Perspektywy na przyszłość

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Awatar użytkownika
marcelinka
zaufany użytkownik
Posty: 7964
Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
Kontakt:

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: marcelinka »

To mówisz że w urzędzie pracy się starać o takie szkolenia? Ale to najpierw trzeba być zarejestrowanym w urzędzie pracy? mi to akurat teraz nie na rękę, bo studiuję :( ALe narazie bede korzystać ze STUDENTA :) Pozdrawiam mandrynka
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia :)
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: jojo »

Shekspir , bardzo Ci współczuję z powodu choroby i tego, że nie jesteś akceptowana przez otoczenie.
Uważam jednak, że masz zbyt pesymistyczne podejście do życia i do swojej choroby. Skoro cierpisz na schizofrenię lekooporną, jak wcześniej wspomniałaś, to czemu lekarz wciąż przepisuje Ci lekarstwo? Skoro bierzesz leki, to pomagają. Może bierzesz złe lekarstwo, albo nieodpowiednie dawki. Co to za lekarze mówili Ci, że jesteś beznadziejnym przypadkiem?! Sami są beznadziejni! Może uważasz, że łatwo mi to mówić, ale uważam że lepiej by Ci się żyło, gdybyś miała odrobinę nadziei i wiary w siebie. Życie jest najcenniejszą rzeczą, jaką masz. Nie chcę stawiać Ci diagnozy, ale może masz depresję?
Z tego co napisałaś wynika, że masz nie tylko problemy, wywołane przez schizofrenię. Też mam schizofrenię paranoidalną. W zasadzie miałam ją od dziecka- miałam omamy i urojenia. Po drugim epizodzie psychotycznym, byłam hospitalizowana. Teraz u mnie przeważają objawy negatywne. Nic mi się nie chce i na nic nie mam energii. Jestem w remisji od około roku. Gdy lekarz zmniejszył mi dawkę leku, to moje spłycone emocje prawie wróciły do normy.
Aha, też miałam katatonię. Wywołał ją haloperidol. Już mieli mi zafundować elektrowstrząsy, ale w końcu, dzięki mojej Mamie, zwrócili uwagę na inne skutki uboczne. Shekspir, może naprawdę masz źle dobrane dawki leku lub bierzesz zły lek. Naprawdę myślę, że masz zbyt negatywne podejście do życia. Mnie też, prawdopodobnie czeka wieloletnie branie leków, bo od dziecka miałam omamy słuchowe i urojenia. Nie wierzę mojemu lekarzowi, który powiedział, że leki mam brać trzy lata. Moja psychoza ma zbyt długi rodowód, abym brała leki tak krótko. Shekspir, mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. Nie załamuj się. Mam nadzieję, że z Tobą jest lepiej niż myślisz. Pozdrawiam.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
laura_anna1
zarejestrowany użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: ndz paź 11, 2009 11:11 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: laura_anna1 »

Szacuje sie, że 25% chorych na scizofrenię wyzdrowiałoby niezależnie od tego, czy brałoby neuroleptyki czy nie, 25% może życ normalnie dzięki lekom, u 50% choroba ma ciężki przebieg i leki nie pomagają lub pomagają częściowo. Ponadto tzw. atypowe neuroleptyki (np. Zyprexa, Zeldox) są skuteczniejsze, nie drżą po nich ręce i generalnie są lepiej tolerowane. Leki są naprawde coraz lepsze, wiem, że marna to pociecha, ale będę pracować przez najbliższy rok właśnie nad nowymi lekami neuroleptycznymi. Wydaje mi sie też, że każdy ma swojego mola, ze schizofrenią jest ciężko, nawet bardzo, ale to nie znaczy, że nie można żyć pełnią. Można, choć nie jest to łatwe.
pinokio
zaufany użytkownik
Posty: 217
Rejestracja: pt wrz 11, 2009 3:56 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: pinokio »

Nie lubię pisania o lekach razem z wymienianiem ich nazwy, dlaczego ...

