OPOWIADANIE

forumowiczów dzieła własne

Moderator: moderatorzy

koltunek
zarejestrowany użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: wt gru 09, 2008 9:13 pm

OPOWIADANIE

Post autor: koltunek »

Daje słowo , miał nóż.
Zadziwiający jest fakt,iż był to prawdopodobnie ten sam nóż który podarowałem mu na jego czterdzieste urodziny.Byłem tego niemal pewien,bowiem dobrze go znałem- wybierałem go niemal godzinę w obskórnym sklepie mieszczącym się tuż za rogiem.Mając na uwadzę nasze łowieckie ciągotki,prezent ten wydawał się mi niemal znakomity.Mój towarzysz miał ich sporą kolekcję ;w domu za szklaną szybą podziwiał ich bezlitosne oblicze.Pewnego dnia , podczas jednej z naszych pijackich biesiad,podarował mi jednen z nich.Akt ten,był niezwykłym zwieńczeniem naszej długoletniej przyjaźnij.Nóż od Mirona ,należał do najpiękniejszych jakiekolwiek widziałem-dębowa,wygrawerowana moimi inicjałami rękojeść pachniała nostalgią jesiennego lasu.Nigdy już więcej się z nim nie rozstawałem,zarówno przez kwestię sentymentu jak i bezpieczeństwa.Nóż ten bowiem,niejednokrotnie uratował mi życie.
W momencie gdy wchodziłem do baru lśniące ostrze,swym blaskiem, rozcięło mgliste,opary zamieszkujące to miejsce.Przekraczając próg,dzielący mnie od wrzasku i fajrantu pijanej masy,zawahałem się po raz pierwszy.
Siedział niemal na wyciągnięcie ręki- pijany i brudny płacił za trzeci kufel piwa. Pozostałe dwa spoczywały w żałosnym nieładzie.Niemal doszczętnie zbite, ozdabiały zabłoconą posadzke.Widok ten cholernie mnie przygnębił .Miron bowiem,przez ostatnie kilka tygodni ,był niemal oazą trzeźwości,uporu i determinacji.Swoją wstrzemięźliwością,sprawiał iż rodziła się we mnie jakaś chora nadzieja,co do moich dalszych poczynań.Podczas gdy czule dziękował barmance ,masywna rękojeść błysnęła ostrzegawczo z kieszeni palta.Młoda cipka nie zwróciła nawet uwagi ; nieświadomie oddalając się od naszego stolika , pośpiesznie pakowała plik wymiętych banknotów do stanika.Świergocząc radośnie do reszty , podchmielonych już wystarczająco ,klientow szła lekkim krokiem w stronę zaplecza.Zazdrościłem jej tyłkowi harmonii i rytmicznosci z jaka wybijał swój radosny, magiczny takt .Nawet w tak obrzydliwej spelunie,jak ta.
Widok roztaczający się przed moimi oczami nie był żadną nowością-właściwie nic o tu spotkałem nie było mi obce.Swego czasu,okresu niezwykle słabego , bywałem tu dosyć często.Zwykle chlaliśmy tu do nieprzytomności-rzygając i plując opuszczaliśmy to miejsce tuż nad ranem . Następnej nocy , możecie być pewni,wracaliśmy tam spowrotem - klnąc pod nosem na rząd ,dziwki i całą tożsamą resztę ,pozbywaliśmy się sumiennie całej wypłaty.Jak już wspomniałem, był to okres kiepski.To jednak, co czekało mnie wraz z podejsciem do stolika było sprawą zgoła fatalniejszą-
Miron zdążył już wyłowić moją sylwetkę,sposród osnowy papierosowego smrodu.W takiej chwili trudno wyselekcjonować dominujące uczucia.Ich różnorodna mieszanina - zarówno honoru , jak i upokorzenia czy lekkiej niepewności,sprawiała iż chciałem jak najszybciej poczuć ulgę.
