając klawiaturę patyczkiem trzymanym w ustach? eee? skad wiesz w jakim ja jestem stanie zdrowia i jaką dysponuję sprawnością fizyczną. Że mam schizofrenie a tym pisze oficjalnie ale nie zamierzam opisywać pozostałych moich dolegliwości somatycznych, ani problemów dnia codziennego oprócz problemów typowo psychicznych. Więc mnie nie oceniaj bo nic o mnie nie wiesz. ,,Shekspir'' - zapewniam cię dan, pseudonim dobrałam idealnie i jest bardzo przemyślany. Nie znasz mnie więc skąd to mozesz wiedzieć dan. A może czujesz sie kompetentny, żeby nadawać użytkownikom forum nowe pseudonimy? Ciekawe co na ten pomysł reszta forumowiczów? Cenzor się znalazł.
Re: Perspektywy na przyszłość
Przede wszystkim, Shekspir - gdyby było tak, jak to przedstawiasz (zwłaszcza jeśli mówimy o otępieniu) ucierpiała by Twoja sprawność intelektualna(jak mi wiadomo z wszelkich możliwych źródeł, właśnie na tym ono polega, nieprawdaż?) Skąd Ty w takim razie bierzesz tyle siły na nic nie wnoszące sprzeczki? Siejesz zamęt na forum, po co? Poświęć część tej energii na coś bardziej pożytecznego.
Myślę, że to znów jakiś "trolling". Nie dajcie się wprowadzać w błąd. Ta dyskusja nie ma na celu właściwie niczego konkretnego.
Zresztą my już chyba kiedyś wymieniliśmy kilka słów na PW, prawda? Pisałaś wówczas pod innym nickiem.
Jeszcze Ci się nie znudziło wyżywanie na forach internetowych? Podbuduj się w jakiś bardziej konstruktywny sposób.
Pozdrawiam.
Myślę, że to znów jakiś "trolling". Nie dajcie się wprowadzać w błąd. Ta dyskusja nie ma na celu właściwie niczego konkretnego.
Zresztą my już chyba kiedyś wymieniliśmy kilka słów na PW, prawda? Pisałaś wówczas pod innym nickiem.
Jeszcze Ci się nie znudziło wyżywanie na forach internetowych? Podbuduj się w jakiś bardziej konstruktywny sposób.
Pozdrawiam.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Podobnie, jak Dan uważam, że mogłabyś lepiej spożytkować swoją energię, bo dyskusja w tym tonie nie ma sensu. Nie pomoże ani Tobie, ani nikomu innemu.shekspir pisze: Ciekawe co na ten pomysł reszta forumowiczów? Cenzor się znalazł.
Zauważ, że wszystko, cokolwiek się z Tobą dzieje, tłumaczysz przez pryzmat choroby psychicznej. Tymczasem takie objawy, jak opisywane przez Ciebie, zamazywanie się literek na ekranie komputera, mogą być związane z wadą wzroku. Po trzydziestce tego typu wady, jak nadwzroczność występują bardzo często, więc nie jest to nic niezwykłego. Polecana byłaby tu wizyta u okulisty, co zapewne wykpisz, choć każdy rozsądny człowiek od tego by właśnie zaczął.
Nie sposób z Tobą rozmawiać i tłumaczyć Ci, że w tej właśnie chwili nie jesteś oderwana od rzeczywistości i jesteś -być może- w remisji, więc możesz wiele zdziałać, bo nie przyjmujesz tego do wiadomości i masz na wszystko własną teorię. Zamiast skorzystać z proponowanych Ci tu adresów i spróbować dojrzale (DOJRZALE) podejść do swojego stanu, zachowujesz się jak przedszkolak, co ma muchy nosie i na wszystkich się obraża i fuka.
Ponadto ton, w jakim prowadzisz tę rozmowę z innymi jest coraz bardziej agresywny i wulgarny. Zauważ, że staramy się na tym forum nie obrażać innych. Ta zasada obowiązuje wszystkich bez względu na ich stan i samopoczucie. Proszę, żebyś traktowała innych z szacunkiem, ponieważ nikt nie chce Ci tu zrobić krzywdy, ani Cię nie napastuje.
Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
Okulista ! hahahah Moi błagam cię , przestań mnie rozśmieszać , bo skompromitowałaś sie kompletnie. ,,Coraz lepiej'' ci idzie twoja terapia, widze , że się ,,rozwijasz'' w stawianiu mi diagnozy. Teraz mam iść do okulisty, zajeb.. . pomysł. Tylko z deka oderwany od rzeczywistości. Moi , Czytaj ze zrozumieniem, wiesz co oznacza słowo zrozumieć? Nie wyrywaj pojedynczych zdań z kontekstu mojej wypowiedzi. Zresztą miałaś się do mnie nie odzywać, bo właśnie to mi obiecywałaś na PW. Więc czego znowu ode mnie chcesz , kobieto!
