schizofrenia a wiara w Boga
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
-
- nadużywający
- Posty: 37
- Rejestracja: pt lip 22, 2005 6:54 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wałbrzych
schizofrenia a wiara w Boga
Napiście czy po zachorowaniu Wasz stosunek do wiary uległ zmiania?
- marcelinka
- zaufany użytkownik
- Posty: 7964
- Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
- Kontakt:
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 355
- Rejestracja: sob kwie 26, 2008 10:37 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Toruń
Zgadzam się, że ankieta nie daje pełnego wyboru, ale ja twierdzę, że Bóg nade mną czuwa. Po raz drugi tego samego przyjaciela poznałem w biedzie-wsipera mnie w chorobie, wcześniej wspierał mnie gdy nie wiedziałaem o chorobie, a zostawiła mnie dziewczyna. Stadium mojej choroby nie jest daleki. Po porostu iwele zeczy mogło być gorzej, więc należy się cieszyć
"Oddech weż, już najgorsze jest za Tobą
W końcu gdzieś, bedzie lepiej, daje słowo
nie bój sie uwierz w siebie masz juz wszystko
poczuj więc , ze przed Tobą cała przyszłość
przecież wiesz "
W końcu gdzieś, bedzie lepiej, daje słowo
nie bój sie uwierz w siebie masz juz wszystko
poczuj więc , ze przed Tobą cała przyszłość
przecież wiesz "
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Wróciłam do Kościoła. A jak mam urojenia odnoszące wyobrażam sobie, że to Bóg daje mi znaki lub zmarli, przecież dla Boga każdy jest pępkiem świata, czyż nie? ;)To chyba zdrowsze niż uważanie, że ludzie obdarzają mnie specjalną uwagą.Miron pisze:Napiście czy po zachorowaniu Wasz stosunek do wiary uległ zmiania?
- lebenslang
- bywalec
- Posty: 34
- Rejestracja: ndz kwie 27, 2008 4:17 am
- Lokalizacja: Śląsk
Myślę że trzeba w ciężkich stanach chodzić tam gdzie zbierają się ludzie wielbiący Boga. Myślę że jak przychodzą ciężkie chwile w których robi się wiele złych rzeczy to Bóg chce aby jak najszybciej przyjść do niego i naprawiać te rzeczy ( jak się da) . On wtedy tobą nie gardzi przez jakiś czas tylko bardziej współczuje i pomaga.
Wcześniej była mowa o rozczarowaniu posługą duchową. A z szukaniem w kościele to jednak trochę jak wybór sklepu w miłą obsługą. W jednym nie mówią dzień dobry na powitanie a w innym tak, i tam trzeba iść. Jak jeden ksiądz nie rozumie co się do niego mówi albo nie chce dać rozgrzeszenia to idziesz do tego co kuma i któremu Bóg podpowiada do ucha co trzeba mówić. Nie dawno poszłem z reklamacją do tej pomarańczowej telefoni ( nie powinienem podawać nazwy bo to publiczne forum
) i tłumaczyłem że obciążają mój rachunek w banku kiedy ja płacę na miejscu , już któryś raz, a kobieta była bardzo miła, długo mówiła i nie zrozumiała o co mi chodzi.
Morał tej historii jest dla mnie taki że jeśli chodzi o pomoc ludzi ( obojętnie lekarz czy ksiądz) trzeba być wybrednym i ciągle szukać, jeśli chodzi o pomoc Boga to zawsze jest ok.
Wcześniej była mowa o rozczarowaniu posługą duchową. A z szukaniem w kościele to jednak trochę jak wybór sklepu w miłą obsługą. W jednym nie mówią dzień dobry na powitanie a w innym tak, i tam trzeba iść. Jak jeden ksiądz nie rozumie co się do niego mówi albo nie chce dać rozgrzeszenia to idziesz do tego co kuma i któremu Bóg podpowiada do ucha co trzeba mówić. Nie dawno poszłem z reklamacją do tej pomarańczowej telefoni ( nie powinienem podawać nazwy bo to publiczne forum

Morał tej historii jest dla mnie taki że jeśli chodzi o pomoc ludzi ( obojętnie lekarz czy ksiądz) trzeba być wybrednym i ciągle szukać, jeśli chodzi o pomoc Boga to zawsze jest ok.
lebenszeit
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Cześć.
