Moja historia - cud

Proszę pisać w części ogólnej tego działu jeśli temat nie pasuje do żadnego z poddziałów.

Moderator: moderatorzy

classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Właśnie się dowiedziałem. Chłopak, który jest niepełnosprawny od urodzenia, chodzi tylko przy pomocy łazika, zaczął chodzić po rekolekcjach. Była tam modlitwa o uzdrowienie. Były świadectwa cudów :wink:, będą kolejne. Yeaa
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Moja historia - cud

Post autor: zbyszek »

classy pisze:Jego spojrzenie na chorobę jest przez pryzmat wiary, ale także czysto medyczne.
"Czysto medyczne" to znaczy bez innych "pryzmatów" !
Rzekome patrzy medycznie, a odrzuca wypracowane przez międzynarodową społeczność lekarską standardowe kryteria choroby. - Nie miałbym zaufania do takiego podejścia. Najprawdopodobniej wypracował własny "religijny" punkt widzenie różny od standardowej medycyny. To dość powszechny kłopot z osobami religijnymi. Tylko czekać aż wpadną na pomysł "katolickiego prawa dodawania liczb" i 2 plus 2 będzie równe "jak bóg zachciał".
piotr 84
bywalec
Posty: 3149
Rejestracja: śr gru 12, 2007 8:03 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: piotr 84 »

dobrze Clamo że są takie głosy jak twój, twoje posty podtrzymują na duchu
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Zbyszek, nie zgadzam się z tobą. Jest wielu wierzących psychiatrów. Czy to ma jakiś związek z wykonywaniem ich zawodu? Może jedynie taki, że nie traktują chorych jak mięso - mają więcej współczucia i empatii. Fakt, to, co usłyszałem od tego Niemieckiego doktora było dość odbiegające od tego co się normalnie słyszy w naszych przychodniach. Wydaje mi się, że takie podejście na Zachodzie, np. Niemcy, USA nie jest takie rzadkie. Tak jak mi to powiedział ten psychiatra są dwie szkoły, bardziej humanistyczna z dużym naciskiem na psychologię, i szkoła biologiczna, gdzie choroby psychiczne traktuje się jak fizyczne choroby mózgu. W Polsce też ponoć jest taki podział, choć spotkałem się głównie z tym biologicznym; no w Krakowie mieli trochę inne podejście. To, że ta "klasyfikacja" chorób psychicznych jest "krzywdząca" lub inaczej "nieadekwatna" słyszałem już gdzieś wcześniej. Nie pamiętam czy to była książka czy jakiś filmik na Youtube. Chodzi o to, że dzisiaj ludzi chorych traktuje się jak mięso armatnie, bezosobowo oraz faszeruje się nas tylko lekami i tyle. Chorych ludzi lekarze często się boją i zbywają. We wszystkich ulotkach pisze się tylko i podkreśla znaczenie brania leków, i TYLE. (Nawiasem mówiąc to te ulotki w głównej mierze są sponsorowanie przez firmy farmaceutyczne sprzedające te leki). Jakby leki były zbawieniem i odpowiedzią na wszystko. A gdzie tu nadzieja na lepsze? Pomoc WYJŚCIA z choroby? Nie ma takiego?
Ten psychiatra sam przeszedł psychozę. Osobiście, jako osoba wierząca, to bym poważył czy to było "chorobowe". Dla mnie to było doświadczenie duchowe, dokładniej nękanie diabelskie już prędzej, bo wynikało z wydarzeń życiowych o podłożu religijnym - stanowcze nawrócenie. Fakt jest taki, że miał halucynacje i słyszał głosy nakłaniające do samobójstwa. Przez 3 lata. Dla osoby niewierzącej sprawa jest prostsza, bo powie, że to była choroba. Fakt jest taki, że chodził do Kościoła, regularnie się spowiadał, przyjmował sakramenty, a symptomy powoli odchodziły. Mnie też to zalecał. Nie wiem czy w przypadku choroby też by się tak dało. Osobiście wierzę, ze Bóg może uzdrowić, widziałem to nieraz, ale staram się być tutaj obiektywny. Chociaż wielu lekarzy podkreśla znaczenie wiary w życiu chorego i jej pozytywny wpływ na psychikę. Będąc w Krakowie moja lekarz psychiatra miła książkę o Joga. (Podkreślę, że uprawianie Jogi jako katolik chrześcijanin jest występowaniem przeciw pierwszemu przykazaniu, bo w ten sposób zwracamy się poprzez medytację ku obcym Bogom.) Pewnie gdybym napisał, że ten psychiatra jest hinduistą i uprawia Jogę to byś Zbyszku miał lepsze poważanie wobec niego. A tak, skoro jest chrześcijaninem katolikiem i w dodatku głęboko wierzącym, to warto rzucić trochę słów. Ja tam zawsze staram się patrzeć z rozsądkiem, ale szanuje tez czyjeś doświadczenie.
Sami doświadczamy traktowania w przychodni i przez psychiatrów. Zgadzam się w pełni z tym co usłyszałem od niego, że dzisiaj etykietkę schizofrenii przyczepia się wszystkim, no dokładniej schizofrenii paranoidalnej. Czy ktoś dostaje diagnozę psychozy? Wątpię. Czy ktoś to sprawdza lub reguluje? Też w to powątpiewam. Więc te słowa, że schizofrenia to rak psychologiczny, który stwierdza się po 10 latach permanentnej psychozy, może nie są takie głupie. Powiedział mi tez bym nie dał sobie wmówić nikomu, że mam schizofrenię. Rzeczywiście taka etykietka bardzo stygmatyzuje. O tym też mówi Daniel Fisher, dawniej(!) chory, dziś psychiatra i założyciel organizacji na rzecz chorych psychicznie. Kto nam da nadzieję lub szansę na jutro?
Obecnie jestem na etapie sprawdzania sensu podejmowania terapii z psychologiem. Chce się przyjrzeć swojej psychozie i spróbować nad nią zapanować, gdyby miała się pojawić. Nie wiem czy to możliwe, ale może spróbuje.
Ponoć w USA był projekt, utworzyli oddział dla chorych ze schizofrenią i leczyli bez leków. Efekty były szybsze niż przy leczeniu lekami. Gdzieś na forum był link do filmiku Youtube o tym.
Awatar użytkownika
krys840
zaufany użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: ndz mar 28, 2010 5:32 pm
Lokalizacja: Katowice/Będzin

