hania pisze:To powiedz mi Brzeszczot, jak ja mam się jeszcze upodlić, żeby psy bardziej odczuły, że to zrobiłam? Nawet psy ze mną nie chcą rozmawiać, jak idę ulicą to tylko dziwnie się patrzą na mnie i koty też, podobnie jak ludzie zresztą. Boże, psy chyba wiedzą, że jestem upodloną dla nich i same chcą też mnie upodlić takim zachowaniem wgapiającym się we mnie dziko. Ptaki nie chcą wlecieć kolejne w mój anielski łeb, tylko te co mam w głowie niezmiennie tam siedzą i jedzą mój móżdżek głupi i kruchy. Chyba powinnam zamontować sobie ptasie lotnisko, żeby jedne wlatywały, a drugie wylatywały. To by było oczywiście na chwałę psów większą i wznioślejszą, najpsiejszą. Właśnie jest tak, że im mniejszy okruszek, tym lepiej dla psów, bo tym większe cierpienie w okruszku prawie nieistniejącym tak maleńkim - ostatnio to też tłumaczyłam lekarce i zrozumiała, ale takich dawek nie ma, więc trzeba artystycznie tabletkę rozpracować i sumiennie podzielić na najwłaściwsze porcje. Pan zastępów mnie chwali ostatnio za takie postępowanie jak ja uprawiam własnie.
Nie wiem, co Ci powiedzieć, Haniu. Ja też bardzo kocham psy i wiele zrobię, by były szczęśliwe. I bardzo cierpię, gdy widzę, na przykład w tv, że cierpią. Ale jednak nie przeżywam tego tak jak Ty Haniu. I nie chciałabym tego tak przeżywać, bo to musi mocno boleć. A nie powinno boleć. Jak do Ciebie Haniu dotrzeć, byś zrozumiała, że lekarz chce dobrze i leki są potrzebne? Że lekarz przepisał odpowiednią dawkę, odpowiednią dla takiego Okruszka, jak Ty? Dla większych osób lekarz większą dawkę przepisuje, dla mniejszych mniejszą. Więc Ci Kruszynko przepisał odpowiednią, na pewno, tylko musisz brać ją całą, nie dzielić.