
SAMOBÓJSTWO(wasze przezycia i mysli)
Moderator: moderatorzy
Do Tej, która zabrania pisać swojego imienia
Już dawno doszedlem do wniosku, gdzie jest przyczyna Twoich problemów. Probowałem Ci to wyjaśnić różnymi sposobami, ale zawsze delikatnie. Bez skutku. Teraz będzie mniej delikatnie, ale może skutecznie.
Przyczyną problemów jesteś TY. Nikt inny tylko TY. To TY się katujesz. To TY się umartwiasz. To TY się tniesz. To TY prosisz ludzi o pomoc, a gdy tylko Ci ją oferują to zaraz uciekasz. To TY siedzisz sama w domu po ciemku. To TY słuchasz ciężkiego metalu. To TY się ubierasz na czarno. To TY niszczysz sobie psychikę horrorami. To TY się trujesz biblią szatana. To TY nie chcesz się leczyć. To TY sama się pogrążasz. Sama się nakręcasz coraz bardziej. Już całe trzy lata! Nie znudziło Ci się jeszcze?
Zaraz mi powiesz, że łatwo mi mówić, bo sam tego nie przeszedłem co Ty. Też prawda. Nie było ze mną tak niedobrze. Ale pamiętasz jak Ci mówiłem o guru? Też pojawił się gdy byłem samotny. Gdy poznałem ludzi ZNIKNĄŁ. Raz na zawsze. Bo stal się NIEPOTRZEBNY. Uśmiechnij sie do ludzi. Oni się uśmiechną do Ciebie! Zacznij z nimi rozmawiać. Zapytaj się człowieka na przystanu, gdzie jedzie jakiś autobus. Zapytaj sprzedawcę w sklepie, co poleca. Tundrida też zniknie, gdy zastąpisz ją ludźmi. Też stanie się NIEPOTRZEBNA.
A gdy zapytałem się, skąd to imię, powiedzialaś, że sama je wymyśliłaś. Kobieta-diabeł z mitologii skandynawskiej - zgadza się? Ale dlaczego akurat Tunrida? Dlaczego nie Hitler czy Stalin? Dlaczego nie Drakula? Albo Frankenstein? Równie dobrze mogłabyś nazwać ten głoś, taj jak ja - GURU. Albo pizduś plastuś. Ale wolałaś, żeby opętała Cię Tunrida. Sama sobie stworzyłaś wroga.
Mówisz, że boisz się lekarzy. Inni ludzie boją się wysokości, pająków, przestrzeni. I co? Żyją dalej. Każdy lęk da się przełamać. A TY co zrobiłaś w tym kierunku? NIC!!! Znalazłem Ci lekarzy w Twoim rejonie. I co? I NIC!!! Ale tego lęku nie przełamiesz tnąc się. Lekarz jest po to, żeby Ci pomóc. Nóż jest po to, żeby kroić.
Wybiel czarne ubrania wybielaczem. Spal biblie szatana. Puść jakąś pozytywną muzykę. Otórz okno i spójrz w słońce. Weź gazetę, poczytaj dowcipy. Umrzesz od tego? Zmienić tryb życia możesz i nikt Ci tego nie zabroni. Chyba że sama sobie zabronisz.
Polecam Ci książkę "Prawdy o życiu" dr Barbary de Angelis. Przeczytaj to i zacznij inaczej patrzeć na życie. Możesz to kupić przez internet http://www.ksiaznica.com.pl/szukaj?valu ... tul&rat=10
Dzięki temu nauczysz się żyć na nowo. Ty też możesz być szczęśliwa. Ty też możesz normalnie żyć, śmiać się, pracować, uczyć się i bawić z innymi ludźmi. Ale nie wystarczy CHCIEĆ. Trzeba podjąć wreszcie jakieś kroki w tym kierunku.
Rozmumiem, że to choroba. Mówisz, że ktoś przysłał Ci leki. Dostałaś kolejną szansę, by zmienić swoje życie. KOLEJNĄ szansę. Nie zmarnuj jej, jak wszystkie poprzednie. Ale leki same Ci nie pomogą, jeżeli TY nie będziesz chciała wyzdrowieć. Pamiętaj, że te leki za jakiś czas się skończą. Ludzie nie będą Ci ich wysyłać w nieskończoność. Wykorzystaj te leki, żeby odzyskać równowagę i zrobić kolejny krok.