Właściwie to ,że pieprzyłem jego kobiete nie było żadną nową,świeżą informacja .Wiedział o tym niemal każdy,raz po razie powielając rytualniemoje praktyki.Jednak fakt,iż jakaś poczciwa dusza mogła obwieścić to Mironowi,napawałomnie okropnym lękiem.Przyjaciel mój był osobą wręcz niepoczytalną i cholernie inteligetną.Połączenie to ,sprawiało ,iż morały jego za każdym razem ciskały z impetem w każdą cząstkę mojego chorego sumienia.Psychicznie i fizycznie ,każda jego ofiara , czuła się niemal martwa. Zarówno wrogowie jak i sama Marta, dobrze to znali.Nie da się ukryć,iż panna ta , była jednak osobą nieco prożną i troszke głupią.Jednak emocjonalność jej ,żarliwość i szczerość - swego czasu -jawiły mnie się niezwykle autentycznie.Przemawiało to do mnie , wzruszało dogłębnie niemal zawsze, gdy słuchałem jej szybkiego,bezładnego trajkotania o sprawach tak ważkich i lotnych.
Podszedłem do stolika.Część biesiadników zdążyła już posnąć twarzami na zimnych blatach.Wytrwalsi oglądali telewizor z rozpiętymi koszulami z których wysuwały się ogromne,włochate brzuchy.
Miron zapalił papierosa, po czym wskazał dłonią na jedyne wolne krzesło .Wypuszczając ogromne kłęby dymu,wycedził niemal nieusłyszalnie:
-Twoja hipokryzja i brak jakichkolwiek zasad sprawia,że mam ochote się zerzygać
-Wiedział więc-pomyslałem, czując jakby ktoś wymierzył mi w pysk z zawrotnym impetem.Zaufanie jakim mnie darzył,oddanie i miłość , nie pozwoliła mi na bezczelną negację.Wydałem zatem z siebie jakiś bezładny pomruk,który stanowić miał zapewne jakieś wyjaśnienie.Miron jednak przerwał mi moja kiepska riposte - zrywając się na równe nogi,przypierdolił pięścią w stół.
-Sprzedałeś się przyjacielu.Przyjacielu?Ha!-kontynuuował z mocą-Sprzedałeś sam siebie,swoim głębokim teoriom,które zawsze pozostawały w swym surowym stanie.
-Nie Tobie to oceniać-odrzekłem dogłębnie urażony szczerością towarzysza.
-A komu ? -W jego oczach rozbłysły jakieś żarliwe namiętności .
-Nikomu - odpowiedziałem lekko zdenerwowany tą dziwną rozmową.-Jeśli chodzi o ...
Miron schował jedną rękę do kieszeni ,drugą zaś trzymał chwiejnie opasły kufel.Czułem niemal lodowate ostrze jego noża spoczywającego tuż przy mojej szyi.Reakacja ta ,znając porywający charakter mojego przyjaciela,nie byłaby wybitnie zaskakująca.Wiedziałem również , iż należy się mi sowita kara, za tak bezlitosne wykroczenie.Zamiast tego,Miron przypatrywał się mi bacznie,bezustannie sącząc trunek wielkimi haustami.
-Na pewno nie tylko Tobie-dodał po chwili,wycierając rozszarpanym mankietem siwe wąsy-Zarówno Ty jak i reszta ludzi będzie wnikliwie oceniać twoje żałosne poczynania.
Ton i cynizm jego wypowiedzi sprawiały,iż stawałem się co raz bardziej rozdrażniony.Cel spotkania , jego tematyka wydawała się od samego początku przewidywalna i zrozumiała.Jednak słowa Mirona , zbaczały koślawo z wczesniej ustalonego toru ,zahaczając o sprawy zupełnie odmienne.
-Średnio mnie to interesują te rzesze-powiedziałem-To nieistotne.Z resztą wątpie aby moje mało chwalebne uczynki mogły posłużyć komuś do długich filozoficznych dyspót.
Zrobiłem chwile przerwy . Ręka Mirona niezmiennie spoczywała w kieszeni palta.Niekiedy tylko,jakby ot tak ,ze znużenia , poruszał leniwie dłonią,spoczywającą w otchłanii ciemnego matetriału.Przyglądając się dyskretnie tej rytualnej czynności ,całkowicie niepewny przyszłosci ,postawiłem wszystko na jedną kartę.Głupi , nieobliczalny Miron.
-*słowo niedozwolone* Miron po co to całe przedstawienie ? Pieprzyłem ją ,z resztą nie ja jeden.Być może to co powiem wyda Ci się banalne jednak ...
Wypowiedz moją , nieco nerwową przyznam,przerwał donośny śmiech mojego kompana.
