Perspektywy na przyszłość
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
To dobrze, Shekspir, że komuś udało się Cię zrozumieć. A teraz Ty spróbuj zrozumieć innych. Zauważ np. że oprócz Ciebie inni ludzie też cierpią i że jest im czasami bardzo ciężko. Że często robią dobrą minę do złej gry. I że -mimo wszystko- starają się robić coś konkretnego, bo to nadaje życiu sens.
Re: Perspektywy na przyszłość
Żeby jeszzce cokolwiek miało sens....
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Będzie miało sens, jeśli Ty będziesz tego chciała. Każdy ma w życiu coś, co go nakręca pozytywnie do życia: dla jednego będzie to robienie zdjęć, a dla innego czytanie książek. Jeśli znajdziesz taki azyl w życiu dla siebie, potem będzie już szło łatwiej z innymi rzeczami.shekspir pisze:Żeby jeszzce cokolwiek miało sens....
Mnie na powierzchni utrzymuje moje dziecko. Kiedy jest naprawdę źle, zbieram się w garść, bo wiem, że nie mogę sobie pozwolić na słabość. Ktoś przecież musi być mamą. A mama nie może być kimś bezsensownie zamotanym w jakieś odjazdy. Mama musi być zawsze, bo jest potrzebna: do przytulania i do zabawy.
I te dwie rzeczy: przytulanie i zabawa mnie ratują. Bo mają sens największy i najważniejszy, jaki znam.
Re: Perspektywy na przyszłość
Tak sobie tłumacz moi. Może każdy inny owszem , ja niesty ze wzgledu na całościowe ujecie mojego przypadku NIE. Zresztą , po co ? DLa kogo? DLA siebie ? - dla siebie nie warto!!! Skoro i tak nie mam przyszłości. Po co ? Żeby dalej bolało , skoro boli coraz bardziej! Tylko otępienie niweluje ból i pozwala na chwile odetchnąć. Wieć po co dalej mam wmawiać sobie ze jest jeszcze jakikolwiek sens podnosić sie z tego bagna? Nawet nei mam siły samej siebie oszukiwać i wmawiać sobie następnych montr, i wymyśłać następnych rzeczy , które jeszcze by warto zrobić. Musze wziąc następny oddech tylko po ot żeby sie ni e udusić. Nic po za tym nie muszę!
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Nie chcę, żebyś to, co teraz napiszę, odebrała znów jako atak na Twoją osobę, bo daleka jestem od tego. Ale musisz wyjść ze swojej skorupki, w której tkwisz uwięziona przez to cierpienie. Przez to, że w niej tkwisz, nie potrafisz zobaczyć nic innego.
Nie bardzo wiem, jak Cię o to zapytać, ale czy ostatnio zobaczyłaś coś ładnego? przeczytałaś coś, co dodało Ci otuchy? poczułaś się lepiej w jakiejś sytuacji? To są te ślady, których warto się trzymać. Na razie może ich być niewiele, ale z czasem będzie ich coraz więcej.
Nie bardzo wiem, jak Cię o to zapytać, ale czy ostatnio zobaczyłaś coś ładnego? przeczytałaś coś, co dodało Ci otuchy? poczułaś się lepiej w jakiejś sytuacji? To są te ślady, których warto się trzymać. Na razie może ich być niewiele, ale z czasem będzie ich coraz więcej.
Re: Perspektywy na przyszłość
Nic mnie nie bawi , nic mnie nie cieszy, nic mnie nie motywuje, nic nie robię, nigdzie nie wychodze , z nikim już nie rozmawiam, na nic nie chce mi sie patrzeć, nic ne i chce dotykać, nic nie chcę pamiętać, nic już nie chcę od życia, NIC !!!! Chce przestać czuć i widzieć, słyszeć i istnieć! Rozumiesz to czy nie ? I nie mów mi o perspektywach do jasnej cholery! Może inni je mają , ja NIE !!! Ja mam już dość WSZYSTKIEGO , twoich postów i pytań i moralizotorstwa oraz rad również ! ! ! ! ! ! ! ! ! Nie ma po co i dla kogo... , nie było i niegdy nie bedzie ! Zrozum to w końcu! I daj mi spokó!
