życie po życiu
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Jeśli jednak nasze obecne życie to jedno z wielu i będą następne? Nikt nie wie tego. Żyjąc w tej świadomości jak bym z tym dawał radę bo oto moją najukochańszą mi osobę, czy to żona, mama, czy dziecko już nigdy w innym życiu nie spotkam. Nie odnajdziemy się w innym wcieleniu. Fajnie jest teraz bo kocham, jestem kochany, mam przyjaznych ludzi wokół, ale w następnym wcieleniu już tak różowo może nie być. Może w kolejnym życiu będę obrzydliwie bogaty? Może całe życie będę głodował i z wrzodziejących rąk będzie lała się ropa.
Chcę sobie żyć z nadzieją, wierzyć że czekam mnie wspaniałe następne życie w boskim niebie.
Chcę sobie żyć z nadzieją, wierzyć że czekam mnie wspaniałe następne życie w boskim niebie.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Ja chciałbym taki wehikuł czasu jak na podstawie powieści H.G. Wellsa. Przemieszczać się i nie starzeć się. To mogłoby być fascynujące tak podróżować i zobaczyć na czym stoimy.Wolałbym odkrywcę wehikułu czasu. Tym też przekracza się granice śmierci, przemijania i granice międzyosobowo-międzywcieleniowe. Przynajmniej można wrócić w najprzyjemniejsze momenty, które realnie dały radę w ogóle zaistnieć. A jak jeszcze trochę porozrabiamy w przeszłości znanej i lubianej, pozmieniamy z pozycji większej wiedzy, tęsknoty i doświadczenia życiowego, to możemy orbitować sobie wiecznie wokół prawdziwego dynamicznego prawieraju
Ale choć według naukowców jest to mozliwe to dotąd kie spotkaliśmy nikogo z przyszłości.
Są zwolennicy teorii mówiącej, ze kosmici to ziemscy przybysze z przyszłości.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Skoro w religii bliźni zajmują największe miejsce zaraz po Bogu to zakładam, ze są niezbędni w czynnym udziale w życiu po życiu w Niebie. Ale czy bliźni to tylko rodzina? Hmm... Rodzina w religii odgrywa bardzo ważną rzecz, sprawę. Rodzina to priorytet w istnieniu, więc zakładam że tam już cześć rodziny na mnie czeka i ja będę czekał na pozostałych.
Ważne skupić się tu i teraz. Wykorzystać swoje życie pod każdym względem. Świat oferuje wiele, tylko nie trzeba zakładać rąk, czy ich wpychac do kieszeni tylko dziłać by żyło sie lepiej a może w dobrobycie i zatroszczyć sie by wokół nas znajdowali sie przyjazni ludzie.
Ważne skupić się tu i teraz. Wykorzystać swoje życie pod każdym względem. Świat oferuje wiele, tylko nie trzeba zakładać rąk, czy ich wpychac do kieszeni tylko dziłać by żyło sie lepiej a może w dobrobycie i zatroszczyć sie by wokół nas znajdowali sie przyjazni ludzie.
- Gwiazdka Wróżka
- bywalec
- Posty: 99
- Rejestracja: śr maja 03, 2017 3:28 pm
- Status: Wróżkowanie.
- płeć: mężczyzna
- Gwiazdka Wróżka
- bywalec
- Posty: 99
- Rejestracja: śr maja 03, 2017 3:28 pm
- Status: Wróżkowanie.
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Najlepszy wehikuł czasu działałby ma ludzkich jaźniach i mózgach. Są już gotowe odbiorniki rzeczywistości, podmioty poznające w różnych punktach czasu, historii i przestrzeni - żywi ludzie.Kicius_XXL pisze: ↑śr maja 03, 2017 9:43 pm
To mogłoby być fascynujące tak podróżować i zobaczyć na czym stoimy.
Wystarczy tylko przenosić swoją świadomość w nich i to co działo się rzeczywiście w ich otoczeniu wychwycić w momencie, kiedy dzieje się dla nich "teraz".