Od dłuższego czasu funkcjonuje marketing wielopoziomowy którego jednym z elementów jest zamieszczanie na forach internetowych, różnego rodzaju blogach informacji o produktach, tkz reklama ukryta.

Leczę się od pięciu lat jednym i tym samym lekiem, i chyba nie będę go zmieniał, nie czuje się po nim najlepiej, miałem całe spektrum objawów ubocznych ale podobno jest to jeden z tych nowoczesnych.

Co do drżenia rąk, wczoraj byłem na bilardzie, trzęsły mi się ręce...
Tylko że nie byłem w mieście od ładnych paru lat wieczorem, w tle leciała głośna muzyka, było tłoczno...
A bary i restauracje mają to do siebie że mają maksymalizować sprzedaż alkoholu (za P.Ketler "Marketing")
A ja alkoholu nie pije, nie z powodów leków (osoba kulturalna nie pije - Obsługa klienta, Osoba pijąca preferuje krótkoterminowy zysk - zarządzanie, osoba pijąca ma uszkodzoną pamięć krótkotrwałą czyt. nie wyciąga wniosków - Psychologia)
Pewnie jak bym wypił to piwko to przestałyby mi dygotać ręce przy trudniejszych bilach, ale czy na pewno warto.

Za biologicznymi podstawami psychologi - ręce będą się trząść pomimo przejścia na lekki nowoczesne, czy nawet pomimo odstawienia leków - po paroletnim używaniu i odstawieniu i tak coś jest w mózgu uszkodzone i ręce się trzęsą.

Dodam jeszcze że najczęściej "lepsze jest wrogiem dobrego"

Pozdrawiam
Pinokio
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: moi »

Mnie nie trzęsą się ręce w miejscach publicznych, za to często odczuwam bardzo nieprzyjemne osaczenie. Póki jest to możliwe, staram się wytrzymać, jeśli jest to ponad moje siły - ustępuję.
Nie obwiniam się z tego powodu, ani nie robię za każdym razem bolesnej autoanalizy, jak to kiedyś było inaczej i co by były, gdyby było, a nie jest.
Ot, takie małe ograniczenie.
Co do marketingu wielopoziomowego, to trochę przesadzasz Pinokio, bo od razu można wyczuć, kto, jakie ma intencje, pisząc np. "Ja biorę lek X. Lek X jest to super lek. Biorę lek X cały czas. Spróbuj zapytać swojego lekarza o lek X", itd. w tym samym stylu. To forum służy także wymianie informacji na temat leków - wielu ludziom jest to potrzebne i stanowi realną pomoc.

Pozdrawiam.m.
laura_anna1
zarejestrowany użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: ndz paź 11, 2009 11:11 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: laura_anna1 »

Pinokio: mój poprzedni post bez nazw handlowych leków straciłby na komunikatywności, nie każdy musi wiedzieć, co to są neuroleptyki atypowe i znać ich nazwy międzynarodowe. Dla porządku: Zeldox i Zyprexę produkują konkurencyjne firmy, więc nie ma z mojej strony mowy o działaniach marketingowych:-)
Moi: z poczuciem osaczenia wśród ludzi można spróbować zawalczyć. Stań przed lustrem i zastanów się czy wyróżniasz sie czymś in minus, że miałabyś zwracać uwagę ludzi. Po neuroleptykach cera może się przetłuszczać, mięśnie twarzy mogą być napięte (maska polekowa), sylwetka może być przygarbiona, wreszcie może być też nadwaga. Z powyższymi rzeczami trzeba by się uporać, bo zwłaszcza mając "maskę" wysyłasz podświadomie sygnał "boję się". Jeśli żadne z powyższych cię nie dotyczy, powiedz sobie raz a dobrze, że nie masz na twarzy napisane, że jesteś chora, a ludzie wokół zbyt zajęci są swoimi
małymi problemikami, żeby cię osaczać. W razie potrzeby pisz na kartce do skutku: Ja (imię) jestem godna szacunku swojego i ludzi, mój byt jest bytem uzasadnionym bez względu na mój poziom dopaminy, będę uśmiechać się ilekroć wyda mi się, że ktoś mnie osacza. Głupia metoda może i prosta, ale skuteczna.
Pozdrawiam,
Laura
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: shekspir »

Metoda laury anny: ,,W razie potrzeby pisz na kartce do skutku: Ja (imię) jestem godna szacunku swojego i ludzi, mój byt jest bytem uzasadnionym bez względu na mój poziom dopaminy, będę uśmiechać się ilekroć wyda mi się, że ktoś mnie osacza. Głupia metoda może i prosta, ale skuteczna.''

