objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11093
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: hvp2 »

Wyjaśniłeś trafnie i precyzyjnie!
dzwonkowy pisze:Przede wszystkim są to:
- poczucie pustki, jakby mnie nie było, chodzę jak żywy trup, beznamiętnie;
- zanik uczuć, zwłaszcza tych przyjemnych - choć na ogół nie całkowity;
- jestem samotnikiem, unikam towarzystwa, bo albo mnie nudzi, albo mnie rani albo męczy;
- brak mi energii i motywacji, a niekiedy nawet woli - czasem wszystko jest mi obojętne, tylko rozumem wiem, że nie jest, zmuszam się do działania, bo wiem, że kiedyś odzyskam uczucia i będę żałował, że zmarnowałem tyle;
- poczucie wyobcowania od siebie samego - nie wiem, jak to wyjaśnić, ale prawie jakbym nie czuł się sobą, tzn. wiem, że jestem sobą, ale nie czuję tej więzi;
- prawie nic mnie nie interesuje żywo, moje hobby i zajęcia to niedobitki po dawnej pasji.
U mnie podobnie!
Z wyjątkiem tych dwóch punktów, które zaznaczyłem "na blado".

Z tym że muszę przyznać, że dość mi się udało odbudować zainteresowania z lat młodości (turystyka piesza i górska), a kilkanaście lat temu w miejscu tych zainteresowań miałem jedynie pustkę oraz informatykę. Teraz z kolei informatyka mi zbrzydła.

No i może zamiast "poczucia pustki" użyłbym słów "wybitne uproszczenie i redukcja życia psychicznego" :evil:

Jeszcze zaś co do "chodzę jak żywy trup, beznamiętnie" to mnie na 100 mg "Solianu" takie doznania minęły raczej, chociaż - z drugiej strony - "Beznamiętność" dość wyraźnie mnie cechuje.
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1328
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: dzwonkowy »

I nie widzę powodu, żeby na coś takiego brać leki.
Leki podziałały na to, co było dawniej, a teraz jestem taki, jaki jestem... i posuwam swój ciężki odwłok w nadziei, że żmudną pracą uzyskam kiedyś własny rodzaj szczęścia.

Jak tego dokonałeś - jak odzyskałeś dawne zainteresowania?
Wróciły z czasem czy mocno walczyłeś?

Masz też objawy wytwórcze?
Każdy dźwiga własny schiz.
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11093
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: hvp2 »

dzwonkowy pisze:I nie widzę powodu, żeby na coś takiego brać leki.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale dla formalności muszę napisać, że "Solian" w bardzo małych dawkach (50-100 mg/dobę) ma opinię leku dość skutecznie działającego na negatywy. Choć niestety nie w 100%.
Leki podziałały na to, co było dawniej, a teraz jestem taki, jaki jestem... i posuwam swój ciężki odwłok w nadziei, że żmudną pracą uzyskam kiedyś własny rodzaj szczęścia.
Myślę że masz duże szanse na to!!! :)
Jak tego dokonałeś - jak odzyskałeś dawne zainteresowania?
Wróciły z czasem czy mocno walczyłeś?
Zainteresowania te same nie wróciły. Raczej musiałem w tym kierunku walczyć, próbować, wielokrotnie właściwie na siłę... Uzyskałem też kiedyś pozytywne doświadczenie w tym kierunku, tj. obóz górski, który - ku mojemu zaskoczeniu - dość mi się spodobał.

Poza tym udało mi się po drodze usunąć z psychiki i z życia centralny i zasadniczy powód moich objawów psychiatrycznych.
Bierzesz leki? Masz też objawy wytwórcze?
Biorę stale 100 mg "Solianu" oraz bardzo okazjonalnie benzo.
Objawów wytwórczych (urojeń) nie mam od prawie dwóch lat. Żadnych.
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1328
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: dzwonkowy »

