
„Koniec”
Brama nieba, piekieł…
Tli się jak słońca żar
Nie czeka już na nic…
Już na cokolwiek
Nie mogę czekać na dobro
Wszystko się pomyliło
A ja, jak skała ta
Nie potrafię czekać dnia
Ty i twoja dusza
Nieznajome dla mnie są…
Znowu rozniecasz we mnie uczucie
Żar bliskości, któremu
Nie podołam nawet ja
Przelałem tyle nadziei
A i tak nie wiesz
Co we mnie tkwi
Cierpienia we mnie co niemiara;
Ale żyję dalej…