Co do tendencyjności ankiety - wg. mnie nie jest ona tendencyjna gdyż jest w temacie schizofrenia a wiara w Boga ,czyli dotyczy wiary przed zachorowaniem lub po ...a właściwie zmiany stosunku (lub nie:)) do wiary w Boga a odpowiedz (jestem niewierzący i bylem zanim zachorowałem ) nie wnosi nic do dyskusji i jest bezwartościowa z punktu widzenia ankiety...(warunkiem jest aby osoba wierzyła przed po lub zarówno przed jak i po - w końcu chodzi o wiarę która "kiedyś występowała" a niewierzący przed i po "nie miał" jej nigdy....
Pozdrawiam.
Co do tendencyjności ankiety - wg. mnie nie jest ona tendencyjna gdyż jest w temacie schizofrenia a wiara w Boga ,czyli dotyczy wiary przed zachorowaniem lub po ...a właściwie zmiany stosunku (lub nie:)) do wiary w Boga a odpowiedz (jestem niewierzący i bylem zanim zachorowałem ) nie wnosi nic do dyskusji i jest bezwartościowa z punktu widzenia ankiety...(warunkiem jest aby osoba wierzyła przed po lub zarówno przed jak i po - w końcu chodzi o wiarę która "kiedyś występowała" a niewierzący przed i po "nie miał" jej nigdy....
Pozdrawiam.
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Cześć,
ja wierzyłam w Boga i nadal w Niego wierzę. Wierzę, że jest On kochającym Ojcem mimo, że mam do Niego żal, ze dał mi taką chorobę, tzn. pozwolił na to abym zachorowała. Jednak nadal trwam przy Bogu!
ja wierzyłam w Boga i nadal w Niego wierzę. Wierzę, że jest On kochającym Ojcem mimo, że mam do Niego żal, ze dał mi taką chorobę, tzn. pozwolił na to abym zachorowała. Jednak nadal trwam przy Bogu!

Re: schizofrenia a wiara w Boga
Przed zachorowaniem miałem mieszane uczucia co do wiary, wierzyłem i nie wierzyłem.
Gdy zachorowałem, moje podejście do wiary zmnieło się i to bardzo.
Okres dwóch lat, był okresem codziennego uczęszczania na mszę świętą.
Miałem lęki.
Bałem się wychodzić z domu.
Ale właśnie dzięki wierze, mogłem spędzić te dwie godziny poza domem.
Czasami jeździłem do parku.
W niedzielę chodziłem na dwie msze.
Codziennie po każdej mszy szedłem na przystanek, czekając z radoscią na autobus.
Swego czasu miałem własnego Boga. Był to Bóg, bohater książki pod tytułem: "Deus Irae".
Tibor McMasters jest moim sybolem człowieka o niezwykle silnym umyśle.
Książkę napisali wspólnie: Philip K. Dick oraz Roger Zelazny.
Do dzis zastanawiam się kto stworzył tę postać. Krowa, freski..., ręce czy brak rąk?
Wielki wybuch nuklearny, ludzie nie wierzą w Boga miłości, lecz w Boga gniewu.
Niedługo zapewne wybiorę się do koscioła.
Choruję, zastanawiając się na jaką schizofrenię.
Mam zdiagnozowaną paranoidalną. Lecz czy takowa może zmienić się na inną?
PS
Polecam.

Gdy zachorowałem, moje podejście do wiary zmnieło się i to bardzo.
Okres dwóch lat, był okresem codziennego uczęszczania na mszę świętą.
Miałem lęki.
Bałem się wychodzić z domu.
Ale właśnie dzięki wierze, mogłem spędzić te dwie godziny poza domem.
Czasami jeździłem do parku.
W niedzielę chodziłem na dwie msze.
Codziennie po każdej mszy szedłem na przystanek, czekając z radoscią na autobus.
Swego czasu miałem własnego Boga. Był to Bóg, bohater książki pod tytułem: "Deus Irae".
Tibor McMasters jest moim sybolem człowieka o niezwykle silnym umyśle.