Re: Moja historia - cud

Post autor: krys840 »

classy pisze: Ten psychiatra sam przeszedł psychozę. Osobiście, jako osoba wierząca, to bym poważył czy to było "chorobowe". Dla mnie to było doświadczenie duchowe, dokładniej nękanie diabelskie już prędzej, bo wynikało z wydarzeń życiowych o podłożu religijnym - stanowcze nawrócenie. Fakt jest taki, że miał halucynacje i słyszał głosy nakłaniające do samobójstwa. Przez 3 lata. Dla osoby niewierzącej sprawa jest prostsza, bo powie, że to była choroba. Fakt jest taki, że chodził do Kościoła, regularnie się spowiadał, przyjmował sakramenty, a symptomy powoli odchodziły. Mnie też to zalecał. Nie wiem czy w przypadku choroby też by się tak dało. Osobiście wierzę, ze Bóg może uzdrowić, widziałem to nieraz, ale staram się być tutaj obiektywny.
Myślę, że to, co dla większości jest chorobowe może być bardzo cennym doświadczeniem, właśnie mistycznym, ale też rzeczowym materiałem poznawczym rzeczywistości, a czasem skałą... zbawienia, tzn., tego typu uniesienia mogą dać ukojenie nawet na tle z pozoru malującego się dookoła szczęścia. To krzyż, poprzez który ostatecznie można ożyć po doświadczeniach, które mogłoby wydawać się nas zabijają na duchu. Myślę, że kto nie cierpi czasem mocno ten i tak będzie...
Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.Izaj.30,26 - Psychoza.
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Cześć, koncentracja się nadal poprawia, jest prawie idealnie. Siły są jeszcze trochę słabe, jak idę na imprezę o 22 to jakoś brak mi już energii by się socjalizować z ludźmi, by pogadać z kimś. Dzisiaj o 24 darowałem sobie i poszedłem do domu, choć normalnie zostaję. I tak jest bardzo dobrze. Tylko ciągle przewija się fakt, że dość długo śpię. Dzisiaj znów 10h jak dawniej, a tak to po 9h. Jest to dość spore utrudnienie, bo jak ja wstanę do pracy? Wstaje po 8 rano zazwyczaj.
Nie mam apetytu jak dawniej. Może w końcu powoli schudnę.
Na wspominanych wcześniej rekolekcjach, usłyszałem: "Piotrze jesteś uzdrowiony". Czekam na wypełnienie się tych słów. Ale pełne wyzdrowienie wiązało by się z odstawieniem całkowitym leków. Zastanawiam się nad odstawieniem leków. Muszę pogadać z lekarzem o tym.
Chodzę na terapię, do psychologa, tak pogadać. Rozbijam moja psychozę na drobne i zastanawiam się skąd mogły pojawić się takie a nie inne symptomy. Pewne sprawy wychodzą na wierzch. Pewne sprawy (problemy) widzę, w mojej rodzinie. Szczególnie stosunek do matki, coś co było, może i jest. Moja psychoza była o kobietach. O braku bycia mężczyzną. Coś pękło z 2 tyg temu, prawie się popłakałem - teraz wiem, że jestem mężczyzną, choć nie takim jakim bym chciał. Chyba wpłynęło to na moją pewność siebie. Chciałbym rozwiązać swoje problemy, być wolnym. Zastanawiam się nad sensem tej terapii, czy to ma swój sens. Ale próbuje.