Pierwszy krok był w aptece, kiedy kupowałaś deprim. Nie przewróciła się. Teraz drugi krok - leki. Też się nie przewrócisz. Czas iść dalej.
Już dawno doszedlem do wniosku, gdzie jest przyczyna Twoich problemów. Probowałem Ci to wyjaśnić różnymi sposobami, ale zawsze delikatnie. Bez skutku. Teraz będzie mniej delikatnie, ale może skutecznie.
Przyczyną problemów jesteś TY. Nikt inny tylko TY. To TY się katujesz. To TY się umartwiasz. To TY się tniesz. To TY prosisz ludzi o pomoc, a gdy tylko Ci ją oferują to zaraz uciekasz. To TY siedzisz sama w domu po ciemku. To TY słuchasz ciężkiego metalu. To TY się ubierasz na czarno. To TY niszczysz sobie psychikę horrorami. To TY się trujesz biblią szatana. To TY nie chcesz się leczyć. To TY sama się pogrążasz. Sama się nakręcasz coraz bardziej. Już całe trzy lata! Nie znudziło Ci się jeszcze?
Zaraz mi powiesz, że łatwo mi mówić, bo sam tego nie przeszedłem co Ty. Też prawda. Nie było ze mną tak niedobrze. Ale pamiętasz jak Ci mówiłem o guru? Też pojawił się gdy byłem samotny. Gdy poznałem ludzi ZNIKNĄŁ. Raz na zawsze. Bo stal się NIEPOTRZEBNY. Uśmiechnij sie do ludzi. Oni się uśmiechną do Ciebie! Zacznij z nimi rozmawiać. Zapytaj się człowieka na przystanu, gdzie jedzie jakiś autobus. Zapytaj sprzedawcę w sklepie, co poleca. Tundrida też zniknie, gdy zastąpisz ją ludźmi. Też stanie się NIEPOTRZEBNA.
A gdy zapytałem się, skąd to imię, powiedzialaś, że sama je wymyśliłaś. Kobieta-diabeł z mitologii skandynawskiej - zgadza się? Ale dlaczego akurat Tunrida? Dlaczego nie Hitler czy Stalin? Dlaczego nie Drakula? Albo Frankenstein? Równie dobrze mogłabyś nazwać ten głoś, taj jak ja - GURU. Albo pizduś plastuś. Ale wolałaś, żeby opętała Cię Tunrida. Sama sobie stworzyłaś wroga.
Mówisz, że boisz się lekarzy. Inni ludzie boją się wysokości, pająków, przestrzeni. I co? Żyją dalej. Każdy lęk da się przełamać. A TY co zrobiłaś w tym kierunku? NIC!!! Znalazłem Ci lekarzy w Twoim rejonie. I co? I NIC!!! Ale tego lęku nie przełamiesz tnąc się. Lekarz jest po to, żeby Ci pomóc. Nóż jest po to, żeby kroić.
Wybiel czarne ubrania wybielaczem. Spal biblie szatana. Puść jakąś pozytywną muzykę. Otórz okno i spójrz w słońce. Weź gazetę, poczytaj dowcipy. Umrzesz od tego? Zmienić tryb życia możesz i nikt Ci tego nie zabroni. Chyba że sama sobie zabronisz.
Polecam Ci książkę "Prawdy o życiu" dr Barbary de Angelis. Przeczytaj to i zacznij inaczej patrzeć na życie. Możesz to kupić przez internet http://www.ksiaznica.com.pl/szukaj?valu ... tul&rat=10
Dzięki temu nauczysz się żyć na nowo. Ty też możesz być szczęśliwa. Ty też możesz normalnie żyć, śmiać się, pracować, uczyć się i bawić z innymi ludźmi. Ale nie wystarczy CHCIEĆ. Trzeba podjąć wreszcie jakieś kroki w tym kierunku.
Rozmumiem, że to choroba. Mówisz, że ktoś przysłał Ci leki. Dostałaś kolejną szansę, by zmienić swoje życie. KOLEJNĄ szansę. Nie zmarnuj jej, jak wszystkie poprzednie. Ale leki same Ci nie pomogą, jeżeli TY nie będziesz chciała wyzdrowieć. Pamiętaj, że te leki za jakiś czas się skończą. Ludzie nie będą Ci ich wysyłać w nieskończoność. Wykorzystaj te leki, żeby odzyskać równowagę i zrobić kolejny krok.