-Ty gnido - wybełkotał krztusząc sie ze śmiechu-Jesteście siebie warci ! Cholerne pustogłowie.
Miron przybliżył swą twarz do mojej-jego wilgotne od piwska wargi wykrzywiły się w obrzydliwym grymasie :
-To jest uzależniające-nieautentyczność i fałsz.Przebiegłość z jaką stwarzałeś te żałosne pozory.Mamy jeszcze troche życia przed sobą , a Ty zdążyłeś się skurwić przed metą.
Wyraz jego twarzy-pełen nienawistnego uporu ,nakazywał mi słuchać do końca tego pijackiego orędzia :
-Dwudziesty pierwszy wiek .Kiedyś nie sądziłem że kiedykolwiek dożyje obecnej daty. Teraz jednak troche tego załuje - jesteście siebie warci . Ty i ta pierońska dziwka!
Rozjerzałem się po sali - czy jest może chociażby tutaj , osoba która czuje się równie podle jak ja w tej chwili ? W duszy przyznawałem mu połowicznie racje :
'Stary pijak - pomyslałem - Trzeźwość okazała się rzeczą najokrutniejszą , gorszą niż wieczna fantazja '
-Nasza znajomość to interesowna fikcja.Barwny majak-dodał z naciskiem.
Patrząc mu prosto w oczy ,powiedziałem zachęcony przebłyskiem szczerości :
-Potrzebowała mnie,Ty zaś ..
Twarz Mirona spurpurowiała. Poprawił lewą ręką swój ogromny ,nieco cowboyski kapelusz , po czym przemówił niezwykle wolno i ociężale . Tonacja jego,leniwa maniera była ceną ogromnego wysiłku włożonego w zachowanie, tak pożądnego w tej chwili ,wewnętrznego spokoju i dystansu.Poruszyłem bowiem,nieumyślnie,apsekt dosyć wrażliwy .
-Jeśli kiedykolwiek komuś szkodziłem to sobie,albo celowo tej głupiej pipie.Ty zaś,działałeś zupełnie odwrotnie.Podsycając mój defekt, wykorzystywałeś zarówno moje chalnie jak i sytuacje ogólną.Mówiąc to bynajmniej nie mam na myśli waszych upojnych nocy,zatrzymaj ją sobie jesli chcesz.
-...o ile nie spierdoli za kilka dni ze swoją nową fascynacją-pomyślałem w duchu
.Jego oferta,biorąc pod uwagę szalony łeb Mirona,była jak najbardziej aktualna.Czasami myślę ,ze byłoby to mu na rękę-Marta bowiem była najbardziej walniętą babką jaką kiedykolwiek poznałem .Osoba ta,piastowała drugie-tuż po mnie- miejsce w rankingu wpadania w różnorakie kłopoty.Pomijając jej kobiecą manierę - tę próżność i parę inne słabostek,była duszą niespokojną,lecz pawie fascynującą.Pamiętam , jak dzisiaj ,jej liczne podróże,chwilowe zachwyty i uniesienia.Charakter jej ,bynajmniej nie był tylko domeną jej młodego wieku.
- Kilka spotkań z Martą stanowiła dla mnie terapię - odrzekłem , zdając sobie sprawę z żałości tej wypowiedzi . Jednak ,po mimo pozorów, słowa moje były całkowitą prawdą. Ludzie tego typu są tylko przejściowym kaprysem .Ich rozedrganie i cholerna wrażliwość są nie do zniesienia w życiu codziennym.Jak spotkasz kogoś takiego , co jest faktem nieuniknionym, przekonasz się sam, dobitnie, o sile tego niszczącego piękna.Podczas gdy moja depresja zdominowała moją duszę całkowicie,Marta była moją piastunką-czuła i wyrozumiała z mocą rozpędzała potworne demony.
Miron jednak , zdawał się mało rozumieć . Spojrzał na mnie z ukosa,po czym westchnął od niechcenia :
-Dokonałeś wyboru .Cholerny gnoju i to jakiego ! Komformistycznie zaspokoić swoje potrzeby ,kosztem wieloletniej przyjaźni .W imie czego? Dla kogo ? Dla tej chorej dziwki ?W to także wątpię.Nagle stała Ci się zbędna - już zdażyłeś się wycofać ty pieprzony tchórzu.
koltunek
zarejestrowany użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: wt gru 09, 2008 9:13 pm

