Antonio Kontrabas pisze: ↑sob maja 16, 2020 8:21 pm
Z tym prawem to bym polemizowal - czy osoba chora moze wstapic w zwiazek malzenski decyduje sad i 90 na sto przypadkow nie ma na to zgody.
Decyduje o tym przede wszystkim ewolucja relacji i miłości partnerów w środowisku. Jeżeli od początku natrafimy na kobietę, która jest chora i nie chce albo nie może mieć dzieci, to jak wyjdziemy, tak wyjdziemy. Jeżeli wejdziemy w relację z kobietą zdrową i o silnym instynkcie macierzyńskim, to ewolucja związku i rodziny potoczy się w innym kierunku.
Zależy też czy my sami tak naprawdę chcemy rodziny.
Ja obecnie nie szukam nikogo, bo mam bardziej pilne sprawy do przerobienia, ale w przyszłości nie wykluczam potomstwa i rodziny.
Jedna moja znajoma, niepełnosprawna fizycznie, kiedyś naiwnie w dobrej woli zachęcała mnie do znalezienia sobie miłości. Wiedziała o mojej diagnozie i problemach. Mówiła:
"Znalazłbyś sobie dziewczynę, nie tak samotnie się pałętał po świecie. Dzieci nie musicie mieć, ale byście żyli sobie razem szczęśliwie".
I nie dość, że mnie niechcący uraziła (bo niby dlaczego mamy nie mieć dzieci, bo psychiczni? Na podstawie uprzedzeń chyba i famy a nie objawów i prawdy), to nie zdawała sobie sprawy, że gdybym wpakował się w związek z kobietą, która nie chce lub nie może mieć dzieci, to już później miałbym zamkniętą drogę. Zobowiązania, odpowiedzialność za jej życie i szczęście, uczucia, majątek wspólny. I co rozwalać to, kiedy przyjdzie dla mnie czas na świadome ojcostwo? Brać wtedy następną, inną? Zniszczyć miłość, może bardzo piękną i na całe życie?
To dramat byłby.
Lepiej bardziej rozsądnie podejść do sprawy.
A jeżeli ludzie mają problem z zalegalizowaniem swojego związku, to albo starają się dobrze wypaść przed sądem, albo robią tak: kobita staje się samotną matką wychowującą dzieci, a partner z którym je ma, jako przyjaciel lub przyd..., płaci symboliczne alimenty a i tak żyją razem w konkubinacie i dorabiają się w zgodzie.
