forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Oglądałem film o pana chorobie i na stronie robi pan to samo co mówili pana przyjaciele,znajomi.Nie jestem w stanie określić proporcji,stwierdzam tylko fakt.Narzuca pan swoje zdanie,po co używa pan wykrzykników?Po co uzewnętrzniać swoje poglądy dotyczące wiary jeśli powinny być sprawą intymną?
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
irish24 pisze:... Po co uzewnętrzniać swoje poglądy dotyczące wiary jeśli powinny być sprawą intymną?
Poglądy to sprawa "osobista", a nie "intymna" ! Staram się świadczyć swoją postawą o prawdzie, tak jak ją widzę. Oczywiście każdy może dawać wyraz swoim przekonaniom i żadnej intymności się tym nie narusza.
irish24 pisze:... Po co uzewnętrzniać swoje poglądy dotyczące wiary jeśli powinny być sprawą intymną?
Poglądy to sprawa "osobista", a nie "intymna" ! Staram się świadczyć swoją postawą o prawdzie, tak jak ją widzę. Oczywiście każdy może dawać wyraz swoim przekonaniom i żadnej intymności się tym nie narusza.
Miałem na myśli poglądy dotyczące wiary w Boga bądź niewiary i tylko o takich poglądach mówię.Podkreślam wiary a nie wyznawania religii.To jest sprawa intymna a nie miejsce na indoktrynacje.Poglądy odnośnie wiary nosimy w sercu i wyrażają się naszym stosunkiem do ludzi i postępowaniem.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
Poglądy czy przekonania religijne są jak najbardziej kwestią osobistą, a jeśli psychiatra wiarę w Boga uważa za chorobę to przepraszam bardzo. W samej religijności nie ma nic złego, może ona jedynie ulec pewnym niezdrowym odchyleniom. Urojenia na tle religijnym mają przecież osoby bardzo religijne i religijnie zaangażowane, bo jest to dla nich coś ważnego. Tak mi się wydaje.
Chwilę przed wybuchem choroby chciałem być wierzący więc byłem w kilku kościołach. (może to paragnomen?) Po psychozie pojawił się "szał" religijny. Chciałem być adwentystą a na drugi dzień zielonoświątkowcem, za kilka godzin luteraninem potem wolnym chrześcijaninem a później prawosławnym następnie za tydzień ewangelicznym chrześcijaninem następnie świadkiem jechowy, badaczem pisma świętego, ruch epifaniczny, żydem mesjanistycznym, jeszcze kilka dni temu chciałem być katolikiem teraz buddystą.
Często czasami podnosiła się do ortodoksji a później na drugi dzień obniżała i znowu ortodoksja. Od przedwczoraj stałem się nagle ateistą i domagam się ZNISZCZENIA wszystkich religii chrześcijańskich oraz islamu.
Piszecie tu o chorej "duchowości" i wierze.Każdy aspekt naszego życia może przybrać chorobliwą formę,która z prawdziwą istotą rzeczy nie będzie miała nic wspólnego.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
irish24 pisze:Piszecie tu o chorej "duchowości" i wierze.Każdy aspekt naszego życia może przybrać chorobliwą formę,która z prawdziwą istotą rzeczy nie będzie miała nic wspólnego.
Masz rację, a że temat dotyczy duchowości, to o tym aspekcie tutaj piszemy.
Dla mnie wiara jest pewnego rodzaju świadomością. Na pewno, pewien jej obszar jest też dla mnie nieświadomością. Choroba zwróciła moją uwagę na pogłębianie świadomości samego siebie i świata zewnętrznego, bo tu żyję. Nie jako jednostka, lecz współdziałając, czy tego chcę czy nie. Bunt też określa to jak współpracujemy.
U mnie psychoza była doświadczaniem urojeń. Nie wszystko co płynie z urojeń jest złe. To jest tylko pewien sygnał, który można konstruktywnie interpretować. Psychologia i terapia jest wówczas narzędziem do poszerzania świadomości. Buduje moją wiedzę o świecie i sobie, która może mi pomóc lub zaszkodzić. To ode mnie zależy, bo nie ma jednej uniwersalnej drogi do spełnienia.