Pierwszy krok był w aptece, kiedy kupowałaś deprim. Nie przewróciła się. Teraz drugi krok - leki. Też się nie przewrócisz. Czas iść dalej.
byłam u lekaża zmieniła mi leki i jest trochce lepiej ustopiły myśli samobujcze
ale nie dokońca jeszcze tam są ale musze poczekac jeszcze trochce na działanie leków .Wnocy nie budze sie co chcwile z lekiem tak jak to było przettem więc sie trochce poprawiło ale leki nie ustopiły
chodzi mi o jeżdźenie jaką kolwiek komunikącia i wychodzenia wieczorem na podwórko nszcześciej nie muszwe robic tego często więc mysle ze bedzie oki wam tego tez z całego serca życze 


Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
chors życze ci duzo powodzenia ale pamiętaj że mozesz ponieś poraszke ale z całego serca ci tego nie zycze ja bym nie była zdolna podnieś taki cięzar. Zamiast zacząc nowe zyćie tak jak to piszesz bedziesz musiał odnowa zacząć leczenie więc zastanów sie jeszcze nat tym czy napewno tego chcesz
Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
wiedziałam że tak to sie skończy ale pamiętaj że to sie tylko zdaje tego tak naprawde niema ja tez mam czasami schizy ale prubuje o tym nie mysleć nie paczeć się w tym kierunku gdzie akurat to sie znajduje cieszę sie chores że wracasz do lekaża ze znowu biezesz leki i czymaj sie tego kiedys nadejdzie ten dzień ze przestaniesz je brac ze się wyleczysz ja mocno w ciebie wierze i napewno nie tylko ja . Czymaj sie przyjaciuł i rodziny to daje duże sparcie bedzie dobrze 3maj się pozdrawiam
Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
moze powinnes brac jakies anty depresyjne pogadaj z lekażem on ci napewno cos przepisze ja biore olzapini luxete i pomogło niemam mysli samobujczych przeszło Chores nie rezygnuj z leczenia wiesz czym to się może skąnczyć powrucą schizy pobyt w szpitalu bo bedziesz zagrozeniem dla siebie twojego zycia weś sie w garś i 3maj sie czymam za ciebie kciuki
Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
chors nie mów tak jest jakis napewno lek który ci pomoże wyjść z tego dołka ale ty tez musisz uwierzyć w siebie ja w ciebie wierzewiem że łatwo mi mówić ale ja też niedawno miałam taki dołek ze niechciało mi sie zyć że poco zyc niema dla kogo ale dostałam inny lek i pomogło tobie pewnie tez pomoze skosultuj sie z lekarzem on juz napewno cos poradzi 3maj sie czymak kciuki za ciebie
Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
Cześć Chors. Niewiem jak cie mam pocieszyć ale mysle sobie tak ze kazdego z nas tutyaj obecnych choroba zabija ale musimy sie cieszyc zyciem które czeka nanas na codzień ,spełniac swoje mazenia poprostu byc szczęśliwym wiem ze to trude bo sama z swojego doświadczenia wiem ale prubuje się cieszyć zyciem ty tez zaczni sie cieszyc jak chcesz możesz napisac domnie na gg to pogadamy to mój numer 9342242 pozdrawiam cieplutko i uśmiechni sie w końcu 

Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.
No wiec nie jestem chory ani nie mam zadnych objawow......zainteresowalem sie ta choroba i trafilem na te forum......siedze juz spory czas i czytam o waszych przezyciach,zalamaniach,probach walki,wzlotach i upadkach.....czasem az lza krecila mi sie w oku
jestem pelen podziwu dla was za ta walke z rzeczywistoscia i pelen wiary ze dacie sobie rade z tym wszystkim,badzcie silni i nie dajcie sie!!pozdro all 


Re: SAMOBÓJSTWO(wasze przezycia i mysli)
Aleera, odnalazłam spokój i radość z życia mimo że targnęłam się na swoje życie, jak miałam około 14 lat. Później przy pierwszej nieleczonej psychozie miałam poczucie, że jestem martwa za życia (bo Galactus- postać z komiksów- pozbawił mnie mocy, czyniąc ze mnie zwykłego człowieka) i podjęłam dwie nieudane i w zasadzie śmieszne próby samobójcze. Za pierwszym razem wstrzymywałam oddech i myślałam, że od tego umrę. Skończyło się na ataku histerii lub paniki.
