forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Niestety, historia z życia wzięta. I nic w tym nie ma dziwnego, że się nas ludzie boją. Mało to było historii z nami w roli głównej? Zazwyczaj bardzo krwawych i równie makabrycznych. Polecam zobaczyć film Głosy. Ludzie to oglądają i biorą sobie do serca.
Zmyslone bzdury raczej, i bardzo wyolbrzymione.
Historie krwawe i makabryczne to bardzo rzadkie skrajnosci.
Wiem, jak na co dzien ludzie nas odbieraja bo mam mase zdrowych przyjaciół i znajomych, zdecydowanie nie jest tak zle. Ty, z tego co pisałeś, siedzisz samotnie w domu.
Tik tak tik tak | "To boldly go where no one has gone before"
klucz żurawi pisze: ↑wt cze 25, 2019 8:26 pm
Dobra, to ja też wrócę do tematu.
Tylko 26% procent chce obok nas mieszkać, Ale 30% chciało by nas za przyjaciół.
Co mam myśleć o tych 4%
Dajcie spokoj dla mnie sasiedzi i ich opinia na moj temat jest warta tyle co zuzyty papier toaletowy moge se wytrzec nimi tylek jak nie maja ochoty na moje towarzystwo wogole sie ludzmi nie przejmujcie cieszcie sie zyciem
Necro pisze: ↑wt cze 25, 2019 10:05 am
Tylko 26 proc. Polaków akceptuje możliwość, aby ich bliskim sąsiadem była osoba mająca rozpoznanie schizofrenii, a przyjaciela z taką diagnozą zaakceptowałoby 30 proc. z nas. Z kolei pracować z taką osobą zdecydowałoby się... jedynie 17 proc.
Digital pisze: ↑śr cze 26, 2019 3:11 pm
Kiedyś dziewczynie takiej powiedziałem, że choruję na schizofrenię od bardzo dawna to się zaraz mnie zapytała: "ale mnie dziś nie zabijesz, prawda?" Dosyć szybko się pozbierała tego wieczoru, nawet soczku nie dopiła, więcej jej nie widziałem, a mój telefon zablokowała.
Digital pisze: ↑śr cze 26, 2019 3:11 pm
Kiedyś dziewczynie takiej powiedziałem, że choruję na schizofrenię od bardzo dawna to się zaraz mnie zapytała: "ale mnie dziś nie zabijesz, prawda?" Dosyć szybko się pozbierała tego wieczoru, nawet soczku nie dopiła, więcej jej nie widziałem, a mój telefon zablokowała.
Nie masz czego żałować.
Mi kiedys znajomy powiedzial - ''byles w spzitalu ? Co glowa Ciebie bolala''. Brak slow na takich ludzi.Typ czlowieka, czyt, ignortant
Ale to przecież typowa reakcja kobiecin. Umówiłem się kiedyś z dziewczyną, spotkanie przebiegło całkiem w porządku, na koniec pytała czy chcę się dalej poznawać i mieliśmy się jeszcze zobaczyć. W międzyczasie napisałem jej, że mam diagnozę.
Zamilkła na miesiąc, a później coś tam się tłumaczyła, że miała kilka pytań, ale nie wiedziała od czego zacząć i zostawiła to tak.
Przestraszyła się, i już znalazła sobie innego.
A może speszyła, bo jeszcze na spotkaniu wyjaśniała, że szuka kogoś, ale aby nie jakiś psychiczny albo alkoholik.
Inna zareagowała od razu w dosyć dramatyczny sposób:
"Ale nie zrobiłeś nikomu krzywdy?!"
Biedna była nawet dosyć napalona na mnie, a teraz aż tak jakby modliła się, żeby to okazało się prawdą i nie wyszło nic złego, żadnej siekierezady. Nie, nie zrobiłem, niekarany jestem.
No ale po co ma mi baba łaskę robić, że toleruje chorobę i musi się męczyć i wstydzić, że ma trochę wadliwego i w miłości i związku, bo z diagnozą psychiatryczną?
Jedna kobita tylko była odważna i ani mrugnęła okiem, nawet pytała gdzie to straszne co miałem ujawnić, bo ostrzegłem ją, że mam straszliwą tajemnicę.
Ale to desperatka matrymonialna była i bardzo chciała potomstwa, w prawne zobowiązania można wciągnąć kogokolwiek a później panować nad mężusiem.
Zresztą oblatana była w temacie, może miała już do czynienia z zaburzonymi a nawet gorzej, ze zdrowymi kryminalistami, więc takie coś lżejsze może być. Niestety nie czuło się, żeby to jakaś miłość się szykowała, żeby to szczere uczucie ją do mnie przysłało.
Dużo by mówić na ten temat...
Dwóch kandydatów na mężów się zmyło, jeden bo miałam urojenia (zamiast zaprowadzić do lekarza - choć chyba niełatwo, ale chociaż wspomnieć o tym), drugi bo usłyszał diagnozę schizofrenia. Potem już nie szukałam na serio.
Nawet rodziny chorych psychicznie uważają czasem ich za agresywnych podludzi ("tacy ludzie", strach jak kroi nożem, kogoś nie pochwala, to "wariat" itd., itp.) a sami mają podobne geny i swoje dziwactwa, niektórzy nawet urojenia.
Ja świadoma jestem, że nic nie osiągnęłam, że robię dziwne miny i w towarzystwie furory nie zrobię.
Najlepiej lubię od zawsze być sama ze sobą.
A i nie można mi ufać, bo np 90% tego co pisałam na tym forum to bzdury, których OBECNIE W FAZIE ZDROWIA nie już popieram.
Szczerość jest trudną sztuką.
Rachunki sumienia słusznie przykładają taką wagę do grzechów w mowie.
Dlatego choremu jest trudniej żyć według zasad religii (choć jest ogromnym wsparciem), bo CHYBA łatwiej mu znaleźć kogoś do życia bez ślubu kościelnego, zwłaszcza jeśli "otrzeźwieje" w późnym wieku, gdzie rozwodników więcej od kawalerów, a takich co "świra" zaakceptują jeszcze mniej.
O ile kandydat na partnera od razu po coming oucie nie ucieknie, jak koledzy opowiadali.
Schizofrenicy są nieszkodliwi, ale do luźnej rozmowy nie chciałbym mieć z takim do czynienia
Najtrudniejsi do obycia są ludziki z zaburzeniami narcystyczno-osobowości - to nie są ludzie imo .
Ukryta zawartość
To forum wymaga zarejestrowania i zalogowania się, aby zobaczyć ukrytą zawartość.