Re: OPOWIADANIE

Post autor: koltunek »

nst czesc:

Nagle stała Ci się zbędna - już zdażyłeś się wycofać ty pieprzony tchórzu.
W tym momencie przerwał , ale tylko na chwilę . Skinął ponownie na barmankę po czym,wyjmując rękę z kieszeni dodał nieco ospale :
-Gdzie te Twoje barwne , nieprzeciętnie głębokie teorie ?Czyżby rozmyły się wśród pomyj współczesności?Odcinając się niegdyś od ówczesnej hołoty ,nieświadomie ją tworzyłeś ,współgrałeś z nią.Ty i to obecne kurestwo jesteście sobie tożsame.
-Trudno jest zachować twarz w czasach tak okropnych - pomyslałem-Prędzej czy później zawrotnie brutalna prędkość współczesności i tak wtoczy Cie w swoje tryby.Niezależnie od statusu,jesteś z góry skreślony.
Ten stary pijak był zaskakujący . Rozłożony wygodnie na krześle jak szaman , niemal czytał mi w myślach :
-Lawirując miedzy rozmaitymi opcjami ,wszystkie niemal noszą żałosne piętno egoizmu-kapłanki XXI w. Wykorzystując najpierw moją przypadłość ,potem tą głupią pipę pierdoliłeś się z nią na tym swoim zarwanym,brudnym wyrze.Przyjaźń obecnie - kiedyś będąca wyznacznikiem absolutnego wyróżnienia,stanowiąca nową dziedzinę w sztukach najpiękniejszych -nie może konkurować już ze sławą ,bogactwem czy wasnymi,egocentrycznymi wygodami.Kabotyńskie pozy i pieniądze- to wasza jedyna przyjaciółka.Dla niej jesteście w stanie natrzeć się gównem , sprzedać duszę.Żal mi Cię.
Nagle ,zauważyłem iż ręka jego,spoczywająca w kieszeni ,zaczęła poruszać się niespokojnie .
Miron zdążył złowić mój wzrok,utkwiony bezustannie w jednym punkcie.Moje zainteresowanie,na poły zmieszane z dziwnym lękiem widocznie sprawiała mu jakąs dziwną satysfakcję .Nagle wstał z krzesła,odsunął się od stolika i zaczął powoli wyjmować rękę z kieszeni.
-Skąd wiesz? - zapytałem ,zdając sobie sprawe z bezmiaru infantylności i żałości tego pytania.
Tymczasem Miron z hukiem rzucił czymś w podrapany , syfiasty blat.
Przestraszony,niemal upadłem z krzesła .
- Zostawiłeś ,zapewne w gorączkowym pośpiechu ,pod łózkiem.-dodał po czym oddalił się majestatycznie w strone drzwi.
Policzki piekły mnie ze wstydu , oczu zaś nie wierzyły w obraz który przetaczał się tuż przed nimi. Na stoliku spoczywał nóż , obwieszczający swoją rękojeścią moje kurestwo.
ocean
zaufany użytkownik
Posty: 1284
Rejestracja: ndz gru 07, 2008 11:13 pm

Re: OPOWIADANIE

Post autor: ocean »

...
ODPOWIEDZ

Wróć do „wrażliwość, twórczość”