Dan: Jesteś w błędzie, najwidoczniej mylisz mnie z kimś innym.
CO oznacza w forumowej gwarze słowo,,trolling'' ?
Dan: Jesteś w błędzie, najwidoczniej mylisz mnie z kimś innym.
CO oznacza w forumowej gwarze słowo,,trolling'' ?
Re: Perspektywy na przyszłość
shekspir pisze:Teraz mam iść do okulisty, zajeb.. . pomysł. Tylko z deka oderwany od rzeczywistości.
Primo: internet jest oderwany od rzeczywistości.
A Ty, o której rzeczywistości piszesz?:)
Nie wydaje mi się.shekspir pisze:Dan: Jesteś w błędzie, najwidoczniej mylisz mnie z kimś innym.
shekspir pisze:CO oznacza w forumowej gwarze słowo,,trolling'' ?
Właśnie to. Staraj się czytać ze zrozumieniem.dan pisze:bierzesz tyle siły na nic nie wnoszące sprzeczki? Siejesz zamęt na forum...
A tak przede wszystkim - jeśli uważasz, że nic i nikt nie jest w stanie pomóc Tobie, to choć staraj się nie szkodzić innym.
To chyba aż tak trudne nie jest

Pozdrowienia z rzeczywistości!
Zapraszam do rozmowy na czacie.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Shekspir, ktoś, komu się zamazują literki na ekranie komputera powinien w pierwszej kolejności iść do okulisty, a dopiero jeśli wykluczy się wadę wzroku - próbować u innych specjalistów ustalić przyczynę tej dolegliwości. Nie widzę nic niestosownego w mojej interpretacji Twoich słów.
Chciałabym też jeszcze raz prosić Cię o nieużywanie wulgaryzmów i zwracanie się do innych z szacunkiem - takie są podstawowe zasady netykiety (internetowej etykiety), a ten kto ich nie przestrzega jest internetowym trollem. Czyli kimś złośliwym, kto stara się wprowadzić w dyskusję jak najwięcej zamieszania, obrażając innych i nie dbając w ogóle o sens swoich wypowiedzi.
Rodzajów internetowych trolli jest sporo. Kiedyś odkryłam w internecie bardzo dowcipny ich opis oraz klasyfikację:
http://trole.joemonster.org/
Mam nadzieję, że wprowadzenie tej odrobiny humoru w naszą ciężką rozmowę pozwoli nam trochę odetchnąć
Pozdrawiam.m.
Chciałabym też jeszcze raz prosić Cię o nieużywanie wulgaryzmów i zwracanie się do innych z szacunkiem - takie są podstawowe zasady netykiety (internetowej etykiety), a ten kto ich nie przestrzega jest internetowym trollem. Czyli kimś złośliwym, kto stara się wprowadzić w dyskusję jak najwięcej zamieszania, obrażając innych i nie dbając w ogóle o sens swoich wypowiedzi.
Rodzajów internetowych trolli jest sporo. Kiedyś odkryłam w internecie bardzo dowcipny ich opis oraz klasyfikację:
http://trole.joemonster.org/
Mam nadzieję, że wprowadzenie tej odrobiny humoru w naszą ciężką rozmowę pozwoli nam trochę odetchnąć

Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
Moi prosilam cie żebyś sie do mnie ni eodzywała. Obiecałaś mi to w PW. Nie dotrzymujesz słowa. Co do rzeczywiśtości, wzrok mam doskonały jak pisąłm zamazywanie obrazu wynika z odjeżdząnie w bezruch i otępienie. W tedy nawet wzrok zawisa i zastryga w bezruchu. Kto miała do czynienia z katatonią to wie o co chodzi, (nie mówię o przypadku leżenia przez cały dzień w łóżku i myślenia o niebieskich migdałąch). W ostrym ataku katatonii, (który jest przykry sam w sobie dla mnie jak i dla osób kóre przebywają koło mnie i mnie widzą w tym uwlaczajacym stanie) mózg działa na bardzo wolnych obrotach prawie ze minimalnych , z tego punktu jest już mały kroczek do stanu śpiączki. Moi ,ja nie mam wady wzroku, poza atakami otępienia widzę doskonale, szybko łapię ostrość nic mi sie nie rozmazuje. To zmiany organiczne w mózgu powodują objawy neuro- psychiczne , a nie wada wzroku. Potwierdzili to już zaówno psychiatrzy jak i neurolodzy. To dzieje sie tylko w atakach otępienych i przy zjazdach w katatonie.