Potem próbowałam przedawkować leki, trochę się ich nałykałam, głównie brałam jakieś witaminy (chyba
) i zwykłe, jak się okazało niegroźne leki- skończyło się to tym, że było mi słabo i że zwyczajnie spanikowałam. Później myślałam, że mam chore serce i że umrę. Jednak nie umarłam.
Potem po tej pierwszej psychozie, miałam specyficzne postanowienie noworoczne- planowałam że popełnię samobójstwo jak ulegnę znowu psychozie i trafię do szpitala dla psychicznie chorych. Życie jednak zweryfikowało te plany. Uległam psychozie i trafiłam do szpitala dla psychicznie chorych. Nagle doszło do mnie, że moje życie, pomimo mojej choroby psychicznej, jest wiele warte. Przekonałam się, że warto żyć.
Od tego czasu nie miałam już myśli samobójczych, choć leki dają mi w kość i strasznie przytyłam po zalaście i nie akceptuję swojego ciała ani dorosłości.
Czasami zapominam, że targnęłam się na swoje życie. W zasadzie o tym nie myślę. Blizny na przegubach przypominają mi o tym. Przez nie nigdy nie zapomnę o najgłupszej rzeczy, jaką zrobiłam.
(Moja pierwsza próba samobójcza nie była wcale wołaniem o pomoc, rzeczywiście chciałam się zabić. Czasami aż trudno mi w to uwierzyć, jak można być kimś aż tak głupim i zrozpaczonym.)


Potem po tej pierwszej psychozie, miałam specyficzne postanowienie noworoczne- planowałam że popełnię samobójstwo jak ulegnę znowu psychozie i trafię do szpitala dla psychicznie chorych. Życie jednak zweryfikowało te plany. Uległam psychozie i trafiłam do szpitala dla psychicznie chorych. Nagle doszło do mnie, że moje życie, pomimo mojej choroby psychicznej, jest wiele warte. Przekonałam się, że warto żyć.
Od tego czasu nie miałam już myśli samobójczych, choć leki dają mi w kość i strasznie przytyłam po zalaście i nie akceptuję swojego ciała ani dorosłości.
Czasami zapominam, że targnęłam się na swoje życie. W zasadzie o tym nie myślę. Blizny na przegubach przypominają mi o tym. Przez nie nigdy nie zapomnę o najgłupszej rzeczy, jaką zrobiłam.
(Moja pierwsza próba samobójcza nie była wcale wołaniem o pomoc, rzeczywiście chciałam się zabić. Czasami aż trudno mi w to uwierzyć, jak można być kimś aż tak głupim i zrozpaczonym.)
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SAMOBÓJSTWO(wasze przezycia i mysli)
Nie byłaś kimś "głupim", Jojo. Po prostu, byłaś zagubiona i zrozpaczona. Na pewno nie było ta głupota. Doskonale Cię rozumiem, miałam podobne odczucia i stany jeśli chodzi o myśli samobójcze.
Wcześniej często wydawało się, że z tego nie ma wyjścia, że już zawsze będzie to cierpienie i ciężar. Ale jakoś udało się - powoli uczucia odzyskiwały swoje zabarwienie, wszystko powróciło do normy. Każdy potrzebuje czasu - jeden więcej, inny mniej. I trochę zrozumienia ze strony najbliższych. To chyba, obok dobrego lekarza, najważniejsze w odzyskiwaniu zdrowia.
Wcześniej często wydawało się, że z tego nie ma wyjścia, że już zawsze będzie to cierpienie i ciężar. Ale jakoś udało się - powoli uczucia odzyskiwały swoje zabarwienie, wszystko powróciło do normy. Każdy potrzebuje czasu - jeden więcej, inny mniej. I trochę zrozumienia ze strony najbliższych. To chyba, obok dobrego lekarza, najważniejsze w odzyskiwaniu zdrowia.