nowotwory w Waszych rodzinach

z wyjątkiem spraw dotyczących schizofrenii

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
Chwast
zaufany użytkownik
Posty: 1186
Rejestracja: ndz kwie 24, 2016 5:20 pm
Status: Mój kotunio filemon
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Twój Friendzone

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: Chwast »

Glejak wielopostaciowy (poziom złośliwości 4s - najcięższy) u mojej mamy.
Zaczęło się bardzo nagle, mama zaczęła dziwnie mówić, z początku brałem to za przejęzyczanie i śmiałem się, ale z minuty na minute było coraz gorzej. Pogotowie. Diagnoza. Operacja. Rokowania: 12 miesięcy. I tyle przeżyła.
W trakcie i już po śmierci zacząłem się interesować tematem raka, odkryłem różne fora, gdzie ludzie z doświadczeniami na sobie potrafili wygrać z tą chorobą. Z tą wiedzą którą mam dzisiaj NIGDY nie zgodziłbym się na operację ani na radioterapię. NIGDY. Mama mogła przeżyć o wiele dłużej w o wiele lepszej kondycji bez operacji i radioterpii.

Przynajmniej tak mi się wydaję. Nie potrafie wybaczyć jej, że mimo moich próśb o to żeby zawiozła mnie do psychiatry jak byłem młodszy i zaczęło mi się w głowie to co się zaczęło, ignorowała to jako dorastanie, że poradzę sobie i z tego wyjdę. A ja w to uwierzyłem. Rozumiem teraz, że już wtedy mogła chorować i zwyczajnie nie reagować normalnie. Ale nie potrafię jej tego wybaczyć do dzisiaj. Łapie się na tym, że życze jej piekła.
blablabla
Awatar użytkownika
Wspaniale
zaufany użytkownik
Posty: 5581
Rejestracja: pt paź 26, 2012 6:59 pm

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: Wspaniale »

Pierwsze co przychodzi do głowy... białaczka sierpowata (szybki zgon młodej osoby), rak płuc, trzustki, nerek - to wszystko dotyczy różnych osób z rodziny.
Awatar użytkownika
mama Ania
zaufany użytkownik
Posty: 480
Rejestracja: pt mar 27, 2015 3:47 pm

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: mama Ania »

Grażka73 pisze:na razie skupiliśmy się na diecie nisko węglowodanowej,
kurcze, dopiero teraz to zauwazylam
Grazka, blad, no chyba, ze tesciowa ma spora nadwage. Chory na raka potrzebuje energii.
Co do reszty, coz, pewnie pomoga. Wam psychicznie, bo bedziecie miec poczucie, ze cos robicie.
Niestety dieta i zmiana trybu zycia nie zwalczy sie raka. Za to w pewnym stopniu mozna przeciwdzialac zachorowalnosci. Ale 100 proc pewnosci nigdy miec nie bedziemy; taka to chorowa.

Dzieki medycynie konwencjonalnej wiele chorob nowotworowych sa obecnie chorobami przewleklymi. Kobitka przez 5, 7 lat albo i dluzej moze zyc calkiem niezle, dzieciaki odchowac, przezyc dobrze swoje zycie.
Awatar użytkownika
mama Ania
zaufany użytkownik
Posty: 480
Rejestracja: pt mar 27, 2015 3:47 pm

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: mama Ania »

Wspaniale pisze:Pierwsze co przychodzi do głowy... białaczka sierpowata (szybki zgon młodej osoby), rak płuc, trzustki, nerek - to wszystko dotyczy różnych osób z rodziny.
ho ho Wspaniale
ktos w rodzinie pochodzi z Afryki?
Awatar użytkownika
Grażka73
zaufany użytkownik
Posty: 3052
Rejestracja: śr lis 18, 2015 10:50 pm
Lokalizacja: śląsk