Dan, nigdy nie rozmawiałąm z tobą, coś ci musiało pomylić. (chyba że chcesz nastawić ludzi przeciwko mnie, mi to i tak rybka i tak nikt na mnei nie akceptuje tylko każdy poucza i daje złote rady, kóre do niczego sie nie nadaja bo nie potraficie wczuć sie w sytuację człowieka tak zaburzonego i tak chorego jak ja). Pisać będe dopóki mi sił na to starczy. Czy to się wam podoba czy nie, mozecie nie czytać, olewać i ignorować moje wypowiedzi. Pomóc mi nie pomagacie tylko coraz bardziej mnie dołujecie i sprawiacie ból , coraz to nowszymi radami. Wchodząc na to forum chciałam napisac jak sie czuje człowiek , który jest już u kresu choroby, ale nikogo to nie obchodzi, zresztą czemu ja w oóle sie łudziło, zę kogokolwiek zainteresuje co mam do przekazania. Cały czas zamykacie mi usta grupowo na mnie naskakując i dając wieczne pouczenia i rady jakbyście znali rozwiązania na wszystkie ludzkie problemy. Pewnych problemów nie da się rozwiązać, gdyby można było to pomogłoby mi cokolwiek z tego wszystkiego co robiłam by wyjść z choroby i pomóc swoim zaburzeniom. Jak widać , (co potwierdza i wasza reakcja) świat nie akceptuje ludzi chorych nieuleczalnie, lekoopornych w zaawansowanym stadium choroby i dodatkowo zaburzonych. Jeszcze raz bardzo wasz proszę , nie udzielajcie mi wiecej porad, i nie stawiajcie kolejnych diagnoz bo tylko pogarszacie mój stan.
Co do interentu, fora internetowe są raelne jeśli pisze się na nich prawdę czyli opisuje namacalną rzeczywistość. Ja takową wam przedstawiałąm opisując swój przypadek opierając sie na konkretnych wynikach lekarskich dotyczących historii mojej choroby. Zatem jestem w tej własciwej rzeczywistości. tak czy nie? w/g mnie tak. Byłabym w innej rzeczywistości gdybym mając przed sobą moje wyniki ,,czarno na białym'' wskazujące na konkretne schorzenia i objawy chorobowe pisałabym wam że jestem zdrowa i czuję sie świetnie i leki mi pomagają i w ogóle wychodze z choroby , swietnie czuje sie wsród ludzi itd. itd. Ale tak nie jest , więc piszę wam że jest źle , a nawet tragicznie. Nie mam zamiaru kłamać. Ale wy ciągle że mam szukać pomocy, albo mi się zdaje. Mam diagnozy czarno na białym, lekarze nawet już nie dają szans, wybróbowali wszystkiego. Historia choroby i leczenia stanowi wielki stos papierów. Leki juz na mnie nie działaja, coraz bardziej sie załamuję, coraz gorzej sie czuje, coraz bardziej wpadam w stupory. Prawie nic nie mówię, jedynie pojedycze słowa i to bardzo cicho nie mam już poprostu siły. Nie mam zamiaru się łudzić waszymi wyssanymi z palca radami bo na to ja juz siły nie mam ani chęci by ,,walczyć z wiatrakami''.
Dan, nigdy nie rozmawiałąm z tobą, coś ci musiało pomylić. (chyba że chcesz nastawić ludzi przeciwko mnie, mi to i tak rybka i tak nikt na mnei nie akceptuje tylko każdy poucza i daje złote rady, kóre do niczego sie nie nadaja bo nie potraficie wczuć sie w sytuację człowieka tak zaburzonego i tak chorego jak ja). Pisać będe dopóki mi sił na to starczy. Czy to się wam podoba czy nie, mozecie nie czytać, olewać i ignorować moje wypowiedzi. Pomóc mi nie pomagacie tylko coraz bardziej mnie dołujecie i sprawiacie ból , coraz to nowszymi radami. Wchodząc na to forum chciałam napisac jak sie czuje człowiek , który jest już u kresu choroby, ale nikogo to nie obchodzi, zresztą czemu ja w oóle sie łudziło, zę kogokolwiek zainteresuje co mam do przekazania. Cały czas zamykacie mi usta grupowo na mnie naskakując i dając wieczne pouczenia i rady jakbyście znali rozwiązania na wszystkie ludzkie problemy. Pewnych problemów nie da się rozwiązać, gdyby można było to pomogłoby mi cokolwiek z tego wszystkiego co robiłam by wyjść z choroby i pomóc swoim zaburzeniom. Jak widać , (co potwierdza i wasza reakcja) świat nie akceptuje ludzi chorych nieuleczalnie, lekoopornych w zaawansowanym stadium choroby i dodatkowo zaburzonych. Jeszcze raz bardzo wasz proszę , nie udzielajcie mi wiecej porad, i nie stawiajcie kolejnych diagnoz bo tylko pogarszacie mój stan.
