leki
Moderator: moderatorzy
- krys840
- zaufany użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz mar 28, 2010 5:32 pm
- Lokalizacja: Katowice/Będzin
Re: leki
Brałem w sumie półtorej roku i poszedłem ostatnio do psychiatry i oddałem mu wszystkie leki. Lepiej jest bez leczenia, ale wiem też, że problemy też się nie rozwiążą samoistnie. Ktoś może powiedzieć, że lepiej być dosyć otępiałym warzywem ( liczne skutki uboczne ), niż zaryzykować powikłania na skutek depresji i jakichś psychoz czy po prostu wykwintów natury na miarę patologicznego wyczerpania. Dobrze jest, jeśli ktoś udokumentuje to, co przeżywamy, niż żeby ocknąć się, że degeneracja fizyczna popchnęła nas w różne strony. Jedni przegrywają wszystko w hazard, inni mają chwile szczytu, które prowadzą ich do wypadków, czasem z bezmyślności... Nieszczęścia nie dzieją się przypadkiem i czując się jakby przegranym czy outsiderem teraz mamy czas i możliwości jeszcze na chłodno kalkulować, zanim np. kryzys wyciśnie z ciebie wszystko - dostajesz odprawę, a twoja rodzina żyje w ubóstwie... Zanim wypłyniemy na szerokie wody, to może poszukać czasem lepiej opieki socjalnej, choćby czasowo ( w sensie współpraca z lekarzem, być może na początku na jego warunkach; ja mam rentę socjalną ).
Mówią, że jak zaczynasz się leczyć, to przechodzą ci ambicje z czasem. Niestety, to po latach wychodzi z ciebie, bo to forma umartwiania ciała, tzn., skutki leczenia powodują, że wpada się w pętlę doświadczeń. Mianowicie samo leczenie wyzuwa z sił, a człowiek godzi się, żeby trwać raczej na uboczu. Można znaleźć jakąś alternatywę, ale należy pamiętać, że samo leczenie, to jakby pójść zupełnie pod prąd. Można się rozczarować, że odkładamy standardowe role na długo. Ale mieć opiekę socjalną powiedzmy i ciągle perspektywy, to może też być cenne.
To moje uogólnienia na temat leczenia i innych rzeczy.
Czułem się generalnie po leczeniu, jak gdyby zaostrzał stan lęków i fatalnego nastroju marihuaną. Jak gdyby palić na smutno, także gdy miałem myśli samobójcze, to leczenie je potęgowało albo bezpośrednio wywoływało... Hospitalizacje to efekt leczenia, bo po trzech tygodniach łykania tabletek mój stan ogólny był drastyczny. Prawie nigdy nie męczyłem się tak, jak podczas intensywnego leczenia.
Mówią, że jak zaczynasz się leczyć, to przechodzą ci ambicje z czasem. Niestety, to po latach wychodzi z ciebie, bo to forma umartwiania ciała, tzn., skutki leczenia powodują, że wpada się w pętlę doświadczeń. Mianowicie samo leczenie wyzuwa z sił, a człowiek godzi się, żeby trwać raczej na uboczu. Można znaleźć jakąś alternatywę, ale należy pamiętać, że samo leczenie, to jakby pójść zupełnie pod prąd. Można się rozczarować, że odkładamy standardowe role na długo. Ale mieć opiekę socjalną powiedzmy i ciągle perspektywy, to może też być cenne.
To moje uogólnienia na temat leczenia i innych rzeczy.
Czułem się generalnie po leczeniu, jak gdyby zaostrzał stan lęków i fatalnego nastroju marihuaną. Jak gdyby palić na smutno, także gdy miałem myśli samobójcze, to leczenie je potęgowało albo bezpośrednio wywoływało... Hospitalizacje to efekt leczenia, bo po trzech tygodniach łykania tabletek mój stan ogólny był drastyczny. Prawie nigdy nie męczyłem się tak, jak podczas intensywnego leczenia.
Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.Izaj.30,26 - Psychoza.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 273
- Rejestracja: sob sie 07, 2010 9:13 am
Re: leki
tak tez uważam że każdy powinien mieć prawo wyboru , schizofrenia nie zawsze jest taka sama , życie jest nieprzewidywalne , i nie wiadomo co taka osoba osiągnie w życiu bez tabletek .