Loren Mosehr, psychiatra z USA, zmarł w 2004. Był założycielem ośrodków Soteria. Najbliższe placówki w Niemczech. Leczą bez leków, prawdopodobnie samą terapią. Sporo ludzi wychodzi i już nie musi zażywać wcale leków. Podobają mi się poglądy tego nieżyjącego psychiatry, są bardzo ludzkie i pełne nadziei. Do końca nie wiadomo czym jest tak naprawdę schizofrenia, określa się ją na podstawie symptomów i tak definiuje. Mosher mówi, że to choroba duszy, człowieka cierpiącego. Dzisiaj psychiatria jest kupiona przez koncerny sprzedające psychotropy. Wszędzie się tylko mówi o braniu leków, i tylko o tym. O niczym innym. Mosher został wyrzucony, a jego projekt Soteria zmarginalizowany, bo uważał, i po części dowiódł, że można leczyć bez leków. A przecież z tego koncerny mają dochody, z tej kasy kształcą i "edukują" przyszłych i obecnych psychiatrów. Bonusiki, gratisy i inne gówna. Sponsorowane konferencje, materiały "edukacyjne" mówiące o braniu leków. Wszystko tylko bierzcie leki. A te leki to pochodne narkotyków, nikt nie zna w pełni ich wpływu na organizm, na mózg, zwłaszcza w długim okresie brania. Co będzie na starość? Mogą powodować starczą demencję, i fizyczna deformację mózgu (!). Nie wiem czy wiecie, że u schizofrenika, pojawia się dziura (tak, dosłownie ubytek) w mózgu, ponoć możliwe, że od zażywania tych leków. Do końca nie wiadomo. Czytałem o tym i pytałem swojego psychiatrę. Niestety to prawda. Także ja nie chcę zażywać więcej tego gówna, one mogą także uzależniać. Tylko z tym źle i bez tego może być źle. Ale skoro w ośrodkach Soteria obywają się skutecznie bez leków, to czemu nie spróbować? Czemu w Polsce jeszcze nie założono takiego oddziału? Pewnie brak kasy lub ktoś dobrze zarabia an sprzedaży leków, lub brak chętnych do zajęcia się takim przedsięwzięciem. Moim zdaniem za swoją pracę Mosher powinien dostać Nobla, ale jak zawsze pazerność, układy, zło musi górować nad dobrem ludzi, i to ludzi cierpiących. Zamiast takiego ośrodka, gdzie leczy się (!) ludzi mamy dofinansowanie na kolejny psychotrop, polskiej produkcji. Bo oczywiście, ktoś musi zarobić na chorych.
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Już prostuję te ubytki w mózgu. Według jakiś tam badań chorzy na schizofrenię mają, część z nich znaczy się, owe fizyczne ubytki a zamiast wypełnienie rdzeniem. Zauważaq się te ubytki na miesiąc po rozpoznaniu choroby. Jednak czy tego przypadkiem nie powodują leki, do końca nie wiadomo. Tak czy inaczej jest to ponoć argument za teorią, ze schizofrenia jest chorobą fizyczna mózgu. Ja się kłócę z tym poglądem, bo skoro to fizyczna choroba, wada mózgu, podobnie jak brak ręki, to jakim sposobem są ludzie, którzy nie zażywają leków i są zdrowi, którzy wyszli z choroby całkowicie? Według tej teorii wyzdrowienie jest niemożliwe!
Projekt Soteria - domów bez leków, wygasł w latach 80 lub 90. Domy te zamknięto ze względu albo na brak funduszy lub brak wsparcia ze strony świata medycyny, dokładnie nie wiem. Wiem natomiast, że otwarto podobne, później w Niemczech (Bern) i Szwajcarii, obecnie jest też na Węgrzech. System działania oparty na tym jak w tradycyjnym domu Soteria. W Polsce też by się przydało, np. Krakowie.
lopta
zaufany użytkownik
Posty: 461
Rejestracja: pt lip 09, 2010 5:01 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: lopta »

