ZWIAZEK Z OSOBĄ CHORĄ...
Moderator: moderatorzy
ZWIAZEK Z OSOBĄ CHORĄ...
Wlasnie rozstalam sie z chlopakiem...kolejny raz, ale ten juz bedzie ostatni. Podejrzewam u niego schizofrenie, jednak nigdy nie zdiagnozowana. Wiele razy namawialam go na wizyte u lekarza, ale moja wiedza na temat postepowania z chorym czlowiekiem chyba byla zbyt mala, zeby mi sie udalo do niego dotrzec.
Znalismy sie wiele lat zanim zaczelismy byc para. Nigdy w zyciu nie pomyslalabym, ze moze on tak bardzo cierpiec. A jednak, pozory myla i w tej strasznej chorobie chyba odgrywaja ogromna role.
Oczywiscie na poczatku zwiazku bylo cudownie (warto zaznaczyc, ze jest on naprawde cudownym czlowiekiem, ale tylko wtedy gdy jest naprawde soba), wszystko dzialo sie szybko i moze dlatego pewnych rzeczy nawet nie zdazylam wtedy zauwazyc.
Moje podejrzenia zaczely sie w momencie kiedy jego zachowanie stalo sie po prostu dziwne (mowiac ogolnikowo). Potrafil wstac i wyjsc z domu w trakcie bardzo milej i spokojnej rozmowy, nie mowiac mi o co mu chodzi, a pozniej zarzucac, ze to przeze mnie, bo niby powiedzialam "COS"... No i od tego sie zaczelo...takie sytuacje jak ta mnie przerazaly. Zaczynal nagle rzucac przedmiotami, rozbijac sie o sciane...a ja bylam po prostu przerazona. Dopiero pozniej mi powiedzial ze slyszy rozne rzeczy i to go bardzo denerwuje. Ja mowilam jedno, on slyszal drugie.
Jednak najgorzej bylo kiedy oskarzyl mnie o zdrade.Po prostu uroil sobie ze go zdradzilam i nic nie moglam zrobic, zeby mu udowodnic ze to nie prawda. On to wiedzial...tak mowil,ze nie ma na to zadnego dowodu, ale on to wie i juz! Od tamtej pory zaczelo sie psuc miedzy nami...
Pozniej bylo juz tylko gorzej.Obrazal mnie, przezywal, mowil ze nie nawidzi a zarazem kocha.W glowie mi sie to wszystko nie miescilo. Bylam wyrozumiala i cierpliwa jak nigdy dotad.Zrezygnowalam ze wszystkich znajomosci, tylko po to zeby miec zawsze czas dla niego gdy mnie bedzie potrzebowal, no idlatego zeby nigdy wiecej nie mial zadnych podejrzen.
Pozniej znowu oskarzyl mnie o zdrade, twierdzac w dodatku ze sama mu o nie opowiedzialam...Odchodzil ode mnie kilka razy.Zawsze w zlosci i nienawisci.Pozniej wracal,nawet przepraszal,ja oczywiscie zawsze pozwalalam mu wrocic.Kiedy byl soba, nadal bylo cudownie i chyba tylko te "chwile normalnosci" dawaly mi jakas nadzieje.Wtedy zapominalam o chorobie i w myslach planowalam wspolna przyszlosc.
Teraz juz jest koniec.Odszedl ode mnie nie w zlosci i nienawisci...nie mowil ze nadal kocha ale nie moze byc ze mna...po prostu powiedzial ze juz nie kocha...to boli, ale gdzies w srodku czuje ze tak bedzie lepiej.
Mam wrazenie ze im bardziej sie kocha takich ludzi, tym bardziej oni nas nienawidza...On jeszcze nie wie jak bardzo rani ludzi,ale mam nadzieje ze kiedys zacznie sie leczyc i wszystko zrozumie.To moje najwieksze marzenie.
Znalismy sie wiele lat zanim zaczelismy byc para. Nigdy w zyciu nie pomyslalabym, ze moze on tak bardzo cierpiec. A jednak, pozory myla i w tej strasznej chorobie chyba odgrywaja ogromna role.
Oczywiscie na poczatku zwiazku bylo cudownie (warto zaznaczyc, ze jest on naprawde cudownym czlowiekiem, ale tylko wtedy gdy jest naprawde soba), wszystko dzialo sie szybko i moze dlatego pewnych rzeczy nawet nie zdazylam wtedy zauwazyc.