Re: Perspektywy na przyszłość
Marzenia się spełniają;). Sama w dużej mierze generujesz stan w jakim się znajdujesz. Jeśli chcesz być być chora, to będziesz. Bo żeby zdrowieć, to też trzeba chcieć.shekspir pisze:(...)na nic nie chce mi sie patrzeć, nic ne i chce dotykać, nic nie chcę pamiętać, nic już nie chcę od życia, NIC !!!! Chce przestać czuć i widzieć, słyszeć i istnieć!
Pozdrowienia
P.S.
Skoro nic nie chcesz, to czemu tu piszesz?
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Perspektywy na przyszłość
Bo to jedyna rzecz , którą jeszcze mogę robić. Kontaktować sie z ludźmi chociaż z nimi pisząc , bo mówić to już nie mam siły (o czym również wam wcześniej pisałam.). Dlaczego pisze również wyjaśniałam. Widocznie dan nie czytałeś dokładnie. Pisze , tłumaczę, wyjasniam a co chwilę ktoś z zadaje tak ,,rozbrajające ''pytanie, które jest ewidentną oznaką braku rozumienia czytanej treści.
W sumie twoje pytanie do mnie dan, zabrzmiało , znaczeniowo tak: po co tu jeszcze jesteś przecież ? nikt cię tu nie chce! wypad z tego forum! Dobrze zrozumiałam twój przekaz dan?
O cuda jakieś głosisz dan cyt. : ,,chcesz być zdrowa będziesz' ', chcesz być chora będziesz. Normalnie cuda! No popatrz ile to zależy od nastawienia i jakie to proste, według ciebie. To powiedz człowiekowi umierającemu , żeby żył. Ciekawe czy nawet gdyby w to uwierzył to przeżyje. Szczerze w to wątpię, za bardzo wszystko upraszczasz dan. Oprócz koloru białego i czarnego są jeszcze inne odcienie. Życie niestety nie jest tak proste jak ci sie wydaje. Pożyjesz jeszcze trochę to sam się przekonasz , że są pewne sprawy których nie można przeskoczyć chociażbyś w to bardzo wierzył i bardzo chciał ze wszystkich swoich sił. Nie przeskoczysz. Są problemy nie do rozwiązania, widocznie jeszcze takiego nie spotkałeś na swej drodze i obyś jak najdłużej nie musiał się z takim problemem osobiście zmierzyć.
W sumie twoje pytanie do mnie dan, zabrzmiało , znaczeniowo tak: po co tu jeszcze jesteś przecież ? nikt cię tu nie chce! wypad z tego forum! Dobrze zrozumiałam twój przekaz dan?
O cuda jakieś głosisz dan cyt. : ,,chcesz być zdrowa będziesz' ', chcesz być chora będziesz. Normalnie cuda! No popatrz ile to zależy od nastawienia i jakie to proste, według ciebie. To powiedz człowiekowi umierającemu , żeby żył. Ciekawe czy nawet gdyby w to uwierzył to przeżyje. Szczerze w to wątpię, za bardzo wszystko upraszczasz dan. Oprócz koloru białego i czarnego są jeszcze inne odcienie. Życie niestety nie jest tak proste jak ci sie wydaje. Pożyjesz jeszcze trochę to sam się przekonasz , że są pewne sprawy których nie można przeskoczyć chociażbyś w to bardzo wierzył i bardzo chciał ze wszystkich swoich sił. Nie przeskoczysz. Są problemy nie do rozwiązania, widocznie jeszcze takiego nie spotkałeś na swej drodze i obyś jak najdłużej nie musiał się z takim problemem osobiście zmierzyć.
Re: Perspektywy na przyszłość
Dobrze zrozumiałem Twoje powody, dla których tutaj się użalasz. Natomiast niezbyt rozumiem intencji jakie w tym masz. Czy to Tobie w jakikolwiek sposób pomaga w tym, aby Twój(lub czyjkolwiek) stan ulegał poprawie? Czy może ma to na celu jedynie utwierdzić siebie oraz innych w szkodliwym przekonaniu "nie ma już dla mnie szans, będzie tylko gorzej"?.shekspir pisze:Dlaczego pisze również pisałam. Widocznie dan nie czytałeś dokładnie. Pisze , tlumaczę, wyjasniam a co chwilę ktoś z was zadaje tak ,,rozbrajające ''pytanie, które jest ewidentną oznaką braku rozumienia czytanej treści.
