życie po życiu

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Kicius_XXL pisze: Poniżej króciutki filmik o trzyletnim chłopcu, który zdemaskował swojego zabójcę z poprzedniego życia. Oczywiście można podważyć prawdziwość tego przypadku. Chłopiec się nie wypowiada tylko narrator.
Może i nie do końca to bajka, ale w zupełnie innym sensie niż się wydaje, chociaż wątpię, czy robiliby coś takiego. Prawdopodobnie to tylko filmik dla sensacji.
Otóż jak najbardziej chłopiec mógłby wskazać zabójcę owego człowieka w Syrii, ale w sensie uczestniczenia w niekonwencjonalnym dochodzeniu jako "świadek". Społeczność tamtej miejscowości odnalazła zwłoki zamordowanego znajomego, przeprowadzili śledztwo, poszukiwania dały efekt, wytypowano podejrzanych i teraz tylko trzeba było nakłonić do przyznania się do zbrodni tego, który to zrobił. Zaaranżowano scenkę z reinkarnacją i rzekomo odrodzonym poszkodowanym, dla zwiększenia efektu i lęku metafizycznego dopasowano pewien znak szczególny u tej istoty i po kolei konfrontowano ją z podejrzanymi. Detektor prawdy dał efekt i koniec.
Ludzie na świecie są przesądni i zabobonni a przecież w różnych społecznościach od wieków stosowano podobne metody (sny, pytanie proroków ujawniających nadprzyrodzone w dawnym Izraelu, testy wody w zabobonnej średniowiecznej Europie, różne dziwne rytuały w dzikich plemionach, gdzie z pewnością szaman pytający duchów przyrody rozstrzyga wiele spraw itd.).

Niestety tą metodą nie można udowodnić nikomu zmarłemu dalszej jego kontynuacji na naszym pięknym świecie i to od nowa w szczęśliwym dzieciństwie, przejścia przez śmierć, wyleczenia ran i krzywd. Zło w realnym świecie jest nieodwracalne a reinkarnacja niematerialnego może nie zachodzić, bo niematerialne kopiuje się bardzo swobodnie w nieskończoność równolegle do siebie samego i wcale nie musi kontynuować tej a nie innej duszy. Nawet jeżeli dzieciak byłby przekonany, że właśnie jest kontynuacją siebie samego sprzed śmierci, to może być zaledwie kopią tamtego jestestwa z utworzonymi sztucznie wspomnieniami i pamięcią istnienia, którego naprawdę nie miał on, a kto inny, kto teraz ugrzązł w punkcie nicości albo jest zupełnie gdzie i kiedy indziej. Nie da się tego odróżnić już nikomu. (Prosty przykład w filmie Pamięć absolutna z Arnoldem Schwarzeneggerem).
Poza tym dlaczego zmarły miałby się odradzać w czasoprzestrzeni w punkcie tuż po przestaniu istnienia i miejscu tym samym, w tej samej wiosce? To zbędna metafizyka. Mógłby się odrodzić za milion lat w innej postaci, wcale się już nie odrodzić, bo miał dosyć, albo jeszcze za życia tej dawnej swojej postaci dublując swoje istnienie i żyć sobie w dwóch postaciach jednocześnie.

Ludzie akurat w takich opowieściach niesamowitych śmierć kojarzą z rozpadem ciała, a potem pojawieniem się nowego podobnego, a jak jeszcze coś łączy obie istoty, to już wierzą w reinkarnację. Tymczasem patrzą i tak zawsze na nie tylko z zewnątrz, oceniają po zewnętrznych oznakach a do wnętrza jestestwa żyjącego lub nieżyjącego dostępu i tak nie mają. Nie ma też go nawet on sam (ten nowy i ten zmarły). Śmierć kasuje wszelki punkt odniesienia do czegokolwiek. Przejście międzyosobowe tak samo. Nic nie wiadomo w tym zjawisku.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

