Jestem szczęśliwy :)

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: jojo »

Joanna_s pisze: Właśnie radzenia sobie ze stresem w zdrowy sposób powinni być uczeni ludzie, którzy mają za sobą psychozę/psychozy - tymczasem nikt o to nie dba. Nic dziwnego, że tak wiele osób ma kolejne nawroty ...
Joanna_s, fakt, stres może spowodować nawrót, ale nie sądzę, aby był źródłem psychozy. W stanie psychozy bynajmniej nie doświadczałam żadnych stresów, a straciłam kontakt z rzeczywistością do tego stopnia, że dwa razy pod rząd wylądowałam w szpitalu.

Jestem przykładem i nie tylko, że aby zwalczyć psychozę, należy brać leki. A nie bawić się w realizację marzeń, odstresowywanie i robienie tego, co się lubi. Jak ktoś ma skłonność do chorób psychicznych, to żadna praca nad sobą mu nie pomoże, tylko w miarę dobrze dobrane lek.

Mój nawrót bynajmniej nie był wywołany przez stres. Czułam się świetnie i utwierdzałam się w przekonaniu że jestem zupełnie zdrowa. Do tego stopnia, że zupełnie straciłam samokrytycyzm i wgląd w chorobę, omamy słuchowe i urojenia wzięłam za coś normalnego.

Joanna_s, jak dla mnie nie jesteś wiarodajna, bo nie doświadczyłaś prawdziwej psychozy, z nawrotem, bo Cię źle zdiagnozowano, bo za psychozę wzięto skutki uboczne leku przeciwko malarii. Więc przestań utwierdzać innych w mylnym przekonaniu, że miałaś najprawdziwszą psychozę i jaka teraz jesteś szczęśliwa, nie biorąc leków. Twoje recepty na życie są niewiele warte. W przypadku prawdziwej psychozy, z licznymi nawrotami, pomóc mogą tylko leki.

Ja od życia dostałam gorzką nauczkę i wiem, że do końca moich dni będę brać leki. Na pewno nie posłucham szpitalnego ordynatora, który wciskał mi kit, że po poprzedniej hospitalizacji leki mogę odstawić po upływie pięciu lat... Jestem ciężkim przypadkiem, bo pamiętam, że od wczesnego dzieciństwa miałam omamy słuchowe i urojenia.

Nie jestem szczęśliwa, ale jestem zadowolona, że dzięki lekom, mimo skutków ubocznych, mogę w miarę normalnie funkcjonować.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
Awatar użytkownika
miś wesołek
zaufany użytkownik
Posty: 8397
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: miś wesołek »

No i git Łukaszu. :)
Są naprawdę różne przypadki. Jestem przekonany, że diagnoza schizofrenii nie musi oznaczać konieczności brania leków do końca życia. Czasem tak, czasem nie. Nie można bagatelizować zbawiennego wpływu sytuacji życiowej na szeroko rozumiany 'stan psychiczny'. Przy tym leki, to nieraz niemalże nic.
Co mnie tylko niepokoi... jesteś rok po próbie samobójczej. Obserwuj się, bądź uważny, ale przede wszystkim - z drugiej strony - nie panikuj.
Chodzisz, chodziłeś do psychologa? Jeśli Ci się dobrze układa, terapia może wzmocnić i utrwalić ten stan. I także będziesz miał osobę, która pomoże Ci w rozumieniu samego siebie i w razie czego (czego nie życzę) będzie tą osobą, która pomoże Ci zdecydować w danym, powiedzmy cięższym momencie, że jednak należy powrócić choćby chwilowo do leków (nie, że Cie zmusi czy coś w tym stylu, bo psycholodzy zasadniczo nie lubią leków, traktują je jako zło konieczne i konkurencję dla swojego własnego zawodu, i wierzą w moc leczniczą terapii czy rozmowy z tego, co się orientuję).
Życzę zdrówka, powodzenia i pozdrawiam! :)
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
Joanna_s
zaufany użytkownik
Posty: 777
Rejestracja: pn paź 29, 2012 8:40 pm
Lokalizacja: Opole

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: Joanna_s »