Natomiast nikt, ani Ty ani nawet najwybitniejsi lekarze, terapeuci i mistrzowie tego świata nie mogą stwierdzić z całą pewnością, że tak jest.
Nie pakowałem w to pytanie żadnego podprogowego przekazu. To Twoja interpretacja wyłącznie.shekspir pisze:W sumie twoje pytanie do mnie dan, zabrzmiało , w znaczeniu: po co tu jeszcze jesteś przecież nikt cię tu nie chce , wypad z tego forum. Dobrze zrozumiałam twój przekaz dan?
Zależało mi na tam, aby się dowiedzieć, co Tobie daje gnębienie siebie samej na piśmie. Czy to jakaś forma masochizmu?
Później otrzymałem jasną informację od Ciebie, że Ty po prostu nie chcesz żyć, nie zależy Ci na żadnej poprawie(może masz zbyt wysoki pułap, do którego dążysz?). Więc staram się Tobie uświadomić, że mając takie przekonania, jakie tutaj piszesz - Twój stan będzie ulegał takiemu pogorszeniu, jakie będzie adekwatne do Twojego osobistego obrazu rzeczywistości. Tak się broni psychika każdego człowieka przed dyskomfortem dysonansu, ambi -walencji i -tendencji. Stąd słynne, samospełniające się proroctwa. I również, po części z tego względu istnieje coś takiego, jak nadzieja.
Właściwie, nie zależy mi aż tak bardzo na tym, aby wpłynąć na Twoje postrzeganie rzeczywistości. Zamierzam natomiast bronić swoich przekonań. Mogę je skorygować, ale kiedy usiłujesz przekonywać świat do racji, które mogą zaszkodzić to bierny nie pozostaję.
Dlatego tak się na Ciebie "uwziąłem"(wg. Twojego mniemania). Dodam jeszcze, że w wypowiedzi istnieje coś takiego jak polemika i dyskusja. Dobrze o tym pamiętać. Jeśli natomiast chcesz się wyłącznie poużalać nad sobą, to istnieje przecież taki dział na forum, jak "Wątki osobiste".
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Perspektywy na przyszłość
Masz rację. Lepiej się wówczas dobić i umierać w przygnębieniushekspir pisze:Normalnie cuda! No popatrz ile to zależy od nastawienia i jakie to proste, według ciebie. To powiedz człowiekowi umierającemu , żeby żył.

Zgadza się: bardzo, bardzo wiele zależy od nastawienia.
Mogą to być cuda, jeśli tak Ci jest wygodnie to nazywać.
Shekspir, no proszę, tylko bez hipokryzji. Co możesz powiedzieć o mnie i moich doświadczeniach, na podstawie tego, co piszę na jakimś internetowym forum pod jakimś tam pseudonimem "dan"?shekspir pisze:Są problemy nie do rozwiązania, widocznie jeszcze takiego nie spotkałeś na swej drodze i obyś jak najdłużej nie musiał się z takim problemem osobiście zmierzyć.
Tak się składa, że ze śmiercią i "problemami nie do rozwiązania" miałem i mam trochę styczności.
To, czy walczysz do końca, czy poddajesz się w którymś momencie - to Twoja wyłączna sprawa. Może jeszcze sprawą jest Twojej rodziny i przyjaciół, choć niekoniecznie.
Nie zamierzam "Cię rozumieć", bo to awykonalne. Mogę jedynie zrozumieć Twoją sytuację. Zatem piszę adekwatnie do tego, jak ją odbieram na podstawie Twoich kilku postów. Sam zresztą mam większość objawów, które opisujesz + pewne, wcale nie błahe, dolegliwości fizyczne. Prawda, nie zawsze jest miło i przyjemnie, często jest na prawdę źle - ale też nie zawsze.