Chcemy obejrzeć Polskę za czasów Mieszka I, to wskakujemy w jaźń jakiegoś realnie przeżywającego rzeczywistość tamtejszą człowieka, nawet jego samego, w dowolnym momencie, kiedy dzieje się to wszystko. Stajemy się na chwilę nim. Chcemy poznać rzeczywistość niewolnika z dziewiętnastowiecznej Ameryki - ustawiamy współrzędne istnienia wzdłuż zaistniałej świadomości jednego z nich. Widzimy nagle moment, który chcemy, dokładnie tak jak on to przeżywał.
Nie musimy nic zmieniać materialnie i fizycznie w przeszłości i przyszłości, przesyłać materię i informację tam, gdzie przesłać się one nie dają i omijamy fizyczną niemożliwość. Podróżujemy "duchem" nie naruszając zaistniałego bilansu materialnego a wszystko co ktokolwiek przeżył, przeżywa lub widzi stoi dla nas otworem. Wszytko dzieje się niematerialnie i metafizycznie. Przecież nikt nie odczuje, że dwa razy przeżywa jakąś teraźniejszość. Teraźniejszość po prostu staje się wtedy jak zwykle. Nieważne, że nie teraz

Re: życie po życiu
Każda przerwa w istnieniu generuje nową duszę. Ludzie na ulicy mają między sobą i między sobą a nami tę przerwę. Śmierć działa podobnie tajemniczo. Staje się nowy człowiek równy nam a nie tylko nasze wcielenie czyli inna postać naszej duszy. Nasza dusza może mieć wiele postaci tylko przy braku jakiejkolwiek przerwy w istnieniu wywołującej ów paradoks. Trzeba najpierw wszystkich policzyć, żeby ilość nas i naszych ciał nie będących przypadkiem ciałami innych zgadzała sięKicius_XXL pisze: ↑śr maja 03, 2017 9:18 pm
Mam osobiste pragnienie by po śmierci trafić do Nieba i spotkać oczywiście tam wszystkich mi przyjaznych osób. Tak sobie myślę, ze nie muszą mieć ten sam wygląd i to samo ciało jakich ich zapamiętałem. Ważne bym wiedział, że to są oni. Najlepiej byśmy wszyscy tam byli młodzi, ale doświadczenie i wiedzę nabytą przez całe życie. W tym wypadku wszelkie inne wcielenia odpadają, z których można by było też skumulować nabytą wiedzę i doświadczenie?

W Niebie chciałbym po prostu wiedzieć, że nikt nie umarł...
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Pewnie niedługo będzie możliwe by swoją świadomość przenieść w cudzą. I poznać ten świat jaki odbiera i przeżywa ta druga osoba np za czasów Jezusa. Ciekaw jestem czy po takim wejściu w dowolny umysł dowiemy sie tego samego? Przecież są dewiaci, desperaci, kryminaliści no i ludzie nauki, kulturalni, dobrzy...Najlepszy wehikuł czasu działałby ma ludzkich jaźniach i mózgach. Są już gotowe odbiorniki rzeczywistości, podmioty poznające w różnych punktach czasu, historii i przestrzeni - żywi ludzie.
Wystarczy tylko przenosić swoją świadomość w nich i to co działo się rzeczywiście w ich otoczeniu wychwycić w momencie, kiedy dzieje się dla nich "teraz".
Chyba jednak w pierwszej kolejności gdybym miał wehikuł czasu odwiedziłbym czasy kiedy Jezus prowadził swą działalność. Byłbym tym niewiernym Tomaszem który musi dotknąć, zobaczyć. Ot, zwykła ciekawość.

- Gwiazdka Wróżka
- bywalec
- Posty: 99
- Rejestracja: śr maja 03, 2017 3:28 pm
- Status: Wróżkowanie.
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Oby niewierny Tomasz po podróży w czasie nie przeskoczył nieopatrznie jakiejś innej przerwy w istnieniuKicius_XXL pisze: Chyba jednak w pierwszej kolejności gdybym miał wehikuł czasu odwiedziłbym czasy kiedy Jezus prowadził swą działalność. Byłbym tym niewiernym Tomaszem który musi dotknąć, zobaczyć. Ot, zwykła ciekawość.