Co do interentu, fora internetowe są raelne jeśli pisze się na nich prawdę czyli opisuje namacalną rzeczywistość. Ja takową wam przedstawiałąm opisując swój przypadek opierając sie na konkretnych wynikach lekarskich dotyczących historii mojej choroby. Zatem jestem w tej własciwej rzeczywistości. tak czy nie? w/g mnie tak. Byłabym w innej rzeczywistości gdybym mając przed sobą moje wyniki ,,czarno na białym'' wskazujące na konkretne schorzenia i objawy chorobowe pisałabym wam że jestem zdrowa i czuję sie świetnie i leki mi pomagają i w ogóle wychodze z choroby , swietnie czuje sie wsród ludzi itd. itd. Ale tak nie jest , więc piszę wam że jest źle , a nawet tragicznie. Nie mam zamiaru kłamać. Ale wy ciągle że mam szukać pomocy, albo mi się zdaje. Mam diagnozy czarno na białym, lekarze nawet już nie dają szans, wybróbowali wszystkiego. Historia choroby i leczenia stanowi wielki stos papierów. Leki juz na mnie nie działaja, coraz bardziej sie załamuję, coraz gorzej sie czuje, coraz bardziej wpadam w stupory. Prawie nic nie mówię, jedynie pojedycze słowa i to bardzo cicho nie mam już poprostu siły. Nie mam zamiaru się łudzić waszymi wyssanymi z palca radami bo na to ja juz siły nie mam ani chęci by ,,walczyć z wiatrakami''.
Re: Perspektywy na przyszłość
shekspir najwyraźniej wmówiła sobie że jest beznadziejnym przypadkiem,tymczasem nie ma beznadziejnych przypadków w tej chorobie,to nie jest nowotwór złośliwy z przerzutami gdzie rzeczywiście można powiedzieć że tu już nie ma ratunku.ja również ponad rok po szpitalu źle się czułem i wydawało mi się że tak zawsze już będzie,tymczasem w ciągu kilku miesięcy po zmianie lekarza nastąpiła poprawa taka że już tak nie cierpiałem i jest coraz lepiej.Jeszcze na początku tego roku nie wyobrażałem sobie że będę w stanie pracować,takie lęki miałem po wyściu z domu.Tymczasem od 5 miesięcy pracuję,jeszcze czasem sie źle czuje w pracy ale ogólnie daje radę.Zaczynam tryskać energią,snuć plany na przyszłość i jak patrze na niektórych ludzi zdrowych to mają większe problemy życiowe ode mnie.W moim przypadku lekarz trochę zmienił leki,brałem 400mg ketrelu,to zwiększyl mi do 600mg bo słyszałem czasem głosy i dodał bioxetin(na lęki)Jak widać w moim przypadku głupia drażetka może zmienić totalnie jakość życia.Ale to się nie dzieje z dnia na dzień.Tak się po prostu nie da.To wymaga przynajmniej kilku miesięcy żeby była jakas poprawa.Ja się nie dziwię shekspirowi że pisze takie posty i w takim tonie.Ona po prostu cały czas się źle czuje i wylewa ten swój ból na to forum.Ale nie chce zrozumieć że nie jest beznadziejnym przypadkiem.Dla mojego lekarza to jest obce pojęcie.Dałem Ci namiar.Dlaczego nie chcesz spróbować?Co masz do stracenia?A może za jakiś czas powiesz że już tak sie źle nie czujesz i wróciła Ci chęć do życia?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Shekspir, Arek ma rację - nie masz nic do stracenia, a możesz zyskać bardzo wiele. Spróbuj skontaktować się z tym specjalistą, którego poleca Arek.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
Nigdzie nie idę! Moi , znowu zaczynasz! TY nigdy nie odpuszczasz? Po co to robisz? Po co mnie ciągle zagadujesz? Prosze cie o to ? NIE !!! Wręcz proszę cie żebyś sie do mnie nie odzywała! No to daj mi w końcu św. spokój! Po co mam znowu zacząć ,,pielgrzymki po lekarzach'' skoro mam bardzo dobrego lekarza. Choroba to choroba a każdy organizm ma swoją wytrzymałaść - moja wytrzymałaśc się skończyła. Wszystkie oznaki na to wskazują mój organizm już się poddał chorobie. Jest zbyt wycieńczony. Beznadzieja, brak perspektyw, brak sił. Jednym słowem po co ostatkiem