Candydolls, zycie schizofrenika nie musi byc pasmem cierpień i wegetacją. Uważam, że dobrze dobrane leki powinny pozwalać na normalne życie. Napiszę o sobie, mam zdiagnozowaną schizofrenię, mam męża, dziecko, zawsze pracowałam, także uwielbiam moją pracę i uważam że ona trzyma mnie w pionie, tak też uważa mój lekarz. jedyny moment kiedy nie pracowałam był wtedy kiedy trafiłam na dwa miesiące do szpitala i przez kilka miesięcy po szpitalu kiedy dopadła mnie wyjątkowo silna depresja, wtedy miałam problemy nawet z tzw samoobsługą więc praca była jakby poza moim zasięgiem.
Pewnie znajdą się tacy, którzy do schizofrenika są nastawieni negatywnie, wynika to przede wszystkim z niewiedzy, ode mnie też odwróciło się wiele osób gdy trafiłam do psychiatryka.ale nie wszyscy. pisałam już o tym w jakimś wątku, ale napiszę jeszcze raz. po skończeniu ostatniego zlecenia, powiedziałam do kolegi który nadzorował prace "wiem, że srodowisko w którym pracujemy jest małe, myślę że wiesz na co choruję, mimo to dziekuje ci za zaufanie" na co Piotr odpowiedział" Agatka, wiem ale to żaden problem...

. Nie ukrywam ze zrobiło mi się bardzo miło. Tyle,że to powinno być normalne.
Moja schizofrenia jest w tej chwili doskonale spacyfikowana lekami, sa pewne "ale" do których sie przyzwyczaiłam. Oczywiście zawsze istnieje możliwość że kiedyś nastapi kryzys, ale postanowiłam nie zamartwiać sie tym na zapas. Wszystkie kryzysy, kiedyś się kończą.Nie boje sie już też panicznie szpitala tak jak kiedyś. jesli bedzie mi dane tam jeszcze trafić, trudno.
Candydools, ja wiem, mogą być w takim związku trudne momenty, ale nie chcę wierzyć żeby dla mojego męża życie ze mną to były tylko ciernie. Bądz dobrej myśli.