Był taki pomysł zdaje się, w jednym z opowiadań tomu "Galaktyka" zbioru radzieckiej fantastyki naukowej. Takie złośliwe ateistyczne opowiadanie.
Dysponując wehikułem czasu pewien ciekawski zechciał poszukać na żywo owego sławnego Chrystusa. Wylądował w Palestynie w odpowiednim czasie i miejscu i zaczął się rozglądać za Jezusem. Szukał wszędzie i wypytywał ludzi. Niesamowite, ale nie było najmniejszych oznak jego istnienia ani żadnych wieści o nim. Życie w Jerozolimie toczyło się zwyczajnie dzień po dniu. W końcu nieźle już zdesperowany zaczął prowokować faryzeuszy i władze miasta opowiadając o wszystkim co zapamiętał z Ewangelii i historii pierwszych chrześcijan. Czy naprawdę nic takiego tam się nie działo, nie słyszeli o tym wielkim człowieku, od którego potem przez dwa tysiące lat wzięła początek cała kultura chrześcijaństwa itd..
Gdzie on jest? Skąd to wszystko potem się wzięło? Kto umarł na krzyżu?!
Nikt nie wiedział o czym on mówi.
Wiadomo jak to się skończyło

Ot, zwykły przejaw paradoksu podróży w czasie. Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby nie zmienił przeszłości i nie wprowadził go na jego miejsce. Teraz już jest.

Re: życie po życiu
Z logicznego punktu widzenia zachodzą dwie możliwości: albo będzie życie po życiu albo nie będzie.
Jeżeli będziemy żyli tak, jakby miało być i czekali na jeszcze jedno spotkanie z wszystkimi drogimi bliskimi po swojej śmierci a istnienie pozagrobowe ich i nas niestety nie dało rady zaistnieć w ogóle, to zaprzepaścimy teraźniejszość albo ją znacznie okroimy nie doceniając powagi sytuacji. Potem przepadnie i nic nie zobaczymy.
Jeżeli życie pozagrobowe jest, to żyjąc tak, jakby życie było jednorazowe i najważniejsze, nawiązując relacje z innym podmiotami istnienia (łącznie z teoretycznym Absolutem) też na najwyższym poziomie, po prostu dostaniemy gratis dalszy ciąg i zobaczymy po śmierci co dalej.
Nic nie stracimy, a rozczarować się to i tak nie rozczarujemy ani w pierwszym przypadku (bo nie będzie miał kto ani czym się rozczarować), ani w drugim - bo coś się stanie dalej już nieodwołalnie i naprawdę (bo po śmierci kogoś prawdziwego, kto przeżył istnienie na własnej skórze i o tym właśnie wie, a nie słyszał od innych zmarłych albo jeszcze nie zaistniałych).
Zakład Pascala w nowej wersji
Jeżeli będziemy żyli tak, jakby miało być i czekali na jeszcze jedno spotkanie z wszystkimi drogimi bliskimi po swojej śmierci a istnienie pozagrobowe ich i nas niestety nie dało rady zaistnieć w ogóle, to zaprzepaścimy teraźniejszość albo ją znacznie okroimy nie doceniając powagi sytuacji. Potem przepadnie i nic nie zobaczymy.
Jeżeli życie pozagrobowe jest, to żyjąc tak, jakby życie było jednorazowe i najważniejsze, nawiązując relacje z innym podmiotami istnienia (łącznie z teoretycznym Absolutem) też na najwyższym poziomie, po prostu dostaniemy gratis dalszy ciąg i zobaczymy po śmierci co dalej.
Nic nie stracimy, a rozczarować się to i tak nie rozczarujemy ani w pierwszym przypadku (bo nie będzie miał kto ani czym się rozczarować), ani w drugim - bo coś się stanie dalej już nieodwołalnie i naprawdę (bo po śmierci kogoś prawdziwego, kto przeżył istnienie na własnej skórze i o tym właśnie wie, a nie słyszał od innych zmarłych albo jeszcze nie zaistniałych).