sił robić następny podryg a raczej spazm w walce z chorobą, skro ona mnie już całkowicie wciągnęła. Nic i nikt na świecie nie jest mi w stanie pomóc , najlepsi lekarze (a nawet ich konsylia) kręcą nosem i załamują ręce. Nigdzie nie jadę, nie ma po co, nie ma dla kogo się starać i nigdy z moimi zaburzeniami nie będzie dla kogo życ i dla kogo się starać. ,,Shekspir'' to taki piękny pseudonim'' = nieszczęśliwa, niespełniona miłość która nigdy nie będzie mogła się ziścić, ze względu na zbyt wiele zaburzeń. Nic i nikt na świecie nie jest w stanie zagłuszyć tego bólu niespełnienia, żaden lekarz, żaden lek, żadne pieniądze. Nic już nie ma do zrobienia, wszystko jest bez celu. Po co brać następny oddech, żeby następną minutę życia cierpieć? Ile można wytrzymać tego bólu w życiu? Bólu istnienia, bólu który na każdym kroku sprawiają mi ludzie. Bólu udawania , że mnie opinie i reakcje ludzi na mój temat nie bolą. Bólu odrzucenia, wiecznego wyśmiewania, bólu świadomości choroby, bólu świadomości zaburzeń które mam. I bólu bezradności medycyny w stosunku do mojego przypadku, bo zaliczam się do przypadków beznadziejnych.(a takowe niestety sie zdarzają jak w tej wyliczance ,, na kogo wypadnie na tego bęc'') no i padło na mnie, na kogoś musiał (może w końcu to zrozumiecie i daci e mi spokój? ). Dlatego niech już mnie ta katatonia i otępienie ogarnie całkowicie, przynajmniej wtedy jest błogo w bezruchu i ciszy. To takie błogie ,,znieczulenie'' od bólu. W sumie to otępienie ma swój sens, gdy cierpienie przekracza granice ludzkiej wytrzymałość pojawia się otępienie. Wtedy się nawet nie mówi, bo dźwięk własnych słów aż boli. Łatwiej mi pisać , choć niektórych dziwi fakt jak ja to jeszcze robię. Sama nie wiem jak. Siedzę i piszę ale co chwilę się kładę żeby odpocząć. Poprostu chce podzielić się z wami tym co czuję (tylko to jeszcze daje mi siłę by usiąść i pisać). Gdybym miała wam to powiedzieć - słowa utknęły by mi w gardle i żadne by ze mnie nie wyszło to jest aż tak ogromny ból. Dlatego zamierzam pisać tak długo dopóki starczy mi sił, dopóki mam siłę podnieść się po ataku katatoni i napisać coś na forum. I tak to już będzie, tak mówili lekarze. To się nazywa mutyzm. I mieli rację.
Co do otępienia. U mnie wygląda to tak że to są ataki katatonii po łączonej z otępieniem , więc nie wmawiajcie innym, że jak ma się oznaki otepienia to się nie kuma. TO SĄ ATAKI , a po nich JEST PRZERWA i wtedy włąsnie można na chwilę usiąść i coś napisać. Tylko tak jak pisałam coraz więcej u mnie jest tej katatonii, czyli proporcje negatywnych objawów przeważają w moim życiu, co uniemożliwia mi aktywność życiową. I tu też lekarze mieli rację.
DO arka77 sam sobie idź do swojego lekarza, wszystkim go doradzasz jakby był bogiem wszychmogącym. No to niech pomaga innym. Czy do ciebie nie dociera gościu: że ja byłam u różnych lekarzy z całej Polski kiedy to jeszcze miałam siłe mówić o chorobie. Teraz to ja nawet już dźwięku na temat choroby z siebie nie wydaję - tak bardzo mój organizm się wykończył. W czym ty mi chcesz pomóc? Arek toż tu już nie ma o czym mówić. Daruj sobie z tym twoim lekarzem. Dałeś mi namiary no i co z tego? Ja z nich nie mam najmniejszego zamiaru skorzystać - bezcelowa twoja fatyga. Przeczytaj jeszcze raz pierwszą część mojego posta to zrozumiesz dlaczego. Są choroby a raczej choroby w połączeniu z zaburzeniami, które nie dają człowiekowi najmniejszych szans na normalne życie. Więc chyba wszystko jest jasne. Różni specjaliści na podstawie właśnie tej ,,mieszanki'', czyli choroby w połączeniu z zaburzeniami stwierdzili , że sorry ale przypadek jest beznadziejny.