- Antonio Kontrabas
- zaufany użytkownik
- Posty: 6989
- Rejestracja: pt sie 27, 2010 11:49 pm
- płeć: mężczyzna
Re: leki
Ja bym z tym prawem wyboru byl ostrozny
Idac w tym kierunku dotrzemy do destrukcyjnych spolecznie patologii typu legalizacji narkotykow, malzenstw homoseksualnych, eutanazji oraz aborcji. Ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem zamierzonego morderstwa ciala spolecznego, nawet za cene tak zwanej pseudo wolnosci. To tak samo jakby nazwac wolnymi wiesniakow z wietnamskiej wioski na ktora zrzuca sie napalm 


-
- zaufany użytkownik
- Posty: 2852
- Rejestracja: pt maja 16, 2008 4:05 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 72943962
Re: leki
Ja słyszałem że podobno nie ma leku który w 100% wyleczy schizy. Że one tylko uśmierzają ból i że jak nawet ma się remisje i odstawione leki to zawsze choroba może wrócić.
Re: leki
Niestety scenariusz przyjmowania leków przez całe życie jest prawdopodobny ale z pewnością nie dla każdego. W przypadku mojego brata - mimo, że brał regularnie leki nastąpił powrót psychozy i to takiej, której jeszcze nie widziałam. To tym bardziej dziwne, że pojawił sie taki stan ostry, ponieważ remisja trwała kilka lat i brat cczuł sie dobrze.
Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania
- krys840
- zaufany użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz mar 28, 2010 5:32 pm
- Lokalizacja: Katowice/Będzin
Re: leki
Myślałem, że leczenie jest niegroźne, podczas gdy skłaniam się ku przekonaniu ostatnio, że to drastycznie inwazyjna metoda leczenia. Szukam przyczyn swojej niemocy i może chcę wierzyć, ale chyba mam podstawy twierdzić, że jedną z przyczyn nadwyrężających mnie jest leczenie. Za nadszarpnięciem zdrowia idzie leczenie psychiatryczne. To nie jest żart, ale nie mam nawet siły trąbić głośniej, że tak jest. Pół roku mojego ostatniego leczenia skończyło się momentem krytycznym w życiu, tzn., że jakkolwiek różne stany przeżywałem bez leczenia, to po nim kwalifikowałem się do hospitalizacji ( nie pierwszy raz bezpośredni związek ). Mijają trzy tygodnie odkąd nie biorę, a chyba mam prawo powiedzieć, że czuję się jak na detoksie, jak alkoholik czy narkoman w pewnym sensie. Obserwując swoją energię na co dzień sądziłem, że to wynika z innych czynników, lecz gdy wstaję rano i ogarnia mnie groza, to szukam powodów. Łudziłem się, ale to, co przeżywałem i przeżywam wstając późno i nie mając energii by się uśmiechnąć, ani nawet poradzić sobie z samym sobą daje do myślenia. To jakieś zupełnie nienormalne, bo choć czasem widzę drastyczne scenariusze, to jednak zawsze był cień optymizmu, a ostatnio pozostaje modlitwa i trwoga, by to przeżyć. To musi być szczyt leczenia - długoterminowe skutki aplikowania w siebie leków, bo stopniowo traciłem witalność. Nawet jeśli żyję w stresie, szukam uniesień to jednak powinienem mieć łaski. Inaczej wszyscy chodząc załamani nie zaistnieliby w żadnych warunkach... Także widzę, że po leczeniu tym większe szanse są, by sporadycznie sięgać dna.
Ta kula u nogi może pociągnąć was na dno, gdyż byłem w lepszej formie przed leczeniem. Próbuję sobie pocelebrować ten fakt, bo tak to właśnie jest, że nie potrafisz się ocknąć, a tu patrzysz i widzisz degenerację, która nie wynika tylko z sytuacji życia. Byłbym zatem rekonwalescentem. Leczenie to forma ucisku jakaś, to więzy i pęta, które prowadzą do skrajnych stanów. Oskarżyłbym o nieumyślne powodowanie katastrofy lekarzy.
Ta kula u nogi może pociągnąć was na dno, gdyż byłem w lepszej formie przed leczeniem. Próbuję sobie pocelebrować ten fakt, bo tak to właśnie jest, że nie potrafisz się ocknąć, a tu patrzysz i widzisz degenerację, która nie wynika tylko z sytuacji życia. Byłbym zatem rekonwalescentem. Leczenie to forma ucisku jakaś, to więzy i pęta, które prowadzą do skrajnych stanów. Oskarżyłbym o nieumyślne powodowanie katastrofy lekarzy.
Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.Izaj.30,26 - Psychoza.