Ja mam ubytki w mózgu. Poszerzenie III i IV komory mózgu a wtedy się chyba jeszcze nie leczyłem. Mam jeszcze wadę - jama przegrody przezroczystej - zwiększa ryzyko schizofrenii.
Awatar użytkownika
Antonio Kontrabas
zaufany użytkownik
Posty: 6989
Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
płeć: mężczyzna

Re: Moja historia - cud

Post autor: Antonio Kontrabas »

Duzo wieksze ubytki, faktycznie, powoduje sama choroba w mozgu, anizeli zazywane leki, tak mowi moj doktor. Znam osobiescie kobiete, co bierze haloperidol od 40lat, niezle przy tym popyla, dobrze wyglada - grubiutka, rozowiutka :) , z tego co wiem leczy sie jedynie dodatkowo na nadcisnienie tetnicze, nawet czasem wodeczke sobie walnie z kolezankami, tylko wtedy, mowi, ze niebierze tego dnia leku :D
Nom domy zamkneli, bo pewno kogos zabito, zgwalcono, a zwloki pocwiartowano, hm? A sprawe jak zawsze zatuszowano :? .
PS dlaczego niemamy teorii spiskowych na temat cukrzycy, ze jest uleczalna tak naprawde, ze specjalnie chorych uzalezniaja od insuliny, zeby koncern zarabial i cukierki sie sprzedawaly?
PS2 :lol: wierze, ze to masoni rzadza swiatem tak naprawde :wink: , niechca wojen, zapobiegaja koncu swiata, wynalezli antybiotyki, zabili prezydenta, bo chcial legalizowac narkotyki, ogolnie dobrze zycza wszystkim ludziom i troszcza sie o dobro naszego swiata, wierze, ze jakby dalo sie schizofrenie wyleczyc, uleczyli by wszystkich jak gripeksem grype, szczepionka wscieklizne, jak ospe, dzume, cholere, trad!
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Moja historia - cud

Post autor: dan »

AntonPawlowicz pisze:tak mowi moj doktor.
A jak Ci Twój doktor powie, że tak na prawdę jesteś kurczakiem, to też uwierzysz bezkrytycznie? ;)
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Awatar użytkownika
Antonio Kontrabas
zaufany użytkownik
Posty: 6989
Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
płeć: mężczyzna

Re: Moja historia - cud

Post autor: Antonio Kontrabas »

Wlasnie krytycznie :) moj doktor jest dla mnie autorytetem nie bez powodu i w tej kwestii sie z nim rowniez zgadzam, z tego wzgledu ja przytoczylem :)
PS jakby mi powiedzial, ze jestem kurczakiem to bym go dziobnal, ale lekko :lol:
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Robisz jakieś głupie porównania do teorii spiskowych. Nawet nie chce mi się z tym polemizować. Kwestia prosta, ludzi psychicznie chorych się boją, zarabiają na tym miliardy, policz sobie człowieku, to jest żyła złota. To nie jest żadna teoria spiskowa. Jeśli tak tak uważasz, to ty tak uważasz. Pisałem już o tym, chyba umiesz czytać, są dwie szkoły: biologiczna i humanistyczna. Dzisiaj przeważa ta biologiczna, schizofrenię przyrównuje się do choroby fizycznej mózgu, uszkodzenie nerwów czy coś tam, złe ukształtowanie itd. Dlatego leczy się lekami żeby wyrównać gospodarkę hormonalną w mózgu, przy czym nie daje się szansy na wyleczenie, bo to jak brak ręki, nic na to nie poradzisz. Psychoterapię można sobie wsadzić gdzieś, psychoza, halucynacje i urojenia są przypadkowym ubocznym wynikiem, nie mającym nic na znaczeniu. To teraz proszę mi powiedzieć jak to możliwe, że mały procent ludzi żyje bez leków i nie ma objawów - są zdrowi, skoro mają chory mózg?
Dzisiaj medycyna skupia się na fizycznym aspekcie schizofrenii, tzn. co i jak się dzieje w mózgu u chorego, jak działają leki na mózg itd. Czysta biologia. Humanistyczny schodzi na dalszy plan, bo po co się tym zajmować? Nie wiem czy to słuszne czy nie. Szukam odpowiedzi. Mosher miał inne poglądy.
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Projekt Soteria, oryginalny pierwotny dom w USA, trwał 2 lata. Pacjentów było ponad 200. W trakcie trwania projektu neuroleptyki przyjęło przynajmniej raz ok 54% pacjentów, pozostali ani razu. Po wyjściu tylko 14% dalej zażywało neuroleptyki, pozostałe ponad 80% nie zażywało prochów. Taki był wynik tego projektu. Proszę nie pisać jakiś głupot, że kogoś tam zabili i to przemilczano. Głupoty wypisujesz człowieku, a inni to czytają.
Awatar użytkownika
Antonio Kontrabas
zaufany użytkownik
Posty: 6989
Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
płeć: mężczyzna

