Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Moderator: moderatorzy
Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Mam 31 lat. Jestem kobietą. Od ponad 3 lat mam uśpienie choroby. Mam męża, mieszkanie.
Marzę o dziecku mimo diagnozy.
Co byście pomyśleli jakby któraś z waszych dobrych koleżanek zapytała się: A podjęłabyś takie ryzyko, że twoje dziecko odziedziczy gen podatności na chorobę i zaryzykowałabyś ciąże?? (w rodzinie mojego męża też występuje ta choroba)
Boli jak takie rzeczy mówią zdrowe koleżanki, do osoby, która taką chorobę i od dwóch lat zastanawia się czy właśnie z tego względu nie mieć dzieci.
Szkoda tylko, że zdrowe osoby nie umieją wczuć się w sytuację osoby chorej, która ma remisję choroby i tak jak każda zdrowa osoba marzy o dziecku.
Przecież ta koleżanka ma dziecko? Jak ona by się czuła jakby przed momentem decyzji o nim byłaby chora? Jakby sama miała takie jak ja dylematy? Jak by sobie z tym poradziła? Co ostatecznie by zrobiła?
Moje życie bez dziecka wydaje się puste i bezsensowne... Uwielbiam dzieci - uważam, że to skarb. Ale gdyby dziecko moje zachorowało kiedyś - czy mogłabym z tym żyć? Czy całe życie nie obwiniałabym się, że to przeze mnie bo ja podjęłam to ryzyko... Jest mi bardzo ciężko... Nawet nie wiecie jak bardzo... Nie raz płaczę z bezsilności... Dlaczego? Dlaczego osoba chora ma tak wielki instynkt macierzyński, ale boi się ze względu na przyszłe dobro dziecka je w ogóle posiadać? Czy powinnam dla jego przyszłego dobra skreślić to marzenie? A co jeśli dziecko byłoby zdrowe? A tego przecież nie mogę wiedzieć, jak będzie...
Jestem zrozpaczona... Bo chyba w głębi znam odpowiedź...
Marzę o dziecku mimo diagnozy.
Co byście pomyśleli jakby któraś z waszych dobrych koleżanek zapytała się: A podjęłabyś takie ryzyko, że twoje dziecko odziedziczy gen podatności na chorobę i zaryzykowałabyś ciąże?? (w rodzinie mojego męża też występuje ta choroba)
Boli jak takie rzeczy mówią zdrowe koleżanki, do osoby, która taką chorobę i od dwóch lat zastanawia się czy właśnie z tego względu nie mieć dzieci.
Szkoda tylko, że zdrowe osoby nie umieją wczuć się w sytuację osoby chorej, która ma remisję choroby i tak jak każda zdrowa osoba marzy o dziecku.
Przecież ta koleżanka ma dziecko? Jak ona by się czuła jakby przed momentem decyzji o nim byłaby chora? Jakby sama miała takie jak ja dylematy? Jak by sobie z tym poradziła? Co ostatecznie by zrobiła?
Moje życie bez dziecka wydaje się puste i bezsensowne... Uwielbiam dzieci - uważam, że to skarb. Ale gdyby dziecko moje zachorowało kiedyś - czy mogłabym z tym żyć? Czy całe życie nie obwiniałabym się, że to przeze mnie bo ja podjęłam to ryzyko... Jest mi bardzo ciężko... Nawet nie wiecie jak bardzo... Nie raz płaczę z bezsilności... Dlaczego? Dlaczego osoba chora ma tak wielki instynkt macierzyński, ale boi się ze względu na przyszłe dobro dziecka je w ogóle posiadać? Czy powinnam dla jego przyszłego dobra skreślić to marzenie? A co jeśli dziecko byłoby zdrowe? A tego przecież nie mogę wiedzieć, jak będzie...
Jestem zrozpaczona... Bo chyba w głębi znam odpowiedź...
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
nic
Ostatnio zmieniony czw lip 07, 2016 6:05 pm przez maajutka, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
maajutka masz rację. Rozmawiałam dziś z normalnymi ludźmi, którzy mi powiedzieli, że powinnam spróbować. Nikt nie wie, nawet zdrowe osoby czy ich dziecko będzie zdrowe czy chore - ale po prostu chcą je mieć!!! Tak jak ja! Dosyć dopytywań innych osób, czy to dobra decyzja. Ja wiem, że dziecko to moje marzenie i je chce. Mój mąż też się powoli do tego przekonuje. Więc muszę dać sobie szansę - inaczej całe życie będę żałować... (!!!)
- przegłosowany
- zaufany użytkownik
- Posty: 8194
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Załóż nawet, że będzie chore. Jeśli tylko Tobie chce się żyć, to warto rozmnażać to dalej... jeśli nie - sama sobie odpowiedz.
gówno w proszku na kijoszku
- przegłosowany
- zaufany użytkownik
- Posty: 8194
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Opinią innych się nie kieruj. To twoje życie.
gówno w proszku na kijoszku
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Chcę mieć dziecko. Dziękuje Wam za Wasze odpowiedzi. Były mi pomocne, ale tak jak mówicie najważniejsze jest to co my chcemy z mężem. O czym my marzymy. Mimo, że podejmujemy jakieś ryzyko. Każdy czasem podejmuje ryzyko. Gdy ma zbyt wiele do stracenia. Tak jest w naszym wypadku. Mogę powiedzieć dziś , że po dwóch latach rozmyślań już wiem, czego chcę. Dziś jest mi lżej. To my je będziemy wychowywać, a nie inni.
