Silownia
Moderator: moderatorzy
- TriumfalnaTurkawka
- zaufany użytkownik
- Posty: 1954
- Rejestracja: sob gru 16, 2017 10:21 am
- płeć: mężczyzna
Silownia
Jak macie rekord podnoszenia sztangi na ławeczce .ja mialem w piwnicy sztange 75kg tym robilem serie
Z każdą przeciwnoscia mozna wygrac.
- Bright Angel
- zaufany użytkownik
- Posty: 5440
- Rejestracja: ndz gru 10, 2006 9:40 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
Ja jak dobrze pamiętam, to ok. 80 kg na sztandze. Ale do ćwiczeń seriami to mniej.
Dziękuję CI ukochany JEHSZUA.
Dziękuję CI ukochany JEHSZUA.
Just remember that death is not the end. Heaven or hell? The choice is Yours.
- FreshEscape
- bywalec
- Posty: 1530
- Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
"jak dobrze pamietam' co mozna pamietac co bylo to było, na lekach jak 3x w tygodniu pomachasz sztanga 15 kilo to plus i dobrze dla ciebie, jakaś hantla 5-6 kg. Nie trzeba sie żyłować, w sumie nikt nie jest w stanie, ale nawet cwiczenia bez obciązenia i robienie ich, a nie wspominki o 80 kg na klate idą w odstawke, tego już nie zrobicie. Zrobicie małe obciązenia i cwiczenia nie na jakąs mase, miesinie, tylko na kondycje... Bo wiekszośc ludzi w naszym stanie jak przechodzi 500m to jest mokra..
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2953
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
Ja jeszcze niedawno często robiłem wycieczki rowerowe ponad stukilometrowe.Co roku jeżdziłem z załogą rowerową z mojego miasta na pielgrzymke i wracałem z większością z nich tego samego dnia co w sumie dawało 160km w nogach.Miałem mini siłownie w domu - sztange,sztangielki,atlas,ławeczka i rowerek stacjonarny,podnosiłem dużo,nie będę pisał ile bo i tak mi nie uwierzycie .Poza rowerkiem stacjonarnym wszystkiego się pozbyłem,rower zamieniłem na elektryczny... minęły dwa-trzy lata ,przybyło kilogramów i nic nie zostało z kondycji fizycznej jaką miałem.Żle się z tym czuje ale motywacji żeby się ruszyć na razie nie ma
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2953
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
Zatęskniłem za wysiłkiem siłowym , wczoraj kupiłem sztangę łamaną i obciążenie.Dzisiaj był pierwszy trening.
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Silownia
Uczeszczałem do niedawna codziennie, teraz kompletnie brak czasu na siłkę :/.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

- Dobro
- zaufany użytkownik
- Posty: 18783
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- Status: Karuṇā करुणा
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Silownia
Ja myślę o kettlebell , żeby kupić bo szkoda mi czasu łazić na siłkę. Chyba że po pracy bym , nie wiem jeszcze się zobaczy. Na razie bieganie regularne włączam.

- FreshEscape
- bywalec
- Posty: 1530
- Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
Jak by ktoś chciał to za jakiś miesiąc, po świętach ma ze 6 kubików drzewa do; rozładowania, pocięcia, połupania i poskładania 

- aspagnito
- zaufany użytkownik
- Posty: 437
- Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
- Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Proxima B
Re: Silownia
POWERSTATION
naked iron movement
Natural bodybuilding guide for lazybones
Podejrzewam, iż wielokrotnie oglądałeś filmy motywacyjne i książki dotyczące kulturystyki. Powiedzmy to szczerze… wszyscy tak robią. Wyobrażałeś sobie co by było, gdybyś miał piękne i umięśnione ciało… podczas gdy Twoje lekko, albo może nawet trochę więcej niż lekko pulchne ciało daje Ci wszelkie oznaki zniechęcenia. Dzieje się tak zawsze, gdy tylko próbujesz zrobić coś z tą „oponą” i zamienić ją w silnik. Mam dla Ciebie bardzo dobry prezent. Odpowiedź na Twoje wątpliwości. Im bardziej wydaje Ci się, że źle wyglądasz, tym większe masz szanse wyrzeźbić sylwetkę swoich marzeń.
Dlaczego?
Według badań niemieckich naukowców ludzie otyli, którzy ćwiczą, osiągają lepsze rezultaty, niż ludzie szczupli, którzy ćwiczą tak samo. Innymi słowy, jeśli masz nadwagę, to przyda Ci się ona w stworzeniu sylwetki marzeń, podczas gdy osoba szczupła będzie miała z tym poważniejsze problemy. Można też ten wniosek z badań ująć inaczej. Jeśli masz problem i go rozwiążesz, osiągasz lepsze rezultaty, niż ktoś, kto tego problemu nie miał i nie musiał go rozwiązywać. Jest wiele osób, które tylko leżą na łóżku, piją colę i energetyki, myślą, słuchają muzyki i tyją. Do tych właśnie osób skierowane są te treści. To oni mają przewagę na starcie. Starcie, na który muszą się wreszcie zdecydować.
„Ludzie, którzy nie mają talentu, nie są dla mnie żadną konkurencją”. Tego nie usłyszysz w mainstreamowym videostreamingu. Usłyszysz, że talent jest czymś nierzeczywistym, a liczą się tylko umiejętności. Bądź tak dobry i wyobraź sobie, że talent jest jak podstawa, na której wznosisz budynek umiejętności. Jeśli więc podstawa będzie duża i solidna (talent), wzniesiesz na niej potężny budynek (umiejętności), ale jeżeli talent będzie mizerny, maksymalne umiejętności też nie będą piorunująco duże.
Owszem. Aby wznieść budynek, aby zbudować w sobie paletę umiejętności, należy kiedyś w końcu zabrać się do roboty, zbudować rutynę i jej w miarę możliwości przestrzegać. Warto jednak wiedzieć z którego punktu wychodzimy. Wychodzimy bowiem z założenia, iż umiejętności wynikają z pracy, a talent… talent wynika nie z niczego innego, jak tylko z marnowania czasu. Jeśli więc masz wrażenie, iż przez większość swojego życia marnowałeś czas, to to jest ta wspaniała wiadomość… masz solidną bazę do tego, aby i dla Ciebie ludzie bez talentu nie byli żadną konkurencją.
Jeśli uważasz nadal, że masz potencjał, ale tym samym jesteś największym problemem nie tylko dla otoczenia, ale i dla siebie, to powiem… stwórz rutynę, pomogę Ci, wszystko w swoim czasie… ale już teraz gwarantuję Ci, że to właśnie Ty, wchodząc delikatnie w świat lekkiego wysiłku zaczynasz tworzyć legendę. To Ty stajesz się tą legendą. Masz problem, ale gdy tylko go rozwiążesz, będziesz o wiele większy, niż ludzie, którzy na starcie mieli lekko. W sumie po to człowiek, a zwłaszcza człowiek dorosły, wpada w problemy, aby wychodząc z nich mieć przewagę nad innymi.
Nie wierzę w to, aby ktokolwiek nie zareagował kryzysem, większym lub mniejszym, w okolicach 21 lat, kiedy to kształtuje się psychika dorosłego człowieka. Nawet kryzys wieku średniego, który następuje około 44 roku życia sprawia, że człowiek zachowuje się dziwnie i nie potrafi się ogarnąć, dopóty, dopóki nie oswoi się z myślą, że młodość ma już za sobą. Nie wszyscy jednak wtedy mądrzeją, gdyż trzeba się pogodzić ze starością.
Liczba 44 lata jest tu znamienna, gdyż najczęściej właśnie w tym wieku człowiek przestaje się rozwijać i zaczyna się starzeć. Należy jednak pamiętać, że nawet po tym okresie powinniśmy nad sobą pracować, bo choć nie będziemy młodsi, nasze organizmy od pracy nad sobą mogą się o wiele wolniej starzeć. Nawet po 44 roku życia człowiek jest w stanie wyrzeźbić sylwetkę swoich marzeń, stworzyć gigantyczną korporację i wreszcie wziąć ślub, z kim tylko dusza zapragnie.
Wróćmy jednak do Twojej sylwetki, gdyż o niej jest właśnie ten e-book.
Jak to jest, że lenie i ludzie otyli mają lepiej na starcie. Jest to zjawisko, które można zauważyć już na wstępie do dojrzałości, czyli okresie dorastania. Zwłaszcza dziewczynki powinny być wtedy lekko pulchne, gdyż wtedy wszystkie hormony będą miały lepszy start i lepiej zafunkcjonują. Dotyczy to też chłopców i choć tacy chłopcy mogą wydawać się bardziej dziewczęcy, to mają w sobie pewnego rodzaju dźwignię, która sprawia, iż lepiej im wychodzi nauka, zabawa, czy praca nad sobą. Tacy chłopcy mają o wiele większą szansę stać się bardziej męscy od swoich rówieśników.
Dorośli ludzie otyli, lub też tacy którzy większość swojego dorosłego życia marnowali czas na nie robieniu niczego, nieświadomie wykształcają u siebie pewien taki „drive”. Nie widać go na co dzień, ale jest on najbardziej widoczny, gdy taka osoba przejawia upór i nie chce czegoś zrobić. To właśnie ten upór przydaje się później, aby brnąć do celu.
Dorośli ludzie, których opisujemy, mają oczywiście mięśnie, ale najczęściej tych mięśni nie widać. Są to mięśnie sprawniejsze, niż przeważnie i są to mięśnie o większej symetrii, niż mięśnie osób nie mających dłuższej historii w nierobieniu niczego. To okrutne, wiem, ale może pora skończyć z hipokryzją i całą tą „filozofią Instant” w Internecie, która mówi „tu i teraz”, a która najzwyczajniej ma skracać decyzje zakupowe. Ma sprawiać, że kupujemy bezmyślnie całe koszyki rzeczy, nad zakupem których nie myślimy nawet ułamka sekundy. Tak wygląda w rzeczywistości to wielkie marzenie o „tu i teraz”. Ktoś płaci za taki Internet i komuś te pieniądze zwracają się z nadwyżką. Korzystamy za darmo, a płacimy podwójnie.
No dobrze, ale dlaczego jest tak kolorowo i wszystko jest tu takie łatwe?
Nie jest tu wszystko tak do końca takie łatwe. Wcale nie jest łatwo być osobą otyłą, gdyż to piętnuje społecznie. Osobom o których piszę o wiele trudniej jest się zmotywować do pracy nad sobą. Nie mają siły i są zdania, że nie mają na to środków. Brakuje czasu, motywacji i nie do końca wiadomo jak się za to zabrać. Media mówią „zrób to dziś”, ale właśnie przez takie nastawienie większość nic z tym nie robi.
Są też i tacy, którzy sięgają po niedozwolone substancje i powodują u siebie gigantyczną krzywdę. Owszem, można na krótko wyglądać lepiej i dopingować się myślą, że podczas tej narkomanii jest się w stanie naprawdę ciężko pracować, ale to tylko ułuda. Prawda jest taka, że zapłacisz po wielokroć swoim zdrowiem. Zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Schudniesz, nabierzesz mięśni, ale gdy tylko przestaniesz używać nielegalnych substancji, Twoje ciało i umysł się zbuntują dając Ci powrót do tego, co było wcześniej, ale na gorszych warunkach. Będą i choroby fizjologiczne, i utrata libido, i depresja, czy psychoza. Może masz już to wszystko i twierdzisz, że przez to się nie boisz, ale pomyśl proszę, że mogłoby być kilkukrotnie gorzej. Na tyle źle, iż po przekroczeniu pewnego wieku nie byłbyś już w stanie dojść do siebie.
Proponuję Ci coś innego. Coś, co obiecuje wartość dla której zdecydowałeś się dać szansę temu e-bookowi. Obietnica bycia ponad tym wszystkim. Ponad całą tą fałszywą propagandą internetową. Ponad byciem „loud junkie on the juice”. Obietnica wyrzeźbienia mięśni, których nikt nie widział nawet w telewizji. To Twoje mięśnie. To nie te pękate i niekształtne z bliska baloniki z wodą. To mięśnie, które gdy tylko urosną, będą niczym ekskluzywne i najdroższe auto, konkurujące z obdrapanym autobusem.
naked iron movement
Natural bodybuilding guide for lazybones
Podejrzewam, iż wielokrotnie oglądałeś filmy motywacyjne i książki dotyczące kulturystyki. Powiedzmy to szczerze… wszyscy tak robią. Wyobrażałeś sobie co by było, gdybyś miał piękne i umięśnione ciało… podczas gdy Twoje lekko, albo może nawet trochę więcej niż lekko pulchne ciało daje Ci wszelkie oznaki zniechęcenia. Dzieje się tak zawsze, gdy tylko próbujesz zrobić coś z tą „oponą” i zamienić ją w silnik. Mam dla Ciebie bardzo dobry prezent. Odpowiedź na Twoje wątpliwości. Im bardziej wydaje Ci się, że źle wyglądasz, tym większe masz szanse wyrzeźbić sylwetkę swoich marzeń.
Dlaczego?
Według badań niemieckich naukowców ludzie otyli, którzy ćwiczą, osiągają lepsze rezultaty, niż ludzie szczupli, którzy ćwiczą tak samo. Innymi słowy, jeśli masz nadwagę, to przyda Ci się ona w stworzeniu sylwetki marzeń, podczas gdy osoba szczupła będzie miała z tym poważniejsze problemy. Można też ten wniosek z badań ująć inaczej. Jeśli masz problem i go rozwiążesz, osiągasz lepsze rezultaty, niż ktoś, kto tego problemu nie miał i nie musiał go rozwiązywać. Jest wiele osób, które tylko leżą na łóżku, piją colę i energetyki, myślą, słuchają muzyki i tyją. Do tych właśnie osób skierowane są te treści. To oni mają przewagę na starcie. Starcie, na który muszą się wreszcie zdecydować.
„Ludzie, którzy nie mają talentu, nie są dla mnie żadną konkurencją”. Tego nie usłyszysz w mainstreamowym videostreamingu. Usłyszysz, że talent jest czymś nierzeczywistym, a liczą się tylko umiejętności. Bądź tak dobry i wyobraź sobie, że talent jest jak podstawa, na której wznosisz budynek umiejętności. Jeśli więc podstawa będzie duża i solidna (talent), wzniesiesz na niej potężny budynek (umiejętności), ale jeżeli talent będzie mizerny, maksymalne umiejętności też nie będą piorunująco duże.
