Witam wszystkich
Znalazłam to forum jakiś czas temu i cieszę się, że je znalazłam...
Od dłuższego czasu nurtuje mnie właśnie to pytanie, schizofrenia a nieszczerość..
Mam nadzieje, że wypowiedzą się w tej kwestii zarówno osoby, które borykają się z tą chorobą jak i te które żyją z chorym partnerem, lub które zetknęły się z tą choroba w jakikolwiek sposób.
Liczę też na zdanie p. Zbyszka, którego wypowiedzi uważam za mądre i cenne..
Jakiś czas temu poznałam mężczyznę... nie będę opisywać tej historii bo ona jest opisana już na tym forum przez Niego, proszę link :
viewtopic.php?f=39&t=7563
Poznałam Jakuba przez internet i zakochałam się, bardzo, mimo że jestem dorosłą kobietą, po tzw przejściach.. Cudownie nam się ze sobą rozmawiało (poważnie i niepoważnie) o wszystkim - godzinami, dniami i nocami. Zresztą przeczytacie o tym wszystkim w wypowiedzi Kuby, to wszystko prawda.
Naturalnym jest chyba, że chciałam i chcę się wreszcie z nim spotkać, czekam już 9 miesięcy... to strasznie długo i coraz częściej nie wytrzymuję, tracę nadzieję, że to się kiedykolwiek uda. Jakiś miesiąc temu po kolejnej nieudanej próbie spotkania powiedział mi o chorobie..
Problem w tym, że coraz trudniej mi wierzyć mu.... to bolesne, bo naprawdę go kocham.
Nie był ze mną szczery nie raz i nie dwa...
Podał na tym portalu, przez który się poznaliśmy nieprawdziwy wiek i podtrzymywał to, nawet jak o to pytałam.
Podejrzewałam, że jest młodszy, ale nie byłam pewna bo w niektórych kwestiach zadziwiał mnie mądrym i dojrzałym podejściem... poza tym muzyka..


Powiem jeszcze, ze bardzo zwracam uwagę na szczerość, zwłaszcza w związku, po doświadczeniach z mężczyznami jakie mam, jestem na tym punkcie bardzo wyczulona...
Jak już jechał do mnie to zawsze przytrafiało mu się coś nieoczekiwanego, dziwnego.. nie wiem czy to wina choroby... ale z tego co pisał p Zbyszek na tamtym temacie to raczej ten lęk przed spotkaniem nie wynika ze schizofrenii, wiec pewnie oszukiwanie i wymyślanie rożnych historii też nie.. nie wiem co o tym myśleć.. to boli i dobija mnie...
Nie zrobił nic, żeby chociażby udowodnić mi swoją tożsamość..

Jest kochanym, wrażliwym, inteligentnym człowiekiem, z poczuciem humoru też mi bliskim, wymarzonym facetem dla mnie! Ale niestety wciąż tylko WIRTUALNYM

Boję się, że pewnego dnia zabraknie mi siły na to czekanie, tym bardziej, że męczy mnie, boli i dobija to, że jest tak mało wiarygodny.. Chociażby dlatego powinien się w końcu przemóc do tego spotkania, wiedziałabym że istnieje i byłoby mi o wiele łatwiej zmagać się z tym co przyniesie przyszłość...
Pozdrawiam serdecznie i czekam na wasze wypowiedzi, co o tym myślicie..?