Zakład Pascala w nowej wersji

- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Żyję w nadziei i wierze, ze czeka mnie życie po tym życiu gdzie spotkam się z bliskimi. To mi nadaje sens w życiu.
Może być tak że to życie to kolejne i będą kolejne i masz racje, po śmierci nie będzie rozczarowania.
Może być tak że to życie to kolejne i będą kolejne i masz racje, po śmierci nie będzie rozczarowania.
- Kiciuś_XXL
- moderator
- Posty: 2970
- Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:35 pm
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Dlaczego niektórzy myślą że do stworzenia Wszechświata nie jest potrzebny Bóg, że wszystko dzieje się samo z siebie. Może to pogląd psychotyczny paru jakiś wybitnych naukowców, powtarzany przez laików.
Niektórzy motywują tym, że to przez to że ludzie się rozwijają intelektualnie, poznają rożne możliwości techniczne. Dochodzą do takiego poziomu wiedzy, że z łatwością stwierdzają, ze Stwórcy nie ma.
Myślę, ze jeszcze bardzo daleko nam do tego by zawyrokować czy jest nam potrzebny Stwórca czy nie. Póki co mamy problemy z wylądowaniem na księżycu a Wszechświat poznajemy przez lornetki i obliczenia matematyczne.
Niektórzy motywują tym, że to przez to że ludzie się rozwijają intelektualnie, poznają rożne możliwości techniczne. Dochodzą do takiego poziomu wiedzy, że z łatwością stwierdzają, ze Stwórcy nie ma.
Myślę, ze jeszcze bardzo daleko nam do tego by zawyrokować czy jest nam potrzebny Stwórca czy nie. Póki co mamy problemy z wylądowaniem na księżycu a Wszechświat poznajemy przez lornetki i obliczenia matematyczne.
Re: życie po życiu
Mogą być kolejne życia po życiu wzdłuż czasu a mogą być w poprzek przestrzeni. Zachodzi swojego rodzaju równoważność pomiędzy nimi. To znaczy: mogą być inni ludzie po śmierci nas (później) a mogą być inni ludzie po śmierci nas (teraz równolegle, jako inne osoby już od dawna). Nic to nie wyjaśnia w sensie kontynuacji przez jednostkę istnienia pozadoczesnego.
Tak czy owak my w tym rachunku jesteśmy elementem neutralnym, bo inni i tak by byli, gdybyśmy nigdy się nie narodzili i tak są pomimo tego, że ktoś z nich jednak stał się nami i patrzy na to wszystko z tego swojego punktu istnienia. I tak wszystko przeminie i tak, a różnica jest tylko w tym czy my oprócz tych innych istniejących będziemy w tym uczestniczyli.
I tak powinniśmy patrzeć na równych nam bliskich zmarłych - nieważne, czy spotkamy się w identycznych postaciach i warunkach, ważne, czy to będą naprawdę oni. Czy będą w stanie jeszcze cokolwiek przeżyć, czy świat potoczy się dalej i będzie istniał w ów dziwny sposób w jaki istniał przed naszym narodzeniem. Wszyscy sobie a tylko nikt w nich nie będzie.
Jeżeli ktoś z już zmarłych będzie w stanie ponownie stać się świadomą istotą, to i nas wtedy spotka. Powinniśmy martwić się o zmarłych w ten sposób, o nich samych, ich świadomość, a nie o ich obraz, postacie na tle naszego istnienia. Najważniejsze czy jednostka może doświadczać istnienia poza swoim biologicznym horyzontem. Jeżeli tak, to już wszyscy mają swoje kontynuacje widzialne czy niewidzialne i nas też coś czeka, nie ma co się obawiać.
Tak czy owak my w tym rachunku jesteśmy elementem neutralnym, bo inni i tak by byli, gdybyśmy nigdy się nie narodzili i tak są pomimo tego, że ktoś z nich jednak stał się nami i patrzy na to wszystko z tego swojego punktu istnienia. I tak wszystko przeminie i tak, a różnica jest tylko w tym czy my oprócz tych innych istniejących będziemy w tym uczestniczyli.