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: Grażka73 »

mama Ania pisze: Dzieki medycynie konwencjonalnej wiele chorob nowotworowych sa obecnie chorobami przewleklymi. Kobitka przez 5, 7 lat albo i dluzej moze zyc calkiem niezle, dzieciaki odchowac, przezyc dobrze swoje zycie.
Minęło trochę czasu, w lutym dawali jej kilka miesięcy życia, żyje i wygląda całkiem dobrze, nikt by nie powiedział że ma raka. Zjada codziennie 10 żółtek, z warzyw jada przede wszystkim te które działają antynowotworowo : dużo buraków, zieleniny, brokuły, papryka itd. NANO-PLATYNA KOLOIDALNA jest skuteczna w zwalczaniu raka, pije ją 2 razy dziennie, do tego zjada po 30 pestek z moreli gorzkiej i napar z czystka. W grudniu zrobi sobie rezonans, chce wiedzieć czy się zmniejsza.
Dogmatyczne wyrocznie lekarskie nie robią już na mnie żadnego wrażenia.
Awatar użytkownika
mama Ania
zaufany użytkownik
Posty: 480
Rejestracja: pt mar 27, 2015 3:47 pm

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: mama Ania »

Wiesz jak jest, przerzutowego raka wyleczyc sie nie da. Ale mozna zawalczyc o jakosc zycia ktore zostalo.
Tesciowa ma leczenie przyczynowe czy objawowe?
Awatar użytkownika
Grażka73
zaufany użytkownik
Posty: 3052
Rejestracja: śr lis 18, 2015 10:50 pm
Lokalizacja: śląsk

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: Grażka73 »

mama Ania pisze:Wiesz jak jest, przerzutowego raka wyleczyc sie nie da. Ale mozna zawalczyc o jakosc zycia ktore zostalo.
Tesciowa ma leczenie przyczynowe czy objawowe?
Sposób który został wybrany w leczeniu metodą naturalną jest przyczynowy, wierzę że to w jakiś sposób doprowadzi do zmniejszenia nowotworu. Na zmniejszenie objawów doraźnie jest brany lek przeciwbólowy. Już kilka razy wypluwała taką ropę z krwią, mogę się mylić , ale moim zdaniem organizm wyrzuca to świństwo. W grudniu będziemy wiedzieli czy to coś pomaga, innej szansy niema, operacja w najlepszym przypadku może spowodować paraliż, w najgorszym śmierć, nie mamy wyjścia.
Dogmatyczne wyrocznie lekarskie nie robią już na mnie żadnego wrażenia.
Awatar użytkownika
pawel534
zaufany użytkownik
Posty: 3666
Rejestracja: sob lut 18, 2012 11:32 am
płeć: mężczyzna

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: pawel534 »

Historia człowieka który przeszedł w ośrodku na Kostaryce leczniczą 30 dniową głodówkę w celu wyleczenia boreliozy. Opowiadał tylko nie pamiętam już w którym odcinku o historii osób które w tym ośrodku przyjeżdżały z guzami nowotworowymi przynajmniej jedną taką historię pamiętam a po głodówce guz znikał.



W internecie wiele można znaleźć informacji na temat głodówki leczniczej, książki, strony www, filmiki na youtube które mówią o wyleczeniu bardzo wielu chorób głodówką. Ja gdybym sam był chory na raka i nie miałbym nic do stracenia próbowałbym naturalnych metod w tym głodówki. Najbardziej znana chyba książka o głodówce leczniczej w Polsce to chyba "Głodówka lecznicza" Małachowa. Nie wszystko mi się podoba w tej książce zwłaszcza opisy sfery duchowej bo o tym według mnie sporo głupot pisze ale wiele jest tam opisanych przypadków z leczenia różnych chorób w tym raka głodówką. Wiele z tych opisanych przypadków jest z ośrodka w Rosji który leczy właśnie głodem.

Najbardziej znana i chyba najbardziej wartościowa polska strona na temat głodówki leczniczej to http://drogazdrowia.com/ Tu ich filmiki o nowotworach: http://drogazdrowia.com/category/choroby/ Sam ich nie oglądałem jeszcze.
Awatar użytkownika
Grażka73
zaufany użytkownik
Posty: 3052
Rejestracja: śr lis 18, 2015 10:50 pm
Lokalizacja: śląsk

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: Grażka73 »