Owszem. Aby wznieść budynek, aby zbudować w sobie paletę umiejętności, należy kiedyś w końcu zabrać się do roboty, zbudować rutynę i jej w miarę możliwości przestrzegać. Warto jednak wiedzieć z którego punktu wychodzimy. Wychodzimy bowiem z założenia, iż umiejętności wynikają z pracy, a talent… talent wynika nie z niczego innego, jak tylko z marnowania czasu. Jeśli więc masz wrażenie, iż przez większość swojego życia marnowałeś czas, to to jest ta wspaniała wiadomość… masz solidną bazę do tego, aby i dla Ciebie ludzie bez talentu nie byli żadną konkurencją.
Jeśli uważasz nadal, że masz potencjał, ale tym samym jesteś największym problemem nie tylko dla otoczenia, ale i dla siebie, to powiem… stwórz rutynę, pomogę Ci, wszystko w swoim czasie… ale już teraz gwarantuję Ci, że to właśnie Ty, wchodząc delikatnie w świat lekkiego wysiłku zaczynasz tworzyć legendę. To Ty stajesz się tą legendą. Masz problem, ale gdy tylko go rozwiążesz, będziesz o wiele większy, niż ludzie, którzy na starcie mieli lekko. W sumie po to człowiek, a zwłaszcza człowiek dorosły, wpada w problemy, aby wychodząc z nich mieć przewagę nad innymi.
Nie wierzę w to, aby ktokolwiek nie zareagował kryzysem, większym lub mniejszym, w okolicach 21 lat, kiedy to kształtuje się psychika dorosłego człowieka. Nawet kryzys wieku średniego, który następuje około 44 roku życia sprawia, że człowiek zachowuje się dziwnie i nie potrafi się ogarnąć, dopóty, dopóki nie oswoi się z myślą, że młodość ma już za sobą. Nie wszyscy jednak wtedy mądrzeją, gdyż trzeba się pogodzić ze starością.
Liczba 44 lata jest tu znamienna, gdyż najczęściej właśnie w tym wieku człowiek przestaje się rozwijać i zaczyna się starzeć. Należy jednak pamiętać, że nawet po tym okresie powinniśmy nad sobą pracować, bo choć nie będziemy młodsi, nasze organizmy od pracy nad sobą mogą się o wiele wolniej starzeć. Nawet po 44 roku życia człowiek jest w stanie wyrzeźbić sylwetkę swoich marzeń, stworzyć gigantyczną korporację i wreszcie wziąć ślub, z kim tylko dusza zapragnie.
Wróćmy jednak do Twojej sylwetki, gdyż o niej jest właśnie ten e-book.
Jak to jest, że lenie i ludzie otyli mają lepiej na starcie. Jest to zjawisko, które można zauważyć już na wstępie do dojrzałości, czyli okresie dorastania. Zwłaszcza dziewczynki powinny być wtedy lekko pulchne, gdyż wtedy wszystkie hormony będą miały lepszy start i lepiej zafunkcjonują. Dotyczy to też chłopców i choć tacy chłopcy mogą wydawać się bardziej dziewczęcy, to mają w sobie pewnego rodzaju dźwignię, która sprawia, iż lepiej im wychodzi nauka, zabawa, czy praca nad sobą. Tacy chłopcy mają o wiele większą szansę stać się bardziej męscy od swoich rówieśników.
Dorośli ludzie otyli, lub też tacy którzy większość swojego dorosłego życia marnowali czas na nie robieniu niczego, nieświadomie wykształcają u siebie pewien taki „drive”. Nie widać go na co dzień, ale jest on najbardziej widoczny, gdy taka osoba przejawia upór i nie chce czegoś zrobić. To właśnie ten upór przydaje się później, aby brnąć do celu.
Dorośli ludzie, których opisujemy, mają oczywiście mięśnie, ale najczęściej tych mięśni nie widać. Są to mięśnie sprawniejsze, niż przeważnie i są to mięśnie o większej symetrii, niż mięśnie osób nie mających dłuższej historii w nierobieniu niczego. To okrutne, wiem, ale może pora skończyć z hipokryzją i całą tą „filozofią Instant” w Internecie, która mówi „tu i teraz”, a która najzwyczajniej ma skracać decyzje zakupowe. Ma sprawiać, że kupujemy bezmyślnie całe koszyki rzeczy, nad zakupem których nie myślimy nawet ułamka sekundy. Tak wygląda w rzeczywistości to wielkie marzenie o „tu i teraz”. Ktoś płaci za taki Internet i komuś te pieniądze zwracają się z nadwyżką. Korzystamy za darmo, a płacimy podwójnie.
No dobrze, ale dlaczego jest tak kolorowo i wszystko jest tu takie łatwe?
Nie jest tu wszystko tak do końca takie łatwe. Wcale nie jest łatwo być osobą otyłą, gdyż to piętnuje społecznie. Osobom o których piszę o wiele trudniej jest się zmotywować do pracy nad sobą. Nie mają siły i są zdania, że nie mają na to środków. Brakuje czasu, motywacji i nie do końca wiadomo jak się za to zabrać. Media mówią „zrób to dziś”, ale właśnie przez takie nastawienie większość nic z tym nie robi.
Są też i tacy, którzy sięgają po niedozwolone substancje i powodują u siebie gigantyczną krzywdę. Owszem, można na krótko wyglądać lepiej i dopingować się myślą, że podczas tej narkomanii jest się w stanie naprawdę ciężko pracować, ale to tylko ułuda. Prawda jest taka, że zapłacisz po wielokroć swoim zdrowiem. Zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Schudniesz, nabierzesz mięśni, ale gdy tylko przestaniesz używać nielegalnych substancji, Twoje ciało i umysł się zbuntują dając Ci powrót do tego, co było wcześniej, ale na gorszych warunkach. Będą i choroby fizjologiczne, i utrata libido, i depresja, czy psychoza. Może masz już to wszystko i twierdzisz, że przez to się nie boisz, ale pomyśl proszę, że mogłoby być kilkukrotnie gorzej. Na tyle źle, iż po przekroczeniu pewnego wieku nie byłbyś już w stanie dojść do siebie.
Proponuję Ci coś innego. Coś, co obiecuje wartość dla której zdecydowałeś się dać szansę temu e-bookowi. Obietnica bycia ponad tym wszystkim. Ponad całą tą fałszywą propagandą internetową. Ponad byciem „loud junkie on the juice”. Obietnica wyrzeźbienia mięśni, których nikt nie widział nawet w telewizji. To Twoje mięśnie. To nie te pękate i niekształtne z bliska baloniki z wodą. To mięśnie, które gdy tylko urosną, będą niczym ekskluzywne i najdroższe auto, konkurujące z obdrapanym autobusem.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
- aspagnito
- zaufany użytkownik
- Posty: 437
- Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
- Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Proxima B
Re: Silownia
Gdy będziesz na wczasach, a za Tobą będą szły trzy przepiękne dziewczyny i powiedzą np. „ale ten facet ma piękne nogi” to poczujesz, że dobrze zrobiłeś decydując się na danie sobie szansy wejścia w to, w co ja proponuję Ci teraz wejść.
Powiesz… w porządku, jest ta ekskluzywność i można się poczuć kimś w tej metodzie, ale świat oczekuje, że będę kimś więcej ponad to co robię. Świat oczekuje od człowieka przemiany.
Owszem, to prawda. To ogromna prawda. Większość wychodzi z założenia, że istotą postawy społecznej jest przemiana. Nie stoi to jednak w żadnej sprzeczności z metodą, którą tu proponuję. Świat nie polega na tym, że za dotknięciem „magicznej pałeczki” staniesz się królem życia. Nie jest tak do końca. Gdyby tak było, byłoby tak jak w tym filmie dla dzieci: „Jeśli wszyscy by byli wyjątkowi, to tak naprawdę nikt by taki nie był”. Możesz doznać barwnej przemiany i poczuć dowartościowanie, a nawet coś mistycznego, ale bez odpowiedniego przygotowania to wszystko Ci spowszednieje. Ludzie którzy nie mają nic, poza przemianą, są czasem nawet w gorszej pozycji od tych, którzy w ogóle nic w swoim życiu nie zmienili i jest im z tym dobrze.
Tu pojawia się ten haczyk, o który zawsze można spytać. Jeśli chcesz być prawdziwym profesjonalistą i naprawdę zaistnieć, najpierw musisz być prawdziwym amatorem. Amatorem z krwi i kości z mnóstwem pomysłów na życie. Powiem więcej. Świat profesjonalistów nie będzie zainteresowany ani człowiekiem, którego doceniają tylko rodzice, ani takim, którego doceniają tylko koledzy. Prawda jest taka, że musisz wzbić się ponad to i uzyskać zarówno wsparcie rodziny, jak i poparcie, szacunek ludzi, którzy już coś w życiu osiągnęli. Nie stanie się tak tylko dlatego, że skróciłeś sobie drogę dojścia do sukcesu, ani też dlatego, że chcesz pozostać na zawsze Piotrusiem Panem. Jeśli wciąż jesteś dużym dzieckiem, to uspokój się… Masz to coś. Teraz musisz wziąć się za siebie i gdy poczujesz, że jesteś gotów, zgłoś się do ludzi, którzy szukają kogoś takiego, jak Ty i mają dla Ciebie jeszcze większy prezent niż prezentowane tu wartości.
Jeśli już zaznałeś w tym świecie przemiany i już czujesz się spełniony, wynieś z tej książki tyle, ile tylko zdołasz. Dla Ciebie te wskazówki również będą wartościowe, a zaprezentowana tu metoda jest prawdziwa nie tylko dla Piotrusia Pana.
Tak więc od czego zacząć, jeśli nie od „tu i teraz”?
Zanim Ty będziesz do tego gotowy, przygotuj do Twojej przemiany wszystkich wkoło. Ludzi, którzy nawet będąc Tobie najbliższymi nie do końca wierzą, że możesz odnieść sukces. Zacznij rozgłaszać wszystkim dokładną datę, np. za kilka miesięcy, kiedy to pójdziesz na siłownię, rzucisz palenie… itp. Owszem, może Ci nie wyjść za pierwszym razem i przygotuj się, że najprawdopodobniej za pierwszym razem Ci to nie wyjdzie, ale jest to pomoc w zaplanowaniu Twojej przemiany.
Ta przemiana wymaga zaplanowania i znakomita większość, bez przygotowania, nie będzie w stanie zmusić się do natychmiastowej reakcji, a następnie automatycznie tą przemianę kontynuować. To wysiłek, a więc nie da się wcisnąć swojej woli jako siłę i brnąć tak do końca życia w to wszystko siłą rozpędu. Ta metoda wymaga wysiłku, a wysiłek zawsze ma wartość drobną i aby był skuteczny, wymaga cierpliwości. Stąd również rutyna, którą będziesz podążać, będzie wymagać zaplanowania, a te również wymaga wysiłku i cierpliwości. Wysiłek i cierpliwość, które w to włożysz zaprocentują na przykład przepięknym ciałem.
Czy osiągniesz sylwetkę marzeń? Trudno powiedzieć, bo jeśli nawet marzysz o byciu Mr. Olympia, to możesz dostrzec, że potrafisz wyglądać o wiele lepiej. Nie mieć przerośniętych górnych partii nóg, a kształt łydek mieć jak najlepszy, najdroższy i najseksowniejszy samochód na świecie. Powiem tak... media, a zwłaszcza Internet propagują dziś coś, co z bliska jest obrzydliwe i na pierwszy rzut oka nie widać tam tej obrzydliwości. Nie ma po prostu wzorców piękna, które pokazałyby „na czym to wszystko polega”. Jeśli więc skorzystasz z tej metody, z dużym prawdopodobieństwem możesz się stać takim role model dla innych. Na pewno ta metoda zadaje kłam idei „maximum genetycznemu” i dzięki niej możesz spokojnie pracować nad swoją muskulaturą, osiągając coraz więcej i więcej. Zapomnij o „limicie genetycznym”.
Jednak co, jeśli czujesz, że nie dasz rady, bo nie jesteś w stanie robić nic, prócz jedzenia i patrzenia w telewizor. Po prostu jest Ci tak źle, bo twierdzisz np., że „system Cię wypluł i jesteś wolnym elektronem, będąc to tu to tam, wszędzie i nigdzie”. Innymi słowy Twoje życie to piękne strategie i wielkie plany, ale fizycznie nie potrafisz nawet przeczytać książki, bo każdą rzucasz po 20 stronach wiedząc co dalej jest w tej książce napisane. Wiem, to ciężar, ale pozwól sobie pomóc, gdyż to właśnie tacy jak Ty są w stanie zaznać największych zmian i osiągnąć najwięcej. Jak to zrobić?
Zacznij od czegoś niewielkiego, co wydaje się mimo wszystko dziwne. Po pierwsze stwierdź dla samego siebie co wielkiego, największego możesz i chcesz osiągnąć. Tu najlepszą taką motywacją jest chora motywacja. Przerośnięta. Powiedzmy, że chcesz stworzyć napęd międzygwiezdny, albo coś takiego, co jest tak bardzo dziwne, że aż nienormalne i chore. Dlaczego tak, a nie inaczej? Bo taka motywacja pozostanie z Tobą na zawsze i zawsze, kiedy będziesz miał wątpliwości, będziesz sięgać po tą ogromną, chorą motywację, która poratuje Cię w każdej chwili zwątpienia. Nie zapomnisz o tym. No chyba, że osiągniesz coś więcej.
Po drugie zacznij „czytać bez zrozumienia” słowniki, encyklopedie i leksykony, czy też inne bardzo długie i grube książki. Wertuj słowa na kartkach tych stron bez zastanawiania się co te słowa znaczą. Słuchaj wtedy muzyki i myśl. Idea polega tylko na tym, aby przebrnąć przez cały taki większy projekt, gdyż trzeba do niego użyć wiele pracy. Korzyść z tego taka, że taki projekt porządkuje u człowieka fantazję i sprawia, że nasze „wypływanie w nieznane” zaczyna nabierać sensu. Coraz częściej zaczynamy zauważać porty, w których warto dłużej zostać i w których możemy zaistnieć. To wrażenie większego spełnienia przy realizacji tego typu projektów niesie ze sobą efekt, który dostrzegają inni. Widząc w nas jakieś pozytywne zmiany i dając tym zmianom pewien kredyt zaufania. Pamiętajmy jednak. Przyjaciele są po to, aby nas demotywować. Jeśli ktoś bliski jest dla nas złośliwy, to należy potraktować to jak test i przebrnąć przez niego nie dając się, w miarę możliwości, sprowokować.
