Rozszczepienie jaźni?

informacje naukowe, medyczne

Moderator: moderatorzy

fotex
zaufany użytkownik
Posty: 609
Rejestracja: sob sty 28, 2006 4:04 pm
Lokalizacja: Kraków

Rozszczepienie jaźni?

Post autor: fotex »

Schizofrnia to z języka greckiego oznacza rozszczepienie, mimo wszystko choć cierpię na to chorobę nie czuję się rozszepieony a tym bardziej rozdwojony.Czy ta nazwa nie jest przypadkiem przestarzała i nie oddaje pełnych symptomów tej choroby?
trrt
zarejestrowany użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt sty 31, 2006 11:57 am

Post autor: trrt »

ja sie na przykład czuje całkowicie rozawlony, milion wirujacych fragmentów, żadnej jedności, tylko odruchy i instynkt
trrt
zarejestrowany użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt sty 31, 2006 11:57 am

Post autor: trrt »

ciężko jest sie przez to zabrać do czegokolwiek, czasem zbieram sie do wyciagniecia czegos z kieszeni kurtki w szafie przez 2 godziny
Gość

Re: Rozszczepienie jaźni?

Post autor: Gość »

fotex pisze:Schizofrnia to z języka greckiego oznacza rozszczepienie, mimo wszystko choć cierpię na to chorobę nie czuję się rozszepieony a tym bardziej rozdwojony.Czy ta nazwa nie jest przypadkiem przestarzała i nie oddaje pełnych symptomów tej choroby?
Nazwa rozszczepienie w schizofrenii oznacza rozszczepienie emocji i mysli, nie jest to okreslenie na rozszczepienie jazni (choc niektorzy mylnie tak przyjmuja). Choroba powoduje rozbieznosci pomiedzy naszym mysleniem, a uczuciami - np. myslisz o czyms pieknym, a odczuwasz gniew. Psychika i emocje powinny sobie odpowiadac, inaczej czlowiek czuje niepokoj.
Bardo

Post autor: Bardo »

Polecam Kepinskiego "Schizofrenia", tam jest to dokladniej opisane.
fotex
zaufany użytkownik
Posty: 609
Rejestracja: sob sty 28, 2006 4:04 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: fotex »

To stara książka, czy jest coś nowszego?
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Rozszczepienie jaźni?

Post autor: zbyszek »

fotex pisze:Czy ta nazwa nie jest przypadkiem przestarzała
tak, jest przestarzała, ten termin pochodzi chyba od kremplina, który robił jakąś systematykę. posłużył się zwrotem rozszczepienie, bo chory jest czasami jakby w innym stanie, jakby nie był sobą. dziś wiemy, że to tylko nadmiernie rozhuśtane emocje, a poczucie własnego ja jest to samo.
Gość

Re: Rozszczepienie jaźni?

Post autor: Gość »

zbyszek pisze:
fotex pisze:Czy ta nazwa nie jest przypadkiem przestarzała
tak, jest przestarzała, ten termin pochodzi chyba od kremplina, który robił jakąś systematykę. posłużył się zwrotem rozszczepienie, bo chory jest czasami jakby w innym stanie, jakby nie był sobą. dziś wiemy, że to tylko nadmiernie rozhuśtane emocje, a poczucie własnego ja jest to samo.
Srormułowanie rozszczepienie, nie jest przestarzałe - oddaje bardzo dobrze podstawowy objaw dla schizofrenii. Chorzy najczęściej właśnie nie zdają sobie sprawy z rozszczepienia wł. osobowości, bo gdyby tak było nie byliby chorzy na schizofrenię. :wink:
KrukBezOka
bywalec
Posty: 106
Rejestracja: czw mar 23, 2006 12:54 pm
Lokalizacja: Piekary Śl.

Post autor: KrukBezOka »

fotex pisze:To stara książka, czy jest coś nowszego?
Ta choroba jest starsza od tej książki.
"Twarz, która nie daje światła, nigdy nie będzie gwiazdą."
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Rozszczepienie jaźni?

Post autor: zbyszek »

Anonymous pisze:Srormułowanie rozszczepienie, nie jest przestarzałe - oddaje bardzo dobrze podstawowy objaw dla schizofrenii.
To chyba trochę kwestia przyjęcej filozofii. Mógłbym argumentować, że nawet w stanie ostrym chory posługuje się jakąś logiką i jego zachowania mają swoje uzasadninie. W tym sensie jego emocje mogą być dość spójne, nawet nie mniej niż zdrowego. ergo rozszczepienie brak !
dawne sformułowanie "on nie jest sobą" oddaje zmianę, a nie dwoistość, brak spójności, czy rozszczepienie. dlatego można uznać je za mylące.
KrukBezOka
bywalec
Posty: 106
Rejestracja: czw mar 23, 2006 12:54 pm
Lokalizacja: Piekary Śl.

Re: Rozszczepienie jaźni?