Poza tym, jeśli na czymś się mocno koncentrujesz, to nabiera to coś większego znaczenia i rośnie na sile. Ty jesteś skoncentrowana na sobie i swoim cierpieniu. Co mieli zrobić ludzie choćby w takim Auschwitz. Albo chorzy na nowotwór złośliwy. Może poczytaj trochę ich historii, jak sobie radzili.
Przypuszczam niestety, że Twój egocentryzm obejmuje tak rozległy obszar, że chyba daremna jest dalsza dyskusja z Tobą na ten temat.
Życzę Ci choć trochę przyjemności w całym tym marazmie.
Pozdrawiam.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Perspektywy na przyszłość
Dan, zakładasz w stwierdzeniu o forum interntowym , że kłamię, bo to jest tylko forum, i speudonim jest anonimowy. Pseudonim tak , ale pod pseudonimemm kryje sie konkretna osoba , piszaca o sobie. Jestem zbyt dorosła osobą żeby bawić się w jakieś kłamstwa i podchody pod przykrywką seudonimu. Może ty tak robisz , ja nie. Wielokrotnie pisałam że nie zamierzam owijac w bawełnę , cukrować itd. tylko opisuję prawdę o sobie i o chorobie jak ona na mnie wpływa, jak się rozwijała, pisze o swoich stanach i o tym co czuje oraz jak sie czuje (chyba po to jest to forum) Zbyt długo choruję , żeby mieć jeszcze siłę na udawanie, przyjmowanie póz , zakładanie masek itd.
Życzysz mi przyjemności? W tak sarkastyczny sposób poniżasz mnie. Jestem u kresu sił a ty życzysz mi jeszcze przyjemnosci ?to kpina prosto w oczy. I doskonale zdajesz sobie z tego sprawę dan, że ze mnie drwisz.
WOlałabym mieć 100 raka z przerzutami niż to z czym musze mierzyć się co dziennie stykajać się ze światem. Dan pobił cie ktoś kiedyś tylko dlatego że szedłeś ulicą (nic nikomu nie robiąc) a potem szydził i wysmiewał na głos , pokazując palcami i krzycząc różne rzeczy za tobą na ulicy. Biegło kiedyś za tobą kilkonaścioro nastolatków i kopało cię w tyłek ,szarpało za plecak i pluło na ciebie? To tylko delikatne incydenty z mojego codziennego stykania si e z rzeczywistością (ale przecież w/g ciebie wystarczy ze sobie powiem , że jestem normalna i bedę szczęśliwa i tak się stanie. bo jak twierdzisz dużó zależy od nastawienia) > otóż tu się z tobą nie zgadzam. Gdy widac na zewnątrz pewne mooje zaburzenia już na pierwszy rzut oka, to nawet super nastawienie nic tu nie pomoże , bo jeszcze jest coś takiego jak odbiór mnie przez spoleczeństwo a to już ode mnie nie zależy, wygladu nie zmienię i bo to już nie zależne ode mnie tylko od mojej głowy (co również stwierdzili zarówno seksuolodzy jak i psycholodzy u kórych byłam - tak jakbyś był uwięziony w swoim ciele i nic z tym nie mozesz zrobić to jest okropne cierpeinie , wprost nei do opisania dan.) Glowe mam chorą, leki moga zaleczyć psychoze al e nie naprawią postzregania siebie a dokladnie swojej sksualności i tożsamożści. Liczne terapie ktorym byłam poddawana nie przynoszą efektów. Terapie na mnie nie działają ponieważ zaburzenie jest zbyt głeboko zakorzenione, niestety i rozdwojenie jest faktem podwójna moja osobowość również i nikt tego nei jest w stanie skleić czy podlezyć. NA początku choroby póbowałam wmawiać sobie pozytywne rzeczy dotyczące mojej osoby jednak kończyło sie to zawsze ostrą psychozą ponieważ pozytywny obraz siebie i możliwość odnalezienia siebie w społeczeństwie w jakiejkolwiek roli są zbyt odległe od realnej rzeczywistości jaką przedstawiam czyli ja z moimi zaburzeniami. Stąd niemożność realizacji nawet minimalnych założeń społecznych. Od kiedy pogodziłam si e z chorobą i z tym zę niestety nigdy nie bede szczęsliwa ani nie bede moglłą pełnić pdstawowych życiowych ról , przynajmniej nie mam psychoz (bo ja mam schizę lekooporną) natomiast świadomość niemożiwości spełnienia sie w życiu powoduje brak aktywnośći , sił, chęci. Z Psychozami było chyba gorzej bo nie wiadomo było kiedy w nich mogę zrobić sobie coś naprawdę tragicznego od czego już nei byłoby odwrotu . NAtomiast od kilkunastu lat bez psychoz ale przy moim postępującym otępieniu i niestety coraz silniejszych atakach katatonii wszystko toczy sie wolno jednak w swoim wolniutkim i spokojnym tempie dąży we wiadomym kierunku czyli do roli warzywa ze mną w roli głównej. Niestety nie każdemu si e udaje dan, gdyby każdy miał szanse na szczęście i wyzdrowienie to świat byłby cudny, ale spójrz na to realnie - cudów nie ma. Popatrz na przykład który sam podałeś Auschwitz.