I tak powinniśmy patrzeć na równych nam bliskich zmarłych - nieważne, czy spotkamy się w identycznych postaciach i warunkach, ważne, czy to będą naprawdę oni. Czy będą w stanie jeszcze cokolwiek przeżyć, czy świat potoczy się dalej i będzie istniał w ów dziwny sposób w jaki istniał przed naszym narodzeniem. Wszyscy sobie a tylko nikt w nich nie będzie.
Jeżeli ktoś z już zmarłych będzie w stanie ponownie stać się świadomą istotą, to i nas wtedy spotka. Powinniśmy martwić się o zmarłych w ten sposób, o nich samych, ich świadomość, a nie o ich obraz, postacie na tle naszego istnienia. Najważniejsze czy jednostka może doświadczać istnienia poza swoim biologicznym horyzontem. Jeżeli tak, to już wszyscy mają swoje kontynuacje widzialne czy niewidzialne i nas też coś czeka, nie ma co się obawiać.
- piotrs
- zaufany użytkownik
- Posty: 2175
- Rejestracja: sob paź 08, 2016 10:41 am
- Lokalizacja: Koronka Do Bożego Miłosierdzia
Re: życie po życiu
po śmierci jest SĄD OSTATECZNY niebo pieklo czysciec
- iskierkaslonca
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 13
- Rejestracja: sob maja 06, 2017 6:15 am
- płeć: mężczyzna
Re: życie po życiu
Swąd ostateczny.
Re: życie po życiu
Dlaczego psychotyczny? Z logicznego punktu widzenia to właśnie wiara, która wynika jedynie z lęku przed śmiercią, strachem przed nieznanym, lękiem przed utratą własnego ciała jest psychotyczna. Ludzie mają postawy ateistyczne nie z lęku, przymusu, tylko własnych sceptycznych, logicznych przemyśleń. Dlaczego ludzie boją się śmierci? Bo tak naprawdę głęboko podświadomie nie wierzą w zycie po smierci. Podświadomie czują, że nie spotkają zadnych bliskich, którzy zmarli wczesniej. A mimo to chodzą do kościoła, modlą się, dlaczego? A bo to swiadomie wybierają. Dlaczego? Pragną lepszego życia, boja się smierci,chcą zostać uleczeni, pragną być szczesliwi i bogaci(jak inni gorliwie wierzący-ale to tylko przypadek).Kicius_XXL pisze: ↑sob maja 06, 2017 11:43 am Dlaczego niektórzy myślą że do stworzenia Wszechświata nie jest potrzebny Bóg, że wszystko dzieje się samo z siebie. Może to pogląd psychotyczny paru jakiś wybitnych naukowców, powtarzany przez laików.
Re: życie po życiu
Wiara nie polega na lęku przed utratą swojego ciała

Zauważ, że teraz ciągle zmieniamy postać, na wiosnę nie jesteśmy już tym ciałem co w jesieni, za 10 lat będzie w tym punkcie istniał jeszcze zupełnie inny człowiek, którego teraz nie poznalibyśmy na ulicy, gdyby przypadkiem pojawił się na zewnątrz, a wtedy będziemy go mieli na odbiciu własnej twarzy w lustrze.
Wiara polega po prostu na zaufaniu do istnienia, że nie ma przerw, wyrw, dziur i krawędzi. Może być niedoskonałe a może być kompletnie doskonałe. Warto tak wierzyć?

Albo i nie. Ateizm pojawia się na podstawie różnych zjawisk i odczuć do postaci bogów. Tylko bogów. Niesmak do Zeusa, który był fałszywym intrygantem na szczycie władzy, wstręt do Molocha, którzy żądał ofiar z dzieci, do bóstw azteckich, dla których zwierzątka naczelne wyrywały sobie nawzajem kawałki swojego ciała np. jeszcze bijące serca, niekonsekwencja i zrzędliwość Jahwe, który najpierw zgładził potopem cały ten wredny ziemski ambaras a potem przepraszał, że już nigdy więcej i po co to i na co itd...
Ateizm po prostu nie godzi się z bogami. Nie istnieją wtedy poza literaturą i umysłami wierzących a nawet tam są dziwni, krytykowani i nie do przyjęcia.