Co do otępienia. U mnie wygląda to tak że to są ataki katatonii po łączonej z otępieniem , więc nie wmawiajcie innym, że jak ma się oznaki otepienia to się nie kuma. TO SĄ ATAKI , a po nich JEST PRZERWA i wtedy włąsnie można na chwilę usiąść i coś napisać. Tylko tak jak pisałam coraz więcej u mnie jest tej katatonii, czyli proporcje negatywnych objawów przeważają w moim życiu, co uniemożliwia mi aktywność życiową. I tu też lekarze mieli rację.
DO arka77 sam sobie idź do swojego lekarza, wszystkim go doradzasz jakby był bogiem wszychmogącym. No to niech pomaga innym. Czy do ciebie nie dociera gościu: że ja byłam u różnych lekarzy z całej Polski kiedy to jeszcze miałam siłe mówić o chorobie. Teraz to ja nawet już dźwięku na temat choroby z siebie nie wydaję - tak bardzo mój organizm się wykończył. W czym ty mi chcesz pomóc? Arek toż tu już nie ma o czym mówić. Daruj sobie z tym twoim lekarzem. Dałeś mi namiary no i co z tego? Ja z nich nie mam najmniejszego zamiaru skorzystać - bezcelowa twoja fatyga. Przeczytaj jeszcze raz pierwszą część mojego posta to zrozumiesz dlaczego. Są choroby a raczej choroby w połączeniu z zaburzeniami, które nie dają człowiekowi najmniejszych szans na normalne życie. Więc chyba wszystko jest jasne. Różni specjaliści na podstawie właśnie tej ,,mieszanki'', czyli choroby w połączeniu z zaburzeniami stwierdzili , że sorry ale przypadek jest beznadziejny.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Shekspir, masz rentę, czy pracujesz? Dajesz sobie radę sama?
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
Co do otępienia od którego się zaczął ten post, to po rozmowie z lekarzem dowiedziałem się tyle że:
Jest to uzależnione od predyspozycji genetycznych czy ktoś w rodzinie był już chory na otępienie czy na cukrzycę i od tego bardzo wiele zależy. Co do cukrzycy to wiele osób w wieku starczym zapada na pewien typ cukrzycy i nie jest wiadomo dlaczego.
W momencie gdy się uczymy, jesteśmy aktywni automatycznie przedłużamy swoją sprawność umysłową i opóźniamy proces wystąpienia otępienia. Ale i tak ryzyko jest większe w naszym przypadku
Jest to uzależnione od predyspozycji genetycznych czy ktoś w rodzinie był już chory na otępienie czy na cukrzycę i od tego bardzo wiele zależy. Co do cukrzycy to wiele osób w wieku starczym zapada na pewien typ cukrzycy i nie jest wiadomo dlaczego.
W momencie gdy się uczymy, jesteśmy aktywni automatycznie przedłużamy swoją sprawność umysłową i opóźniamy proces wystąpienia otępienia. Ale i tak ryzyko jest większe w naszym przypadku
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Wydaje mi się, że wiele zależy też od tego, w jaki sposób przeżywa się swoje życie. Jakie są nasze wartości i ideały, i co zrobiliśmy lub nie, aby je zrealizować.pinokio pisze: W momencie gdy się uczymy, jesteśmy aktywni automatycznie przedłużamy swoją sprawność umysłową i opóźniamy proces wystąpienia otępienia. Ale i tak ryzyko jest większe w naszym przypadku
Nie chodzi mi o moralizowanie na temat wartości, jakimi kierujemy się w życiu, ale praktyczny sposób pracy z nimi - o odnalezienie w sobie pewnego "pozytywnego" i "konstruktywnego" wzorca emocjonalnego, do którego można się odwoływać w chwili kryzysu. Oraz o rozpoznanie tego destruktywnego wzorca reakcji, który nam szkodzi. Im częściej będziemy ów "konstruktywny" wzorzec przywoływać, tym silniej on się na naszej psychice utrwali. I odwrotnie: jeśli naszym podstawowym wzorcem zachowań będzie popadanie w przygnębienie i nawykowe uciekanie w chorobę, to ten wzorzec przeważy, będzie dominował w naszym zachowaniu.