Pamiętajmy też, że odraczanie satysfakcji nie zawsze jest najlepszą strategią. Jeśli jesteś wygłodzony od nieszczęścia i szczęście jest tym, czego potrzebujesz najbardziej, to odroczona satysfakcja nie będzie dla Ciebie właściwą strategią. Właściwą strategią będzie drobne nagradzanie sobie większych sukcesów. Gdy zrobisz coś większego, po prostu kup sobie coś, co lubisz.
Pisz, czytaj, rysuj, chodź na spacery, pracuj nad sobą, chodź na siłownię, odpoczywaj, zażywaj rozrywki (np. filmy, czy piosenki, ale też inna zabawa), módl się, bądź sobą – czyli pozwalaj sobie na bycie kompletnie zbzikowanym, spotykaj się z ludźmi, nawet jeśli będzie to miejsce takie jak Kościół, fantazjuj, zażywaj dreszczyku emocji i podniecenia jakie daje adrenalina, zabiegaj o swoją korzyść.
Zadbaj o swoje zabezpieczenie. Nie bój się przegrać. Nie bój się pustki. Nie bój się przeszłości. Podziwiaj piękno. Pozwalaj sobie na wyrachowane kalkulacje, nawet jeśli ich podstawa będzie bardzo nietypowa. Otwórz się na różnorodność tego świata i zaakceptuj to, że prawda leży „gdzieś pośrodku”. Do każdego wyniku dodawaj poprawkę i dodawaj tą poprawkę do wszystkiego, co słyszysz od innych.
Powiesz… w porządku, jest ta ekskluzywność i można się poczuć kimś w tej metodzie, ale świat oczekuje, że będę kimś więcej ponad to co robię. Świat oczekuje od człowieka przemiany.
Owszem, to prawda. To ogromna prawda. Większość wychodzi z założenia, że istotą postawy społecznej jest przemiana. Nie stoi to jednak w żadnej sprzeczności z metodą, którą tu proponuję. Świat nie polega na tym, że za dotknięciem „magicznej pałeczki” staniesz się królem życia. Nie jest tak do końca. Gdyby tak było, byłoby tak jak w tym filmie dla dzieci: „Jeśli wszyscy by byli wyjątkowi, to tak naprawdę nikt by taki nie był”. Możesz doznać barwnej przemiany i poczuć dowartościowanie, a nawet coś mistycznego, ale bez odpowiedniego przygotowania to wszystko Ci spowszednieje. Ludzie którzy nie mają nic, poza przemianą, są czasem nawet w gorszej pozycji od tych, którzy w ogóle nic w swoim życiu nie zmienili i jest im z tym dobrze.
Tu pojawia się ten haczyk, o który zawsze można spytać. Jeśli chcesz być prawdziwym profesjonalistą i naprawdę zaistnieć, najpierw musisz być prawdziwym amatorem. Amatorem z krwi i kości z mnóstwem pomysłów na życie. Powiem więcej. Świat profesjonalistów nie będzie zainteresowany ani człowiekiem, którego doceniają tylko rodzice, ani takim, którego doceniają tylko koledzy. Prawda jest taka, że musisz wzbić się ponad to i uzyskać zarówno wsparcie rodziny, jak i poparcie, szacunek ludzi, którzy już coś w życiu osiągnęli. Nie stanie się tak tylko dlatego, że skróciłeś sobie drogę dojścia do sukcesu, ani też dlatego, że chcesz pozostać na zawsze Piotrusiem Panem. Jeśli wciąż jesteś dużym dzieckiem, to uspokój się… Masz to coś. Teraz musisz wziąć się za siebie i gdy poczujesz, że jesteś gotów, zgłoś się do ludzi, którzy szukają kogoś takiego, jak Ty i mają dla Ciebie jeszcze większy prezent niż prezentowane tu wartości.
Jeśli już zaznałeś w tym świecie przemiany i już czujesz się spełniony, wynieś z tej książki tyle, ile tylko zdołasz. Dla Ciebie te wskazówki również będą wartościowe, a zaprezentowana tu metoda jest prawdziwa nie tylko dla Piotrusia Pana.
Tak więc od czego zacząć, jeśli nie od „tu i teraz”?
Zanim Ty będziesz do tego gotowy, przygotuj do Twojej przemiany wszystkich wkoło. Ludzi, którzy nawet będąc Tobie najbliższymi nie do końca wierzą, że możesz odnieść sukces. Zacznij rozgłaszać wszystkim dokładną datę, np. za kilka miesięcy, kiedy to pójdziesz na siłownię, rzucisz palenie… itp. Owszem, może Ci nie wyjść za pierwszym razem i przygotuj się, że najprawdopodobniej za pierwszym razem Ci to nie wyjdzie, ale jest to pomoc w zaplanowaniu Twojej przemiany.
Ta przemiana wymaga zaplanowania i znakomita większość, bez przygotowania, nie będzie w stanie zmusić się do natychmiastowej reakcji, a następnie automatycznie tą przemianę kontynuować. To wysiłek, a więc nie da się wcisnąć swojej woli jako siłę i brnąć tak do końca życia w to wszystko siłą rozpędu. Ta metoda wymaga wysiłku, a wysiłek zawsze ma wartość drobną i aby był skuteczny, wymaga cierpliwości. Stąd również rutyna, którą będziesz podążać, będzie wymagać zaplanowania, a te również wymaga wysiłku i cierpliwości. Wysiłek i cierpliwość, które w to włożysz zaprocentują na przykład przepięknym ciałem.
Czy osiągniesz sylwetkę marzeń? Trudno powiedzieć, bo jeśli nawet marzysz o byciu Mr. Olympia, to możesz dostrzec, że potrafisz wyglądać o wiele lepiej. Nie mieć przerośniętych górnych partii nóg, a kształt łydek mieć jak najlepszy, najdroższy i najseksowniejszy samochód na świecie. Powiem tak... media, a zwłaszcza Internet propagują dziś coś, co z bliska jest obrzydliwe i na pierwszy rzut oka nie widać tam tej obrzydliwości. Nie ma po prostu wzorców piękna, które pokazałyby „na czym to wszystko polega”. Jeśli więc skorzystasz z tej metody, z dużym prawdopodobieństwem możesz się stać takim role model dla innych. Na pewno ta metoda zadaje kłam idei „maximum genetycznemu” i dzięki niej możesz spokojnie pracować nad swoją muskulaturą, osiągając coraz więcej i więcej. Zapomnij o „limicie genetycznym”.
Jednak co, jeśli czujesz, że nie dasz rady, bo nie jesteś w stanie robić nic, prócz jedzenia i patrzenia w telewizor. Po prostu jest Ci tak źle, bo twierdzisz np., że „system Cię wypluł i jesteś wolnym elektronem, będąc to tu to tam, wszędzie i nigdzie”. Innymi słowy Twoje życie to piękne strategie i wielkie plany, ale fizycznie nie potrafisz nawet przeczytać książki, bo każdą rzucasz po 20 stronach wiedząc co dalej jest w tej książce napisane. Wiem, to ciężar, ale pozwól sobie pomóc, gdyż to właśnie tacy jak Ty są w stanie zaznać największych zmian i osiągnąć najwięcej. Jak to zrobić?
Zacznij od czegoś niewielkiego, co wydaje się mimo wszystko dziwne. Po pierwsze stwierdź dla samego siebie co wielkiego, największego możesz i chcesz osiągnąć. Tu najlepszą taką motywacją jest chora motywacja. Przerośnięta. Powiedzmy, że chcesz stworzyć napęd międzygwiezdny, albo coś takiego, co jest tak bardzo dziwne, że aż nienormalne i chore. Dlaczego tak, a nie inaczej? Bo taka motywacja pozostanie z Tobą na zawsze i zawsze, kiedy będziesz miał wątpliwości, będziesz sięgać po tą ogromną, chorą motywację, która poratuje Cię w każdej chwili zwątpienia. Nie zapomnisz o tym. No chyba, że osiągniesz coś więcej.
Po drugie zacznij „czytać bez zrozumienia” słowniki, encyklopedie i leksykony, czy też inne bardzo długie i grube książki. Wertuj słowa na kartkach tych stron bez zastanawiania się co te słowa znaczą. Słuchaj wtedy muzyki i myśl. Idea polega tylko na tym, aby przebrnąć przez cały taki większy projekt, gdyż trzeba do niego użyć wiele pracy. Korzyść z tego taka, że taki projekt porządkuje u człowieka fantazję i sprawia, że nasze „wypływanie w nieznane” zaczyna nabierać sensu. Coraz częściej zaczynamy zauważać porty, w których warto dłużej zostać i w których możemy zaistnieć. To wrażenie większego spełnienia przy realizacji tego typu projektów niesie ze sobą efekt, który dostrzegają inni. Widząc w nas jakieś pozytywne zmiany i dając tym zmianom pewien kredyt zaufania. Pamiętajmy jednak. Przyjaciele są po to, aby nas demotywować. Jeśli ktoś bliski jest dla nas złośliwy, to należy potraktować to jak test i przebrnąć przez niego nie dając się, w miarę możliwości, sprowokować.
Pamiętajmy też, że odraczanie satysfakcji nie zawsze jest najlepszą strategią. Jeśli jesteś wygłodzony od nieszczęścia i szczęście jest tym, czego potrzebujesz najbardziej, to odroczona satysfakcja nie będzie dla Ciebie właściwą strategią. Właściwą strategią będzie drobne nagradzanie sobie większych sukcesów. Gdy zrobisz coś większego, po prostu kup sobie coś, co lubisz.
Pisz, czytaj, rysuj, chodź na spacery, pracuj nad sobą, chodź na siłownię, odpoczywaj, zażywaj rozrywki (np. filmy, czy piosenki, ale też inna zabawa), módl się, bądź sobą – czyli pozwalaj sobie na bycie kompletnie zbzikowanym, spotykaj się z ludźmi, nawet jeśli będzie to miejsce takie jak Kościół, fantazjuj, zażywaj dreszczyku emocji i podniecenia jakie daje adrenalina, zabiegaj o swoją korzyść.
Zadbaj o swoje zabezpieczenie. Nie bój się przegrać. Nie bój się pustki. Nie bój się przeszłości. Podziwiaj piękno. Pozwalaj sobie na wyrachowane kalkulacje, nawet jeśli ich podstawa będzie bardzo nietypowa. Otwórz się na różnorodność tego świata i zaakceptuj to, że prawda leży „gdzieś pośrodku”. Do każdego wyniku dodawaj poprawkę i dodawaj tą poprawkę do wszystkiego, co słyszysz od innych.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
- aspagnito
- zaufany użytkownik
- Posty: 437
- Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
- Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Proxima B
Re: Silownia
Jakość to coś, co przychodzi z czasem, ale nie zabraniaj sobie dążyć do swoich ideałów. Przyjdzie czas, gdy osiągniesz satysfakcjonujące Cię cele. Wszystko w swoim czasie. Wszystko w Twoim własnym tempie.. tup tup tup, powolutku, tup tup tup, do celu.
Spróbuj więc nawet takich rzeczy, jak programowanie i postępuj, przynajmniej na początku, zgodnie z zasadą „something is better than nothing”. Stań się „firmą”, a wręcz „instytutem”, który będzie żywym wzorem dla tych, którzy chcieliby powstać z niebytu i ostoją dla wszystkich tych, którzy uważali, że to niemożliwe. Pamiętaj… to frustracja czyni mistrza, a mistrza nie poznaje się po tym jak upada, ale po tym, jak wstaje. Czujesz się bezużyteczny? To dobrze, że miałeś taki okres w życiu, iż tak się czułeś i jeszcze lepiej, jeśli zaczęło Ci się to podobać. Teraz życie spodoba Ci się jeszcze bardziej, bo masz oręż zrobić ze swego życia coś więcej, niż inni byliby kiedykolwiek w stanie coś z nim zrobić.
Cokolwiek robisz, rób to motywując się nadrzędnym i wręcz szalonym celem, o którym pisałem. Niech ten cel będzie usprawiedliwieniem dla wszelkiego wysiłku, który podejmujesz. Jeśli będzie to ten napęd międzygwiezdny, czytaj encyklopedię muzyki twierdząc, że robienie czegokolwiek w intencji Twojego celu jest jedną z najlepszych rzeczy, które możesz w tej kwestii zrobić. Hej! Nikt wcześniej tego nie robił, więc kto może wiedzieć lepiej co trzeba w tej sprawie zrobić, jeśli nie Ty. Nie martw się tym, że wydaje Ci się to niemożliwe. Jak mówi stare porzekadło: „ludzie mówią, że coś jest niemożliwe, bo sami tego nie potrafią zrobić”. Ty rób rzeczy bezcelowe w celu osiągnięcia celu niewyobrażalnego.
Wydaje Ci się to bzdurą? A co jeśli powiem Ci, że po jakichś dziesięciu latach takich rozważań nazbierasz całą paletę pomysłów, teorii i sugestii. Twoim problemem stanie się wtedy nie to, że nic w tej sprawie nie zgromadziłeś… Nie. Twoim problemem będzie to, że nie za bardzo będziesz wiedział co z tą wiedzą zrobić. Wielkie firmy na tym świecie „spławią Cię”, bo nie są zainteresowane współpracą z podmiotami, które nie są firmą. Nie są też zainteresowane współpracą z osobami, które są wizjonerami, ale nie naukowcami. To problem. Jeśli jednak wykażesz się uporem, pomysłowością i będziesz miał coś konkretnego do zaoferowania, przyjdą po Ciebie i dadzą Ci lukratywną ofertę, z której ani nie będziesz chciał, ani nie będziesz mógł zrezygnować. A dziś? Dziś wystarczy Ci wiedzieć, że zawsze przyjdzie czas na kontrakt. Najpierw zrealizuj to, co sobie zamierzysz. Czyli?