Książkę napisali wspólnie: Philip K. Dick oraz Roger Zelazny.
Do dzis zastanawiam się kto stworzył tę postać. Krowa, freski..., ręce czy brak rąk?
Wielki wybuch nuklearny, ludzie nie wierzą w Boga miłości, lecz w Boga gniewu.
Niedługo zapewne wybiorę się do koscioła.
Choruję, zastanawiając się na jaką schizofrenię.
Mam zdiagnozowaną paranoidalną. Lecz czy takowa może zmienić się na inną?
PS
Polecam.

Ostatnio zmieniony ndz paź 22, 2017 4:24 pm przez zelazny, łącznie zmieniany 2 razy.
Re:
Ja niestety mam podobnie. Moja wiara bardzo osłabła, praktycznie równa się zeru. Chociaż występują u mnie wzloty i upadki, czyli taka ambiwalencja uczuć.kamila90 pisze:ja wierzę i nie wierzę, sama nie wiem, ale nie wątpię, że po zachorowaniu moja wiara w Boga bardzo osłabła
Zdecydowanie lepiej się czuję, jak wierzę.
Czyli chyba mogę się zaliczyć do grupy, która straciła wiarę w wyniku choroby.

Re: schizofrenia a wiara w Boga
...
Ostatnio zmieniony wt cze 17, 2014 6:44 pm przez ocean, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Jak z tymi sprawami jest u mnie, to już dawno wiecie z innych partii tego forum.
Z mojej wiary w Boga nic już nie zostało, mój system wartości uległ całkowitej przebudowie. Ale ponieważ byłam z tymi sprawami dawniej bardzo blisko (no, może nawet aż nieszczęśliwie za blisko!), wiem, że bardzo wiele z tej ideologii stoi w sprzeczności z obecnym życiem. Mnie najbardziej zniechęciły do wiary (no, może nie najbardziej, bo było jeszcze kilka innych rzeczy!)nawoływania księży i ludzi religijnych, bym się nie buntowała, bym "niosła swój krzyż". A ja tego nie chcę, ja mam tego dosyć. Powiedzenie "Panie Jezu ty cierpiałeś, to ja też mogę" absolutnie mnie nie przekonuje. Ktoś może powiedzieć, "no tak, ale to powiedział jeden ksiądz, przecież wiara nie ma nic przeciwko próbom powrotu do pracy i normalnego życia. Może i nie ma, ale przykłady takich "świętych", jak Wanda Malczewska (jeszcze co prawda nie wyniesiona na ołtarze, ale już nosi tytuł "Sługi Bożej"), która żyła jako samotna rezydentka na dworach krewnych i znosiła upokorzenia jak typowa ofiara losu była mi podawana za wzór. A ja nie chcę być kimś takim.
O, nie, co to to nie! Moim celem stało się osiągnięcie stabilizacji zawodowej zgodnej z moim wykształceniem. Choć tego celu jeszcze nie osiągnęłam, to widzę, że moja egzystencja społeczna wygląda obecnie zupełnie inaczej.
I poprawia się nieustannie. I w końcu nastąpi też rehabilitacja zawodowa.
Z mojej wiary w Boga nic już nie zostało, mój system wartości uległ całkowitej przebudowie. Ale ponieważ byłam z tymi sprawami dawniej bardzo blisko (no, może nawet aż nieszczęśliwie za blisko!), wiem, że bardzo wiele z tej ideologii stoi w sprzeczności z obecnym życiem. Mnie najbardziej zniechęciły do wiary (no, może nie najbardziej, bo było jeszcze kilka innych rzeczy!)nawoływania księży i ludzi religijnych, bym się nie buntowała, bym "niosła swój krzyż". A ja tego nie chcę, ja mam tego dosyć. Powiedzenie "Panie Jezu ty cierpiałeś, to ja też mogę" absolutnie mnie nie przekonuje. Ktoś może powiedzieć, "no tak, ale to powiedział jeden ksiądz, przecież wiara nie ma nic przeciwko próbom powrotu do pracy i normalnego życia. Może i nie ma, ale przykłady takich "świętych", jak Wanda Malczewska (jeszcze co prawda nie wyniesiona na ołtarze, ale już nosi tytuł "Sługi Bożej"), która żyła jako samotna rezydentka na dworach krewnych i znosiła upokorzenia jak typowa ofiara losu była mi podawana za wzór. A ja nie chcę być kimś takim.