Wmawianie sobie afirnacji czy mantr jak kto woli.Przykład: Pacjent chory na raka wmawia sobie ,,NIe mam raka, nie mama raka , nei mam raka itd.. '' - idzie na badanie kontrolne i co nie ma raka? Ma oczywiście, że ma, a przecież święcie w to wierzył i wmawiał sobie bardzo rzetelnie że ,,nie ma raka''. Oszukiwał siebie, on bardzo by nie chciał miec raka , ale fakt jest faktem ma go i tyle- afirnacje nic tu nei pomogą. Radzę twardo stąpać po ziemi, ponieważ to jedna z wielu metod oszukiwanie samego siebie. Wmawiasz sobie afirnacje ok. ale jaka jest prawda od której chcesz uciec i zagluszyć w sobie? Od prawdy o sobie nie da sie uciec, afirnacje działają na pewien czas a co wymyśłisz później? Wszystko działa tylko na pewien czas. Ile znajdziesz sił i jak dużo wynajdziesz sposóbów żeby cały czas siebie zagłuszać? Ja przerobiłam to już dawno - działało ale na krótką metę, a co potem? Ile mozna wymysłać sposobów i metod tzw. samopomocy'' - skoro już wszystkie pomysły si e wyczerpały.Pomysłów zbrakło , mózg się przemęczył i nawet myśleć mu się nie chce, bo nic skutku na stałę lub dłuższą metę nie przynosi. No więc po co pytam. Po co znowu kłamać innym oraz oszukiwac siebie samego? W kółko to same pomysły u was się powtarzają, które u mnie już dawno przestały przynosić efekt :(

Do jojo: Zapewniam cie jojo depresji to ja nie mama ja mam SCHIZOFRENIĘ - depresja to słodki deser przy całym moim piekle które życie się u mnie nazywa. Marzyłabym żeby mieć tylko depresję, peąnie kiedyś ja miałam, ale do 25 lat to ja mam ,, totalny zjazd '' a nie depresję. Tak że jojo, zostań przy stwierdzeniu, ,, że lepiej diagnoz mi stawiać nie będziesz'' i nawet nie próbuj. Nie tacy uczeni jak ty mnie diagnozowali i będe opierała się wyłacznie na ich opiniach , które mają niestety konkretne przełożenie w konkretnych objawach które przez te 25 lat choroby mam, oraz z autentycznym samopoczuciem jakim dysponuję. Cały czas wam powtarzam , nie wszystkich da się wyleczyć i zaleczyć oraz skutecznie im pomóc w zmniejszeniu ich cierpienia w codziennym życiu. JA jestem tego przykładem, nie powiem tu doskonałym przykładem bo to by było nie na miejscu ale powiem rzadkim przykładem, tak będzie o wiele trafniej. Nie wszyscy mają szanse w życiu by być szczęsliwym i realizującym się w życiu człowiekiem , ja takowych nie mam- przykre to ale prawdziwe i rzadne afirnacje ani mantry , oraz inne cuda tego nei są w stanie zmienić. Gdyby tak było to cokolwiek przez te 25 lat przyniosłoby mi choć na chwile ukojenie, jak dotąd nikt nie jest w stanie zmniejszyć mego cierpienia. 24/ dobę , codziennie, przez 25 lat! Nikt nic nie wymyśłił sensownego by mi pomóc!!!!
Awatar użytkownika
Petruccio
zaufany użytkownik
Posty: 12674
Rejestracja: pn gru 01, 2008 1:53 pm
płeć: mężczyzna