W Tybecie podczas wybierania nowego Dalajlamy takie sceny z rozpoznawaniem życia przedśmiertnego na tym świecie są przecież tradycją. I wszyscy żywi udowadniają wybór kontynuacji jak mogą.
Niestety nic nie wiadomo o tym, czy ten rytuał rzeczywiście zapewnia zmarłemu jakikolwiek dalszy dostęp do rzeczywistości.
Awatar użytkownika
Smutny Łukasz
bywalec
Posty: 155
Rejestracja: pn lip 03, 2017 6:33 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Smutny Łukasz »

to bzdury po smierci nic nie ma, przedawkowalem kiedys leki popilem alkoholem i nic nie widzialem bo zaslabalem, nie bylo ciemnosci, nie bylo tunelow nic nie bylo nawet nie wiedzialem ze kiedys zylem.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Też doskonale pamiętam momenty utraty przytomności, utratę istnienia, siebie, całego świata i wszelkiego punktu odniesienia nawet do nicości i była to dobra nauczka. Bardzo trzeźwiące z wszelkiej metafizyki.
Prawdopodobnie odczucie dalej płynącej rzeczywistości i całego świata, który nadal przecież istnieje i przejście do niego z innego podmiotu, jest na tyle skomplikowane, że nie dało rady samoistnie zaistnieć w dotychczasowej ewolucji. Martwa i bezosobowa układanka nie miała potrzeby wykształcać czegoś takiego i nikt tego nawet nie dostrzegał.
Zmarli odmierzają czas tak samo jak i żywi i istniejący świat. Pośmiertna rzeczywistość ciągnie się w tym samym tempie, dla jednych tak, a dla innych inaczej, w braku połączenia z rzeczywistością.
Jedyny sposób czekać wiecznie, bo przyszłości i możliwości innych jeszcze nie znamy. Jeszcze nie nadeszła.
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Kiedyś już pisałem, że moja żona przeżyła wypadek samochodowy. Podkreślam "przeżyła"bo w radiu powiedzieli, że zginęła z ówczesnym narzeczonym. Samochodu po zderzeniu czołowym z busem nie dało się określić jakiej był marki.
Żona była w śpiączce farmakologicznej dwa tygodnie. Nikt jej nie przekona, że po śmierci nie ma nic. Kiedy była w śpiączce znalazła się w przepięknej zielonej krainie z błękitnym niebem, słońcem, ładnymi kamieniami, potokiem i z tym wszystkim jak na obrazku. Nikogo tam nie widziała, ale czuła się tam bardzo dobrze.
Po wybudzeniu się doznała lęku i szoku po czym zaczęła głośno krzyczeć i wyrywać kable z siebie aż musieli ją związać.
Przed wypadkiem śnili się jej zmarli. Najpierw babcia, która już nie żyła powiedziała jej we śnie, żeby szła z nią do nieba, ale ona powiedziała, ze nie chce bo jest jeszcze za młoda. Potem śniła jej się otwarta trumna w kościele a z niej jej dziadek złapał ją za rękę i powiedział, że nie chce "tam iść". Zaraz kiedy się obudziła zaświeciły się żarówki przy meblach i spuściła się woda z kranu. Żona tak zaczęła wrzeszczeć, że przylecieli wszyscy domownicy.
Wypadek miała, zanim się poznaliśmy.
Żonie często śnią się umarli i boi się tych snów. Jeśli coś ma się złego przydarzyć poprzedzi ją nieprzyjemny sen.
Boi sama spać i z tym mam problem, ale o tym innym razem.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Kicius_XXL pisze: Potem śniła jej się otwarta trumna w kościele a z niej jej dziadek złapał ją za rękę i powiedział, że nie chce "tam iść". Zaraz kiedy się obudziła zaświeciły się żarówki przy meblach i spuściła się woda z kranu. Żona tak zaczęła wrzeszczeć, że przylecieli wszyscy domownicy.
Przykro, że po wypadku i chorobie łączy tak nie związane ze sobą zjawiska w metafizyczny sposób.