hvp2 pisze:
dzwonkowy pisze:I nie widzę powodu, żeby na coś takiego brać leki.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale dla formalności muszę napisać, że "Solian" w bardzo małych dawkach (50-100 mg/dobę) ma opinię leku dość skutecznie działającego na negatywy. Choć niestety nie w 100%.
Jak można żyć bez leków, to lepiej. Jak leki pomagają to też dobrze.
Może kiedyś wrócę do psychiatry, ale nie chciałbym musieć.
hvp2 pisze:
Leki podziałały na to, co było dawniej, a teraz jestem taki, jaki jestem... i posuwam swój ciężki odwłok w nadziei, że żmudną pracą uzyskam kiedyś własny rodzaj szczęścia.
Myślę że masz duże szanse na to!!! :)
Dzięki za dobre słowo.
Szczęście - skutek uboczny codziennej pracy nad sobą, również tej nieprzyjemnej.
hvp2 pisze: Zainteresowania te same nie wróciły. Raczej musiałem w tym kierunku walczyć, próbować, wielokrotnie właściwie na siłę... Uzyskałem też kiedyś pozytywne doświadczenie w tym kierunku, tj. obóz górski, który - ku mojemu zaskoczeniu - dość mi się spodobał.
W naszym przypadku trzeba się bardziej kierować rozumem i wiedzą, niż zdrętwiałym sercem i uschłą wolą :?:
Każdy dźwiga własny schiz.
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11093
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: hvp2 »

dzwonkowy pisze:Jak można żyć bez leków, to lepiej. Jak leki pomagają to też dobrze.
Może kiedyś wrócę do psychiatry, ale nie chciałbym musieć.
Jak obecnie jesteś w stanie funkcjonować bez psychiatrycznej oferty to może lepiej nie wracaj tam :idea: :idea: :!:
Niestety w Polsce system prawny jest tak skonstruowany, że fakt leczenia psychiatrycznego zawsze może być wykorzystamy przeciwko leczonemu człowiekowi. :evil: :evil: :evil:
dzwonkowy pisze:W naszym przypadku trzeba się bardziej kierować rozumem i wiedzą, niż zdrętwiałym sercem i uschłą wolą :?:
Trafnie to ująłeś :!:
...tyle że na dłuższą metę jest to męczące jednak...

Dodałbym w tym jeszcze, jakiś rodzaj motywacji intelektualnej, element jakby hazardu tj. coś takiego "Wprawdzie jest marnie i nie satysfakcjonująco, ale kto wie, czy jak się gdzieś nie ruszę, czegoś [tu konkret] nie spróbuję, to może akurat będzie nieco lepiej". Taki "ruch do przodu" wbrew nadziei :!: :!:
bogdan
zaufany użytkownik
Posty: 550
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 11:40 pm

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: bogdan »

hvp2 pisze:
bogdan pisze:Pytanie czy objawy negatywne to objaw choroby czy lekow...
Wydaje mi się, że tego nie da się rozgraniczyć czy zróżnicować i mam też wrażenie, że tego nie próbują robić nawet sami psychiatrzy, tzn. objawy uboczne/niepożądane od leków zaliczają do ogólnej niepełnosprawności.

Natomiast z moich osobistych doświadczeń wynika, że wszelkie leki neuroleptyczne oraz benzodiazepiny objawy negatywne nasilają. Chyba że ktoś bierze naprawdę bardzo małe dawki, takie na dolnej granicy okna terapeutycznego. W takiej sytuacji można domniemywać (ale nadal nie mając pewności), że te objawy negatywne, które są obecne na bardzo małych dawkach, to jednak objaw samej choroby psychicznej, a nie skutki uboczne leków.

A czemu można by jedynie domniemywać? Bo jednak małe dawki neuroleptyków nadal obniżają dopaminę, a dopamina odgrywa kluczową rolę w tzw. układzie nagrody w mózgu, no i żeby ta dopamina się w pełni odnowiła, to trzeba by tych leków neuroleptycznych nie brać przynajmniej ze dwa miesiące, a prawie nikt, kto ma rozpoznanie schizofrenii nie jest w stanie znieść takiego okresu czasu zupełnie bez leków.
Wielu, wielu schizofreników mówi, że sprzed choroby byli towarzyskimi i dynamicznymi osobami. Wydawać by się mogło, że to rozpoznanie choroby, szpital i leki wywołały traumę i obniżyły poczucie wartości, do tego stopnia, że człowiek boi się i wstydzi wrócić do społeczeństwa i nie wierzy już w to, że jest w stanie nawiązać wartościowe kontakty.
We barely remember what came before this precious moment
Choosing to be here right now
Hold on, stay inside
This body holding me, reminding me that I am not alone in
This body makes me feel eternal
All this pain is an illusion
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11093
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: hvp2 »

bogdan pisze:Wielu, wielu schizofreników mówi, że sprzed choroby byli towarzyskimi i dynamicznymi osobami.
Ja osobiście taki nie byłem. Byłem zamkniętym w sobie samotnikiem.
bogdan pisze:Wydawać by się mogło, że to rozpoznanie choroby, szpital i leki wywołały traumę i obniżyły poczucie wartości, do tego stopnia, że człowiek boi się i wstydzi wrócić do społeczeństwa i nie wierzy już w to, że jest w stanie nawiązać wartościowe kontakty.
A tu masz absolutne 100% racji :!: :!: :!:
cyborg 1
zarejestrowany użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt sty 03, 2017 10:56 am
Status: mechanik obróbki skrawaniem
płeć: mężczyzna

