ZGADYWANIE w nauce

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
aspagnito
zaufany użytkownik
Posty: 442
Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Proxima B

ZGADYWANIE w nauce

Post autor: aspagnito »

Podczas jednego z moich pobytów w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie jeden z pacjentów powiedział, iż zna technologię wykrywania psychozy, zanim ona da widoczne wyniki. No tak… kolejna niby bujda na resorach. Ten psychotyk podał kilka słów opisujących tą technologię, z czego wynikać miała cała konstrukcja urządzenia. Brzmiało to tak dobrze, że musiało być prawdą. Niestety nie dla lekarzy.
Jedna z Pań Doktor powiedziała, że wie o co chodzi, że nie jest to to coś co ten psychotyk mówi, ale coś podobnego i że to nie działa. O ironio! To tak, jakbym miał jakiś fajny przedmiot, a ta Pani Doktor zaoferowałaby mi za to kasę. Ja przystałbym na tą operację, sprzedał jej to i odszedł z gotówką. Ona jednak zaczęłaby używać to coś niezgodnie z przeznaczeniem i to by się popsuło… a ona próbowała mi to zwrócić na gwarancji… Nadążacie?
No to prościej i bardziej adekwatnie do sytuacji. Ta Pani Doktor wzięła świetną teorię, popsuła ją i udowodniła, że popsuta nie działa. To tak w ogólnym skrócie. Żal, bo nauka byłaby dziś o wiele do przodu. W jednym momencie zaprzepaszczono coś na tyle istotnego, że mogło być rewolucją na skalę światową i pomóc w utrzymaniu dobrostanu zdrowia dziesiątkom milionów ludzi.
To niestety zmora nauki. Tak się dzieje i to nawet nie z powodu paradygmatu, który w większości przypadków wyklucza obiecujące teorie w imię ciągłości badań naukowych (choć niektórzy chcieliby tu powiedzieć „w imię ciągłości nauki”). Skąd się więc bierze takie psucie obiecujących hipotez, aby udowodnić, że zepsute nie mają racji bytu?
Metodę naukową wymyślono dość niedawno, bo kilkaset lat temu. Wcześniej bazowaliśmy nie na nauce, a na wiedzy… czyli zamiast dowodzić, że coś jest w najwyższym stopniu prawdopodobne… zgadywaliśmy. No i czasem to zgadywanie nam wychodziło – stąd wiedza pierwotnych, choć dziś marginalizowana, była czasami potężna i nieodgadniona. Zgadywaniem nazwiemy tu wszystko to, co do czego ktoś miał intuicję i ją od czasu do czasu empirycznie potwierdzono.
Czy nauka pozbyła się zgadywania? Wielu by tak chciało. Według naszego rozumienia nauki wszystkie hipotezy mają wynikać w prosty i niezawiły sposób z wcześniejszych badań i prac naukowych. Niestety takie badania niczego nie wnoszą, oprócz tego, że kosztują. Nie da się odnieść zysku bez ryzyka, a więc żadna praca naukowa, w której ktoś nie naraził swojego statusu nie może być odkrywcza. Jakakolwiek hipoteza musi wynikać z intuicji, gdzie część, której nie wiemy, a której się domyślamy to „zgaduj-zgadula”. Dobrze by było, gdyby tak było, ale niestety nie tego uczeni są młodzi naukowcy. Ci młodzi mają pisać prace grzeczne, aby doskrobać się jakiejś grzecznej, konformistycznej i usłużnej posadki. Ci niepokorni, którzy rzucają się z motyką na księżyc bardzo szybko coś fajnego próbują udowodnić, ale ich kariery nie doczekują tego momentu, a ich praca wędruje na biurko starych autorytetów, którzy rozbrajają rewolucyjność tych prac i dowodzą jedną dziesiątą, po czym zgarniają całą śmietankę i ją sobie z uśmieszkiem spijają.
Tak więc nie… Nie będzie rewolucji w psychiatrii i to dlatego, że nauka na rewolucje nie jest i nigdy do końca nie będzie gotowa. Ten konstrukt wydaje się poważny, naukowcy to ludzie o wysokim statusie społecznym, ale o wiele bardziej wiarygodnymi są ludzie religii, nawet jeśli tych religii jest tak dużo i się wzajemnie wykluczają.
„;”/.. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
ODPOWIEDZ

Wróć do „nauka”