Sny w śpiączce występują a nawet i w zwykłym śnieniu spotykamy osoby, żywe i zmarłe, które zachowują się, jak gdyby naprawdę były niezależnymi bytami od naszego mózgu. Niestety to tylko ich bezosobowe obrazy w nas samych. Osoba jest jedna i samotna - śniący.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Właśnie przyszło mi do głowy, że wszystkie istoty żyjące próbują przynajmniej ciągle zbliżyć się do tej tajemnicy przejścia międzyosobowego, pokonania samotności, przez całe życie, rozmową, byciem razem, wspólnymi przeżyciami, wyobrażaniem sobie tego, kim jest to inne życie, widzialne i niewidzialne, naturalne i metafizyczne. Ludzie, inne organizmy, bogowie, aniołowie...
I w pewnym stopniu udaje się pokonywać tę barierę, lepiej czy gorzej, ale niestety wszystko tak szybko przemija i życie po życiu oddala się od nas w niewiadomą siną dal. Niesamowite, nieznane odczucie towarzyszące pokonaniu bariery istnienia równoległego do nas, z pewnością nie będzie przypominać nic z tych dostępnych nam obecnie prymitywnych wrażeń życiowych dostarczanych przez interakcje ze środowiskiem i materią, także innego życia.
Jeżeli kiedyś okryjemy całą tajemnicę, będziemy widzieć siebie i siebie samych, nie tak jakby za zasłoną, ale twarzą w twarz. Ciekawa przenośnia dotycząca tego przyszłego odkrycia i pokonania śmierci.
Ostatnio zmieniony wt sty 09, 2018 5:05 pm przez cezary123, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Przykro, że po wypadku i chorobie łączy tak nie związane ze sobą zjawiska w metafizyczny sposób.
Sny w śpiączce występują a nawet i w zwykłym śnieniu spotykamy osoby, żywe i zmarłe, które zachowują się, jak gdyby naprawdę były niezależnymi bytami od naszego mózgu. Niestety to tylko ich bezosobowe obrazy w nas samych. Osoba jest jedna i samotna - śniący.
Po wypadku ona boi się umarłych i źle się czuje na cmentarzach. Kiedy mieszkaliśmy u mnie po smierci mojej mamy przyszło jej zostać samej w moim domu przez tydzień. Przez stukoty i trzeszczenie w domu znalazła się na SORrze z wysokim ciśnieniem.
Przeżyła w życiu coś co mi ciężko sobie wyobrazić. Była jedną nogą na drugim świecie i teraz często myśli o życiu po życiu.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Kicius_XXL pisze: Po wypadku ona boi się umarłych i źle się czuje na cmentarzach.
Ja boję się "stanu umarłego" a nie zmarłych, od czasu pewnego bardzo sugestywnego przekonania się, co to znaczy bezbolesna utrata przytomności w ciągu 5 sekund z zupełną świadomością tego, że za chwilę to się stanie i już nic nie da się zrobić. Na szczęście moment nieistnienia trwał też obiektywnie tylko kilka sekund. Wcześniej lubiłem Święto Wszystkich Świętych, ozdobione, płonące świecami cmentarze i tak jakby bezmyślnie spacerowałem tam, odwalając skromną refleksję, wspominając innych, zajęty swoim życiem. Teraz rozumiem jak duszą się w nieistnieniu wszyscy równi mi ludzie, którzy właśnie umarli. Oni tam krzyczą z braku istnienia! I to przekracza teraz moje możliwości zrozumienia i opanowania w ramach kultury i tradycji, które społeczeństwo oferuje zmarłym. Są na tym świecie rzeczy nie do ujęcia ludzkim umysłem i emocjami. A jeżeli to się ujmuje, to w sposób bardzo okrojony i nieadekwatny.
Kicius_XXL pisze: Przez stukoty i trzeszczenie w domu znalazła się na SORrze z wysokim ciśnieniem.
I nie ma schizofrenii? Takie lęki metafizyczne?
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Ona nie ma schizofrenii. Jest kotoliczką. Te stukoty przypisuje osobie zmarłej, która jak sądzi chce się z nią skontaktować ewentualnie dobrze zastraszyć. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale z podobnymi historiami spotkałem się w książkach Stephena Kinga albo filmowych horrorach.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Stukoty i trzeszczenia są naturalne w przyrodzie. Takie stany lękowe są niepożądane, trzeba się z nich wyzwalać.
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