Znajdź motywację nadrzędną i szaloną. Trzymaj się jej, póki odkryjesz jeszcze większą liczbę celów, w których chciałbyś się zrealizować. Jeśli będziesz do tego zdolny, to najprawdopodobniej nie jesteś typem eksperta, zainteresowanego jednym, jedynym tematem. Nie będziesz dążył do bycia najlepszym w tym jednym, jedynym temacie. Możesz być omnibusem, który stara się zdobyć wiedzę ogólną, ale we wszystkich tematach. Zrobisz często w tej kwestii rzeczy, których nie lubisz i zainteresujesz się dla poszerzenia horyzontów rzeczami, które Cię nie interesują.
Omnibus nie musi się ograniczać. Może robić wszystko naraz, gdyż rozwijanie wielu talentów tak naprawdę kreuje to, co w nas najlepsze. Kreuje ten najważniejszy w nas talent. Większość ludzi, którzy uważają się za omnibusów nieświadomie tak, czy inaczej skończy na byciu ekspertem w jakiejś dziedzinie i będzie w tym rzeczywiście najlepszym, gdyż szerokie horyzonty będą inspirować tą osobę do pogłębiania tematu swojej niszy.
Trochę to jak pisanie książki, czy też malowanie na podstawie fantazji, która dopiero co pojawiła nam się w głowie. Nie każdy tak potrafi. Nie można się tu wzorować na innych. Jeśli autorem pomysłu jest w całości nasza fantazja (reakcja wyobraźni na stany emocjonalne człowieka), to ten pomysł okaże się z pewnością wystarczająco świeży, iż zainteresuje innych o wiele bardziej, niż pomysł skopiowany. Tak samo, jeśli uczysz się według schematu na specjalistę, najprawdopodobniej uczysz się wszystkiego, co do tej pory zostało powiedziane w tej kwestii i co wcześniej w tej kwestii zostało stworzone.
Nie zrozum mnie źle. Tak powinno się postępować przede wszystkim. Tego uczy szkoła i tego wymaga się podczas kariery zawodowej, czy naukowej. Wielkie plany i wielkie ambicje nie są dla wszystkich. Wykreują Cię, ale najprawdopodobniej o wiele wcześniej kompletnie Cię zniszczą. Jeśli rzeczywiście czujesz się w ten sposób „wypluty przez system”, to ten e-book jest pisany, jeszcze raz to podkreślę, przede wszystkim dla Ciebie.
Jeśli jednak Twoje ambicje nie są takie duże, to zawsze jakieś są. Zapewne wyniesiesz z powyższych kilku akapitów parę myśli o tym, że bycie marzycielem dodaje nam trochę tego „czynnika ludzkiego”. Nie ważne bowiem jak gęste jest sito systemu, jeśli nie jest zapchane czynnikiem ludzkim, woda zawsze przez nie przecieknie. Oznacza to, że nie warto nadmiernie przeceniać dyscypliny bycia „normalnym” na rzecz czynnika ludzkiego, gdyż wtedy życie przestaje mieć smak, a nasze wysiłki celem bycia normalnym powodują, że wcale normalni już nie jesteśmy. Hej! To ludzie niezbyt zdrowi psychicznie nigdy nie mają „ochoty na chwileczkę zapomnienia”.
Dlaczego o tym piszę? Abyś rozumiał jaką masz szansę na przepisanie swojej osoby w momencie, gdy nikt Ci już takiej szansy nie daje. Aby większość ludzi poszła na siłownię, najczęściej musi całkowicie przedefiniować swoje podejście zarówno do tego tematu, jak i do życia. Zapraszam Cię do strategii, które dają pozytywny skutek zarówno na siłowni, jak i w życiu. Strategii, które pomagają Ci przeprogramować siebie w sposób, w jaki zawsze chciałeś się zmienić.
Będziesz w stanie nie tylko przeprogramować swoje ciało, ale też i umysł tak, aby mieć wybór. Mieć wybór, którego nie masz, gdyż nikt tak naprawdę nie chce Ci go teraz dać. Jedyny wybór, którego się boisz, to wybór jedynie słuszny. Czyli „weź się wreszcie do roboty i przestań marnować czas”. Każdy Ci to powie, ale nikt nie będzie w stanie przekonać Cię, że to prawda, jeśli nie będziesz miał jakichkolwiek wskazówek, żeby w to samemu uwierzyć. Przeczytałeś więc to, co dotychczas w tej kwestii powiedziałem. Jest więc promyk nadziei, że zaakceptujesz to wyzwanie.
Nie jestem guru, ani nie przewodzę sektą. Nie jestem też głową z Internetu, która za drobną opłatą da Ci „darmowe” szkolenie. Ja tylko sprzedaję e-booki, które sam napisałem. Sam. Nikogo nie słuchając i na nikim się nie wzorując. Warsztat pisarski i merytoryczny mam tylko dlatego, iż jestem samoukiem. Czy różnię się w tym od Ciebie. Chyba wcale. Ty też masz na pewno wiele takich rzeczy, które są „tylko Twoje”. Nie zamieniaj ich wszystkich w darmową poradę dla wszystkich, którzy coś na tym świecie znaczą. Też tak robiłem i wiele wyniosłem z okresu, gdy cały mój intelektualny dobytek rozdawałem wszystkim za nic.
To wielka wolność być nijakim i żyć bez celu. To uwalnia i daje poczucie misji. To w dalszej perspektywie niesie ukojenie, gdyż człowiek wtedy zdaje sobie sprawę z rzeczy, których inni nie wiedzą. To ma też sens dla systemu, który wyraźnie stawia barierę pomiędzy amatorami, a profesjonalistami. Gdy bowiem amator wdraża się w świat profesjonalistów, oczekuje się od niego „wartości dodanej”, która stanie się kolejną cegiełką w budowie systemu, a sam amator stanie się tym, co rozumiemy pod pojęciem „świeżej krwi”. Ta świeża krew oznacza powiew świeżości i nowości w czymś, co jako potężna struktura musi zadbać o ciągłość i nie może się od tak zatrzymać.
Ta struktura, ten system… jak go nazywamy, bazuje w dużej mierze na wzroście i rozwoju. Ty również powinieneś tego wzrostu i tego rozwoju dostarczyć, aby stać się częścią czegoś wielkiego, co nadałoby sens wszystkiemu, co robisz i wszystkiemu co się z Tobą dzieje. System potrzebuje i Ciebie, ale oczekuje, że zaprezentujesz się mu z jak najlepszej strony.
Spróbuj więc nawet takich rzeczy, jak programowanie i postępuj, przynajmniej na początku, zgodnie z zasadą „something is better than nothing”. Stań się „firmą”, a wręcz „instytutem”, który będzie żywym wzorem dla tych, którzy chcieliby powstać z niebytu i ostoją dla wszystkich tych, którzy uważali, że to niemożliwe. Pamiętaj… to frustracja czyni mistrza, a mistrza nie poznaje się po tym jak upada, ale po tym, jak wstaje. Czujesz się bezużyteczny? To dobrze, że miałeś taki okres w życiu, iż tak się czułeś i jeszcze lepiej, jeśli zaczęło Ci się to podobać. Teraz życie spodoba Ci się jeszcze bardziej, bo masz oręż zrobić ze swego życia coś więcej, niż inni byliby kiedykolwiek w stanie coś z nim zrobić.
Cokolwiek robisz, rób to motywując się nadrzędnym i wręcz szalonym celem, o którym pisałem. Niech ten cel będzie usprawiedliwieniem dla wszelkiego wysiłku, który podejmujesz. Jeśli będzie to ten napęd międzygwiezdny, czytaj encyklopedię muzyki twierdząc, że robienie czegokolwiek w intencji Twojego celu jest jedną z najlepszych rzeczy, które możesz w tej kwestii zrobić. Hej! Nikt wcześniej tego nie robił, więc kto może wiedzieć lepiej co trzeba w tej sprawie zrobić, jeśli nie Ty. Nie martw się tym, że wydaje Ci się to niemożliwe. Jak mówi stare porzekadło: „ludzie mówią, że coś jest niemożliwe, bo sami tego nie potrafią zrobić”. Ty rób rzeczy bezcelowe w celu osiągnięcia celu niewyobrażalnego.
Wydaje Ci się to bzdurą? A co jeśli powiem Ci, że po jakichś dziesięciu latach takich rozważań nazbierasz całą paletę pomysłów, teorii i sugestii. Twoim problemem stanie się wtedy nie to, że nic w tej sprawie nie zgromadziłeś… Nie. Twoim problemem będzie to, że nie za bardzo będziesz wiedział co z tą wiedzą zrobić. Wielkie firmy na tym świecie „spławią Cię”, bo nie są zainteresowane współpracą z podmiotami, które nie są firmą. Nie są też zainteresowane współpracą z osobami, które są wizjonerami, ale nie naukowcami. To problem. Jeśli jednak wykażesz się uporem, pomysłowością i będziesz miał coś konkretnego do zaoferowania, przyjdą po Ciebie i dadzą Ci lukratywną ofertę, z której ani nie będziesz chciał, ani nie będziesz mógł zrezygnować. A dziś? Dziś wystarczy Ci wiedzieć, że zawsze przyjdzie czas na kontrakt. Najpierw zrealizuj to, co sobie zamierzysz. Czyli?
Znajdź motywację nadrzędną i szaloną. Trzymaj się jej, póki odkryjesz jeszcze większą liczbę celów, w których chciałbyś się zrealizować. Jeśli będziesz do tego zdolny, to najprawdopodobniej nie jesteś typem eksperta, zainteresowanego jednym, jedynym tematem. Nie będziesz dążył do bycia najlepszym w tym jednym, jedynym temacie. Możesz być omnibusem, który stara się zdobyć wiedzę ogólną, ale we wszystkich tematach. Zrobisz często w tej kwestii rzeczy, których nie lubisz i zainteresujesz się dla poszerzenia horyzontów rzeczami, które Cię nie interesują.
Omnibus nie musi się ograniczać. Może robić wszystko naraz, gdyż rozwijanie wielu talentów tak naprawdę kreuje to, co w nas najlepsze. Kreuje ten najważniejszy w nas talent. Większość ludzi, którzy uważają się za omnibusów nieświadomie tak, czy inaczej skończy na byciu ekspertem w jakiejś dziedzinie i będzie w tym rzeczywiście najlepszym, gdyż szerokie horyzonty będą inspirować tą osobę do pogłębiania tematu swojej niszy.
Trochę to jak pisanie książki, czy też malowanie na podstawie fantazji, która dopiero co pojawiła nam się w głowie. Nie każdy tak potrafi. Nie można się tu wzorować na innych. Jeśli autorem pomysłu jest w całości nasza fantazja (reakcja wyobraźni na stany emocjonalne człowieka), to ten pomysł okaże się z pewnością wystarczająco świeży, iż zainteresuje innych o wiele bardziej, niż pomysł skopiowany. Tak samo, jeśli uczysz się według schematu na specjalistę, najprawdopodobniej uczysz się wszystkiego, co do tej pory zostało powiedziane w tej kwestii i co wcześniej w tej kwestii zostało stworzone.
Nie zrozum mnie źle. Tak powinno się postępować przede wszystkim. Tego uczy szkoła i tego wymaga się podczas kariery zawodowej, czy naukowej. Wielkie plany i wielkie ambicje nie są dla wszystkich. Wykreują Cię, ale najprawdopodobniej o wiele wcześniej kompletnie Cię zniszczą. Jeśli rzeczywiście czujesz się w ten sposób „wypluty przez system”, to ten e-book jest pisany, jeszcze raz to podkreślę, przede wszystkim dla Ciebie.
Jeśli jednak Twoje ambicje nie są takie duże, to zawsze jakieś są. Zapewne wyniesiesz z powyższych kilku akapitów parę myśli o tym, że bycie marzycielem dodaje nam trochę tego „czynnika ludzkiego”. Nie ważne bowiem jak gęste jest sito systemu, jeśli nie jest zapchane czynnikiem ludzkim, woda zawsze przez nie przecieknie. Oznacza to, że nie warto nadmiernie przeceniać dyscypliny bycia „normalnym” na rzecz czynnika ludzkiego, gdyż wtedy życie przestaje mieć smak, a nasze wysiłki celem bycia normalnym powodują, że wcale normalni już nie jesteśmy. Hej! To ludzie niezbyt zdrowi psychicznie nigdy nie mają „ochoty na chwileczkę zapomnienia”.
Dlaczego o tym piszę? Abyś rozumiał jaką masz szansę na przepisanie swojej osoby w momencie, gdy nikt Ci już takiej szansy nie daje. Aby większość ludzi poszła na siłownię, najczęściej musi całkowicie przedefiniować swoje podejście zarówno do tego tematu, jak i do życia. Zapraszam Cię do strategii, które dają pozytywny skutek zarówno na siłowni, jak i w życiu. Strategii, które pomagają Ci przeprogramować siebie w sposób, w jaki zawsze chciałeś się zmienić.
Będziesz w stanie nie tylko przeprogramować swoje ciało, ale też i umysł tak, aby mieć wybór. Mieć wybór, którego nie masz, gdyż nikt tak naprawdę nie chce Ci go teraz dać. Jedyny wybór, którego się boisz, to wybór jedynie słuszny. Czyli „weź się wreszcie do roboty i przestań marnować czas”. Każdy Ci to powie, ale nikt nie będzie w stanie przekonać Cię, że to prawda, jeśli nie będziesz miał jakichkolwiek wskazówek, żeby w to samemu uwierzyć. Przeczytałeś więc to, co dotychczas w tej kwestii powiedziałem. Jest więc promyk nadziei, że zaakceptujesz to wyzwanie.
Nie jestem guru, ani nie przewodzę sektą. Nie jestem też głową z Internetu, która za drobną opłatą da Ci „darmowe” szkolenie. Ja tylko sprzedaję e-booki, które sam napisałem. Sam. Nikogo nie słuchając i na nikim się nie wzorując. Warsztat pisarski i merytoryczny mam tylko dlatego, iż jestem samoukiem. Czy różnię się w tym od Ciebie. Chyba wcale. Ty też masz na pewno wiele takich rzeczy, które są „tylko Twoje”. Nie zamieniaj ich wszystkich w darmową poradę dla wszystkich, którzy coś na tym świecie znaczą. Też tak robiłem i wiele wyniosłem z okresu, gdy cały mój intelektualny dobytek rozdawałem wszystkim za nic.