Re: Moja historia - cud

Post autor: Antonio Kontrabas »

classy pisze: To teraz proszę mi powiedzieć jak to możliwe, że mały procent ludzi żyje bez leków i nie ma objawów - są zdrowi, skoro mają chory mózg.
A prosze mi powiedziec jak to jest, ze jedni umieraja od raka i bialaczki w ciagu kilku dni lub tygodni, robia im sie przezuty, padaja coraz to nowe organy, a inni po wykryciu raka nagle zdrowieja gdy niema juz nadziei na nic? Czasem pomaga chemia, czasem operacyjnie, czasem nic nie pomaga, a czasem po wykryciu nowotworu zlosliwego wszystko ustepuje i chory zdrowieje. Ludzki organizm to wielka zagadka, a mozg czlowieka wciaz stanowi wielka niewiadoma i pewnie tak pozostanie. Tylko Bog zna odpowiedzi na wszystkie pytania!
Awatar użytkownika
dan
moderator
moderator
Posty: 2097
Rejestracja: śr mar 22, 2006 12:24 am
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Moja historia - cud

Post autor: dan »

AntonPawlowicz pisze:
A prosze mi powiedziec jak to jest, ze jedni umieraja od raka i bialaczki w ciagu kilku dni lub tygodni, robia im sie przezuty, padaja coraz to nowe organy, a inni po wykryciu raka nagle zdrowieja gdy niema juz nadziei na nic?
Tutaj akurat bardzo wiele zależy od kondycji psychicznej chorej osoby. Są wstępne dane na ten temat i okazuje się, że osoby, które, można by rzec, bardzo chciały wyzdrowieć, pomimo choroby nie opuszczał je optymizm, usiłowały mimo wszystko normalnie funkcjonować lepiej znosiły chorobę nowotworową i łatwiej z niej wychodziły. Dane są, nie wiadomo natomiast dlaczego dokładnie tak się dzieje (jaki jest mechanizm). W każdym bądź razie, wszelkie hipotezy nie są jeszcze potwierdzone naukowo.
Ważne jednak, że jest związek. To daje nadzieję i pokazuje, że wpływ psychiki na organizm nie jest mały. W zasadzie, trudno się dziwić, psychika, to funkcje mózgu a ten jest jednostką centralną.

Już od dość dawna pacjenci oddziałów onkologicznych obejmowani są Programem Simontona.
Znasz takie pojęcie, Anton, jak psychoonkologia?
Polecam >>lekturę<<, krótka a warto przeczytać.

Wracając do tematu.
Projekt "Soteria" ma jak najbardziej sens. Nie wiem, dlaczego ten pomysł upadł, ale domyślam się, że winę tutaj ponoszą kwestie ekonomiczne.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

AntonPawlowicz pisze:
classy pisze: To teraz proszę mi powiedzieć jak to możliwe, że mały procent ludzi żyje bez leków i nie ma objawów - są zdrowi, skoro mają chory mózg.
A prosze mi powiedziec jak to jest, ze jedni umieraja od raka i bialaczki w ciagu kilku dni lub tygodni, robia im sie przezuty, padaja coraz to nowe organy, a inni po wykryciu raka nagle zdrowieja gdy niema juz nadziei na nic? Czasem pomaga chemia, czasem operacyjnie, czasem nic nie pomaga, a czasem po wykryciu nowotworu zlosliwego wszystko ustepuje i chory zdrowieje. Ludzki organizm to wielka zagadka, a mozg czlowieka wciaz stanowi wielka niewiadoma i pewnie tak pozostanie. Tylko Bog zna odpowiedzi na wszystkie pytania!
To nie jest tak. Są różne stopnie choroby nowotworowej. Zresztą porównanie jest nietrafione. Skoro mówimy o fizycznym uszkodzeniu mózgu, postępującym, że normalne funkcjonowanie ustępuje, to nie powinno być normalnie powrotu. Badania wykazują, że wraz z wiekiem choroba schizofrenii "ustępuje", tzn. zmniejsza się nasilenie objawów(?) lub odchodzi całkowicie u niektórych. Taki proces jest u większości. Tutaj nie mówimy o jednostkach tylko o większości przypadków. Jak to możliwe skoro mózg jest uszkodzony, i postępowo degradowany (następstwa schizofrenii)?
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Moja historia - cud

