O płatnej psychoterapii

Moderator: moderatorzy

Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: O płatnej psychoterapii

Post autor: Gehenna »

Wspaniale pisze:[Sposób na to: chodzić na psychoterapię do innej przychodni. W polskich warunkach nie ma obaw, że to scalą. Będziesz mogła swobodniej się czuć u terapeuty, ze świadomością, że nie będzie tego potem czytał psychiatra.
Nie ma tak dobrze. Wtedy, żeby chodzić TAM na terapię, musiałam mieć chodzić do TAMTEJSZEGO lekarza. Taki warunek.
hvp2 pisze: Myślę też sobie, że dobrym sposobem na poradzenie sobie z takimi obawami jest odbycie kilku spotkań, może nawet kilkunastu spotkań z terapeutą, po czym bardzo uprzejme poproszenie go, żeby pozwolił sobie poczytać to, co on powypisywał w historii choroby. Jak pisał ogólnikami - dobrze, jak pisał rzeczy zbyt intymne zbyt szczegółowo - źle. Poza tym wydaje mi się, że z dobrym elastycznym terapeutą dałoby się następnie omówić te jego notatki. To są jednak tylko moje przemyślenia i intuicje.
Robiłam tak. Notatki w moim odczuciu były niespójne z tym co się działo na spotkaniach (ale nie w tym rzecz). Poruszałam temat tej "wspólnej dokumentacji", zarówno podczas rozmów z terapeutą jak i lekarzem. Terapeuta nie widział problemu, lekarka zapewniała, że nie czyta (choć widziałam jak podczas wizyty przegląda te zapiski i nawiązuje do nich w rozmowie).
Awatar użytkownika
Erika_Kohut
zaufany użytkownik
Posty: 830
Rejestracja: sob paź 04, 2014 6:14 pm
Status: Trójca
Gadu-Gadu: 48512284

Re: O płatnej psychoterapii

Post autor: Erika_Kohut »

Gehenna pisze:
Wspaniale pisze:[Sposób na to: chodzić na psychoterapię do innej przychodni. W polskich warunkach nie ma obaw, że to scalą. Będziesz mogła swobodniej się czuć u terapeuty, ze świadomością, że nie będzie tego potem czytał psychiatra.
Nie ma tak dobrze. Wtedy, żeby chodzić TAM na terapię, musiałam mieć chodzić do TAMTEJSZEGO lekarza. Taki warunek.
hvp2 pisze: Myślę też sobie, że dobrym sposobem na poradzenie sobie z takimi obawami jest odbycie kilku spotkań, może nawet kilkunastu spotkań z terapeutą, po czym bardzo uprzejme poproszenie go, żeby pozwolił sobie poczytać to, co on powypisywał w historii choroby. Jak pisał ogólnikami - dobrze, jak pisał rzeczy zbyt intymne zbyt szczegółowo - źle. Poza tym wydaje mi się, że z dobrym elastycznym terapeutą dałoby się następnie omówić te jego notatki. To są jednak tylko moje przemyślenia i intuicje.
Robiłam tak. Notatki w moim odczuciu były niespójne z tym co się działo na spotkaniach (ale nie w tym rzecz). Poruszałam temat tej "wspólnej dokumentacji", zarówno podczas rozmów z terapeutą jak i lekarzem. Terapeuta nie widział problemu, lekarka zapewniała, że nie czyta (choć widziałam jak podczas wizyty przegląda te zapiski i nawiązuje do nich w rozmowie).
I jak poczymstakim nie miec paranoi??
Milosc to iluzja
ODPOWIEDZ

Wróć do „psychoterapia”