To wielka wolność być nijakim i żyć bez celu. To uwalnia i daje poczucie misji. To w dalszej perspektywie niesie ukojenie, gdyż człowiek wtedy zdaje sobie sprawę z rzeczy, których inni nie wiedzą. To ma też sens dla systemu, który wyraźnie stawia barierę pomiędzy amatorami, a profesjonalistami. Gdy bowiem amator wdraża się w świat profesjonalistów, oczekuje się od niego „wartości dodanej”, która stanie się kolejną cegiełką w budowie systemu, a sam amator stanie się tym, co rozumiemy pod pojęciem „świeżej krwi”. Ta świeża krew oznacza powiew świeżości i nowości w czymś, co jako potężna struktura musi zadbać o ciągłość i nie może się od tak zatrzymać.
Ta struktura, ten system… jak go nazywamy, bazuje w dużej mierze na wzroście i rozwoju. Ty również powinieneś tego wzrostu i tego rozwoju dostarczyć, aby stać się częścią czegoś wielkiego, co nadałoby sens wszystkiemu, co robisz i wszystkiemu co się z Tobą dzieje. System potrzebuje i Ciebie, ale oczekuje, że zaprezentujesz się mu z jak najlepszej strony.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
- aspagnito
- zaufany użytkownik
- Posty: 437
- Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
- Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Proxima B
Re: Silownia
Że wniesiesz wartościowy wkład. Nie bój się, choć niektórzy chyba bać się powinni. To wszystko jest dla ludzi.
Jak to wszystko osiągnąć? Budując rutynę. Rutynę na siłowni, rutynę w pracy nad sobą i rutynę na co dzień. Chill. Pomogę Ci. Zacznij od tego, że przede wszystkim musisz codziennie przeznaczyć czas na pracę nad sobą, odpoczynek, rozrywkę (np. w Internecie, jeśli na razie nie jesteś w stanie pozwolić sobie na więcej), bycie sobą, czy też spotykanie się z innymi. Spotykaj się z osobami w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Nie warto zamykać się tylko w gronie tych, którzy mogą Ci powiedzieć wszystko, tylko dlatego, iż jesteś taki sam jak i oni.
Jeśli jesteś w stanie, zadbaj też i o to, aby mieć najlepszego przyjaciela. Nawet jeśli jesteś udanym przedsiębiorcą, możesz czuć wewnątrz pewną pustkę i osoba, której nie do końca się w życiu udało, może tą Twoją pustkę wypełnić. Ta osoba może być Twoim najlepszym przyjacielem. Może poratować Cię i pchać Cię na swoich barkach, gdy spadasz. Dlaczego? Bo taka osoba przeważnie ma więcej przestrzeni do tego, aby się rozejrzeć i dostrzec szansę, której nikt inny nie widzi.
Nic z tego nie byłoby prawdą, gdyby to wszystko było tylko wymówką do niepodjęcia ciężaru dojrzałości. Wieczne dziecko staje się z czasem zbyt dużym ciężarem i nie jest praktycznie w stanie się zmienić. Jeśli więc jesteś w okolicach czterdziestu lat, wiedz, że przy pięćdziesiątce będziesz już tylko sam i będziesz mógł liczyć wyłącznie na cud. Pewnie w tym wieku zdarza się on częściej, bo i Twoje doświadczenie życiowe będzie wtedy poważniejsze. Zawsze jednak miej na uwadze to, że rzeczywistość może od Ciebie oczekiwać tego czegoś. Czegoś, o czym pisałem powyżej.
Pamiętaj też, że nikt nie da Ci gwarancji sukcesu. To mrzonki. Ryzyko niepowodzenia zawsze jest i nie można go natrętnie minimalizować, gdyż zysk zastąpiony zostanie przegadanym stosem niedopowiedzeń. Zawsze jest tak, że pchają się tysiące, a biorą jednego. Tak jak pisałem, masz w sobie wystarczająco talentu, aby zabrać się za umiejętności, przeznaczyć na taką pracę jakieś dziesięć lat, ale na końcu liczy się jedynie to, co jest zawsze na końcu dobrego filmu z Hollywood… Walka o happy ending.
Wszystko, co w tej sprawie robisz ma zostać uwieńczone konkretną ofertą dla Ciebie. Jeśli chcesz mieć najpiękniejsze mięśnie świata, to zwróć uwagę, że być może ktoś na to właśnie liczy. Może ktoś potrzebuje akurat Ciebie z Twoimi marzeniami i z Twoimi osiągnięciami.
Będą owszem ludzie, którzy mają więcej mięśni i wyglądają lepiej, ale nie w tym do końca leży sedno sprawy. Do źródełka dostaną się ostatecznie jedynie Ci, którzy tego tak naprawdę chcą. Jedyni, którzy zrobią wystarczająco dużo, aby zwrócić na siebie uwagę. Jedyni, którzy tą uwagą nie wzgardzą.
System Cię potrzebuje. Potrzebuje nie nikogo innego, tylko Ciebie. Dlaczego? Dlatego, że w zaciszu swej izdebki uciułałeś sobie swój własny i niepowtarzalny skarb, który powinieneś w coś zainwestować. Oddaj się tej sprawie cały, a zobaczysz, że to jest to uwieńczenie i sedno. To wtedy zapomnisz o umęczonym dziecku, które tkwi w Twoim własnym, ciasnym kokonie. To wtedy poznasz co to znaczy coś znaczyć i jak dobrze jest dysponować wszystkim tym, czego wcześniej nie chciałeś potrzebować. To Twoja własna ścieżka. To ścieżka, która nie jest już ucieczką. Nawet jeśli z każdej ucieczki wracasz do swojej normalności, ucieczka zawsze jest tylko ucieczką.
Jeśli trafia do Ciebie ten przekaz, to wiedz, że na takie rozwiązanie decydują się nieliczni. Większości bowiem lepiej jest żyć gorzej. Nieliczni decydują się na zmianę, ale praktycznie wszyscy, którzy się w taki sposób na to zdecydowali… zyskują niewyobrażalnie wiele.
Spróbuj zacząć, a dasz sobie drugą szansę. Większości z nas pierwszą szansę odebrało samo życie. To życie odbiera nam pierwszą szansę i ubiera drugą szansę w prezent. Tym prezentem jest problem. Rozwiąż go, a osiągniesz więcej, niż ci, którzy takiego problemu nie mieli i nie musieli go rozwiązywać. Jeśli będziesz oszukiwać nielegalnym, nieetycznym i niemoralnym wspomaganiem, jedynym którego oszukasz, będziesz Ty sam.
Życie nagradza cierpliwość oraz życie nagradza wysiłek. Życie jest tak skonstruowane, aby nikt nie mógł bez konsekwencji wywyższać się przez swoją pychę, chciwość i arogancję. Nawet jeśli wydaje Ci się, że to są wszystko cechy tej lepszej zieleni trawnika po drugiej stronie, to wiedz, że dobro jest bardziej spektakularne i wystarczy dwa razy mniej ludzi, aby wszystkiego tego, co dobre na świecie, było zawsze trochę więcej, niż tego złego.
Jeśli coś Cię teraz przerasta, to pomyśl, że jest tylko kwestią wysiłku, cierpliwości i czasu, aby nikt nie był w stanie zatrzymać Twojego „drive”. Mówimy, że „nie zawiąże się pyska wołu młócącemu”. Codziennie, dla tego Twojego „drive” warto więc zrobić jeden mały, albo trochę większy kroczek do przodu. Nie każda ewolucja oznacza rewolucję, ale czasem trzeba i dużych poświęceń. Będziesz na nie wszystkie gotowy, jeśli codziennie zdobędziesz się na ten drobny wysiłek.
Jeśli chcesz być bardziej samowystarczalny, niż jesteś, pamiętaj, iż mimo wszystko musisz nawiązać więź z czymś większym od siebie samego. Na samowystarczalność też trzeba sobie zasłużyć. Trzeba do niej na przykład zdobyć poparcie, a jak chcesz zdobyć poparcie ludzi, którzy nawet Cię nie znają i nie wiedzą, czy tak w ogóle Ty chcesz ich poznać?
W metodzie, którą Ci przedstawię jest wiele elementów, które udowodniono, że nie działają, albo powodują słabsze, niż w zwykłej metodzie, wyniki. Prawda jest taka, że owszem, jeśli łączyć zwykłą metodę, która jest dobra tylko dla ludzi na „wspomaganiu”, wyrwane z kontekstu elementy mojej metody pogarszają zwykły trening. Nie wolno jednak wyrywać elementów z mojej metody i przenosić je do metody zwykłej. Przedstawię Ci komplementarną metodę, w której należy trzymać pewną dyscyplinę i robić rzeczy, które dopiero połączone w całość przynoszą pożądany efekt.
Ten efekt nie wydaje się piorunujący, ale nie odechce Ci się chodzić na siłownię po kilku „wizytach”. Ta rutyna posłuży Ci na bardzo długo i efekty, które uzyskasz mogą się wydawać początkowo małe (nie nastawiaj się na szybkie przyrosty), ale jeśli coś już „uczciwie sobie wywalczysz”, to to zostanie przy Tobie na zawsze. Z czasem przekroczysz „limit genetyczny”, a nawet ludzie wkoło powiedzą, że chyba im czegoś nie mówisz, bo wyglądasz jakbyś jednak brał te sterydy.
Ta transformacja nie będzie jednak wyglądać tak, że w dwa miesiące zażywania masowych ilości narkotyków osoba o potężnej masie tłuszczu pod skórą... staje się bóstwem w Internecie z mnóstwem mięśni i chce w ten sposób zarażać radosną motywacją, iż marzenia się spełniają. Jednocześnie pomijając fakt, że dla tego spełnienia marzeń zrobiła coś, czym nie do końca chciałaby, czy też powinna się chwalić.
Jak często widzi się takich dwudziestokilkuletnich facetów z wielką brodą, łysych, z dużą ilością tatuaży i na sterydach. Są nabici i ich mięśnie, jako mięśnie „na wspomaganiu” są w charakterystyczny sposób kanciaste. Taka sylwetka, zwłaszcza w ubraniu, nie jest atrakcyjna. Często na siłowni służą za ekspertów. Twierdzą, że za darmo nauczą Cię prawidłowo wykonywać jakieś ćwiczenie, a w rzeczywistości uczą Cię jeszcze większej ilości błędów, niż sami popełniają. To nie do tego będziemy zmierzać.
Nie będziemy zmierzać do mięśni, które tylko są, bo są. Dla statystyki. Nie będziemy zmierzać w kierunku mięśni, o których można powiedzieć tylko tyle, że są bardzo duże. Co z tego, że są duże, jeśli ich właściciel ma krzywe nogi i nie poświęcił na przykład dwóch lat, aby między innymi biegając, czy robiąc wiele ćwiczeń na nogi, po prostu wyeliminować ich „krzywiznę”.
Jak to wszystko osiągnąć? Budując rutynę. Rutynę na siłowni, rutynę w pracy nad sobą i rutynę na co dzień. Chill. Pomogę Ci. Zacznij od tego, że przede wszystkim musisz codziennie przeznaczyć czas na pracę nad sobą, odpoczynek, rozrywkę (np. w Internecie, jeśli na razie nie jesteś w stanie pozwolić sobie na więcej), bycie sobą, czy też spotykanie się z innymi. Spotykaj się z osobami w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Nie warto zamykać się tylko w gronie tych, którzy mogą Ci powiedzieć wszystko, tylko dlatego, iż jesteś taki sam jak i oni.
Jeśli jesteś w stanie, zadbaj też i o to, aby mieć najlepszego przyjaciela. Nawet jeśli jesteś udanym przedsiębiorcą, możesz czuć wewnątrz pewną pustkę i osoba, której nie do końca się w życiu udało, może tą Twoją pustkę wypełnić. Ta osoba może być Twoim najlepszym przyjacielem. Może poratować Cię i pchać Cię na swoich barkach, gdy spadasz. Dlaczego? Bo taka osoba przeważnie ma więcej przestrzeni do tego, aby się rozejrzeć i dostrzec szansę, której nikt inny nie widzi.
Nic z tego nie byłoby prawdą, gdyby to wszystko było tylko wymówką do niepodjęcia ciężaru dojrzałości. Wieczne dziecko staje się z czasem zbyt dużym ciężarem i nie jest praktycznie w stanie się zmienić. Jeśli więc jesteś w okolicach czterdziestu lat, wiedz, że przy pięćdziesiątce będziesz już tylko sam i będziesz mógł liczyć wyłącznie na cud. Pewnie w tym wieku zdarza się on częściej, bo i Twoje doświadczenie życiowe będzie wtedy poważniejsze. Zawsze jednak miej na uwadze to, że rzeczywistość może od Ciebie oczekiwać tego czegoś. Czegoś, o czym pisałem powyżej.
Pamiętaj też, że nikt nie da Ci gwarancji sukcesu. To mrzonki. Ryzyko niepowodzenia zawsze jest i nie można go natrętnie minimalizować, gdyż zysk zastąpiony zostanie przegadanym stosem niedopowiedzeń. Zawsze jest tak, że pchają się tysiące, a biorą jednego. Tak jak pisałem, masz w sobie wystarczająco talentu, aby zabrać się za umiejętności, przeznaczyć na taką pracę jakieś dziesięć lat, ale na końcu liczy się jedynie to, co jest zawsze na końcu dobrego filmu z Hollywood… Walka o happy ending.
Wszystko, co w tej sprawie robisz ma zostać uwieńczone konkretną ofertą dla Ciebie. Jeśli chcesz mieć najpiękniejsze mięśnie świata, to zwróć uwagę, że być może ktoś na to właśnie liczy. Może ktoś potrzebuje akurat Ciebie z Twoimi marzeniami i z Twoimi osiągnięciami.
Będą owszem ludzie, którzy mają więcej mięśni i wyglądają lepiej, ale nie w tym do końca leży sedno sprawy. Do źródełka dostaną się ostatecznie jedynie Ci, którzy tego tak naprawdę chcą. Jedyni, którzy zrobią wystarczająco dużo, aby zwrócić na siebie uwagę. Jedyni, którzy tą uwagą nie wzgardzą.