Moje podejrzenia zaczely sie w momencie kiedy jego zachowanie stalo sie po prostu dziwne (mowiac ogolnikowo). Potrafil wstac i wyjsc z domu w trakcie bardzo milej i spokojnej rozmowy, nie mowiac mi o co mu chodzi, a pozniej zarzucac, ze to przeze mnie, bo niby powiedzialam "COS"... No i od tego sie zaczelo...takie sytuacje jak ta mnie przerazaly. Zaczynal nagle rzucac przedmiotami, rozbijac sie o sciane...a ja bylam po prostu przerazona. Dopiero pozniej mi powiedzial ze slyszy rozne rzeczy i to go bardzo denerwuje. Ja mowilam jedno, on slyszal drugie.
Jednak najgorzej bylo kiedy oskarzyl mnie o zdrade.Po prostu uroil sobie ze go zdradzilam i nic nie moglam zrobic, zeby mu udowodnic ze to nie prawda. On to wiedzial...tak mowil,ze nie ma na to zadnego dowodu, ale on to wie i juz! Od tamtej pory zaczelo sie psuc miedzy nami...
Pozniej bylo juz tylko gorzej.Obrazal mnie, przezywal, mowil ze nie nawidzi a zarazem kocha.W glowie mi sie to wszystko nie miescilo. Bylam wyrozumiala i cierpliwa jak nigdy dotad.Zrezygnowalam ze wszystkich znajomosci, tylko po to zeby miec zawsze czas dla niego gdy mnie bedzie potrzebowal, no idlatego zeby nigdy wiecej nie mial zadnych podejrzen.
Pozniej znowu oskarzyl mnie o zdrade, twierdzac w dodatku ze sama mu o nie opowiedzialam...Odchodzil ode mnie kilka razy.Zawsze w zlosci i nienawisci.Pozniej wracal,nawet przepraszal,ja oczywiscie zawsze pozwalalam mu wrocic.Kiedy byl soba, nadal bylo cudownie i chyba tylko te "chwile normalnosci" dawaly mi jakas nadzieje.Wtedy zapominalam o chorobie i w myslach planowalam wspolna przyszlosc.
Teraz juz jest koniec.Odszedl ode mnie nie w zlosci i nienawisci...nie mowil ze nadal kocha ale nie moze byc ze mna...po prostu powiedzial ze juz nie kocha...to boli, ale gdzies w srodku czuje ze tak bedzie lepiej.
Mam wrazenie ze im bardziej sie kocha takich ludzi, tym bardziej oni nas nienawidza...On jeszcze nie wie jak bardzo rani ludzi,ale mam nadzieje ze kiedys zacznie sie leczyc i wszystko zrozumie.To moje najwieksze marzenie.
Re: ZWIAZEK Z OSOBĄ CHORĄ...
kattia pisze: Mam wrazenie ze im bardziej sie kocha takich ludzi, tym bardziej oni nas nienawidza...
BZDURA
Re: ZWIAZEK Z OSOBĄ CHORĄ...
jolid pisze:kattia pisze: Mam wrazenie ze im bardziej sie kocha takich ludzi, tym bardziej oni nas nienawidza...
BZDURA
Niestety tak bywa, zwłaszcza w psychozie. Wiem to z autopsji, sam taki byłem im ktoś był bliżej tym bardziej go raniłem. Oskarżając, plując po nim itd.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Jestem zamężna, ale w chorobie w trakcie psychozy obwiniałam męża o zdradę. Wszystko sobie uroiłam i wymyśliłam. Niestety wrażenia są tak niesamowicie realne, że chory jest przekonany o takich czynach. Jeżeli w dodatku słyszał glosy to potwierdza fakt , że jest chory psychicznie i bez leczenia nie da sobie rady. Duża ilość osób bardzo trudno przyjmuje fakt o swojej chorobie i nie wierzy w nią bo jest w swego rodzaju transie. Dopiero pogarszający sie stan zdrowia i reakcja rodziny skłania kogoś takiego do leczenia. A na lekach może żyć normalnie , czego potwierdzeniem jest spora ilość postów na tym forum.