Psychika człowieka daje się modelować - to dzięki tej właściwości człowiek ma duże możliwości adaptacyjne i potrafi wrócić do normalnego funkcjonowania po jakiejś tragedii życiowej, itd. Czasami trudno samodzielnie przełamać ten zły, destruktywny dla nas model zachowania/wzorzec emocjonalnej reakcji - wtedy warto skorzystać z pomocy fachowca. Jest wiele sposobów pracy z psychiką, z emocjami. Można nawet powiedzieć, że jest tyle sposobów, ilu potrzebujących.
Warto pracować z emocjami, sprawdzając jakie techniki i metody pracy z nimi są dla nas najlepsze.
Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
Jest mały problem, w swojej walce z chorobą przyjąłem dosyć odległy horyzont czasowy na wyjście z tej zapaści.
Tłumaczyłem sobie że jeszcze zdążę, na razie są inne zaległości, trochę pobłądziłem może, z wieloma sprawami zwlekałem bo nie znałem sposobu na ich rozwiązanie, a teraz się okazuje że nie mam czasu....
Większość rozwiązań które zastosowałem dadzą efekty za kilka lat najwcześniej.
Co z tego że jestem jeszcze nie taki stary, jeśli jak moje dzieci o ile będę je miał będą dorastać w momencie gdy do mnie przestanie docierać rzeczywistość.
Jak mam zapewnić przyszłość swojej dziewczynie jeśli jest tak jak tam napisali.
Tłumaczyłem sobie że jeszcze zdążę, na razie są inne zaległości, trochę pobłądziłem może, z wieloma sprawami zwlekałem bo nie znałem sposobu na ich rozwiązanie, a teraz się okazuje że nie mam czasu....
Większość rozwiązań które zastosowałem dadzą efekty za kilka lat najwcześniej.
Co z tego że jestem jeszcze nie taki stary, jeśli jak moje dzieci o ile będę je miał będą dorastać w momencie gdy do mnie przestanie docierać rzeczywistość.
Jak mam zapewnić przyszłość swojej dziewczynie jeśli jest tak jak tam napisali.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Skąd pewność, że to będzie trwać tak długo? Możliwe, że za parę miesięcy nie będziesz w ogóle się już nad tym tematem zastanawiał, bo będziesz czuł się w pełni swoich sił.pinokio pisze: Co z tego że jestem jeszcze nie taki stary, jeśli jak moje dzieci o ile będę je miał będą dorastać w momencie gdy do mnie przestanie docierać rzeczywistość.
Po prostu się tym nie przejmuj. Lekarze musieli coś tam napisać, skoro miałeś kryzys psychiczny. Zastanów się: czy diagnoza zmieniła Ciebie, jako człowieka? czy masz teraz inny zupełnie charakter? zmienił się Twój światopogląd? ambicje? marzenia?pinokio pisze:Jak mam zapewnić przyszłość swojej dziewczynie jeśli jest tak jak tam napisali.
Moim zdaniem w każdym z nas jest taki zdrowy rdzeń i ta część naszej osobowości pomaga nam wygrywać z wszelkimi kryzysami, zapaściami i nieszczęściami, jakie nas w życiu dotykają.
Inna sprawa, że warto być szczerym z tym drugim człowiekiem. Nie wiem, na ile Ty możesz sobie na tę szczerość w związku sobie pozwolić.
Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
MOI : Wszystkie twoje posty, które będziesz pisała pod moim adresem, od tej chwili nie będą pzrzeze mnie czytane. JAka ty jesteś natrętna i wścibska z tymi twoimi pytaniami i radami. Prosta prośba do ciebie nie dociera? Dość mam twoich pytań i zagadywanek proszę sie do mnie nie odzywać!
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Shekspir, piszesz cały czas o swoim cierpieniu, więc w sposób naturalny wzbudzasz tym reakcję zwrotną u innych, chęć pomocy. Możliwe, że ten rodzaj zainteresowania, jakiego doświadczasz na forum jest Ci w jakiś sposób potrzebny, skoro w tym samym tonie kontynuujesz swoją korespondencję, Z mojej perspektywy tak to wygląda.
Innym powodem, dla którego włączam się do tej rozmowy, jest to, że informacje, które podajesz nie są prawdziwe i wprowadzają innych w błąd. Np. głoszona przez Ciebie teoria, że choroby psychiczne powodują nieodwracalną degradację osobowości nie jest prawdą, jest jedynie Twoim punktem widzenia na pewne sprawy. Uważam, że podobnie jak u większości ludzi, którzy nie czują się dobrze, tak i u Ciebie sposób widzenia i oceny rzeczywistości uległ wypaczeniu. Mam nadzieję, że uda Ci się na to spojrzeć z tej właśnie perspektywy i wtedy podejmiesz leczenie u jakiegoś dobrego specjalisty, który nie będzie Ci wmawiał, że jesteś nieuleczalnym przypadkiem. Nie ma nieuleczalnie chorych - wszystko zależy od tego, jak szybko trafimy do odpowiedniego lekarza i w jaki sposób będziemy z nim współpracować. Dotyczy to wszystkich chorób: i psychicznych, i somatycznych.