System Cię potrzebuje. Potrzebuje nie nikogo innego, tylko Ciebie. Dlaczego? Dlatego, że w zaciszu swej izdebki uciułałeś sobie swój własny i niepowtarzalny skarb, który powinieneś w coś zainwestować. Oddaj się tej sprawie cały, a zobaczysz, że to jest to uwieńczenie i sedno. To wtedy zapomnisz o umęczonym dziecku, które tkwi w Twoim własnym, ciasnym kokonie. To wtedy poznasz co to znaczy coś znaczyć i jak dobrze jest dysponować wszystkim tym, czego wcześniej nie chciałeś potrzebować. To Twoja własna ścieżka. To ścieżka, która nie jest już ucieczką. Nawet jeśli z każdej ucieczki wracasz do swojej normalności, ucieczka zawsze jest tylko ucieczką.
Jeśli trafia do Ciebie ten przekaz, to wiedz, że na takie rozwiązanie decydują się nieliczni. Większości bowiem lepiej jest żyć gorzej. Nieliczni decydują się na zmianę, ale praktycznie wszyscy, którzy się w taki sposób na to zdecydowali… zyskują niewyobrażalnie wiele.
Spróbuj zacząć, a dasz sobie drugą szansę. Większości z nas pierwszą szansę odebrało samo życie. To życie odbiera nam pierwszą szansę i ubiera drugą szansę w prezent. Tym prezentem jest problem. Rozwiąż go, a osiągniesz więcej, niż ci, którzy takiego problemu nie mieli i nie musieli go rozwiązywać. Jeśli będziesz oszukiwać nielegalnym, nieetycznym i niemoralnym wspomaganiem, jedynym którego oszukasz, będziesz Ty sam.
Życie nagradza cierpliwość oraz życie nagradza wysiłek. Życie jest tak skonstruowane, aby nikt nie mógł bez konsekwencji wywyższać się przez swoją pychę, chciwość i arogancję. Nawet jeśli wydaje Ci się, że to są wszystko cechy tej lepszej zieleni trawnika po drugiej stronie, to wiedz, że dobro jest bardziej spektakularne i wystarczy dwa razy mniej ludzi, aby wszystkiego tego, co dobre na świecie, było zawsze trochę więcej, niż tego złego.
Jeśli coś Cię teraz przerasta, to pomyśl, że jest tylko kwestią wysiłku, cierpliwości i czasu, aby nikt nie był w stanie zatrzymać Twojego „drive”. Mówimy, że „nie zawiąże się pyska wołu młócącemu”. Codziennie, dla tego Twojego „drive” warto więc zrobić jeden mały, albo trochę większy kroczek do przodu. Nie każda ewolucja oznacza rewolucję, ale czasem trzeba i dużych poświęceń. Będziesz na nie wszystkie gotowy, jeśli codziennie zdobędziesz się na ten drobny wysiłek.
Jeśli chcesz być bardziej samowystarczalny, niż jesteś, pamiętaj, iż mimo wszystko musisz nawiązać więź z czymś większym od siebie samego. Na samowystarczalność też trzeba sobie zasłużyć. Trzeba do niej na przykład zdobyć poparcie, a jak chcesz zdobyć poparcie ludzi, którzy nawet Cię nie znają i nie wiedzą, czy tak w ogóle Ty chcesz ich poznać?
W metodzie, którą Ci przedstawię jest wiele elementów, które udowodniono, że nie działają, albo powodują słabsze, niż w zwykłej metodzie, wyniki. Prawda jest taka, że owszem, jeśli łączyć zwykłą metodę, która jest dobra tylko dla ludzi na „wspomaganiu”, wyrwane z kontekstu elementy mojej metody pogarszają zwykły trening. Nie wolno jednak wyrywać elementów z mojej metody i przenosić je do metody zwykłej. Przedstawię Ci komplementarną metodę, w której należy trzymać pewną dyscyplinę i robić rzeczy, które dopiero połączone w całość przynoszą pożądany efekt.
Ten efekt nie wydaje się piorunujący, ale nie odechce Ci się chodzić na siłownię po kilku „wizytach”. Ta rutyna posłuży Ci na bardzo długo i efekty, które uzyskasz mogą się wydawać początkowo małe (nie nastawiaj się na szybkie przyrosty), ale jeśli coś już „uczciwie sobie wywalczysz”, to to zostanie przy Tobie na zawsze. Z czasem przekroczysz „limit genetyczny”, a nawet ludzie wkoło powiedzą, że chyba im czegoś nie mówisz, bo wyglądasz jakbyś jednak brał te sterydy.
Ta transformacja nie będzie jednak wyglądać tak, że w dwa miesiące zażywania masowych ilości narkotyków osoba o potężnej masie tłuszczu pod skórą... staje się bóstwem w Internecie z mnóstwem mięśni i chce w ten sposób zarażać radosną motywacją, iż marzenia się spełniają. Jednocześnie pomijając fakt, że dla tego spełnienia marzeń zrobiła coś, czym nie do końca chciałaby, czy też powinna się chwalić.
Jak często widzi się takich dwudziestokilkuletnich facetów z wielką brodą, łysych, z dużą ilością tatuaży i na sterydach. Są nabici i ich mięśnie, jako mięśnie „na wspomaganiu” są w charakterystyczny sposób kanciaste. Taka sylwetka, zwłaszcza w ubraniu, nie jest atrakcyjna. Często na siłowni służą za ekspertów. Twierdzą, że za darmo nauczą Cię prawidłowo wykonywać jakieś ćwiczenie, a w rzeczywistości uczą Cię jeszcze większej ilości błędów, niż sami popełniają. To nie do tego będziemy zmierzać.
Nie będziemy zmierzać do mięśni, które tylko są, bo są. Dla statystyki. Nie będziemy zmierzać w kierunku mięśni, o których można powiedzieć tylko tyle, że są bardzo duże. Co z tego, że są duże, jeśli ich właściciel ma krzywe nogi i nie poświęcił na przykład dwóch lat, aby między innymi biegając, czy robiąc wiele ćwiczeń na nogi, po prostu wyeliminować ich „krzywiznę”.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
- aspagnito
- zaufany użytkownik
- Posty: 437
- Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
- Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Proxima B
Re: Silownia
Będziemy zaś zmierzać do mięśni większych, niż wydumany „limit genetyczny” i przede wszystkim sylwetki wysoce atrakcyjnej. Będziemy celować mniej więcej w coś, co dziś na zawodach kulturystycznych nosi nazwę „men’s physique”. Oczywiście z pewnym marginesem, gdyż niektórzy mogą być od tej kategorii więksi, a inni trochę mniejsi. To głównie zależy od czasu jaki włożysz w pracę nad sylwetką. Jeśli jesteś kobietą, zapewniam Cię, że dzięki tej metodzie osiągniesz atrakcyjne i foremne ciało. Proszę, nie idź w stronę nielegalnego dopingu, bo odbierzesz sobie na zawsze szansę na coś pewnego. Stracisz coś uniwersalnego, na rzecz czegoś, co dobrze wygląda tylko w telewizji, albo w Internecie. Niekoniecznie dobrze wygląda zaś z bliska.
Pozwól, że wyczulę Ciebie na coś, co jest jednym z największych kłamstw dzisiejszej cywilizacji. Załóżmy, że idziesz drogą i widzisz mężczyznę, który jest pijany, ma w torbie zapewne alkohol i próbuje przeskoczyć przez płot. Wiesz, że najprawdopodobniej próbując przeskoczyć przez ten płot i będąc pijanym, upadnie na głowę i być może człowiek ten się zabije. Powiedzmy, że masz się za dobrego człowieka i niejednokrotnie pomagałeś ludziom w potrzebie. Potrafisz sobie wytłumaczyć, że to szlachetne i dużo zrobiłeś, aby otoczenie zaakceptowało te Twoje szlachetne cechy.
W pewnym jednak momencie przychodzi otrzeźwienie. Ten człowiek nie jest taki, jak Ty. On może Ci zrobić krzywdę, nawet nieświadomie. Może być śmiertelnie chory i przekaże Ci wirusa, albo nie chcąc Twojej pomocy, postanowi Cię skrzywdzić. Być może nawet liczy na to, że ktoś naiwny mu się napatoczy i będzie mógł takiej osobie zrobić coś obrzydliwego. Pomagasz? No właśnie. Pomógłbyś, bo chciałbyś być wielki i szlachetny.
Gdyby była to piękna i zagubiona dziewczyna, zrobiłbyś to bez wahania, ale im dalej takiej osobie od ideału, albo małego, zagubionego dziecka, tym bardziej się zastanawiasz. Dlaczego? Bo tego uczy system.
System powstał między 1000-1200 rokiem n.e. Ugruntował go Kościół Katolicki i wkrótce potem ten system stał się na przykład podstawą dla metody naukowej. Wraz z innymi kwestiami było to przyczyną ogromnego rozkwitu nauki w Zachodniej Europie. Przed tym ugruntowaniem się systemu cywilizacja ludzka bardziej przypominała „ludzką wersję społeczeństwa szympansów”.
Chcę coś tu podkreślić i powiedzieć Ci o pewnej naiwności, jaką ludzie karmią się i którą nasiąkają. Niektórzy twierdzą, że dobrzy ludzie to sekta, a drudzy, że życie jest piękne. Prawda leży gdzieś pośrodku i tej prawdy chroni system. To system odpowiedzialny jest za to, że medycyna zachodnia nie leczy pacjenta a chorobę. Gdyby było inaczej, medycyna zachodnia nie różniłaby się od medycyny chińskiej, która twierdzi, że w czaszce mamy tylko szpik, a to brzuch odpowiedzialny jest za myślenie. Nic nie poszłoby do przodu bez tego, co rozumiemy jako system. Ten nie uczy dzieci w szkole kreatywności, czy rzeczy praktycznych, jak czytanie umów. Uczy konkurencji i tego, że lepiej nie być wśród tych, którzy nie zdali egzaminu.
To okrutne? Smutne, okrutne, brutalne, ale prawdziwe. Masz złudzenie po czasie, że powinieneś być nadczłowiekiem, który ogarnie całe życie, a potem dochodzisz do wniosku, że to niemożliwe. Chcesz być tym wszystkim, co najlepsze. Człowiekiem orkiestrą, jednoosobową armią, najszlachetniejszą, najskromniejszą i najbogatszą osobą na świecie. Jednak potem przychodzi czas, że zamiast wielkich rzeczy, którymi zajmowałeś się wcześniej, zajmujesz się fantazjowaniem o rzeczach drobnych. Zauważasz, że wszystkie rzeczy, które są wielkimi ideami, kończą jako drobne prezenty. Te są mało, ale jednak cokolwiek warte. Dostrzegając to, zaczynasz dojrzewać. Przeżyłeś coś ważnego i to Cię ukształtowało, ale teraz chcesz już czegoś innego.
Większość może mieć podobne wrażenie i zawsze znajdziesz ludzi „Twojego pokroju”, którzy w wielu rzeczach są do Ciebie podobni. Czy osiągnąłbyś szczęście awansując do wyższego szeregu? Przecież system uczy, że niby powinieneś? Chciałbyś tego, gdyż wydaje Ci się, że Twoje życie byłoby łatwiejsze.
Nie. Najprawdopodobniej nie będziesz szczęśliwszy. Wszystkie te szeregi ludzi, które prezentują różny status posiadania są praktycznie tak samo szczęśliwe. I biedota, i bogaci, i klasa pracująca, która dużo robi i nic z tego nie ma są tak samo szczęśliwe. Wyróżnia się klasa średnia, która jest trochę bardziej szczęśliwa od innych. Zarabiają lekko więcej, niż średnia z wszystkich pensji w społeczeństwie. Stać ich na w miarę fajne mieszkanie, w miarę fajny samochód i wczasy raz do roku. Mają tyle, że nie muszą się martwić brakiem pieniędzy, ale też tyle, że nie muszą opędzać się od ludzi, którzy cały czas czegoś od nich chcą. To ostatnie jest bowiem jednym z największych powodów do stresu. Pieniądze dzielą ludzi.
Gdzie leży więc to cywilizacyjne kłamstwo? Kłamstwo polega na tym, że uważasz, iż dopiero bycie nie wiadomo jak wspaniałym i DUŻYM człowiekiem uczyni Cię szczęśliwym. Nie tu leży piękno i tylko nieliczni w swych wnioskach idą tak daleko. Tylko niektórzy zauważają, że bycie wielkim i szczęśliwym, to bycie osobą w miarę przeciętną. Nawet przeciętni rzadko to dostrzegają.
Jeśli jesteś wśród ludzi Twojego pokroju i prezentujecie pewien szereg ludzi sobie podobnych, to owszem… możesz chcieć należeć gdzieś indziej i chwała Ci za to, jeśli uda Ci się spełnić to marzenie. Prawda jest jednak taka, że najszczęśliwszą osobą w tym szeregu jest ten, kto wystaje kilka cali do przodu przed innymi z tego samego szeregu. Do niego „przykleja się sukces” i niego ten sukces preferuje. Po co? Aby mógł cieszyć się i dzielić tym sukcesem z innymi.
Czy widzisz tu zagrożenie? Czy widzisz tu kolejne kłamstwo? Takie podejście uczy konformizmu, a oprócz konformistów muszą być i wolne elektrony. Choć konformizm daje siłę, to dopiero nonkonformiści nadają dynamiki społeczeństwu. Niektórzy nie usiedzą w spokoju na swoim tyłku i ciągnie ich do rzeczy wielkich. To wcale jednak nie znaczy, że ta część 99% ludzi, którzy według Internetu nie robią czegoś oczywistego dla ludzi wielkich, jest nieszczęśliwa. Są szczęśliwi i to często nawet bardziej, niż ludzie wielcy.
Nie da się w prosty sposób odpowiedzieć na wszystkie pytania, ale o to tu chodzi… Bycie największym nie jest dla wszystkich i wcale nie daje nie wiadomo jakiego szczęścia. Wręcz przeciwnie. Będziesz tak samo szczęśliwy jako ktoś przeciętny i dopiero wyróżnienie się w takiej grupie da Ci najwięcej szczęścia. Nikt nie broni Ci chcieć być wielkim, jednak pod żadnym pozorem nie uważaj, że w życiu chodzi o to, by być największym. Taką dopiero lekcję można wyciągnąć z wszystkich nauk ogarniających system. Jeśli masz wielkie ambicje, te najczęściej zniszczą Cię doszczętnie i drugą szansę dostaniesz dopiero wtedy, gdy zdarzy się cud. Cud, na który musisz sobie zasłużyć.