W stanie psychozy bynajmniej nie doświadczałam żadnych stresów, a straciłam kontakt z rzeczywistością do tego stopnia, że dwa razy pod rząd wylądowałam w szpitalu.
Jojo, to nie jest forum tylko dla osób, które uważają, że mają skłonność do chorób psychicznych i że muszą brać neuroleptyki. I w dodatku to dział "antypsychiatria". Nie wiem, dlaczego próbujesz mnie skłonić do milczenia na temat moich doświadczeń tylko dlatego, że Ty uważasz, że musisz brać neuroleptyki. Mam takie same prawo wypowiadać się na forum jak Ty - to nie jest forum tylko dla ludzi, którzy uważają, że mają schizofrenię. Nie mogę milczeć dlatego, że Ciebie denerwują moje posty. Czy pomyślałaś o tym, że są takie osoby, które czują się lepiej, gdy czytają moje posty ? Zapewniam Cię, że są tu takie osoby.

Zrozum, nie wszystkie osoby wchodzące na to forum zgadzają się z diagnozą schizofrenii i chcą brać neuroleptyki przez całe życie. Zajrzyj do tego wątku, gdzie piszę o tym, że nawet niektórzy psychiatrzy przyznają, że zbyt często diagnozuje się w Polsce schizofrenię viewtopic.php?f=11&t=16793 .

Spędziłam ponad miesiąc w szpitalu, na oddziale zamkniętym. Miałam ostrą psychozę z głosami. Dostałam diagnozę schizofrenii paranoidalnej i wszyscy polscy lekarze, z którymi rozmawiałam, mówili, że powinnam brać neuroleptyki przez 2 lata. Gdybym ich posłuchała, miałoby to bardzo niszczący wpływ na moje życie. W dodatku po tych dwóch latach może nie byłabym już w stanie odstawić neuroleptyków (im dłużej się je bierze, tym trudniej je odstawić). I może dostałabym dyskinez, jak wiele biorących neuroleptyki osób (dyskinezy są skutkiem uszkodzenia mózgu przez te środki i są często nieodwracalne).

Także psychozy polekowe mogą przejść w stan przewlekły - mogło mnie to spotkać, ale nie spotkało.

Jojo, ja się nie czuję "świetnie". Przeżywam różne przykrości i stresy, ale nauczyłam się sobie z nimi radzić znacznie lepiej niż dawniej. U Ciebie świetne samopoczucie w czasie nawrotu mogło być przejawem manii (ja miałam manię w czasie psychozy). Nigdy nie brałabym głosów za coś normalnego - wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak także w czasie pierwszej psychozy, tyle że nie miałam pojęcia, co to jest.

Nie wiem, dlaczego uważasz, że moja psychoza była "mniej prawdziwa" czy w ogóle "całkiem nieprawdziwa". Wielokrotnie opisywałam swoje przeżycia na forum. Miałam halucynacje słuchowe tak silne i realistyczne, że często nie byłam w stanie w ogóle spać w nocy, i w końcu zaczęłam się strasznie bać własnej mamy i brata. Nawet w szpitalu raz zaczęłam się bać, że pielęgniarki są na mnie złe, bo byłam zbyt zbuntowana na początku, i podadzą mi śmiertelną dawkę neuroleptyku w zastrzyku, a potem powiedzą, że się pomyliły. Tak się tego bałam, że usiłowałam się schować przed pielęgniarkami koło łóżka jednego z pacjentów ..

Nachodziły mnie napady panicznego strachu przed tym, że zostanę zbiorowo zgwałcona i zamordowana w szpitalu - dzwoniłam wtedy do rodziny, błagając, by mi pomogli. Jeśli to nie jest "prawdziwa" psychoza, to co nią jest ??

Ja nie piszę o żadnych "receptach na życie". Piszę o tym, jakie były moje przeżycia i o tym, co mi pomogło wrócić do zdrowia i stać się nawet znacznie zdrowszą psychicznie niż wcześniej. Żaden człowiek nie ma "recept na życie", bo każdy z nas jest inny, ma inne doświadczenia, pragnienia i osobowość. A poza tym zdaję sobie sprawę, że może miałam też po prostu bardzo dużo szczęścia.

Czy czytałaś, co napisałam w tym wątku viewtopic.php?f=36&t=17280 ? Przytaczam tam wpis z blogu Amerykanina, Franka Blankenshipa, który od 12 lat nie bierze neuroleptyków i normalnie żyje, a miał wcześniej wiele nawrotów. Nie jest on jedyną taką osobą - możesz zajrzeć też do tego wątku viewtopic.php?f=36&t=12837 Tak więc nie masz racji, Jojo, choć jesteś tak pewna, że ją masz.

