![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Szukałam długo takiego forum typowego dla schizofreników i w końcu mi się udało, także jeszcze raz was witam i pozdrawiam na samym wstępie.
Widzę, że jest tutaj dużo takich ludzi. Nawet sobie z tego nie zdaję sprawę ile ich jest na całym świecie, czasami miewam wrażenie, że jestem z tym sama... dlatego potrzebuję wsparcia, zwykłej rozmowy, czy też podzielenia się swoimi pasjami.
Może zacznę od początku. Mam na imię Monika, to łatwe do zgadnięcia ze względu na mój nick. W tym roku kończę 24 lata, ale nie czuję się wcale na tyle. w dniu 23 grudnia 2005 roku tuż przed wigilią zaginęła moja mama, która wtedy miała 36 lat. A ja miałam 7 lat i byłam bardzo do niej przywiązana. Sprawa była opisywana w Dzienniku Bałtyckim. Była mowa o tym w telewizji i ulotki były rozwieszane w moim mieście. Po długich i udręczonych poszukiwaniach w Marcu 2006 roku znalezione zostały jej zwłoki unoszące się na wodzie. Nie mogłam przyjąć tego do serca i umysłu. Do dzisiaj mam z tym problem mimo, że minęło już tyle lat, a ja jestem już dawno dorosła... Do czego dążę. Ano do tego, że po śmierci mojej mamy - a raczej identyfikacji jej ciała - rozsypałam się na drobne kawałeczki. Nikt nie był w stanie mnie pozbierać do kupy. W szkole mnie gnębiono, byłam popychadłem. Izolowałam się coraz bardziej, zawsze byłam sama i "inna" jak to mawiała moja rodzina. Myślę, że nie do końca rozumią i nie mogą się pogodzić z tym, że nie doszłam jeszcze do siebie. Na początku byłam w poradni na rachunek NFZ-u. Psycholog, Pediatra, Terapeuci oraz Psychiatrzy. Diagnoza : Zachowania agresywne, Depresja. Z czasem - tuż po ukończeniu gimnazjum - trafiłam do szpitala psychiatrycznego po raz pierwszy - to było w klasie 1 technikum po 1 semestrze. Tam nabawiłam się Zaburzeń odżywiania - bulimii i zespołu depresyjno-paranoidalnego. byłam łącznie 3 razy hospitalizowana, w dwóch różnych zakładach. Ostatnia diagnoza z 2018 roku to schizofrenia paranoidalna, lecz w stanie remisji od 2020 roku - rezudalna. Miałam dużo lekarzy, terapeutów, rozmów. Jestem bardzo zamknięta w sobie, nie umiem nikomu odmówić, mam mało pewności siebie, ani grama silnej woli do rzucenia nałogu palenia papierosów. Cały bagaż targam ze sobą z dnia na dzień, gdy się budzę mam poczucie coraz większej bezsensowności mojego życia. Pomimo tego, że mam bardzo kochanego chłopaka, który mnie mocno wspiera (mieszka na drugim końcu Polski). Brałam dużo leków od Chlorpophinexu, Aribitu, Fluanxol Depot (w zastrzykach - nawet teraz je biorę co dwa tygodnie), Abilfy, Zolafren, Olanzapina. Tak naprawdę na żadnych z tych leków nie czułam się tak jak chciałam się czuć. Z czego to może wynikać? Na pewno nie pogodziłam się z tą diagnozą, którą każdy lekarz mi wystawia. Nie rozumiem tego do końca, ani siebie w pełni.
Na co dzień nie pracuję, bo jestem niezdolna do pracy całkowicie do 31 października tego roku. ZUS mi to orzekł. Więc nie pracuję, natomiast dużo piszę - wierszy, opowiadać, listów, recenzji, opinii, opisów dni. Prowadzę Bullet journal, uwielbiam Scrapbooking, poezję, literaturę, fotografię. Ogólnie ze mnie dusza artystki!
Jestem otwarta na komentarze i rozpoczęcie rozmowy prywatnej.