POzdrawiam
POzdrawiam
Witam Was, kiedys sie tu udzielalam ale pozniej jakos nie mialam kiedy. mam pytanie czy jesli chlopak ktory ma schizofrenie mowi ze kocha bardzo mocno ze teskni za mna ze przy mnie czuje sie jak w innym swiecie duzo lepszym nie mysli o problemach jestem dla niego najpiekniejsza fantastyczna a za kilka dni mowi ze jestem egoistyczna wredna rozwydrzona niemila nieladna zla niedobra chce spac przy swietle zarywa studia, raczej sie nie odzywa a jak tak to tylko po to zeby zbesztac mnie albo mowi ze mnie nie lubi nie kocha a za chwile mowi zebym sie przytulila zebym przy nim byla a nastepnie nzowu odsuwa to jest skutek nawrotu??? czy naprawde mnie nie chce i powinnam dac mu spokoj. w ogole w internecie pisza tylko o przyczynach skutkach objawach i o tym czym jest schizofrenia nigdzie nie znalazlam co sie dzieje kiedy nastapi czas "spokoju" kiedy nawrot odejdzie. znowu bedzie tak jak bylo??? nigdy na wlasne oczy nie widzialam zeby sie tak zachowywal, wiem ze choruje ale nigdy go nie widzialam zeby tak mowil i tak sie zachowywal
- Bezpieczny
- zaufany użytkownik
- Posty: 593
- Rejestracja: pn lis 12, 2007 11:26 pm
- Lokalizacja: Wwa
kattia - może tu na forum kogoś znajdziesz
Choć pewnie wolałabyś już zdrowego chłopaka 


Nasz prezydent ? NIE mój!
http://www.bronislawkomorowski.info.pl/
http://www.bronislawkomorowski.tk/
Cudak Tusk i jego cudy: http://www.tuskwatch.pl/ <- rewelacyjna strona.
http://www.bronislawkomorowski.info.pl/
http://www.bronislawkomorowski.tk/
Cudak Tusk i jego cudy: http://www.tuskwatch.pl/ <- rewelacyjna strona.
- lebenslang
- bywalec
- Posty: 34
- Rejestracja: ndz kwie 27, 2008 4:17 am
- Lokalizacja: Śląsk
Dzień dobry Kattia. Mam 33 lata i znam taką historię od drugiej strony.
Mam schizofrenie. Znałem kiedyś dziewczynę którą lubiłem albo bardziej. Starałem się o nią, ona nie chciała. Rozstaliśmy się. Cierpiałem. Teraz się cieszę bo gdyby powiedziała tak byłaby z osobą chorą i miałaby zniszczone życie. To co ważne to to że kiedy się rozstaliśmy wydarzyła się bardzo ważna rozmowa ( ważna bo traumatyczna ). Pamiętam każde jej słowo. I każdą swoją odpowiedź. Dopiero po wielu latach uświadomiłem sobie że ona w tej rozmowie mówiła mało. Oprócz niej rozmawiałem z kimś innym. Wybuchnąłem wielkim gdniewem i to nie na nią ale na tego z kim mówiłem. Bo mówił rzeczy złe. Rzeczy które były zaprzeczeniem miłości a w które chciał żebym wierzył. I zrobiłem coś złego. To był koniec naszej znajomości. Ona była ta dobra a ja ten zły. Napewno. Wiem że w to co ona mówiła ktoś wstawiał słowa których ona by nigdy nie powiedziała bo to była miła osoba. To było gdy miałem 17 lat. Od tamtej pory już nigdy nie kochałem ani nie chciałem tego robić. Teraz myślę że jeślibym miał kogoś znaleźć to tylko z czymś takim jak mam ja. Rozumiałby mnie i nie bałbym się że zmarnuje mu życie. On dalej kocha. I myśli że tak jest dla ciebie lepiej kiedy go nie ma. Czasem się można doczekać na lepsze a czasem trzeba naprawdę odejść. Widziałem teraz jej zdjęcie na naszej klasie. Inne nazwisko. Płakałem. Mąż dzieci. Ale cieszę się - była piękna szczęśliwa i cudowna. Wiem że teraz mam ją lubić jak siostrę nie jak żonę. Nie mam do niej żalu. Pomyśl co masz robić i zrób dobrze.
Mam schizofrenie. Znałem kiedyś dziewczynę którą lubiłem albo bardziej. Starałem się o nią, ona nie chciała. Rozstaliśmy się. Cierpiałem. Teraz się cieszę bo gdyby powiedziała tak byłaby z osobą chorą i miałaby zniszczone życie. To co ważne to to że kiedy się rozstaliśmy wydarzyła się bardzo ważna rozmowa ( ważna bo traumatyczna ). Pamiętam każde jej słowo. I każdą swoją odpowiedź. Dopiero po wielu latach uświadomiłem sobie że ona w tej rozmowie mówiła mało. Oprócz niej rozmawiałem z kimś innym. Wybuchnąłem wielkim gdniewem i to nie na nią ale na tego z kim mówiłem. Bo mówił rzeczy złe. Rzeczy które były zaprzeczeniem miłości a w które chciał żebym wierzył. I zrobiłem coś złego. To był koniec naszej znajomości. Ona była ta dobra a ja ten zły. Napewno. Wiem że w to co ona mówiła ktoś wstawiał słowa których ona by nigdy nie powiedziała bo to była miła osoba. To było gdy miałem 17 lat. Od tamtej pory już nigdy nie kochałem ani nie chciałem tego robić. Teraz myślę że jeślibym miał kogoś znaleźć to tylko z czymś takim jak mam ja. Rozumiałby mnie i nie bałbym się że zmarnuje mu życie. On dalej kocha. I myśli że tak jest dla ciebie lepiej kiedy go nie ma. Czasem się można doczekać na lepsze a czasem trzeba naprawdę odejść. Widziałem teraz jej zdjęcie na naszej klasie. Inne nazwisko. Płakałem. Mąż dzieci. Ale cieszę się - była piękna szczęśliwa i cudowna. Wiem że teraz mam ją lubić jak siostrę nie jak żonę. Nie mam do niej żalu. Pomyśl co masz robić i zrób dobrze.
