Kamil Kończak pisze: ↑pt gru 29, 2017 1:07 pm
Polecam artykuł z der Spiegel na temat badań odnośnie szkodliwości psychotropów. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że psychiatrzy wmawiają pacjentom, że wszelkie negatywne objawy to efekt ich choroby.
To badanie temu zaprzecza, jednak prawda napotyka na ogromne zyski koncernów. Przemysł psychiatryczny twierdzi, że schizofrenia to choroba mózgu, choć nie ma na to dowodów - dowody są za to na namacalne spustoszenia w mózgu jakie wywołują leki.
Smutne jest także to, że pomimo badań na szkodliwość leków, psychiatria zapewne wykorzystuje fakt spustoszeń w mózgu jako efekt choroby a nie leków. W świecie w którym prawda zdominowana jest przez dyktat firm farmaceutycznych - biedny człowiek najczęściej trafia do psychiatry - wierząc iż ta mu pomoże - i od razu staje się trybikiem w machinie farmaceutycznej, która efekty leków może przypisać chorobie, tworząc w ten sposób swoje kłamliwe dogmaty. Oczywiście uzasadniające branie leków.
Pomijając fakt, iż wg badań amerykańskiej psychiatry - leki niszczą mózg i wyraźnie osłabiają inteligencję - dowiedziono że w krajach takich jak Indie, Nigeria, ludzie chorzy na schizofrenie radzili sobie o wiele lepiej bez leków a ich choroba miała łagodniejszy przebieg.
Niestety - w przypadku ludzi biorących leki działa dokładnie ten sam mechanizm, jak w przypadku religii - żerowanie na strachu a to jest potężna broń. Ludzie boją się odstawić lek, bo nieustannie karmieni są strachem pomimo racjonalnych przesłanek, dowodów które mogłyby im pomóc się z tego strachu wyzwolić.
Z psychiatrią jest też podobnie jak z religią - także z innego powodu. Np. co innego powie papież Franciszek na temat prawd wiary, stosunku bliźniego do bliźniego a co innego robi nasz rodzimy kler, za nic mając wytyczne papieża - dla własnych korzyści oczywiście. I tak samo jest z badaniem znanej amerykańskiej psychiatry - jak głos wołającego na puszczy.
Amerykańska psychiatra, Nancy Andreasen zbadała z kolei mózgi ponad 200 pacjentów ze schizofrenią z pomocą tomografii komputerowej i stwierdziła, że ich mózgi uległy wyraźnemu skurczeniu. Wyraźnie widać było przy tym, że im dłużej stosowali oni leki, tym wyraźniejsze były szkody w strukturze mózgu. W zeszłym roku badania, przeprowadzone na 965 pacjentach ze schizofrenią, potwierdziły to spostrzeżenie. Autorzy podsumowali: „U pacjentów, którzy stosowali leki, stwierdzono więcej strukturalnych anomalii w określonych regionach mózgu”
Ten ubytek tkanki nerwowej zdaje się zawężać zdolności poznawcze pacjentów. Stają się więc wyraźnie głupsi, a przy tym wcale nie pozbywają się swoich schizofrenicznych zaburzeń. Czy więc w określonych przypadkach nie lepiej byłoby całkowicie zrezygnować z leków?
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk ... mozgu.read
W tym linku za to dawniejsze badania mówiące o tym jak leki mogą wywoływać, utrzymywać psychozę -
http://nowadebata.pl/2011/12/14/o-lekac ... d-choroby/
Tozaryna i inne typowe antypsychotyki blokują od 70 do 90 % wszystkich receptorów D2 w mózgu. Aby skompensować tę blokadę, neurony postsynaptyczne [przyjmujące informację – przyp.aut.] zagęszczają występowanie receptorów D2 o co najmniej 30%. W ten sposób mózg staje się „nadwrażliwy” na dopaminę, wyjaśniali Chouinard i Jone. A uważa się, że neuroprzekaźnik ten pośredniczy w powstawaniu psychoz. „Neuroleptyki wywołują nadwrażliwość na dopaminę, która prowadzi zarówno do objawów dyskinezy jak i psychozy”, pisali badacze. „W konsekwencji u pacjentów, u których wystąpiła taka nadwrażliwość, nawroty objawów psychozy spowodowane są innymi czynnikami aniżeli wyłącznie rozwojem samej choroby.”