Nie mówię o tym nikomu ale może uda mi się to napisać, ciąży mi bardzo....
Wpierw napiszę że z amigdalinę teściowa jakieś kilka miesięcy temu wycofała, teraz jest na miksturze z papryczek chili i oleju lnianego oraz dużej ilości witaminy C, do tego nadal dieta nisko węglowodanowa. Dawali jej kilka miesięcy życia a obecnie minął rok i 8 miesięcy i w miarę dobrze funkcjonuje. Bywa że ją boli...parę dni temu przewróciła się w domu, czuła się jak sparaliżowaną nie mogła się ruszyć przez 30 min., zdarzały jej się takie omdlenia, w zasadzie to jakby nagle traciła kontrolę nad swoim ciałem. Ostatnia rozmowa z nią mnie wytrąciła zupełnie, powiedziała że jakby ją sparaliżowało to nie chce być dla nikogo obciążeniem a i sama by tego stanu nie zniosła, może tak się stać jak guz zablokuje rdzeń kręgowy w szyi , ma odłożone tabletki hydroxyzinum i chce żeby jej podać, ja się na to nie piszę :cry: , napisałam to ...ale powiedzieć bym nie umiała.

Babcia mi kiedyś mówiła że życie jest nie usłane różami ale ich kolcami, ja się zastanawiam jak to jest że inni tak jakoś sobie przez życie ślizgają bez wielkich problemów a innym musi ciągle wiać wiatr w oczy, kłody , doły , kolce , , ja chcę spokoju!, chce odetchnąć!
Dogmatyczne wyrocznie lekarskie nie robią już na mnie żadnego wrażenia.
unna
zarejestrowany użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: pn paź 22, 2018 6:35 pm

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: unna »

Mój kuzyn dalszy ma aktualnie problem urologiczny, wykryto u niego nowotwór na szczęście nie złośliwy okazało się po pierwszych badaniach. Leczy się w Warszawie u prywatnego lekarza https://urolog-warszawa.pl/ . Póki co widać że wygląda powoli coraz lepiej wraca mu energia i chęci do życia.
Awatar użytkownika
Grażka73
zaufany użytkownik
Posty: 3052
Rejestracja: śr lis 18, 2015 10:50 pm
Lokalizacja: śląsk

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: Grażka73 »

W czwartek odebrałyśmy z mamą RM. Przed przyjęciem do szpitala robili jej TK głowy a w trakcie pobytu RM . Wszystko związane z jej upadkiem ze schodów. Miała krwiak w głowie oraz krwawienie z nowotworu. Wtedy okazało się że ma jeszcze jednego guza między czaszkowego, był 1,5 roku temu na rezonansie lecz nikt jej wtedy nie poinformował że są dwa a nie tylko ten jeden umieszczony w rdzeniu kręgowym.

Brała amigdalinę i nic jej nie pomogło, od półtorej roku pije miksturę z kapsaicyny, stosuje dietę nisko-węglowodanową, do tego witaminy i było nasze ogromne zaskoczenie że oba guzy znacznie się zmniejszyły według wyniku który był robiony 1, 5 roku temu, a nawet więcej jest o kilka milimetrów mniejszy niż jej pierwszy wynik 3 lata temu, jest to budujące i mama była bardzo szczęśliwa ...tak się bała że ją udusi i sparaliżuje, bo ta przybłęda jest w całym splocie nerwowym. Problem jest taki że przez upadek coś tam sobie uszkodziła z kręgami szyjnymi, dowie się więcej u neurochirurga.

To mi tak bardzo ciążyło...córka nie wie, bo boję się jej reakcji, jest niestabilna a babcię bardzo kocha.
Dogmatyczne wyrocznie lekarskie nie robią już na mnie żadnego wrażenia.
Awatar użytkownika
maliana
zaufany użytkownik
Posty: 1064
Rejestracja: wt lip 04, 2006 6:13 pm
Gadu-Gadu: 8098683
Lokalizacja: Końskie, świętokrzyskie
Kontakt:

Re: nowotwory w Waszych rodzinach

Post autor: maliana »

Moja mama zmarła na czerniaka. Obtarła piętę i w miejscu obtarcia wytworzył się nowotwór. Od diagnozy do śmierci minęło półtora roku.
Moja siostra miała raka piersi, od sześciu lat wszystko jest w porządku, mimo, że nie był z tych najmniej złośliwych. Ale siostra dba o zdrowie, bierze też leki od onkologa. Jesienią mieli odstawiać (po 5 latach z okładem), ale jak pojechała to się okazało, że teraz Tamoxifen bierze się nawet 10 lat po nowotworze, więc zostawili.
(...)swoim aniołom dał rozkaz o tobie
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach(...)
ODPOWIEDZ

Wróć do „zdrowie”