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: Petruccio »

Ja też przestałem wierzyć w afirmacje.
Obrazek
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: dan »

shekspir pisze:Przykład: Pacjent chory na raka wmawia sobie ,,NIe mam raka, nie mama raka , nei mam raka itd.. '' - idzie na badanie kontrolne i co nie ma raka? Ma oczywiście, że ma, a przecież święcie w to wierzył i wmawiał sobie bardzo rzetelnie że ,,nie ma raka''.
Troszkę zły przykład podałaś. To, co opisałaś powyżej jest samooszukiwaniem się a nie afirmacją.
Afirmacją byłoby np. "Mam raka, to co JA mogę w tej sytuacji zrobić aby sobie pomóc, to podjąć leczenie, uczęszczać na wizyty kontrolne i pozostać w dobrym nastroju, zachowując nadzieję i wiarę, aby mieć siłę, by mój system obronny mógł zwalczyć nowotwór. Jestem w rękach ludzi, którzy robią wszystko czym dysponuje obecna medycyna aby mi w tej sytuacji pomóc.".

W leczeniu onkologicznym duży nakład starań podejmuje się aby zapewnić pacjentom dobrą kondycję psychiczną (głownie nastawienie, praca z wyobraźnią, afirmacje itp.).
W bardzo dużej mierze, to czy pacjent "wyjdzie" z raka zależy od jego samopoczucia. Słyszałaś kiedyś o programie Simontona?
Tak się składa, że w rodzinie miałem kilka osób chorych na raka. Faktycznie - większość z tych, którzy pracowali na płaszczyźnie psychoterapii, lub po prostu mieli odpowiednie nastawienie, w tej chwili żyją i dobrze się mają. A Ci, którym się nie udało - przynajmniej oszczędzili sobie dodatkowego cierpienia psychicznego w ostatnich miesiącach swojego życia, to chyba dużo, co?
Wybierz się kiedyś na oddział onkologii, porozmawiaj z osobami, które mają z tym styczność i sama się przekonaj. Nie wyjeżdżaj mi przypadkiem z czymś w stylu "byłam XXlat temu i wiem lepiej", bo XX lat temu, to również i wiedza była na XX razy niższym poziomie.
Świetnym przykładem jest choćby Lance Armstrong, to jak on podszedł do swojej choroby.
Umysł jest sprzężony z ciałem, czy się to komuś podoba czy nie.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: moi »

shekspir pisze: Wmawianie sobie afirnacji czy mantr jak kto woli.
Gwoli ścisłości: mantra to nie afirmacja. Mantra jest praktyką o charakterze religijnym i ma zupełnie inne znaczenie, niż formułka afirmacyjna.