Re: objawy negatywne i pozapiramidowe - męka

Post autor: cyborg 1 »

Czytam, to co piszecie i tak żal mi trochę..A nawet bardziej niż troche...
Tego , że wielu z nas nie jest w stanie w sposób samodzielny wyjść z choroby..
Nie chce mi się znów pisać o sobie, ale trudno nie napisać skoro bez tego moja wypowiedź będzie pusta i pozbawiona kompletnie sensu..
Krótko..
Z chorobą już 13 lat w tym 7 bez leków.
W pewnym stadium było ze mną tak , źle. , że latałem po polach od 24.00 do 6.00 z przekonaniem , że przylecą po mnie i zabiorą do doskonałego świata tam gdzieś..
Poza tym igrałem z losem i życiem , uzależniające się od wahadełka , którym to porozumiewałem się z kimś, lub czymś .
Po takiej całonocnej sesji można mnie było przypuścić przez magiel i wyżymać jak starą szmatę.( tak wyciągało to ze mnie ostatnie siły witalne)
Jakieś zło straszne opanowali moje ciało i potrafiło przemawiać rytmem bicia mojego serca, właściwie to serce moje było podporządkowane temu co to coś mówiło.
Później siłą rzeczy moje życie wyglądało jak z filmów grozy ..Dom ., psychiatra, egzorcysta i tak w koło Macieju.
Ale nie o tym chcę mówić..
Wszystko to trwało doputy dopóki nie przejrzałem na oczy , a stało sie to owej nocy kiedy to położyłem się spać z przekonaniem, że wszystko co robię, robię właściwie, śmiem nadmienić, że nieraz bluźniłem obrażałem Pana Boga w różnoraki sposób.
No i właśnie tej nocy kiedy niby spałem coś targneło mną, jak się okazało to nie moim ciałem, ale moim odrębnym duchowym istnieniem.
Poczułam, że mimo woli moja dusza opuszcza mojej ciało. Nie przeraziłem się za bardzo , bo juz nie raz doświadczałem tego niprzyjemnego odczucia jakby moje ciało wpadało w rezonans.
W pewnej chwili na moim suficie pojawiła się jakby trąba powietrzna i m bardziej się zbliżała tym bardziej zaczłem zauważać w środku jej najpierw to wirujące jakby wrony, później obraz wyostrzył się i oczom moim ukazały się czarne postacie, które wirując zaczęły mnie ciągnąć ku górze, byłem tak przerażony, że resztkami moich sił zaparłem się o sufit, wiem , że zdążyłem tylko zawołać Boże rat
W tej samej chwili w pokoju pojawiła się jakaś postać, do dziś nie wiem kto to był..
W jednej chwili siła która chciała przejąć moją duszę przestała mieć nad nią władzę i jak się nagle pojawiła tak i nagle odeszła.
Postanowiłem pojednać się ze stwórca i poszedłem do naszego drewnianego małego kościółka, pamiętam jak dziś jak to coś tłukło po drewnianych ścianach kościoła.
Byłem przerażony ogromem zła jakim skaziłem swoją duszę .
Ale do czego zmierzam , otóż do tego, że Wy wszyscy nie macie tego problemu, który ja mam, nie żyjecie.z tą świadomością, że kiedyś bw życiu tak strasznie narozrabialiście.
Ja z tym żyje i będę z tym zyłdo końca swoich.
Mam jedynie nadzieję, że jak Pan Bóg przebaczył Szawłowi , tak i mi przebaczy..
Tak jak pisałem .,bez leków już 7 lat , może.dlatego sobie poradziłem z moją schizą, że całkiem ją odrzuciłem jako tą , która tak strasznie mnie zwiodła w ciemną stronę mocy.
Może dlatego zapragnąłem powrotu do żywych, bo przeżycia z tamtej strony lustra obnażyły mnie jako człowieka i pokazały prawdziwe moje oblicze.
Wróciłem do żywych pracuję, mam rodzinę i dziękuję Panu Bogu za każdy jeden dzień ciesząc się , ze to jeszcze może nie ostatni..
Cóż kochani ..Im większego kopa od życia dostaniesz tym bardziej utwardza się twój tyłek.
A najważniejsze żeby zrobić ten pierwszy krok.
Wyjść po prostu do ludzi..
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”