O, nie, co to to nie! Moim celem stało się osiągnięcie stabilizacji zawodowej zgodnej z moim wykształceniem. Choć tego celu jeszcze nie osiągnęłam, to widzę, że moja egzystencja społeczna wygląda obecnie zupełnie inaczej.
I poprawia się nieustannie. I w końcu nastąpi też rehabilitacja zawodowa.
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Ta ankieta jest niepełna- nie ma opcji: byłem niewierzący i jestem niewierzący.
Nie wierzę w Boga od dość dawna. Byłam ateistką, jak zdiagnozowano u mnie schizofrenię i nadal nią jestem.
Swoją drogą, jak byłam małym dzieckiem, byłam bardzo wierząca, bo myślałam że jestem Bogiem. Jednak wtedy wyrosłam z tych urojeń wielkościowych (może to były początki schizofrenii). Zostałam ateistką, jak po raz pierwszy usłyszałam o teorii ewolucji. To zmieniło mój światopogląd.
W drugiej psychozie, mimo ateizmu, wierzyłam że jestem Bogiem. Zaczęłam też wtedy znów wierzyć w zjawiska parapsychiczne, w które nie wierzyłam po pierwszym epizodzie psychotycznym (nie leczonym).
Na szczęście leki pomogły mi zwalczyć schizofrenię (jestem w remisji od około roku) i pozostałam ateistką. Z czego bardzo się cieszę.
Nie wierzę w Boga od dość dawna. Byłam ateistką, jak zdiagnozowano u mnie schizofrenię i nadal nią jestem.
Swoją drogą, jak byłam małym dzieckiem, byłam bardzo wierząca, bo myślałam że jestem Bogiem. Jednak wtedy wyrosłam z tych urojeń wielkościowych (może to były początki schizofrenii). Zostałam ateistką, jak po raz pierwszy usłyszałam o teorii ewolucji. To zmieniło mój światopogląd.
W drugiej psychozie, mimo ateizmu, wierzyłam że jestem Bogiem. Zaczęłam też wtedy znów wierzyć w zjawiska parapsychiczne, w które nie wierzyłam po pierwszym epizodzie psychotycznym (nie leczonym).
Na szczęście leki pomogły mi zwalczyć schizofrenię (jestem w remisji od około roku) i pozostałam ateistką. Z czego bardzo się cieszę.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: schizofrenia a wiara w Boga
A ja wierzyłem, wierzę i nie chce przestać wierzyć. Ale nie jestem bigotą. Na początku "choroby" było mi ciężko z powodu wiary, potem odbiła mi palma z powodu wiary. Po mniej więcej pięciu latach przeszło mi. Wiara nie przechodzi! Wierzyć to znaczy ufać; to nie ja niestety. Latam do kościoła w niedzielę, święta, czasami w zwykły dzień i do spowiedzi ze trzy razy w roku. Lubię wiarę. To filozofia. Styl życia. Cóż by było ze mnie gdybym nie wierzył. Czy po śmierci (która czeka każdego)zdechniesz? Człowiek nie zdycha! To nie koniec a początek!
...to be or not to be...
- Clamo
- moderator
- Posty: 1262
- Rejestracja: wt cze 16, 2009 11:47 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Narnia
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Ja wierzyłem i straciłem wiarę. Jestem angostykiem, bliżej mi do ateizmu chociaż uważam, że nie byłoby źle gdyby istniał jakiś dobry bóg, z drugiej strony nie sądzę żeby miało jakikolwiek sens oszukiwanie się, że jest coś po śmierci.
"Roses are red, violets are blue, I'm schizophrenic, and so am I."
-Oscar Levant
-Oscar Levant
- marcelinka
- zaufany użytkownik
- Posty: 7964
- Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
- Kontakt:
Re: schizofrenia a wiara w Boga
Ja jestem wierząca, chodzę do kościoła (z przyzwyczajenia pewnikiem) i nie modlę się, tak jak nakazuje kościół. Bóg jest dla mnei obojętny...
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia 