A tak na marginesie tych rozważań na temat osób chorych na raka. W mojej rodzinie wydarzyła się pewna historia. Daleka kuzynka leżała w szpitalu z rozpoznaniem ostrej białaczki szpikowej (leukemii). Całe życie jej rodziny legło w gruzach, bo rokowania były bardzo złe. Nie dość, że była jedyną żywicielką rodziny (mąż dorabiał tylko od czasu do czasu), to w dodatku zostawiła w domu dopiero co narodzoną córeczkę i dwójkę niewiele starszych dzieci. Z wyjątkiem kurtuazyjnych wizyt i wpłat na konto nie mogli liczyć na pomoc bliskich, bo najbliższa rodzina mieszkała na drugim końcu Polski. W dodatku, tydzień po przyjęciu kuzynki do szpitala, jej mąż uległ groźnemu wypadkowi i leżał z groźnym urazem kręgosłupa na OIOM-ie w tym samym szpitalu. Nikt nie chciał jej powiedzieć o tym wypadku, bo wszyscy bali się, że nie da sobie rady z taka ilością nieszczęść. W końcu jednak nie można było dłużej ukrywać prawdy, bo trzeba było ustalić opiekę prawną nad dziećmi w tej sytuacji i potrzebna była jej zgoda.
Kuzynka, gdy dowiedziała się, jak wszystko wygląda i że lekarze proponują jej długotrwałe leczenie, z którym wiąże się dalszy pobyt w szpitalu, powiedziała, że ona nie ma teraz czasu na chorowanie, bo musi zaopiekować się dziećmi. Wypisała się na własne żądanie. W ciągu pół roku doszło do samoistnej remisji choroby.
Dziś są szczęśliwą rodziną, a ponieważ u kuzynki nie było nawrotu choroby ponad pięć lat, pozwala to mieć nadzieję, że nie będzie go nigdy. Lekarz mówią o cudzie, a mnie się wydaje, że nasz organizm ma niezwykłe możliwości, jeśli chodzi o mobilizację w chorobie. Przy czym szczególną role odgrywa tu czynnik psychiczny.
Kiedyś zrobiliśmy niespodziankę znajomemu, który leżał w szpitalu, także z powodu białaczki. Zebraliśmy życzenia dla niego od wszystkich dalszych i bliższych znajomych, zrobiliśmy z tego książeczkę z obrazkami (naszymi zdjęciami), oprawiliśmy i przesłaliśmy mu do szpitala (nie można było go wtedy odwiedzać). Podobno po otrzymaniu tego prezentu spadła u niego znacznie ilość leukocytów, co przy tej chorobie jest oznaka zdrowienia i ogólnie wyniki bardzo się poprawiły.
Dla mnie jest to dowodem, że wiele można zdziałać, gdy psychika jest zaangażowana w dobry sposób w walkę z chorobą.

Pozdrawiam.m.
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: shekspir »

DO wszysstkich opócz moi, ( której postów nawet nie czytam ) Może innym sie udaje mnie się nie udało, wyzdrowieć , z aleczyć, wyciszyć organizm przezz terapie szeroko rozumiane, afirnacje , lub wiarę w np . Jakiegoś boga(w zależności od wyznania). Zbyt wiele razy póbowałam , zbyt bardzo za każdym razem bolało , z każdym następnym razem kiedy próbowałam się z tego podnieśc , zawalczyć o siebie - choroba zwalała mnie z nóg coraz barziej i z coraz większym grzmotem upadam na ziemie (teraz już całkowicie bezwładnie) coraz CORAZ BARDZIEJ ból staje się nie do zniesienia. Mnie się nie da pomóc , poprostu są przypadki, kótrym nie mozna pomóc, niektórrzy umierają gdy medycyna jest bezradna. Jest jeszcze coś takiego jaj teoria Darwina, wg niej jednostki słabe muszą zginąć. Z tego co dzieje się w moim życiu , ze mną, jak traktuje mnie społeczeństwo, i jak bardzo nie mogę się w nim odnaleźć w żadnej z ról społecznych. Jakie mam szanse na realizację się w społeczeństwie? Żadne!!! Patrząc na swój przypadek przez pryzmat całego stażu chorobowego schizy oraz rozpatrując czas od kórego jestem całkowicie świadoma swoichpozostałych zaburzeń , jestem cąłkowicie za słusznością teorii Darwina. Najsłabsi i najbardziej chorzy muszą odejść. Podkreślam NAJ - mam na myśli chorobę ciężką , przewlekłą w połaczeniu z innymi zaburzeniami. Pisząc NAJ biorę również pod uwagę życie społeczne osoby chorej czyli: rodzinę, znajomych, dzieci, małżonków czy partnerów życiowych, znajomych z pracy , oraz realcje jakie utrzymuję z otoczeniem itd. To uważam za NAJCIĘŻSZE pzrypadki gdy choroba jest cieżka , przewlekla , istnieją dodatkowe zaburzenei uniemożliwiającce jej realizacje w społeczeństwie, tudzież brak więzi społecznych np. brak rodziny, brak pracy, brak znajomych ponieważ jest się nieakcceptowanym przez społeczeństwo a nawet doznaje się od niego ataków agresji fizycznej (wręcz odtrącanym przez społeczeństwo itd. )czyli to wszystko co u mnie nie może się zrealizować w rzeczywistości i czego moje zaburzenia uniemożliwiają mi przeskoczyć. Sama schiza nie jest w moim mniemaniu naj. Bo taką da się zaleczyć i godnie życ w okresie remisji(o ile nie jest lekooporna - jak jest lekooporna to też jest lipa). I nie jest ważne czy schiza w połączeniu z zaburzeniami czy zaburzenia w po łączeniu ze schizą - kolejność tego jest tu najmniej ważna , liczy się połaczenieu obu i konsekwencje jakie niesie ,,mieszanka'' w realnym życiu. Czyli brak persprektyw nie na chwile , tylko przez całe zycie - bo ja od swego ciała nie mogę się uwolnić a zakceptować go też się nie da i sposobu postrzegania świata jaki niesie za sibą owe zaburzenie oraz wyglądu, który nieodłacznie idzie w parze z owym zaburzeniem.
Ostatnio zmieniony wt paź 13, 2009 11:24 pm przez shekspir, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: dan »