Pozdrawiam.m.
Innym powodem, dla którego włączam się do tej rozmowy, jest to, że informacje, które podajesz nie są prawdziwe i wprowadzają innych w błąd. Np. głoszona przez Ciebie teoria, że choroby psychiczne powodują nieodwracalną degradację osobowości nie jest prawdą, jest jedynie Twoim punktem widzenia na pewne sprawy. Uważam, że podobnie jak u większości ludzi, którzy nie czują się dobrze, tak i u Ciebie sposób widzenia i oceny rzeczywistości uległ wypaczeniu. Mam nadzieję, że uda Ci się na to spojrzeć z tej właśnie perspektywy i wtedy podejmiesz leczenie u jakiegoś dobrego specjalisty, który nie będzie Ci wmawiał, że jesteś nieuleczalnym przypadkiem. Nie ma nieuleczalnie chorych - wszystko zależy od tego, jak szybko trafimy do odpowiedniego lekarza i w jaki sposób będziemy z nim współpracować. Dotyczy to wszystkich chorób: i psychicznych, i somatycznych.
Pozdrawiam.m.
Re: Perspektywy na przyszłość
Ale ty pier...isz aż mi się żygać chce jak cie czytam! Zamknij się moi!
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - znasz to określenie? Skąd mozesz wiedzieć co ja czuję , wiecznie odrzucana przez społeczeństwo i stygmatyzowana? Jedna osoba powiedziała coś sensownego w całej tej dyskusji, którą z wami usiłowałam podjąć. Była nią mała 1977 za to bardzo jej dziękuję , pozwolę sobie zacytować jej słowa: szekspir, odsłoniłaś nam chyba ten najważniejszy wątek z Twojej osobowości, który powoduje te ustawiczne cierpienia. jeśli to coś dla Ciebie znaczy, to bardzo Ci współczuję. nie wiem jak to jest z tym postrzeganiem płci. teraz stało się jasne, ze nawet kiedy objawy schizo ustają, Ty nadal cierpisz. to jest napewno bardzo trudne. cięzko wyczuć co było pierwsze.mala1977
zarejestrowany użytkownik '' To było tylko kilka słów osoby zupełnie mi obcej, która starała sie wczuć w moją sytuacje (i w moim odczuciu doskonale jej się to udało. MAła1977 jeśli kiedyś będziesz to czytała to chciałam ci podziękować za tego posta.
I tego pogrubionego się trzymajcie, nie wysnuwajcie coraz to nowszych teorii na mój temat , bo sami sie już w tym gubicie. Proste to jak słońce, mała 1977 zrozumiała bez problemu.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - znasz to określenie? Skąd mozesz wiedzieć co ja czuję , wiecznie odrzucana przez społeczeństwo i stygmatyzowana? Jedna osoba powiedziała coś sensownego w całej tej dyskusji, którą z wami usiłowałam podjąć. Była nią mała 1977 za to bardzo jej dziękuję , pozwolę sobie zacytować jej słowa: szekspir, odsłoniłaś nam chyba ten najważniejszy wątek z Twojej osobowości, który powoduje te ustawiczne cierpienia. jeśli to coś dla Ciebie znaczy, to bardzo Ci współczuję. nie wiem jak to jest z tym postrzeganiem płci. teraz stało się jasne, ze nawet kiedy objawy schizo ustają, Ty nadal cierpisz. to jest napewno bardzo trudne. cięzko wyczuć co było pierwsze.mala1977
zarejestrowany użytkownik '' To było tylko kilka słów osoby zupełnie mi obcej, która starała sie wczuć w moją sytuacje (i w moim odczuciu doskonale jej się to udało. MAła1977 jeśli kiedyś będziesz to czytała to chciałam ci podziękować za tego posta.
I tego pogrubionego się trzymajcie, nie wysnuwajcie coraz to nowszych teorii na mój temat , bo sami sie już w tym gubicie. Proste to jak słońce, mała 1977 zrozumiała bez problemu.
Ostatnio zmieniony czw paź 08, 2009 8:00 pm przez shekspir, łącznie zmieniany 3 razy.
- marcelinka
- zaufany użytkownik
- Posty: 7964
- Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Co moi zrobiła ci takiego złego, że tak ją atakujesz? Nie jest to miłe shekspir 

Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia 