Moim zdaniem wiary nie sposób opisać, można próbować lecz zawsze zostanie niedosyt. To sprawa indywidualna jak ją postrzegamy. Czy jest intymnością, świadomością, zbiorem emocji związanych z czynami, czy niczym. Mamy prawo twierdzić że wiara jest słabością. Ja jednak często odczuwam, że moja wiara jest dla mnie oparciem.
Mamy prawo twierdzić że wiara jest słabością. Ja jednak często odczuwam, że moja wiara jest dla mnie oparciem.
pozdrawiam wszystkich[/quote]
W taki sam sposób można powiedzieć,że niewiara jest słabością.Można powiedzieć,że niektórzy ludzie stają się niewolnikami wiedzy,"szkiełka i oka'.Wielu ludzi "wierzy" ze strachu.Ja nie wierzę ze strachu.Tak po prostu jest na takiej samej zasadzie jak to,że mam dwie ręce,dwie nogi i głowę.Gdyby wiarę miało się interpretować jedynie z poziomu wychowania,socjalizacji,wpływu środowiska i innych czynników powinienem być ateistą bo moja rodzina raczej wykazuje się płytką religijnością nie mówiąc o dziadku,który był rodzinnym tyranem a codziennie chodzi do kościoła.Jednak religia nie równa się wiara.Wielu ludzi po prostu tęskni za Bogiem,za absolutem.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
Chciałbym was zapytać w co wierzycie w jaką prawde o świecie bo o tej prawdzie świadczy wasza wiara to przecież religie mówią nam z kąd jesteśmy co tu robimy i co z nami będzie po śmierci jak uważacie która z religi jest najbliżej prawdy chrześcijanizm a jak tak to jaka jego odmiana katolicyzm prawosławie buddyzm Islam itd. czy może jesteście agnostykami albo ateistami ja uważam że w katolicyzmie Bóg najbardziej się objawił przedstawił i wytłumaczył po co tu jesteśmy więcej dlaczego tu jesteśmy i jaki jest sens życia ciekawy jestem waszego zdania w co wierzycie ?
irish24 pisze:
W taki sam sposób można powiedzieć,że niewiara jest słabością.
Można tak powiedzieć irish24. Ująłem to, że wiara może być słabością w pojęciu niewierzących, bo niektórzy uznają działania kościoła katolickiego jako władcze nad człowiekiem wierzącym. Nie traktują tego jako "symbiozy".
To co chciałem podkreślić to, że wiara dla mnie osobiście nie jest słabością.
Ale ja mówię o wierze a nie religii...Nie uważam się za katolika a wierzę w Boga.Ludziom ciężko wyobrazić sobie wiarę bez kontekstu religijnego...bardzo ciężko
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
irish24 pisze:Ale ja mówię o wierze a nie religii...Nie uważam się za katolika a wierzę w Boga.Ludziom ciężko wyobrazić sobie wiarę bez kontekstu religijnego...bardzo ciężko
Taka wiara w Boga nazywa się agnostycyzmem, czyli wiara, że coś jest bliżej nie określonego .
Osobiście jestem ateistą, mój obecny wręcz skrajny racjonalizm nie pozwala zbliżyć mi się do czegoś co jest związane z religią .
irish24 nie uważasz, że to taka wiara bez zobowiązań?
Może o to właśnie Ci chodzi.
Mnie się jednak wydaję, że postawa wobec Boga wymaga jakiejś formy wyrazu.
Jak wyrażasz swoją wiarę? (jeśli to nie zbyt osobiste pytanie)
Feniks303 pisze:Mnie się jednak wydaję, że postawa wobec Boga wymaga jakiejś formy wyrazu.
Wyrażać ją można na różne sposoby, tak mi się wydaje: przez miłość do drugiego człowieka czy przez życie zgodnie z własnym sumieniem. Ta forma wyrazu nie musi być jednakowa dla wszystkich. Bóg dał człowiekowi narzędzie dotarcia do siebie - wiarę. To jest jakaś forma wyrazu.