Post autor: classy »

Mało ciekawy jest obraz schizofrenii, kwestia otwarta jeszcze. Czy wyzdrowienie jest udziałem wybranych jednostek czy większej ilości?
Moje samopoczucie jest jak u osoby zdrowej, koncentracja wróciła na swoje miejsce, jak dawniej. Wierze, ze zostałem uzdrowiony, leki ani inne sprawy nie mają tutaj nic do tego, jestem tego 100% pewien. Teraz jestem przekonany, że słowa, które zostały wypowiedziane o uzdrowieniu, jedne z wielu, były o mnie i do mnie. Ostatnim etapem będzie odstawienie leków, wtedy naprawdę wyjdzie co i jak, czy psychoza wróci czy nie. Będę próbował odstawić w przeciągu roku, półtora. Moje życie powoli i stopniowo wróciło do mnie, i to dzięki łasce Boga. Cud.
Podzielę się z wami jeszcze jednym. Poznałem pewnego chłopaka, też chorego na schizofrenię, o bardzo trudnym i ostrym przebiegu. Częste i ciągłe nawroty psychozy, mimo brania leków. W czerwcu był również na rekolekcjach charyzmatycznych jednodniowych w Gdańsku. Symptomy choroby zmalały, odeszły częste nawroty psychozy, czuję się dobrze i może normalnie funkcjonować. Ponoć próba odstawienia leków zbytnio się nie powiodła, ale funkcjonuje bardzo dobrze. Wrócił i kończy szkołę. Bliska mu osoba również chora - na depresję - również odczuła różnicę. Czuje się już o wiele lepiej.
Tak więc módlcie się i wołacie do Boga. Nie tylko ja, ale są też i inni.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Moja historia - cud

Post autor: Kamil Kończak »

zbyszek pisze:
classy pisze:... Proście, a będzie wam dane ...
Ile osób prosiło, błagało w czasie wojny, Wielkiego Głodu na Ukraine. Błagali sybiracy, wielokrotnie wcale nie dla siebie, lecz żeby choć dziecko przeżyło.

Nie powinno się mydlić ludziom oczu. Sens powyższego zwrotu jest zupełnie inny. - "Kto nie zrezygnuje ma większą szansę."

Nikt tu nie namawia do niebrania leków.Pan na prawdę przegina pisząc "nie powinno się mydlić ludziom oczu".Każdy ma swoją wiarę a pan próbuje narzucać swoje przekonania.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Moja historia - cud

Post autor: Kamil Kończak »

zbyszek pisze:
classy pisze:Jego spojrzenie na chorobę jest przez pryzmat wiary, ale także czysto medyczne.
"Czysto medyczne" to znaczy bez innych "pryzmatów" !
Rzekome patrzy medycznie, a odrzuca wypracowane przez międzynarodową społeczność lekarską standardowe kryteria choroby. - Nie miałbym zaufania do takiego podejścia. Najprawdopodobniej wypracował własny "religijny" punkt widzenie różny od standardowej medycyny. To dość powszechny kłopot z osobami religijnymi. Tylko czekać aż wpadną na pomysł "katolickiego prawa dodawania liczb" i 2 plus 2 będzie równe "jak bóg zachciał".

Ja nie jestem katolikiem ale pan wszystkim chciałby narzucić swój punkt widzenia.Każdy ma prawo aby definiować swoją wiarę czy chorobę tak jak chce.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Moja historia - cud

Post autor: Kamil Kończak »

zbyszek pisze:Classy, napisz co konkretnie skłoniło Cię do zdania: "Proście a dostaniecie". Czy to może być incydentalne przypadkowe zdarzenie ? Przecież tak dużo osób prosiło i niczego nie dostało !

Może wiele prosiło i dostało?
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „dyskusja ogólna”