Po 5 latach brania neuroleptyków wielu ludziom jest trudno je odstawić (mózg się do nich przyzwyczaja i wytwarza więcej dopaminy, co zwiększa ryzyko kolejnej psychozy), więc ordynator faktycznie wciskał Ci kit.

Życzę Ci, zupełnie szczerze, żebyś kiedyś mogła o sobie powiedzieć, że jesteś szczęśliwa. Jest mi naprawdę przykro, że nie możesz tego powiedzieć już teraz. Ja nie po to wpisuję się na forum, żeby się przechwalać swoim szczęściem, ale po to, żeby inni (zwłaszcza świeżo po psychozie) wiedzieli, że psychoza i diagnoza schizofrenii nie muszą być wyrokiem - że są tacy, którzy odstawili leki, i nie dostali nawrotu; że po psychozie można normalnie pracować, samodzielnie żyć, rozwijać swoje zainteresowania, zakochiwać się itp. i nie uważać się za chorego psychicznie.
Awatar użytkownika
miś wesołek
zaufany użytkownik
Posty: 8397
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: miś wesołek »

jojo pisze:Jak ktoś ma skłonność do chorób psychicznych, to żadna praca nad sobą mu nie pomoże, tylko w miarę dobrze dobrane lek.
Szkoda, że tak myślisz. Wierzę, że można sobie w głowie i w życiu poukładać tak, że ryzyko nawrotu stanie się mniejsze, niż po cudownych lekach neuroleptycznych, obarczonych niestety całym szeregiem poważnych skutków ubocznych. Czasem neuroleptyki to tylko doraźne tłumienie emocji, podtruwanie się, z innej strony patrząc - pójście najłatwiejszą, a przy okazji najbardziej szkodliwą dra zdrowia drogą. Czasem jednak leki są konieczne i są podstawą w "leczeniu". Każdy przypadek jest inny. Ja akurat mam diagnozę borderline i psychoz, a właściwie manii prześladowczych przeszedłem w życiu tyle, że nawet nie potrafię tego policzyć. Większych, znaczy dłuższych około sześć, siedem? Teraz nie czuję się w ogóle zagrożony tymi stanami. Biorę 50 mg kwetiapiny, w zasadzie tylko po to, aby nie mieć problemów ze snem. Większy problem mam ze stanami depresyjnymi, lękami, nerwicą itd. i na to już biorę konkretne dawki leków antydepresyjnolękowych, a - co gorsza - wyczerpałem już prawie ich cały repertuar. :(
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
ŁukaszM
bywalec
Posty: 46
Rejestracja: wt lut 11, 2014 3:48 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 49936531

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: ŁukaszM »

.
Ostatnio zmieniony sob maja 31, 2014 9:22 am przez ŁukaszM, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
miś wesołek
zaufany użytkownik
Posty: 8397
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: miś wesołek »

ŁukaszM pisze:Być może mylnie obwiniam leki o to,że tyle lat spędziłem w takim stanie,
Myślę, że tak.
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
avery
zaufany użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: czw sie 08, 2013 5:46 pm

Re: Jestem szczęśliwy :)

Post autor: avery »

przegłosowany pisze:
ŁukaszM pisze:Być może mylnie obwiniam leki o to,że tyle lat spędziłem w takim stanie,
Myślę, że tak.

A ja mysle,ze chyba nie.Piszesz,ze epizody miales w dziecinstwie.Jesli choroba juz dawno temu sie cofnela-co jest powtarzam MOZLIWE- wiec zalozmy,ze dawno temu wyzdrowiales - to tak jakby podawac zdrowemu przez wiele lat neuroleptyki,blokujac mu dopamine w mozgu.Raczej dobrze by to na takiego osobnika nie wplynelo.Najwazniejsze,ze odzyskales radosc zycia i pokonales fobie spoleczna.Oby tak dalej! Ciesz sie zyciem!
'From day one, giving people the message that recovery is about changing our lives, not changing our biochemistry' Dr Patricia Deegan

Open Dialogue http://www.youtube.com/watch?v=QhEVs3Cu5u4
ODPOWIEDZ

Wróć do „antypsychiatria”