Życzysz mi przyjemności? W tak sarkastyczny sposób poniżasz mnie. Jestem u kresu sił a ty życzysz mi jeszcze przyjemnosci ?to kpina prosto w oczy. I doskonale zdajesz sobie z tego sprawę dan, że ze mnie drwisz.
WOlałabym mieć 100 raka z przerzutami niż to z czym musze mierzyć się co dziennie stykajać się ze światem. Dan pobił cie ktoś kiedyś tylko dlatego że szedłeś ulicą (nic nikomu nie robiąc) a potem szydził i wysmiewał na głos , pokazując palcami i krzycząc różne rzeczy za tobą na ulicy. Biegło kiedyś za tobą kilkonaścioro nastolatków i kopało cię w tyłek ,szarpało za plecak i pluło na ciebie? To tylko delikatne incydenty z mojego codziennego stykania si e z rzeczywistością (ale przecież w/g ciebie wystarczy ze sobie powiem , że jestem normalna i bedę szczęśliwa i tak się stanie. bo jak twierdzisz dużó zależy od nastawienia) > otóż tu się z tobą nie zgadzam. Gdy widac na zewnątrz pewne mooje zaburzenia już na pierwszy rzut oka, to nawet super nastawienie nic tu nie pomoże , bo jeszcze jest coś takiego jak odbiór mnie przez spoleczeństwo a to już ode mnie nie zależy, wygladu nie zmienię i bo to już nie zależne ode mnie tylko od mojej głowy (co również stwierdzili zarówno seksuolodzy jak i psycholodzy u kórych byłam - tak jakbyś był uwięziony w swoim ciele i nic z tym nie mozesz zrobić to jest okropne cierpeinie , wprost nei do opisania dan.) Glowe mam chorą, leki moga zaleczyć psychoze al e nie naprawią postzregania siebie a dokladnie swojej sksualności i tożsamożści. Liczne terapie ktorym byłam poddawana nie przynoszą efektów. Terapie na mnie nie działają ponieważ zaburzenie jest zbyt głeboko zakorzenione, niestety i rozdwojenie jest faktem podwójna moja osobowość również i nikt tego nei jest w stanie skleić czy podlezyć. NA początku choroby póbowałam wmawiać sobie pozytywne rzeczy dotyczące mojej osoby jednak kończyło sie to zawsze ostrą psychozą ponieważ pozytywny obraz siebie i możliwość odnalezienia siebie w społeczeństwie w jakiejkolwiek roli są zbyt odległe od realnej rzeczywistości jaką przedstawiam czyli ja z moimi zaburzeniami. Stąd niemożność realizacji nawet minimalnych założeń społecznych. Od kiedy pogodziłam si e z chorobą i z tym zę niestety nigdy nie bede szczęsliwa ani nie bede moglłą pełnić pdstawowych życiowych ról , przynajmniej nie mam psychoz (bo ja mam schizę lekooporną) natomiast świadomość niemożiwości spełnienia sie w życiu powoduje brak aktywnośći , sił, chęci. Z Psychozami było chyba gorzej bo nie wiadomo było kiedy w nich mogę zrobić sobie coś naprawdę tragicznego od czego już nei byłoby odwrotu . NAtomiast od kilkunastu lat bez psychoz ale przy moim postępującym otępieniu i niestety coraz silniejszych atakach katatonii wszystko toczy sie wolno jednak w swoim wolniutkim i spokojnym tempie dąży we wiadomym kierunku czyli do roli warzywa ze mną w roli głównej. Niestety nie każdemu si e udaje dan, gdyby każdy miał szanse na szczęście i wyzdrowienie to świat byłby cudny, ale spójrz na to realnie - cudów nie ma. Popatrz na przykład który sam podałeś Auschwitz.