Jeżeli chodzi o zjawiska nadprzyrodzone, granice istnienia, życie pozagrobowe, to ateizm nie musi się na ten temat wypowiadać. Są dowody, że coś dało radę zaistnieć - jest zjawisko. Nie ma dowodów - nie ma sensu o tym rozprawiać. Akurat na istnienie pozadoczesne jednostki bez reinkarnacji dowodów być nie może. Każda jednostka wyrasta sobie z nicości i istnieje pierwszy raz. Jeszcze nie umarła.
Oby oni nas spotkali. Nie musimy czekać na naszych starych zmarłych jak wybiegną nam na spotkanie jako siedemnastoletni piękni młodzieńcy i dziewczyny (chociaż byłoby miło).
Ważne czy oni sami cokolwiek są w stanie odczuć z istnienia, które toczy się dalej i zawiera ich los, pamięć o wszystkim czego doświadczyli i nadzieję, że w nas - pozostałych przy życiu po ich śmierci tkwi dusza, taka sama jaką oni doświadczali u siebie.
Raczej będzie to duchowe spotkanie w nieprzerwanym istnieniu, które im i nam nie zgasło a z postaciami to można materialnie kombinować jak kto chce.
Oczywiście, jeżeli ktoś nie wierzy w styk z istnieniem u kogoś zmarłego, to i o siebie będzie się martwił nawet, jeżeli jeszcze żyje i martwić się nie musi. Całe życie na zmartwieniach. Nie wiem jaki to ma sens.
Jest możliwość wiary i niewiary. Właśnie jeżeli ktoś obawia się, że nie wyjdzie nic po śmierci, to może sobie uwierzyć, że niby dlaczego ma nie wyjść. Trzeba tylko dobrze zrozumieć pojęcie wiary i co to jest i jak ma działać. Wiara znika tam, gdzie ktoś zakłada najgorsze i wtedy występuje niewiara, pojawia się jako wiara dopiero, kiedy przestajemy się obawiać. Wiara i niewiara to dziwne subiektywne stany umysłu i najlepiej zachować stan neutralny.
Jeżeli ktoś nie ma ani wiary ani niewiary, to rozsądnie nie wypowiada się na temat życia pozagrobowego wszystkich zmarłych ani siebie, tylko stwarza siebie samego. Ma jedno życie, siebie samego i cokolwiek by się nie zdarzyło, to tego nie straci. Nikt nie będzie żył za mnie.
- Patrycjusz Grządka
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: sob maja 06, 2017 4:26 pm
Re: życie po życiu
Nie wiem co jest po śmierci.
Re: życie po życiu
Albo zaczynają rozumieć, jak to Stwórca mógł zrobić, jeżeli wcześniej myśleli, że stworzenie galaktyki polegało na pojawieniu się starszego brodatego pana i machnięciu czarodziejską pałeczką.Kicius_XXL pisze: ↑sob maja 06, 2017 11:43 am Dochodzą do takiego poziomu wiedzy, że z łatwością stwierdzają, ze Stwórcy nie ma.
Prawdopodobnie chodzi im o wyeliminowanie pojęcia "stwarzanie" jako powstanie czegoś bez łańcucha przyczynowo - skutkowego, materiału, wiedzy, praw przyrody i w sposób magiczny. Takie stwarzanie da się wyeliminować zupełnie.
Lepiej, żeby nie wiedzieli co może oznaczać prawda o naszej rzeczywistości, że Stwórcy naprawdę nie ma. Oznaczałoby to, że to są martwe zwłoki rzeczywistości, okrojone ruiny od początku, za ciasne na jakikolwiek Absolut i nasze szczęście, jako świadomych tego stanu rzeczy istot.
Stwórca przed początkiem rzeczywistości oznaczać może przestrzeń bez barier, granic i ograniczeń, która zawiera w sobie sensowny i celowy świat. Jaki jest naprawdę nasz świat, skromny, martwy, skończony, nieskończony, chaotyczny czy bezpieczny - nie wiadomo.