Już nawet nie śmiem wątpić w beznadziejność Twojego przypadku, Shekspir.
Uznałem Twoją rację w pełni. Skoro tak piszesz, widocznie tak jest.

Rzucam jedynie nieco inne światło na tematy, w których się wypowiadasz. Tak dla równowagi.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Awatar użytkownika
coty
zaufany użytkownik
Posty: 472
Rejestracja: śr paź 14, 2009 11:32 am

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: coty »

Witam wszystkich serdecznie na forum.Jestem pocztkujacym uzytkownikiem ale obecna z wami od kilku lat.Wreszcie zebralam sie na odwage zeby cos napisac.Na poczatku chcialam napisac ze jestem pelna uznania dla osob tu piszących.Rownie jak wy panstwo tu obecni jestem osoba chorujacą.A podziwiam was za mądrość i odwage w walce z ta chorobą.Pisze akurat w tym temacie poniewaz zintrygował mnie on bardzo ale i w równej mierze zdenerwował.Chodzi mi przede wszystkim o posty shekspir.Myśle ze osiagneła Pani to co chciała-zainteresowanie i zamieszanie wokół własnej osoby.W żadnym stopniu nie chce umniejszać Pani cierpienia,niewiem na co Pani własciwie choruje ale napweno ma Pani bardzo głebokie zaburzenia osobowosci,ktore miedzy innymi sa zródłem Pani wielkiego cierpienia.I w jednym ma Pani racje chorobe psychiczna jest czasami łatwiej wyleczyć niz niektóre zaburzenia osobowości.Jednak zawsze trzeba próbowac-Pani sobie tej szansy nie daje.Zadziwia mnie zjadliwy ton Pani wypowiedzi w stosunku do osób tak Pani zyczliwych na tym forum ale staram sie to zachowanie zrozumiec w kontekscie Pani głębokich deficytów osobowościowych.Usilnie Pani próbuje udowodnić ze jest Pani najbardziej nieszcześliwa na świecie co jest dle mnie wyrazem bardzo silnej potrzeby zwrocenia na siebie uwagi,której z jakis powodów los Pani poskąpił.Niechce Panią ani pocieszać ani wspołczuć bo boje sie ze zostane tutaj zlinczowana przez Panią.Chociaz uwazam ze zasługuje Pani na współczucie a przede wszystkim na pomoc raczej dobrego psychoterapeuty niz lekarza.Pozdrawiam Pania serdecznie i zycze zeby Pani chociaz troszke dała sobie pomóc-bo chcieć to podstawa.
Chciałam równiez pozdrowic wszystkich uzytkowników forum i jeszcze raz pogratulować odwagii i dojrzałosci w walce z chorobą.Nie wszystkich na to stać o czym swiadcza posty Pani shekspir.Aha i przepraszam za błedy (mam z tym problem :oops: )
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: moi »

