Prymitywna i niszczycielska, szarpiąca mózg operacja, znana jako lobotomia przezoczodołowa albo "lobotomia szpikulcem do lodu", przeprowadzona na tysiącach pacjentów psychiatrycznych
(w samych USA blisko 50 tyś zabiegów) od połowy lat 30. do lat 60., była zachwalana jako sposób leczenia chorób umysłowych.
Więcej na: http://historia.newsweek.pl/rozpruwacze ... 5,1,1.htmlAby się przekonać, do czego jest zdolny żądny sławy lekarz, wystarczy podarować mu szpikulec do lodu i zapewnić, że cokolwiek z nim zrobi, nie spotka go żadna kara.
Przed rozpoczęciem lobotomii dr Walter Freeman aplikował pacjentowi elektrowstrząsy, by go oszołomić. Następnie uczony, nazywany w amerykańskich gazetach chirurgiem ludzkich dusz, brał w dłoń szpikulec do kruszenia lodu. Używał go, bo żadne narzędzie chirurgiczne nie było wystarczająco twarde, aby zmierzyć się z kośćmi ludzkiej czaszki. Dr Freeman wpychał szpikulec w przestrzeń między gałkę oczną a powiekę. Następnie uderzał w rękojeść młotkiem i metalowe ostrze przebijało oczodół, wchodząc do płata czołowego mózgu. Wówczas doktor brał kolejny szpikulec i wbijał w drugie oko pacjenta. O dziwo, przeważnie udawało mu się nie wydłubać przy tym gałki ocznej. Na koniec chwytał za rękojeści i wykonywał koliste ruchy, szatkując na chybił trafił płaty czołowe mózgu nieszczęśnika.
Wbrew pozorom świat nauki nie uznał Freemana za nowe wcielenie doktora Mengele, lecz za proroka cudownej metody leczenia chorób psychicznych. Tak skutecznej, że wartej Nagrody Nobla
Lobotomia m.in. w Polsce jest zabroniona – obecnie w ogóle się jej nie stosuje.