To jest stukanie naturalne ale jej nie przetłumaczysz. Proponowałem wizytę u psychologa lub terapie ale ona sądzi że wezmą ją za wariatkę i mogą zabrać prawo jazdy, córkę itd. Błędne koło. Zamiast przekonywać po prostu muszę częściej być przy niej.
Meduzola
zaufany użytkownik
Posty: 3497
Rejestracja: śr wrz 13, 2017 5:44 pm

Re: życie po życiu

Post autor: Meduzola »

Wczoraj zmarła (w chorobie) kobieta, która 37 lat temu wyswatała moją mamę z moim ojcem-dwulicowcem (jutro pogrzeb), a 4 dnh temu śniło mi się, że mama ponownie wychodzi za mąż. Miałam na sobie dwukolorowe spodnie, jedna nogawka żółta, a druga niebieska... I tego snu o Panu Błasiku nie zapomnę, Panie i Panowie Ministrowie...
Meduzola
zaufany użytkownik
Posty: 3497
Rejestracja: śr wrz 13, 2017 5:44 pm

Re: życie po życiu

Post autor: Meduzola »

Nie wiedzieliśmy, że ona choruje (mama ją wspomina jako okaz zdrowia), mama nie miała z nią kontaktu przez ostatnie lata, a wiadomość o jej śmierci przyszła dzisiaj wczesnym wieczorem. Ta pani latami wierzyła oszczerstwom mojego ojca, ale musiała ostatnio żałować... Nie świadczę z tej dziedziny żadnych usług i nie przywołuję zmarłych!
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Żona ma lęki metafizyczne i uważa że mogą ją nawiedzać byty z tamtego świata.
Gdyby była sama w nocy wszelkie dźwięki przypisywałaby ingerencji ducha osoby zmarłej z rodziny lub jakiemuś demonowi. Nie dzieje sie to na szczęście często. Nie chciałbym by wyskoczła ze skóry. Jeszcze mi tego brakuje abym nie musiał kiedyś korzystać z pomocy egzorcysty.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Tak właśnie myślę sobie, że lęki przed zmarłymi, UFO, Yeti, diabłami i innymi bytami nadprzyrodzonymi są to takie stany umysłu, które występują w schizofrenii. Jest to nieadekwatna ocena rzeczywistości, lawinowe łączenie nie związanych ze sobą wrażeń zmysłowych w jakiś swój scenariusz.
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Lęk przed duchami ma wielu ludzi zdrowych. Ludzie boją się duchów i ci czasem czują ich obecność. Jest to stan umysłu który ciężko wypędzić z głowy.
Jeśli faktycznie ludziom dają o sobie znać to możliwe, że proszą w ten sposób o modlitwę.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: cezary123 »

Kicius_XXL pisze: pt sty 12, 2018 7:43 am Lęk przed duchami ma wielu ludzi zdrowych.
Zależy co rozumiemy przez pojęcie zdrowie.
Według definicji WHO: "Zdrowie jest stanem pełnego, dobrego samopoczucia/dobrostanu (wellbeing) fizycznego, psychicznego i społecznego, a jednostki lub grupy muszą mieć możliwość określania i realizowania swoich dążeń, zaspokajania potrzeb, a także zmiany środowiska bądź radzenia sobie z nim. Zdrowie jest pojęciem pozytywnym, obejmującym zasoby osobiste i społeczne oraz możliwości fizyczne, a nie tylko brakiem obiektywnie istniejącej choroby, czy niepełnosprawności."

Jeżeli jakieś zabobony utrudniają "określanie i realizowanie swoich dążeń, zmianę środowiska i radzenie sobie z nim", to na pewno nie jest to jeszcze zdrowie.
Ktoś nie przejdzie w nocy polną drogą obok figury religijnej, bo tam białe myszki latają, ktoś nie zamieszka w jakimś domu, w którym ktoś inny zmarł itd.
Zakodowane przesądy uruchamiają się w najmniej oczekiwanym momencie i paraliżują ludzkie zdrowie.
Poza tym ciekawa sprawa posiadania "zasobów społecznych". Czy człowiek będzie miał poczucie panowania nad sytuacją, wiarę w siebie, optymizm, poczucie skuteczności?
Duchy zmarłych zaszkodzą mu w tym?
Niektóre sekty (ŚJ) wykorzystują lęki ludzi przed zmarłymi i oferują uwolnienie się od nich za pomocą właśnie analizy religii. I to własnej religii owego człowieka. Na podstawie studium Biblii dowodzą, że zmarłych nie ma! Nie istnieją, nie mogą nic uczynić, pomóc ani zaszkodzić.
W księdze Salomona jest przecież werset niepodważalny.
Niestety zamiast tego niepostrzeżenie wprowadzają na to miejsce lęk przed istotą nadludzką - Satanem, który lubi podszywać się pod zmarłych znajomych i albo straszyć albo wywoływać niebiańskie wizje, tworzyć ich pseudoosobowości i nasyłać jeszcze żyjącym. Tak więc, to jest manipulacja, zamiana spirytyzmu na okultyzm, wyzwolenie jeszcze bardziej pierwotnych lęków i zabobonów ludowych i nic nie daje.