dan pisze:
Rzucam jedynie nieco inne światło na tematy, w których się wypowiadasz. Tak dla równowagi.
Przede wszystkim, Shekspir nie jest typowym przypadkiem schizofrenii. Jak sama pisała, do zaburzeń tego typu odchodzą tu zaburzenia osobowości i związane z postrzeganiem własnej płci, więc daje to zupełnie inną mieszankę, niż przy typowych zaburzeniach schizoaktywnych.
shekspir pisze:DO wszysstkich opócz moi, ( której postów nawet nie czytam )
Oj, lubisz sobie robić wrogów, Shekspir. Zupełnie niepotrzebnie. Ale skoro tak wolisz, ja również nie będę pisać bezpośrednio do Ciebie. Uważam natomiast, ze niepotrzebnie siejesz defetyzm i dekadentyzm na forum. Po prostu jest Ci trochę trudniej, niż innym. Nie widzisz dla siebie ratunku. Jednak to nie powód, by przekonywać ogół, że zaburzenia psychiczne, czy nerwowe uniemożliwiają normalne życie i że nieuchronnie zmierzają do trwałej deformacji rzeczywistości oraz funkcjonowania. To jedynie Twój pogląd i jest on raczej odosobniony.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: dan »

moi pisze:
dan pisze:
Rzucam jedynie nieco inne światło na tematy, w których się wypowiadasz. Tak dla równowagi.
Przede wszystkim, Shekspir nie jest typowym przypadkiem schizofrenii. Jak sama pisała, do zaburzeń tego typu odchodzą tu zaburzenia osobowości i związane z postrzeganiem własnej płci, więc daje to zupełnie inną mieszankę, niż przy typowych zaburzeniach schizoaktywnych.
Chyba rzadko się zdarzają przypadki, w których schizofrenia (nawracające dekompensacje psychotyczne) występują u osób w najwyżej lekkim stopniu zaburzonych(a jeśli nawet, to zwykle po narkotykach). Taka mieszanka, to nic wybitnie szczególnego. Zazwyczaj psychoza jest właśnie skutkiem nieleczonych zaburzeń osobowości.
dan pisze:Rzucam jedynie nieco inne światło na tematy, w których się wypowiadasz.
Tu miałem na myśli temat "afirmacyjno-onkologiczny".
Nie sprzeczam się już z Shekspir w kwestii jej braku perspektyw na przyszłość.
dan pisze:Już nawet nie śmiem wątpić w beznadziejność Twojego przypadku, Shekspir.
Uznałem Twoją rację w pełni. Skoro tak piszesz, widocznie tak jest.
Napisałem to zupełnie serio.


To tak gwoli wyjaśnień, co by nie dochodziło już więcej do niepotrzebnych nieporozumień na forum ;).
Zapraszam do rozmowy na czacie.
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: shekspir »

Tylko po co dan, ten sarkastyczny usmieszek z emotkiem na końcu, kpisz sobie ze mnie? Doskonale wyczuwam ironię twej wypowiedzi. A może poprostu chcesz żebym się w końcu zamknęła?
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: dan »

shekspir pisze:Tylko po co dan, ten sarkastyczny usmieszek z emotkiem na końcu(...)?
Taki mam sposób bycia.

Ostatnie zdanie mojej wypowiedzi było skierowane do ogółu czytających.
Mój błąd, bo nie oddzieliłem go zbyt wyraźnie od reszty wypowiedzi.

Wierz mi lub nie, ale nie jest tak, że uwaga całego świata jest skierowana tylko na Ciebie.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: shekspir »

Do dan'a : Nie mam nawet najmniejszych złudzeń, że mój los interesuje kogokolwiek. Ja tylko wzbudzam ludzką niechcęć i pogardę. O zainteresowaniu i akceptacji mojej osoby przez kogokolwiek nawet nie marzę, co również i potwierdza twoje zachowanie oraz twoja wypowiedź w stosunku do mnie.
Do reszty: Więc co ja mam tłumaczyć, skoro nawet na forum mnie odrzucacie. Życie realne jest o wiele bardziej brutalne niż wasze reakcje na forum. Perspektywy.... dobre sobie. Sami zobaczcie jak mnie traktujecie a jeszcze nie widzicie. Ręcze wam , że gdybście mnie zobaczyli w realu to zachowywalibyście się identycznie jak reszta ludzi czyli zdeptać mnie , opluć mnie, zgnoić mnie.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: moi »