A może? A może właśnie jesteś kimś wielkim, ale coś powstrzymuje Cię przed wydostaniem się z tego kokonu. Wszystko to, co tu od pewnego momentu piszę, może Ciebie wcale nie dotyczyć. Jednak i Ty będziesz musiał, prędzej, czy później określić realny poziom na którym się zatrzymasz. Masz solidną podstawę, a więc zbuduj na niej odpowiednio duży budynek. Tu chodzi dokładnie o to. Znajdź dla siebie niszę. Znajdź ją jako ktoś świadomy, a nie jako ktoś ulegający internetowej propagandzie.
„W telewizorze mówili, żeby nie oglądać telewizora”. Tu, z e-booka w Internecie, masz się dowiedzieć, że Internet jest bez sensu? Nie. Około 1/3 współczesnego Internetu jest wartościowa, jednak najbardziej wartościowe treści w ogóle nie są promowane. Zapewne nie dotrzesz do nich od tak sobie. Takie treści po prostu nie okazałyby się popularne, a więc znaleźć je mogą tylko najchętniejsi.
Pozwól, że wyczulę Ciebie na coś, co jest jednym z największych kłamstw dzisiejszej cywilizacji. Załóżmy, że idziesz drogą i widzisz mężczyznę, który jest pijany, ma w torbie zapewne alkohol i próbuje przeskoczyć przez płot. Wiesz, że najprawdopodobniej próbując przeskoczyć przez ten płot i będąc pijanym, upadnie na głowę i być może człowiek ten się zabije. Powiedzmy, że masz się za dobrego człowieka i niejednokrotnie pomagałeś ludziom w potrzebie. Potrafisz sobie wytłumaczyć, że to szlachetne i dużo zrobiłeś, aby otoczenie zaakceptowało te Twoje szlachetne cechy.
W pewnym jednak momencie przychodzi otrzeźwienie. Ten człowiek nie jest taki, jak Ty. On może Ci zrobić krzywdę, nawet nieświadomie. Może być śmiertelnie chory i przekaże Ci wirusa, albo nie chcąc Twojej pomocy, postanowi Cię skrzywdzić. Być może nawet liczy na to, że ktoś naiwny mu się napatoczy i będzie mógł takiej osobie zrobić coś obrzydliwego. Pomagasz? No właśnie. Pomógłbyś, bo chciałbyś być wielki i szlachetny.
Gdyby była to piękna i zagubiona dziewczyna, zrobiłbyś to bez wahania, ale im dalej takiej osobie od ideału, albo małego, zagubionego dziecka, tym bardziej się zastanawiasz. Dlaczego? Bo tego uczy system.
System powstał między 1000-1200 rokiem n.e. Ugruntował go Kościół Katolicki i wkrótce potem ten system stał się na przykład podstawą dla metody naukowej. Wraz z innymi kwestiami było to przyczyną ogromnego rozkwitu nauki w Zachodniej Europie. Przed tym ugruntowaniem się systemu cywilizacja ludzka bardziej przypominała „ludzką wersję społeczeństwa szympansów”.
Chcę coś tu podkreślić i powiedzieć Ci o pewnej naiwności, jaką ludzie karmią się i którą nasiąkają. Niektórzy twierdzą, że dobrzy ludzie to sekta, a drudzy, że życie jest piękne. Prawda leży gdzieś pośrodku i tej prawdy chroni system. To system odpowiedzialny jest za to, że medycyna zachodnia nie leczy pacjenta a chorobę. Gdyby było inaczej, medycyna zachodnia nie różniłaby się od medycyny chińskiej, która twierdzi, że w czaszce mamy tylko szpik, a to brzuch odpowiedzialny jest za myślenie. Nic nie poszłoby do przodu bez tego, co rozumiemy jako system. Ten nie uczy dzieci w szkole kreatywności, czy rzeczy praktycznych, jak czytanie umów. Uczy konkurencji i tego, że lepiej nie być wśród tych, którzy nie zdali egzaminu.
To okrutne? Smutne, okrutne, brutalne, ale prawdziwe. Masz złudzenie po czasie, że powinieneś być nadczłowiekiem, który ogarnie całe życie, a potem dochodzisz do wniosku, że to niemożliwe. Chcesz być tym wszystkim, co najlepsze. Człowiekiem orkiestrą, jednoosobową armią, najszlachetniejszą, najskromniejszą i najbogatszą osobą na świecie. Jednak potem przychodzi czas, że zamiast wielkich rzeczy, którymi zajmowałeś się wcześniej, zajmujesz się fantazjowaniem o rzeczach drobnych. Zauważasz, że wszystkie rzeczy, które są wielkimi ideami, kończą jako drobne prezenty. Te są mało, ale jednak cokolwiek warte. Dostrzegając to, zaczynasz dojrzewać. Przeżyłeś coś ważnego i to Cię ukształtowało, ale teraz chcesz już czegoś innego.
Większość może mieć podobne wrażenie i zawsze znajdziesz ludzi „Twojego pokroju”, którzy w wielu rzeczach są do Ciebie podobni. Czy osiągnąłbyś szczęście awansując do wyższego szeregu? Przecież system uczy, że niby powinieneś? Chciałbyś tego, gdyż wydaje Ci się, że Twoje życie byłoby łatwiejsze.
Nie. Najprawdopodobniej nie będziesz szczęśliwszy. Wszystkie te szeregi ludzi, które prezentują różny status posiadania są praktycznie tak samo szczęśliwe. I biedota, i bogaci, i klasa pracująca, która dużo robi i nic z tego nie ma są tak samo szczęśliwe. Wyróżnia się klasa średnia, która jest trochę bardziej szczęśliwa od innych. Zarabiają lekko więcej, niż średnia z wszystkich pensji w społeczeństwie. Stać ich na w miarę fajne mieszkanie, w miarę fajny samochód i wczasy raz do roku. Mają tyle, że nie muszą się martwić brakiem pieniędzy, ale też tyle, że nie muszą opędzać się od ludzi, którzy cały czas czegoś od nich chcą. To ostatnie jest bowiem jednym z największych powodów do stresu. Pieniądze dzielą ludzi.
Gdzie leży więc to cywilizacyjne kłamstwo? Kłamstwo polega na tym, że uważasz, iż dopiero bycie nie wiadomo jak wspaniałym i DUŻYM człowiekiem uczyni Cię szczęśliwym. Nie tu leży piękno i tylko nieliczni w swych wnioskach idą tak daleko. Tylko niektórzy zauważają, że bycie wielkim i szczęśliwym, to bycie osobą w miarę przeciętną. Nawet przeciętni rzadko to dostrzegają.
Jeśli jesteś wśród ludzi Twojego pokroju i prezentujecie pewien szereg ludzi sobie podobnych, to owszem… możesz chcieć należeć gdzieś indziej i chwała Ci za to, jeśli uda Ci się spełnić to marzenie. Prawda jest jednak taka, że najszczęśliwszą osobą w tym szeregu jest ten, kto wystaje kilka cali do przodu przed innymi z tego samego szeregu. Do niego „przykleja się sukces” i niego ten sukces preferuje. Po co? Aby mógł cieszyć się i dzielić tym sukcesem z innymi.
Czy widzisz tu zagrożenie? Czy widzisz tu kolejne kłamstwo? Takie podejście uczy konformizmu, a oprócz konformistów muszą być i wolne elektrony. Choć konformizm daje siłę, to dopiero nonkonformiści nadają dynamiki społeczeństwu. Niektórzy nie usiedzą w spokoju na swoim tyłku i ciągnie ich do rzeczy wielkich. To wcale jednak nie znaczy, że ta część 99% ludzi, którzy według Internetu nie robią czegoś oczywistego dla ludzi wielkich, jest nieszczęśliwa. Są szczęśliwi i to często nawet bardziej, niż ludzie wielcy.
Nie da się w prosty sposób odpowiedzieć na wszystkie pytania, ale o to tu chodzi… Bycie największym nie jest dla wszystkich i wcale nie daje nie wiadomo jakiego szczęścia. Wręcz przeciwnie. Będziesz tak samo szczęśliwy jako ktoś przeciętny i dopiero wyróżnienie się w takiej grupie da Ci najwięcej szczęścia. Nikt nie broni Ci chcieć być wielkim, jednak pod żadnym pozorem nie uważaj, że w życiu chodzi o to, by być największym. Taką dopiero lekcję można wyciągnąć z wszystkich nauk ogarniających system. Jeśli masz wielkie ambicje, te najczęściej zniszczą Cię doszczętnie i drugą szansę dostaniesz dopiero wtedy, gdy zdarzy się cud. Cud, na który musisz sobie zasłużyć.
A może? A może właśnie jesteś kimś wielkim, ale coś powstrzymuje Cię przed wydostaniem się z tego kokonu. Wszystko to, co tu od pewnego momentu piszę, może Ciebie wcale nie dotyczyć. Jednak i Ty będziesz musiał, prędzej, czy później określić realny poziom na którym się zatrzymasz. Masz solidną podstawę, a więc zbuduj na niej odpowiednio duży budynek. Tu chodzi dokładnie o to. Znajdź dla siebie niszę. Znajdź ją jako ktoś świadomy, a nie jako ktoś ulegający internetowej propagandzie.
„W telewizorze mówili, żeby nie oglądać telewizora”. Tu, z e-booka w Internecie, masz się dowiedzieć, że Internet jest bez sensu? Nie. Około 1/3 współczesnego Internetu jest wartościowa, jednak najbardziej wartościowe treści w ogóle nie są promowane. Zapewne nie dotrzesz do nich od tak sobie. Takie treści po prostu nie okazałyby się popularne, a więc znaleźć je mogą tylko najchętniejsi.
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
- aspagnito
- zaufany użytkownik
- Posty: 437
- Rejestracja: czw mar 15, 2007 6:16 pm
- Status: byk z zaświadczeniem o niekaralności, płeć księżycowa
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Proxima B
Re: Silownia
W matematyce jest taka metateza, że dany problem można rozwiązać tylko w przypisanym do niego poziomie trudności. Nie można więc w łatwy sposób rozwiązać trudnego problemu, ale też nic nie da, jeśli przecenisz łatwy problem i do jego rozwiązania dobierzesz nie wiadomo jak wyrafinowane środki. Tylko w miarę realnie oceniając problem można dobrać do jego rozwiązania właściwe środki. Tak więc i Ty oszacuj swoje problemy i rozwiąż jakąś ich część. W ten sam sposób, w jaki proponuje to matematyczna metateza. Jakie fundamenty, taki budynek. Jaka podstawa, taki postument. Trudniejsze rzeczy wymagają zaś większych środków i nie warto komplikować tego, co najzwyczajniej jest łatwe.