To tylko i wyłącznie nasza decyzja.
To tylko i wyłącznie nasza decyzja.
- lea
- zaufany użytkownik
- Posty: 2882
- Rejestracja: ndz maja 31, 2009 8:52 am
- Lokalizacja: tunel czasoprzestrzenny
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
To twoje życie i masz je tylko jedno i tylko od Ciebie zależy jak je przeżyjesz. Jeśli ty i twój mąż pragniecie mieć dziecko, to nic nie szkodzi na przeszkodzie. Owszem może być tak, że twoje potencjalne dziecko, może przeżywać twoje nawroty, czy też może samo zachorować, ale to takie gdybanie z fusów, co by było gdyby.Tak samo zdrowy może zachorować i mieć chore dziecko.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Co racja to racja lea. Również pozdrawiam!
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
moja zona jest zdrowa ja jestem chory ale staramy sie o dziecko nie tak latwo a czas biegnie , nie mamy takich dylematow jak ty, nawet sie nie zastanawiaj
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Ja mam syna, który ma już 20 lat. Co prawda przed jego urodzeniem, nie miałem schizy, to syn jest zdrowy, właśnie kończy technikum i wybiera się na studia informatyczne. Jak dziecko ma urodzić się chore to się urodzi i nie ma znaczenia na jaką chorobę. Nie pozwólcie aby, ktoś wasze marzenia próbował zniszczyć. Pozdrawiam
Wystarczy tylko się uśmiechnąć, by ukryć zranioną duszę i nikt nawet nie zauważy, jak bardzo cierpisz....
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: czw mar 17, 2016 11:51 am
- Status: Specjalista ds badań klinicznych
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
My też planujemy mieć dziecko. W każdej rodzinie może urodzić się chore. Zresztą w f20 dziedziczy się skłonność do zachorowania. Głupota i ciemnota społeczeństwa nie zna granic. Ja specjalnie wszystkim otwarcie mówię, ze moj partner jest chory i mówię też o tym, ze chcemy mieć dziecko. Nikt nie zanegował naszej decyzji. Tylko, ze znajomych mamy naprawdę na poziomie. Z tego wniosek taki, ze nie ma co się ciemnota przejmować! Życzę Wam pięknego, zdrowego i mądrego dzidziusia!
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Nie wiem, czy ta teoria dalej obowiązuje, ale schizofrenię jakoby dziedziczy
się w drugim pokoleniu, czyli twój syn może mieć chore dziecko/dzieci. Kiedyś była schizofrenna matka, ale było to zbyt politycznie niepoprawne i zmieciono
jak homoseksualizm jako zboczenie, chorobę, niedorozwój głosami jak ustawę
w parlamencie, w którym można ustawowo znieść terroryzm.
się w drugim pokoleniu, czyli twój syn może mieć chore dziecko/dzieci. Kiedyś była schizofrenna matka, ale było to zbyt politycznie niepoprawne i zmieciono
jak homoseksualizm jako zboczenie, chorobę, niedorozwój głosami jak ustawę
w parlamencie, w którym można ustawowo znieść terroryzm.
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Ja bylem zniechecany do seksu przez matke. Przez jej zachowanie wzgledem mnie zniechecilem sie do kobiet. Seks byl tabu, zakazany owoc i grzech smiertelny. Wczoraj znow ogladalem film i teraz boli mnie reka.
"Jak podajesz najlepszemu przyjacielowi nóż, to zawsze trzymając za ostrze, rękojeścią w jego stronę i drugą ręką blokując możliwość zadania przez niego ciosu prosto w serce."
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
...
Ostatnio zmieniony śr cze 28, 2017 12:42 am przez Aga_aga, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
popieram Agnieszke w 100%
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Dziękuję za wasze odpowiedzi - są dla mnie cenne. Pozdrawiam!
- Niemamnie
- zaufany użytkownik
- Posty: 15558
- Rejestracja: pn lip 30, 2018 8:52 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: z Czarnych Dziur, z Pustek Kul, z Lasu gdzie nie ma Czasu
Re: Czy byliście kiedyś do czegoś zniechęcani? Moja historia
Nawet jeżeli odziedziczą geny podatności na chorobę to za 20 lat nauka dokona takiego postępu w sferze terapii genowych, że nie będzie czym się martwić.
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/2617 ... -starzeniu
Już teraz możliwe jest przedłużanie życia, a co będzie za dwadzieścia lat tego nikt nie wie.
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/2617 ... -starzeniu
Już teraz możliwe jest przedłużanie życia, a co będzie za dwadzieścia lat tego nikt nie wie.
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.