shekspir pisze: Do reszty: Więc co ja mam tłumaczyć, skoro nawet na forum mnie odrzucacie. Życie realne jest o wiele bardziej brutalne niż wasze reakcje na forum. Perspektywy.... dobre sobie. Sami zobaczcie jak mnie traktujecie a jeszcze nie widzicie. Ręcze wam , że gdybście mnie zobaczyli w realu to zachowywalibyście się identycznie jak reszta ludzi czyli zdeptać mnie , opluć mnie, zgnoić mnie.
Shekspir, nikt Cię nie odrzuca, nikt Cię tu źle nie traktuje. Co więcej, pisałam Ci o znajomych, którzy mieli podobne do Twoich problemy - takich ludzi jest sporo. I ja mam takich znajomych i nie odrzucam ich. Nikt nie ma prawa traktować kogoś z pogardą, tylko dlatego, że różni się wyglądem, czy poglądami. Nie wiem, czy znasz książkę "Apokalipsa płci" - ona wiele potrafi wyjaśnić, w jaki sposób narastają zaburzenia osobowości i dlaczego są kwalifikowane, jako zaburzenia psychiczne i nerwowe, u osób takich jak Ty.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Perspektywy na przyszłość

Post autor: dan »

shekspir pisze:Do dan'a : Nie mam nawet najmniejszych złudzeń, że mój los interesuje kogokolwiek. Ja tylko wzbudzam ludzką niechcęć i pogardę. O zainteresowaniu i akceptacji mojej osoby przez kogokolwiek nawet nie marzę, co również i potwierdza twoje zachowanie oraz twoja wypowiedź w stosunku do mnie.
Do reszty: Więc co ja mam tłumaczyć, skoro nawet na forum mnie odrzucacie. Życie realne jest o wiele bardziej brutalne niż wasze reakcje na forum. Perspektywy.... dobre sobie. Sami zobaczcie jak mnie traktujecie a jeszcze nie widzicie. Ręcze wam , że gdybście mnie zobaczyli w realu to zachowywalibyście się identycznie jak reszta ludzi czyli zdeptać mnie , opluć mnie, zgnoić mnie.
Zastanów się więc, co może powodować takie reakcje u ludzi? Oni też muszą mieć jakieś podstawy do niechęci kontaktowania się z Tobą. Jeśli o mnie chodzi, jest to poczucie bezsilności.
Czuję się przez Ciebie atakowany, odczuwam z Twej strony nachalność w tym, jak piszesz tylko o sobie i przykro mi, że nie bierzesz pod uwagę np. także mojego zdania czy osoby.
Nie wiem jak inni, ale ja się nie lubię źle czuć. Dlatego staram się unikać dyskusji z Tobą.
shekspir pisze:Ręcze wam , że gdybście mnie zobaczyli w realu to zachowywalibyście się identycznie jak reszta ludzi czyli zdeptać mnie , opluć mnie, zgnoić mnie.
Gdybyś w "realu" zachowywała się w moim kierunku agresywnie, prawdopodobnie bym Cię zignorował. Jeśli przeszłabyś do agresji fizycznej, wtedy bym się bronił.

Mi nie przeszkadzasz. Bądź sobie na forum, ale również pozwól na tym forum być innym osobom.

Piszesz: "Więc co ja mam tłumaczyć?".
Problem leży w tym, że wytłumaczyłaś już wystarczająco dobrze, aby forumowicze mogli zrozumieć Twoje położenie i emocje. Niejednokrotnie dostałaś taką informację od wielu osób, że rozumieją.

Jeśli jeszcze dajesz mi jakiekolwiek prawo do bytowania na tym forum, to chciałbym Ci zadać ważne dla mnie pytanie:
Czego oczekujesz od osób, które Cię zrozumieją?

Proszę Cię, odpowiedz.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”