Ćwiczę z dużą, bo około 20 letnią przerwą już jakieś 9 lat. Nie chwalę się jednak swoim doświadczeniem, ale wiele z moich przemyśleń mogłoby posłużyć za dobrą radę. Nie używam żadnych narkotycznych środków dopingujących (w tym masowych ilości kofeiny), a podkreślam przez słowo "narkotyczny", że jakikolwiek podejrzany doping to narkomania. Nie stosuję diety, jem według apetytu i nie stosuję suplementów, które również szkodzą. To hipokryzja, ale zdaje się w latach 90. były badania, że wolne aminokwasy w nadmiarze szkodzą na mózg i wywołują zwłóknienie podobne do Alzheimera. Wychodzę z kilku zasad na siłowni. Po pierwsze swoistym Gralem Siłowni jest zasada z lat 50. "Jeśli biegniesz, stań. Jeśli stoisz, usiądź, jeśli siedzisz, to połóż się i odpocznij". Tak jak na siłowni, tak i w życiu należy pamiętać, aby przeplatać stres-odpoczynek-rozrywka-stres-odpo.... Kolejną "złotą zasadą" jest oczywiście to, co niedawno ustalili niemieccy naukowcy, czyli że osoby otyłe, które ćwiczą, osiągają lepsze rezultaty, niż osoby szczupłe, które ćwiczą tak samo, a więc jeśli chcemy schudnąć, powinniśmy rozłożyć to na dłuższy okres czasu, a wtedy lepiej będziemy wyglądać, niż osoby, które zawsze były szczupłe. Inaczej - jeśli ktoś ma problem i go rozwiąże, osiąga lepsze możliwości, niż ktoś kto takiego problemu nie miał i nie musiał go rozwiązywać. Siłownia ma być tylko bodźcem do wzrostu. Powinno się ćwiczyć najlepiej w południe, albo około 17.00. Lekko ponad godzinę, według stałej rutyny. Kardio powinno być prowadzone na kilku maszynach 5-6 ... Żyrorowerek, ergowiosło, zwykłe crosstrainer, rowerek poziomy, bieżnia, automatyczne schody) pierwsze powinno być kardio i powinno trwać około 50 minut. To wystarczy, aby uzyskać nogi z mięśniami podobnymi do najpiękniejszych aut, takich jak Bugatti. Można trenować 3 do 5 razy w tygodniu. Po kardio powinno się zaliczyć jakieś 20 maszyn ze stosunkowo lekkim obciążeniem w jednej serii (dla każdej maszyny) i z 12 powtórzeniami w jednej serii. Tak powinna wyglądać rutyna, którą codziennie się wdraża z drobnymi modyfikacjami. Ćwiczymy więc mięśnie antagonistyczne i w ten sposób pobudzamy prawidłowe krążenie krwi i wzrost mięśni, unikając w ten sposób zmęczenia. Jeśli tak ćwiczymy na maszynach, to przerwy powinny być jak najkrótsze, kilkunastosekundowe, tylko na przejście ze sprzętu na sprzęt. Na siłownię nie przychodzimy kadzić, dłubać w telefonie, czy nauczać większej liczby błędów, niż robimy sami. Na siłownię przychodzimy ćwiczyć. Pamiętajmy, że największym sterydem jest nasz umysł, a jeśli pobudzimy fizyczność, będzie to miało pozytywny skutek na psychikę. Kulturystyka naturalna jest więc najlepszym ze sportów, gdyż nie grozi kontuzjom. Ważne jednak, aby nie stosować chorego dopingu. Muszę obronić wolne ciężary. Wolne ciężary dają kulturyście naturalnemu siłę, maszyny zaś masę mięśniową. Osobom na chorym dopingu (nieemocjonalnym - tak się powinno mówić prawidłowo), ciężary dają przyrost masy, a maszyny są w praktyce nieskuteczne i żeby choć trochę były skuteczne, to takie osoby udziwniają trening na nich i wykorzystują je do ćwiczeń niezgodnych z tym, do czego zostały zaprojektowane. Zawsze widać kiedy osoba na dopingu nieemocjonalnym ćwiczyła na sprzęcie. A teraz ostatnia rzecz, chyba najważniejsza, czy można osiągać duże rozmiary naturalnie i czy jest coś takiego jak "limit genetyczny". Można i nie ma czegoś takiego. Aby osiągnąć duże wymiary, trzeba być grubym. Ciało nawyknie np. do 113 kg i z tej wagi nie zejdziemy - możemy tylko oponę zamienić na silnik. Jak uprawiamy leniwy tryb życia i dużo leżymy, to po rozpoczęciu przygody z kulturystyką okazuje się, że mamy przepiękną i lepszą symetrię (zwłaszcza po brzuchu się to poznaje) lepszą definicję, proporcje i docięcie.. ale się niestety trzeba wcześniej wiele lat "wybyczyć". Trzeba podzielić trening na dwa pół roczne sezony i robić przerwę wakacyjną (2 miesiące) i zimową (3 tygodnie) wtedy też i organizm odsapnie i przekonfiguruje ciało. Po powrocie po przerwie na siłownię, okazuje się, że przez jakiś czas mięśnie dużo przyrastają. Bez przerw nie ma tego efektu i przyrastają coraz mniej. Należy pamiętać, że wszystkie te sposoby, wyrwane z kontekstu jako pojedyncze i wklejone w rutynę powszechnej kulturystyki mogą dać taki efekt, że rzeczywiście jakość sukcesów się obniża. Dlatego trzeba brać ten trening całościowo i przestrzegać jego wszystkich reguł, a dopiero wtedy jest on czymś lepszym od podejścia powszechnego. Należy też pamiętać, że choć należy dbać o rutynę i przy każdym treningu robić w miarę to samo, aż osiąga się pewien automatyzm i siłownia się nie nudzi, a cichy trening zajmują myśli o tym, co na jaki temat akurat powinniśmy myśleć, to jednak rutyna powinna trochę fluktuować. Mam przez to na myśli to, że możnaskracać niektóre ćwiczenia, a niektóre pomijać, albo wydłużać i zainteresować się na przykład danego dnia większą liczbą ćwiczeń na wolnych ciężarach. Proszę też pamiętać, że jeśli chodzi o kobiety, to z babą jest jak z chłopem, tyle że na odwrót. Chodzi mi o to, że mężczyźni nie powinni korzystać z rad personalnych trenerów - zwłaszcza mężczyzn - powinniśmy stosować się do rozsądnego treningu i nawet jeśli ktoś nie wierzy w zasady, które przedstawiłem, sam powinien zdobyć się na motywację do ćwiczenia. Po prostu zacząć chodzić i w miarę nie przerywać. Jeśli to komuś pomoże, a na pewno pomoże wielu osobom, to możemy sobie wyznaczyć, np. za miesiąc albo dwa (chodzi o konkretną datę) czas, którym zaczniemy chodzić - wszystkim o tym mówiąc i przygotowując się psychicznie do tego. Taka metoda pomogła wielu osobom - i w rzucaniu palenia i odchudzaniu się (jeśli ktoś potrzebuje się odchudzić). Kobiety powinny korzystać z personalnych trenerów i to one potrzebują, aby trener dokładnie poinstruował je o tym jak powinny prawidłowo ćwiczyć. Mówiliśmy o tym, że u osób ćwiczących bez dopingu nieemocjonalnego trening na maszynach daje przyrost mięśni, a na wolnych ciężarach przyrost siły. Mówiliśmy też, że dla osób na dopingu nieemocjonalnym trening na wolnych ciężarach daje masę, a na maszynach, żeby cokolwiek dał, trzebaby udziwniać ten trening i trzeba by używać sprzętu niezgodnie z przeznaczeniem. Oczywiście nie chodzi o "osoby" - to trochę przekłamanie - za co przepraszam. Chodzi o to, że ta reguła dotyczy mężczyzn. Kobiety zyskują masę mięśniową od wolnych ciężarów, a siłę od maszyn. Jeszcze raz przepraszam, jednak nie opiszę tego co się dzieje, gdy kobiety używają dopingu nieemocjonalnego, gdyż uważam to za absolutnie chore i patologicznie obrzydliwe. Kobiety pozostają kobietami i potrafią być efektywniejsze w tym co robią niż mężczyźni, jednak wstrzykiwanie sobie hormonów męskich... Pamiętajmy też jeszcze raz - kobiety powinny korzystać z trenerów personalnych
Ćwiczę z dużą, bo około 20 letnią przerwą już jakieś 9 lat. Nie chwalę się jednak swoim doświadczeniem, ale wiele z moich przemyśleń mogłoby posłużyć za dobrą radę. Nie używam żadnych narkotycznych środków dopingujących (w tym masowych ilości kofeiny), a podkreślam przez słowo "narkotyczny", że jakikolwiek podejrzany doping to narkomania. Nie stosuję diety, jem według apetytu i nie stosuję suplementów, które również szkodzą. To hipokryzja, ale zdaje się w latach 90. były badania, że wolne aminokwasy w nadmiarze szkodzą na mózg i wywołują zwłóknienie podobne do Alzheimera. Wychodzę z kilku zasad na siłowni. Po pierwsze swoistym Gralem Siłowni jest zasada z lat 50. "Jeśli biegniesz, stań. Jeśli stoisz, usiądź, jeśli siedzisz, to połóż się i odpocznij". Tak jak na siłowni, tak i w życiu należy pamiętać, aby przeplatać stres-odpoczynek-rozrywka-stres-odpo.... Kolejną "złotą zasadą" jest oczywiście to, co niedawno ustalili niemieccy naukowcy, czyli że osoby otyłe, które ćwiczą, osiągają lepsze rezultaty, niż osoby szczupłe, które ćwiczą tak samo, a więc jeśli chcemy schudnąć, powinniśmy rozłożyć to na dłuższy okres czasu, a wtedy lepiej będziemy wyglądać, niż osoby, które zawsze były szczupłe. Inaczej - jeśli ktoś ma problem i go rozwiąże, osiąga lepsze możliwości, niż ktoś kto takiego problemu nie miał i nie musiał go rozwiązywać. Siłownia ma być tylko bodźcem do wzrostu. Powinno się ćwiczyć najlepiej w południe, albo około 17.00. Lekko ponad godzinę, według stałej rutyny. Kardio powinno być prowadzone na kilku maszynach 5-6 ... Żyrorowerek, ergowiosło, zwykłe crosstrainer, rowerek poziomy, bieżnia, automatyczne schody) pierwsze powinno być kardio i powinno trwać około 50 minut. To wystarczy, aby uzyskać nogi z mięśniami podobnymi do najpiękniejszych aut, takich jak Bugatti. Można trenować 3 do 5 razy w tygodniu. Po kardio powinno się zaliczyć jakieś 20 maszyn ze stosunkowo lekkim obciążeniem w jednej serii (dla każdej maszyny) i z 12 powtórzeniami w jednej serii. Tak powinna wyglądać rutyna, którą codziennie się wdraża z drobnymi modyfikacjami. Ćwiczymy więc mięśnie antagonistyczne i w ten sposób pobudzamy prawidłowe krążenie krwi i wzrost mięśni, unikając w ten sposób zmęczenia. Jeśli tak ćwiczymy na maszynach, to przerwy powinny być jak najkrótsze, kilkunastosekundowe, tylko na przejście ze sprzętu na sprzęt. Na siłownię nie przychodzimy kadzić, dłubać w telefonie, czy nauczać większej liczby błędów, niż robimy sami. Na siłownię przychodzimy ćwiczyć. Pamiętajmy, że największym sterydem jest nasz umysł, a jeśli pobudzimy fizyczność, będzie to miało pozytywny skutek na psychikę. Kulturystyka naturalna jest więc najlepszym ze sportów, gdyż nie grozi kontuzjom. Ważne jednak, aby nie stosować chorego dopingu. Muszę obronić wolne ciężary. Wolne ciężary dają kulturyście naturalnemu siłę, maszyny zaś masę mięśniową. Osobom na chorym dopingu (nieemocjonalnym - tak się powinno mówić prawidłowo), ciężary dają przyrost masy, a maszyny są w praktyce nieskuteczne i żeby choć trochę były skuteczne, to takie osoby udziwniają trening na nich i wykorzystują je do ćwiczeń niezgodnych z tym, do czego zostały zaprojektowane. Zawsze widać kiedy osoba na dopingu nieemocjonalnym ćwiczyła na sprzęcie. A teraz ostatnia rzecz, chyba najważniejsza, czy można osiągać duże rozmiary naturalnie i czy jest coś takiego jak "limit genetyczny". Można i nie ma czegoś takiego. Aby osiągnąć duże wymiary, trzeba być grubym. Ciało nawyknie np. do 113 kg i z tej wagi nie zejdziemy - możemy tylko oponę zamienić na silnik. Jak uprawiamy leniwy tryb życia i dużo leżymy, to po rozpoczęciu przygody z kulturystyką okazuje się, że mamy przepiękną i lepszą symetrię (zwłaszcza po brzuchu się to poznaje) lepszą definicję, proporcje i docięcie.. ale się niestety trzeba wcześniej wiele lat "wybyczyć". Trzeba podzielić trening na dwa pół roczne sezony i robić przerwę wakacyjną (2 miesiące) i zimową (3 tygodnie) wtedy też i organizm odsapnie i przekonfiguruje ciało. Po powrocie po przerwie na siłownię, okazuje się, że przez jakiś czas mięśnie dużo przyrastają. Bez przerw nie ma tego efektu i przyrastają coraz mniej. Należy pamiętać, że wszystkie te sposoby, wyrwane z kontekstu jako pojedyncze i wklejone w rutynę powszechnej kulturystyki mogą dać taki efekt, że rzeczywiście jakość sukcesów się obniża. Dlatego trzeba brać ten trening całościowo i przestrzegać jego wszystkich reguł, a dopiero wtedy jest on czymś lepszym od podejścia powszechnego. Należy też pamiętać, że choć należy dbać o rutynę i przy każdym treningu robić w miarę to samo, aż osiąga się pewien automatyzm i siłownia się nie nudzi, a cichy trening zajmują myśli o tym, co na jaki temat akurat powinniśmy myśleć, to jednak rutyna powinna trochę fluktuować. Mam przez to na myśli to, że możnaskracać niektóre ćwiczenia, a niektóre pomijać, albo wydłużać i zainteresować się na przykład danego dnia większą liczbą ćwiczeń na wolnych ciężarach. Proszę też pamiętać, że jeśli chodzi o kobiety, to z babą jest jak z chłopem, tyle że na odwrót. Chodzi mi o to, że mężczyźni nie powinni korzystać z rad personalnych trenerów - zwłaszcza mężczyzn - powinniśmy stosować się do rozsądnego treningu i nawet jeśli ktoś nie wierzy w zasady, które przedstawiłem, sam powinien zdobyć się na motywację do ćwiczenia. Po prostu zacząć chodzić i w miarę nie przerywać. Jeśli to komuś pomoże, a na pewno pomoże wielu osobom, to możemy sobie wyznaczyć, np. za miesiąc albo dwa (chodzi o konkretną datę) czas, którym zaczniemy chodzić - wszystkim o tym mówiąc i przygotowując się psychicznie do tego. Taka metoda pomogła wielu osobom - i w rzucaniu palenia i odchudzaniu się (jeśli ktoś potrzebuje się odchudzić). Kobiety powinny korzystać z personalnych trenerów i to one potrzebują, aby trener dokładnie poinstruował je o tym jak powinny prawidłowo ćwiczyć. Mówiliśmy o tym, że u osób ćwiczących bez dopingu nieemocjonalnego trening na maszynach daje przyrost mięśni, a na wolnych ciężarach przyrost siły. Mówiliśmy też, że dla osób na dopingu nieemocjonalnym trening na wolnych ciężarach daje masę, a na maszynach, żeby cokolwiek dał, trzebaby udziwniać ten trening i trzeba by używać sprzętu niezgodnie z przeznaczeniem. Oczywiście nie chodzi o "osoby" - to trochę przekłamanie - za co przepraszam. Chodzi o to, że ta reguła dotyczy mężczyzn. Kobiety zyskują masę mięśniową od wolnych ciężarów, a siłę od maszyn. Jeszcze raz przepraszam, jednak nie opiszę tego co się dzieje, gdy kobiety używają dopingu nieemocjonalnego, gdyż uważam to za absolutnie chore i patologicznie obrzydliwe. Kobiety pozostają kobietami i potrafią być efektywniejsze w tym co robią niż mężczyźni, jednak wstrzykiwanie sobie hormonów męskich... Pamiętajmy też jeszcze raz - kobiety powinny korzystać z trenerów personalnych
„;”/. FLEHTI
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
bln(tęczowo, ezoterycznie, kwieciście);
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2953
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
Dzisiaj zrobiłem trening nr.17Piotrek007 pisze: ↑czw lut 08, 2024 5:15 pm Zatęskniłem za wysiłkiem siłowym , wczoraj kupiłem sztangę łamaną i obciążenie.Dzisiaj był pierwszy trening.

"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Silownia
No i na silowni ludzie, strach ;(.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

- Dobro
- zaufany użytkownik
- Posty: 18783
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- Status: Karuṇā करुणा
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Silownia
Kupiłem kettlebell, i obciążenia na rzepy oraz nowe ściskacze. Również nie zależy mi na łażeniu na siłownię.

Re: Silownia
Ja mam wioślarza, bieżnie, rower stacjonarny i drabinkę. Na moje potrzeby starcza. Najczęściej korzystam z wioślarza i drabinki.
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Silownia
Wiemy wiemy, z tych samych powodów

Wy tu wszyscy "bohaterzy".
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2953
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Silownia
Dzisiaj zrobię trening nr 23 ,są już zauważalne efekty ale to dopiero początek i za ok. rok czasu będę w pełni zadowolony.Waga nie drgnęła ale też nie nastawiam się na chudnięcie- chcę tylko pilnować aby nie przybyło dodatkowych kilogramów.Przed treningiem będzie jeszcze cardio na rowerze - dałem się namówić na wycieczkę z załogą rowerową z mojego miasta.
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."