Po wnikliwej analizie religii katolickiej, za to, można rzeczywiście uwolnić się od zabobonnych lęków przed duchami zmarłych. Dusze zmarłych są niematerialne i istnienie ich po śmierci trwa w zupełnie inny sposób niż nas i świata. Jest to istnienie ludzi, którzy opuścili swoje ciała, ale oczekiwanie na ponowne odzyskanie ciał dopiero w czasie końca świata, wypełnienia się dziejów.
Ich obecność na naszym, dalej toczącym się świecie, oznacza tylko konsekwencje ich życia, np. ktoś zasadził drzewo - wnuki będą korzystały, ktoś zaciągnął dług - wnuki będą nieszczęśliwe, ktoś napisał książkę - pół Ziemi będzie cierpiało w systemie totalitarnym itd.
Dusze są świadome konsekwencji swojego istnienia przez cała dalszą historię, bo istnienie przewyższa ich nieistnienie materialne, jak coś góruje nad nicością, nad zerem.
Proste i logiczne i nie ma w tym żadnych zabobonów.
Oczywiście możemy im pomóc, naprawiając konsekwencje ich czynów na Ziemi, ale zaszkodzić to możemy tylko sobie sami, bo niematerialne dusze już nie wywołują żadnych przyczyn na tym świecie. (I tym sposobem sami sobie narobimy złej pośmiertnej historii, którą nasze wnuki będą musiały nam naprawiać).



Dlaczego więc ludzie, zamiast wsłuchiwać się w słowo Boże i swoim nawróceniem przyczyniać się do lepszej przyszłości swojej i świata, nadstawiają ucha na deterministyczne przepowiednie? Podłożem tej postawy jest ciemna wiara, jakoby człowiek (a nawet całe narody) był jedynie biernym przedmiotem gry rozmaitych sił większych od niego


http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_27.htm



Rozważmy taki jeszcze argument: Gdyby doktryna o reinkarnacji była prawdziwa, wszelka miłość między ludźmi stanowiłaby zjawisko przelotne, z natury przemijalne. Nawet tak głębokie związki jak matki z dzieckiem, męża z żoną, przyjaciela z przyjacielem rozpadałyby się w nicość u progu następnego wcielenia. Doprawdy nie da się pogodzić tej doktryny z prawdą o tym, że człowiek jest osobą, a jego miłość nie jest czymś przypadkowym ani bezwartościowym.
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/py ... acja2.html
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Jeśli ludzi od dzieciństwa straszy się demonami i duchami zmarłych to siłą rzeczy lęk się utrwali.
Teraz coraz mniej zabobonów i przesądów. Mniej zniewolenia, ale jeszcze spotykane. Spotykam się z przypadkami kiedy matki wiążą czerwoną wsążkę na wózku by ktoś na dziecko nie rzucił urok albo nie witać się przez próg.
To są przesądy wpajane od dziecka a potem towarzyszą przez całe życie. Nie sposób wyplenić z głowy.
A dawniej ludziom na każdym kroku towarzyszyły przesądy i zabobony ale czy można stwierdzić, że nie byli zdrowi...
Awatar użytkownika
Kiciuś_XXL
moderator
moderator
Posty: 2970
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
płeć: mężczyzna

Re: życie po życiu

Post autor: Kiciuś_XXL »

Ciekawi mnie zjawisko seansów spirytystycznych czyli wywoływanie duchów.
Kościół się sprzeciwia tym praktykom, bo można przywołać złego ducha.
Podobno medium udaje się porozumieć z znajomym duchem. Czyli do jakiegoś kontaktu żyjącej osoby że zmarłą może dojść.
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”