
Moja druga połówka jest chora na schizrofrenie paranoidalną. Choroba się jej ujawniła 7 lat temu, obecnie ma niespełna 25 lata. Od 2,5 lat jesteśmy razem. Oczywiście przy poznaniu powiedziała mi o tym, że choruje. Zachowuje się (jak narazie) normalnie jak zwykły człowiek, nikt jakby nie wiedział, że choruje to nie pozna.Z tego co wiem to miała 2 ataki w życiu. Jest bardzo wrażliwą dziewczyną, inteligentna... inna jest od pozostałych moich partnerek. Bardzo dobry człowiek jest ogólnie z tego co zauważyłem przez te lata. Wiem, że dużo się też dla mnie poświęca i to widać na każdym kroku, zależy jej na mnie bardzo, widzi we mnie "podporę" życiową itd. Zawsze mi opowiada jak się czuje, w pracy co robiła, na co dzień jak się nie widzimy przez parę dni itd. Nie ukrywam, że sam ją trochę zmusiłem, aby zaczęła pracować. Teraz od paru miesięcy pracuje w sumie już zmieniła pracę(też mnie posłuchała, bo jej tak doradziłem) też na lepszą płatną oraz lepsze warunki itd.Jest zadowolona z obecnej. Staram się aby też się spotykała ze znajomymi, aby miała kontakt z osobami i nie straciła swoich znajomych bo jest ze mną.Oczywiście ja mam to samo. Bierze codziennie leki, pilnuję ją też z tym itd., ale sama nie mówi, że nie weźmie, nawet nie raz mi mówi, że nie pije, bo musi leki wziąć. Ja jestem osobą wykształconą, pracującą i podchodzę do życia poważnie(ona również), wiadomo jak to mężczyzna chcę kiedyś założyć rodzinę, dzieci, godnie żyć itd. Jak jestem z nią nie myślę, że ona choruje, wiadomo czasami ma jakieś myśli czy się czegoś boi, czy po prostu ma zły dzień, ale normalnie funkcjonuje. Na co dzień też o tym nie myślę ale czasami jak coś przeczytam na forum. Ogólnie czym więcej czytam w internecie o tej chorobie, czy też co ludzie piszą tym mam do niej taka trochę niechęć, ale później zapominam i znów o tym nie myślę I traktuje ją jako zdrowego człowieka od którego normalnie się pewne rzeczy wymaga. W sumie nigdy nawet nie widziałem ani nie miałem do czynienia ( i oby tak zostało) jak ktoś ma atak tej choroby, szczerze mówiąc nawet nie wiem jak mam postąpić. Boję się też o nasze potomstwo jakby do tego doszło. Rozmawialiśmy też sumie o dziecku z jej lekarzem prywatnym.
Powiem szczerze jestem facetem, ale boję się trochę tego, aczkolwiek mam tylko nadzieję, że kiedyś wymyślą nasi specjaliści na zwalczenie tej paskudnej choroby. Bo nie ukrywam, że zależy mi na niej. Jak to szczerze wygląda z potomstwem, z tego co czytałem jest małe prawdopodobieństwo, że może odziedziczyć chorobę, jeśli jeden z rodziców jest zdrowy całkowicie, ktoś ma jakieś praktyczne doświadczenie?
Kolejne pytanie mnie nurtuje, bo nigdzie nie znalazłem w sumie dla własnej ciekawości, jak to wygląda później przy rozwodzie (tylko nie zrozumcie mnie źle, nie myślę w takich kategoriach, jeśli chodzi o nią heh

Ktoś może się podzielić swoimi wrażeniami ze swoim partnerem?
Trochę się rozpisałem, ale musiałem