Re: Perspektywy na przyszłość
W Auschwitz zdarzały się "cuda"
.
Współczuję Ci Shekspir.
Współczuję Ci także miejsca, w którym mieszkasz. Sam doświadczyłem i doświadczam ludzkich reakcji na swoją odmienność.
Wierzę jednak mimo wszystko, że będzie lepiej, przynajmniej przez chwilę (bo, ponawiam pytanie, czasami przecież jest? choćby przez krótką chwilę).
Z mojej strony to na tyle.
Pozdrawiam

Współczuję Ci Shekspir.
Współczuję Ci także miejsca, w którym mieszkasz. Sam doświadczyłem i doświadczam ludzkich reakcji na swoją odmienność.
Wierzę jednak mimo wszystko, że będzie lepiej, przynajmniej przez chwilę (bo, ponawiam pytanie, czasami przecież jest? choćby przez krótką chwilę).
Z mojej strony to na tyle.
Pozdrawiam
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Perspektywy na przyszłość
[quote="dan"]W Auschwitz zdarzały się "cuda"
.
Szekspir, czytałaś V. Frankl "Człowiek w poszukiwaniu sensu"? Cudowna książka. Opowiada o obozie koncentracyjnym.

Szekspir, czytałaś V. Frankl "Człowiek w poszukiwaniu sensu"? Cudowna książka. Opowiada o obozie koncentracyjnym.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Do tej książki dodałabym jeszcze dwie inne książki tego samego autora: Victor Frankl "Homo patiens" i "Nieuświadomiony Bóg". Naprawdę świetne lektury, pobudzające do refleksji i popatrzenia na wszystko jeszcze raz, z innej perspektywy. Wielka szkoda, że książka "Homo patiens" jest tak mało znana i trudno dostępna:agnieszka38 pisze:dan pisze:W Auschwitz zdarzały się "cuda".
Szekspir, czytałaś V. Frankl "Człowiek w poszukiwaniu sensu"? Cudowna książka. Opowiada o obozie koncentracyjnym.
Pozdrawiam.m.recenzja pisze:Do historii myśli ludzkiej przeszło pojęcie tzw. RZUTÓW FRANKLA, które autor prezentuje w tej pozycji: Zwraca on uwagę, ze stożek rzutowany na jedną płaszczyznę jawi się jako KOŁO, a na inna płaszczyznę - jako TRÓJKĄT. Ale stożek jest czymś więcej niż koło, czymś więcej niż trójkąt. Widzenie stożka tylko z jednej perspektywy jest jego SPŁASZCZENIEM, zubożeniem. Opis i ocena z punktu widzenia takiego spłaszczenia jest zakłamana, nieprawdziwa i często krzywdząca. Podobnie jest - zwraca uwagę Frankl - ze złożonością i bogactwem człowieka...
Re: Perspektywy na przyszłość
agnieszka 38 : ja mam swój ,,obóz koncentracyjny'' w postaci mojego ciała 24/ h, w którym jestem uwięziona, uwolnić mnie moze tylko jedno.... JAkbyś była w takim ,,więzieniu jak ja '' to byś wiedziała, że codziennie toczę wojnę sama z sobą, po co mam jeszcze czytać o wojnie i przemocy? Przemocy dość mam na codzień w rzeczywistości, która nazywa się rok 2009 (odsyłam do postów powyżej). Po za tym, zbyt mocno odbieram drastyczne opisy oraz sceny z książek / filmów - nie mogę poprostu takich czytać ani oglądać bo źle to na mnie wpływa. Był czas w moim życiu gdy bardzo dużo czytałam i chyba się ,,przeczytałam'' teraz mam wręcz awersję do litaratury. Książki już w tej chwili najmniej mnie obchodzą.