lebenszeit
- KELOB
- zaufany użytkownik
- Posty: 163
- Rejestracja: śr cze 06, 2007 6:58 am
- Lokalizacja: Paprykarzowo - POLSKA B
czesc
ja poznałem moją kobietę przed wykorbieniem , ale swój świat miałem odkąd pamiętam, szczerze mówiąć gdybym wiedział że mam dwubiegunówkę i jakie to moze być uciażliwe dla niej chyba bym się na to nie zdecydował mając na wzgledzie poprzedni zwiazek.... widocznie jestem krótkodystansowcem a związki pomyślane są w peryspektywie multi-maratony. Ja na maturze (egzaminie dojrzałości hihiihhi) miałem prawie 666 bo mi nauczyciel z matmy szóchy nie postawił choć powinien (zdzichu wybaczam ci ;-) ale co z tego skoro i tak mam niedojrzałą spaczoną psychikę. Ostatnio jak opuszczałem dzienny (31 lat na karku ) ordynatorka w twz. mowach końcowych (życzeniach indywidualnych) życzyłą mi żebym dojrzał i stwierdziła żę jeszcze mam czas i może kiedyś dojrzeję .. <ptak> z tym ;-)
bigcheese nie ma co płakać, wiesz czasem może lepiej nie spierd.... komuś życiorysu tak sobie o tym myślę;-)))
KATTIA , nie ma co się winić itd.. stało sie to się stało, może tak jest lepiej , rozstania bolą, ale czasem rozstania chronią przed większymi pomyłkami , błędami
podsumowująć moją jak zwykle chaotyczną wypowiedz :
gdybym wiedział że mam F25 w mózgu w życiu bym się pewnie nie ożenił
pewnie gdybym też wiedział że mam eFa od razu bym sobie dał na luz z pracą i innymi rzeczami a tak jest jak jest
dobra ide spać
pozdrawiam
KOCHAM WAS !!!!
ja poznałem moją kobietę przed wykorbieniem , ale swój świat miałem odkąd pamiętam, szczerze mówiąć gdybym wiedział że mam dwubiegunówkę i jakie to moze być uciażliwe dla niej chyba bym się na to nie zdecydował mając na wzgledzie poprzedni zwiazek.... widocznie jestem krótkodystansowcem a związki pomyślane są w peryspektywie multi-maratony. Ja na maturze (egzaminie dojrzałości hihiihhi) miałem prawie 666 bo mi nauczyciel z matmy szóchy nie postawił choć powinien (zdzichu wybaczam ci ;-) ale co z tego skoro i tak mam niedojrzałą spaczoną psychikę. Ostatnio jak opuszczałem dzienny (31 lat na karku ) ordynatorka w twz. mowach końcowych (życzeniach indywidualnych) życzyłą mi żebym dojrzał i stwierdziła żę jeszcze mam czas i może kiedyś dojrzeję .. <ptak> z tym ;-)
bigcheese nie ma co płakać, wiesz czasem może lepiej nie spierd.... komuś życiorysu tak sobie o tym myślę;-)))
KATTIA , nie ma co się winić itd.. stało sie to się stało, może tak jest lepiej , rozstania bolą, ale czasem rozstania chronią przed większymi pomyłkami , błędami
podsumowująć moją jak zwykle chaotyczną wypowiedz :
gdybym wiedział że mam F25 w mózgu w życiu bym się pewnie nie ożenił
pewnie gdybym też wiedział że mam eFa od razu bym sobie dał na luz z pracą i innymi rzeczami a tak jest jak jest
dobra ide spać
pozdrawiam
KOCHAM WAS !!!!
ALL OF US ARE VISIONERS - Moonspell
- lebenslang
- bywalec
- Posty: 34
- Rejestracja: ndz kwie 27, 2008 4:17 am
- Lokalizacja: Śląsk
- lebenslang
- bywalec
- Posty: 34
- Rejestracja: ndz kwie 27, 2008 4:17 am
- Lokalizacja: Śląsk
Do Szalonypi
Dziękuje.
Dla mnie zobaczenie tego zdjęcia rzeczywiście oznaczało przykrość i trochę negatywnych myśli. Ale też wiele dało. Duże słowo to Katarzis. Zwykły żal bo zrobiłem coś złego - taką skruchę.A także dużą radość że poczułem ten żal bo od dawna nie mogłem tego poczuć a powinieniem.
Dzięki za pocieszenie bo brakuje mi tego. Rzeczywiście bycie tym filozofem nie jest wcale takie złe. A wtedy napewno nie myślałbym dobrze gdybyśmy byli razem. Często się słyszy że facet to duże dziecko. Ja jeszcze ciągle taki jestem
U mnie jest tak że mając 33 lata dopiero coś tam świta że może rzeczywiście trzeba robić dobrze, mądrze bo to przynosi czyste sumienie, korzyści i szczęście. Że trzeba coś czuć i dawać z siebie. Późno ale w końcu jest jeszcze całe życie żeby się tego nauczyć. A nóż widelec zdąże
Dzięki 3m się
Dziękuje.
Dla mnie zobaczenie tego zdjęcia rzeczywiście oznaczało przykrość i trochę negatywnych myśli. Ale też wiele dało. Duże słowo to Katarzis. Zwykły żal bo zrobiłem coś złego - taką skruchę.A także dużą radość że poczułem ten żal bo od dawna nie mogłem tego poczuć a powinieniem.
Dzięki za pocieszenie bo brakuje mi tego. Rzeczywiście bycie tym filozofem nie jest wcale takie złe. A wtedy napewno nie myślałbym dobrze gdybyśmy byli razem. Często się słyszy że facet to duże dziecko. Ja jeszcze ciągle taki jestem

Dzięki 3m się
lebenszeit
Re:
Silna, ja też miałam taką huśtawkę w związku, było 3 miesiące dobrze, czułam się kochana, potrzebna, obsypywana czułymi słowami, a po tym czasie - chcę być sam, to nie ma sensu i rozstanie. Potem do siebie wracaliśmy i podobna sytuacja. Ja go nigdy nie odrzuciłam, a zostałam obarczona winą o jego gorsze samopoczucie podczas, gdy rodzina twierdziła, że on czuje się dobrze...I też zastanawiam się, czy t choroba tak działa, czy po prostu niezdecydowanie, czego on tak naprawdę chce.silna pisze: ↑pn lut 25, 2008 6:42 pm Witam Was, kiedys sie tu udzielalam ale pozniej jakos nie mialam kiedy. mam pytanie czy jesli chlopak ktory ma schizofrenie mowi ze kocha bardzo mocno ze teskni za mna ze przy mnie czuje sie jak w innym swiecie duzo lepszym nie mysli o problemach jestem dla niego najpiekniejsza fantastyczna a za kilka dni mowi ze jestem egoistyczna wredna rozwydrzona niemila nieladna zla niedobra chce spac przy swietle zarywa studia, raczej sie nie odzywa a jak tak to tylko po to zeby zbesztac mnie albo mowi ze mnie nie lubi nie kocha a za chwile mowi zebym sie przytulila zebym przy nim byla a nastepnie nzowu odsuwa to jest skutek nawrotu??? czy naprawde mnie nie chce i powinnam dac mu spokoj. w ogole w internecie pisza tylko o przyczynach skutkach objawach i o tym czym jest schizofrenia nigdzie nie znalazlam co sie dzieje kiedy nastapi czas "spokoju" kiedy nawrot odejdzie. znowu bedzie tak jak bylo??? nigdy na wlasne oczy nie widzialam zeby sie tak zachowywal, wiem ze choruje ale nigdy go nie widzialam zeby tak mowil i tak sie zachowywal
- smutna kobieta
- zaufany użytkownik
- Posty: 94
- Rejestracja: sob gru 15, 2018 5:15 pm
Re: ZWIAZEK Z OSOBĄ CHORĄ...
potwierdzam, mnie też tak źle traktowano i też to odczuwałam, żeim ktoś był bliżej tym bardziej go raniłem. Oskarżając, plując po nim itd.
im bardziej kocham tym bardziej dostaję po uszach

zawsze jest ktoś kto Cię kocha, nawet możesz go nie znać...