Re: Perspektywy na przyszłość
Wracając do tematu otępienia,
Przemyślałem to sobie, mogę się nie leczyć, tylko co to da....
Podczas leczenia ukończyłem studia magisterskie i licencjackie, teraz zacząłem drugi kierunek.
W trakcie leczenia trochę pracowałem trochę zarobiłem, a było ciężko.
Teraz straciłem pracę, jako że leczyłem się systematycznie, dostałem niedawno na komisji lekarskiej umiarkowaną grupę niepełnosprawności, co uprawnia mnie do starania się o dofinansowanie do studiów z programu student II, jak by nie to nie dałbym rady kontynuować nauki, i chyba nie było by innego wyjścia poza wyjazdem na zachód gdzie była by jeszcze bardziej niepewna przyszłość.
Z pfron mogę się starać dodatkowo jako że się uczę o dofinansowanie zakupu zestawu komputerowego i starczy na bardzo dobry sprzę.
Jako że się leczę w przypadku gdy nie znajdę pracy przez najbliższe dwa lata będę się prawdopodobnie starał o rentę, może to małe pieniądze, ale zawsze jest to jakaś ewentualność.
Ponieważ mam grupę inwalidzką mogę się starać o dofinansowanie z pfron na podjęcie działalności gospodarczej, i to nie są takie małe pieniądze, i zawsze mogę się o nie starać.
Gdybym się nie leczył obawiam się że nie wytrzymałbym nerwowo, i mógłbym mieć nawrót, który by mnie pogrzebał już do końca.
Stwierdziłem że leczę się dobrowolnie, wiem że na starość zacznie to wychodzić, ale jest to lepszą perspektywą na przyszłość niż przestać się leczyć.
Przemyślałem to sobie, mogę się nie leczyć, tylko co to da....
Podczas leczenia ukończyłem studia magisterskie i licencjackie, teraz zacząłem drugi kierunek.
W trakcie leczenia trochę pracowałem trochę zarobiłem, a było ciężko.
Teraz straciłem pracę, jako że leczyłem się systematycznie, dostałem niedawno na komisji lekarskiej umiarkowaną grupę niepełnosprawności, co uprawnia mnie do starania się o dofinansowanie do studiów z programu student II, jak by nie to nie dałbym rady kontynuować nauki, i chyba nie było by innego wyjścia poza wyjazdem na zachód gdzie była by jeszcze bardziej niepewna przyszłość.
Z pfron mogę się starać dodatkowo jako że się uczę o dofinansowanie zakupu zestawu komputerowego i starczy na bardzo dobry sprzę.
Jako że się leczę w przypadku gdy nie znajdę pracy przez najbliższe dwa lata będę się prawdopodobnie starał o rentę, może to małe pieniądze, ale zawsze jest to jakaś ewentualność.
Ponieważ mam grupę inwalidzką mogę się starać o dofinansowanie z pfron na podjęcie działalności gospodarczej, i to nie są takie małe pieniądze, i zawsze mogę się o nie starać.
Gdybym się nie leczył obawiam się że nie wytrzymałbym nerwowo, i mógłbym mieć nawrót, który by mnie pogrzebał już do końca.
Stwierdziłem że leczę się dobrowolnie, wiem że na starość zacznie to wychodzić, ale jest to lepszą perspektywą na przyszłość niż przestać się leczyć.
Re: Perspektywy na przyszłość
Ależ ja sie cały czas leczę, to nie jest tak , ze nie chodze do lekarza i mój stan nie jest systematycznie monitorowany. Chociaż dzięki temu wiem w jakim jestem sadium choroby, choć szczezre tto małe pocieszenie gdy sie słyszy że choroba ciagle postępuje.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
No ba! - to przecież kwota ok. 40 tys. złotych!pinokio pisze: Ponieważ mam grupę inwalidzką mogę się starać o dofinansowanie z pfron na podjęcie działalności gospodarczej, i to nie są takie małe pieniądze, i zawsze mogę się o nie starać.
- marcelinka
- zaufany użytkownik
- Posty: 7964
- Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
- Kontakt:
Re: Perspektywy na przyszłość
Pinokio a gdzie uzyskałeś takie informacje, że z pfronu można starać się o dofinansowanie na własną działalność gospodarczą? A składałeś wniosek o komputer? Mi przyznali ponad 4000 zł
A z programu student też korzystam 


Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia 

Re: Perspektywy na przyszłość
Dofinansowanie do firmy - 15 lub 16 krotność średniego wynagrodzenia kwota około 45 tyś zł. uzyskuje się z urzędu pracy, a urzad pracy uzyskuje je z pfronu, trzeba wypełnić dosyć prosty biznes plan i się ma z tego co wiem nie jest trudno trzeba sobie tylko przy poczatku roku przypilnować żeby odłożyli na daną działalność (trzeba sobie zarezerwować) wiem bo próbowałem uzyskać ale lokal pod moją działalność nie spełniał wymogów sanepidu i pomysł upadł,
Warto też zaglądnąć do sanepidu jakie będzie stawiał wymogi, ewentualnie do państwowej inspekcji pracy ale to już mniejszy problem.
Z Urzędu pracy można również się raz w roku starać o skierowanie na szkolenie specjalistyczne, (wybór szkolenia jest naczęściej dowolny, ja zrobiłem niedawno papiery na kucharza a teraz planuje jak mi się uda zrobić instruktora sportu ze specjalnością kulturystyki, urząd oferuje stypendium za kurs, zwrot kosztów noclegów i dojazdów, oraz oczywiście opłaca kurs)
W Urzędzie może być trochę opór na kurs kucharza wyjaśniałem 2 godziny dlaczego na kucharza, przechodziłem jakieś testy psychologiczne z których wynikało że nie nadaje się na kucharza ale uparłem się i mam już papiery, (mogę jak mi się zamarzy i będzie gdzie otworzyć małą gastronomię).
Miałem iść po nowym roku na kurs barmana ale dostałem grupę i odpada praca w godzinach nocnych, więc bardziej zgodnie z moimi zainteresowaniami i z wymogami sytuacji idę na kulturystykę,
Barmana miałem obiecanego że mi dadzą, bo na kulturystykę bym się nie dostał bez papieru o grupie, bo normalnie musi być zawód deficytowy, a tak z pefron jest bardziej pod kątem zapobieżenia marginalizacji osób niepełnosprawnych tak że może się uda.
Warto też zaglądnąć do sanepidu jakie będzie stawiał wymogi, ewentualnie do państwowej inspekcji pracy ale to już mniejszy problem.
Z Urzędu pracy można również się raz w roku starać o skierowanie na szkolenie specjalistyczne, (wybór szkolenia jest naczęściej dowolny, ja zrobiłem niedawno papiery na kucharza a teraz planuje jak mi się uda zrobić instruktora sportu ze specjalnością kulturystyki, urząd oferuje stypendium za kurs, zwrot kosztów noclegów i dojazdów, oraz oczywiście opłaca kurs)
W Urzędzie może być trochę opór na kurs kucharza wyjaśniałem 2 godziny dlaczego na kucharza, przechodziłem jakieś testy psychologiczne z których wynikało że nie nadaje się na kucharza ale uparłem się i mam już papiery, (mogę jak mi się zamarzy i będzie gdzie otworzyć małą gastronomię).
Miałem iść po nowym roku na kurs barmana ale dostałem grupę i odpada praca w godzinach nocnych, więc bardziej zgodnie z moimi zainteresowaniami i z wymogami sytuacji idę na kulturystykę,
Barmana miałem obiecanego że mi dadzą, bo na kulturystykę bym się nie dostał bez papieru o grupie, bo normalnie musi być zawód deficytowy, a tak z pefron jest bardziej pod kątem zapobieżenia marginalizacji osób niepełnosprawnych tak że może się uda.