Post autor: KrukBezOka »

zbyszek pisze:
Anonymous pisze:Srormułowanie rozszczepienie, nie jest przestarzałe - oddaje bardzo dobrze podstawowy objaw dla schizofrenii.
To chyba trochę kwestia przyjęcej filozofii. Mógłbym argumentować, że nawet w stanie ostrym chory posługuje się jakąś logiką i jego zachowania mają swoje uzasadninie. W tym sensie jego emocje mogą być dość spójne, nawet nie mniej niż zdrowego. ergo rozszczepienie brak !
dawne sformułowanie "on nie jest sobą" oddaje zmianę, a nie dwoistość, brak spójności, czy rozszczepienie. dlatego można uznać je za mylące.
Czesław Miłosz w "Traktacie Moralnym" pisał o tym mniej więcej tak..
"..bo schizofrenia to rozszczepienie
kwiatu na łodygę i korzenie;
Przeświadczenie, że moje czyny
Spełniam nie ja, lecz ktoś inny". Zgadzasz się z tym, Zbyszku? Bo mi trudno się z Miłoszem w tym wypadku nie zgodzić.
"Twarz, która nie daje światła, nigdy nie będzie gwiazdą."
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

takie przeświadczenie może się pojawić, lecz nie jest cechą definiującą schizofrenię, choć tak chyba kiedyś uważano.
ja tego nigdy nie miałem, nie było wątpliwości, że chcę za swoje czyny sam odpowiadać.
Gość

Post autor: Gość »

zbyszek pisze:takie przeświadczenie może się pojawić, lecz nie jest cechą definiującą schizofrenię, choć tak chyba kiedyś uważano.
ja tego nigdy nie miałem, nie było wątpliwości, że chcę za swoje czyny sam odpowiadać.
Znaczy, że nigdy nie przeszlo Ci nawet przez mysl, ze w Tobie procz Ciebie jest jeszcze ktoś inny, kto zrobi wszystko by złośliwie utrudnić Ci życie? Albo myśl, ze oprocz Ciebie jest ktoś inny, kto myśli, a Ty jedynie wykonujesz czyny? albo odwrotnie?
KrukBezOka
bywalec
Posty: 106
Rejestracja: czw mar 23, 2006 12:54 pm
Lokalizacja: Piekary Śl.

Post autor: KrukBezOka »

Gość powyżej to ja, żeby była pełna jasność =)
"Twarz, która nie daje światła, nigdy nie będzie gwiazdą."
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

oprócz mnie był głos, który się ze mnie naigrywał, lecz słyszałem go nie w sobie, lecz rozpoznawałem słowa w szumie lodówki, to drugie uczucie też znam: "amerykanie prowadzili próby sterowania ludzkim umysłem na odległość i experymentowali nade mną" oczywiście chciałem się poskarżyć, lecz nie wiedziełam do kogo, w jakiś dziwny sposób, być może też poprzez ten przekaz na odległość zdobyłem przeświadczenie, że jest takie miejsce, gdzie mogę się z nimi skontaktować, lecz to miejsce to będzie koniec świata, ponieważ moja świadomość napotka tam swoją antyświadomość i obydwie ulegną anihilacji.

w sumie jednak nie kwalifikowałem tego jako rozdwojenie, choć teraz po namyśle widzę, że takie elementy też były.
wilk_morski
zaufany użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: pn mar 27, 2006 10:58 pm
Lokalizacja: z kambuza

Post autor: wilk_morski »

Haj,
pachnę jeszcze mąką, ale pozwole sobie wlaczyc sie do powaznej rozmowy.
Z której, w połączeniu z moja dotychczasowa wiedza, wysnuwam co następuje.
Zalozmy, ze istnieje w niektorych umyslach potrzeba transcendencji tak silna, ze mogaca stworzyc osobny #byt#. Zalozmy tez, ze nieudane poszukiwania pokojowe (transcendencji, czyli Boga, Idei, ...) sprawiają, iż #byt# daje znac świadomosci o swojej potrzebie, poprzez Uczucie P.(ustki).
Zalozmy, że warunki (umysłowe? środowiskowe?) pozwalaja (są winne) na łatwe oderwanie posiadacza #bytu# od rzeczywistosci. W takiej sytuacji, #byt# posługując się pokaźnymi zasobami myślowymi, tworzy system urojeniowy, zagarnia dla siebie świadomość i leczy swój bolesny brak transcendencji.
Mysle, ze pojawia sie w zwiazku z tym wiele pytan, ale nie mysle (na razie) wystarczająco sprawnie, by je zasymulować
One
zaufany użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: wt mar 28, 2006 9:00 pm

Post autor: One »

Witam wszystkim jestem nowa. 23 lata.
Co do rozszczepienia jaźni
Nazwa rozszczepienie w schizofrenii oznacza rozszczepienie emocji i mysli
posiadam w sobie nieograniczoną niczym ambiwalencje np.: kochać=nienawidzić

Chorzy najczęściej właśnie nie zdają sobie sprawy z rozszczepienia wł. osobowości
Coraz częściej dopadają mnie momenty kiedy 'ona' wchodzi w moje ciało-wtedy nie jestem sobą. Zachowuje sie zupełnie inaczej-brutalniej, agresywniej...

Zdiagnozowane mam na 100% bpd a schizofrenia jest podejrzewana, padła nawet 'opinia', że mogę być opętana.
Żaden psychiatra nie chce podjąć sie leczenia mnie w warunkach ambulatoryjnych-wszyscy kierują do szpitala aby tam postawili mi konkretną diagnoze.
W końcu zdecydowałam sie na ten szpital bo naprawde cieżki mi już wytrzymać samej ze sobą... byłam tam dobe i wypisalam sie na własne życzenie.
Wydawało mi sie a nawet byłam o tym przekonana w 100% ze wyśmiewali sie ze mnie, interpretowali wypowiedziane przeze mnie słowa po swojemu... Na koniec kiedy podpisalam papierek, ktory mnie uwalniał z tamtego miejsca powiedzieli mi (lekarze) : "i tak tu wrócisz- tylko że być moze juz w pasach" a do tego tak strasznie chichotali. Brrrr
Dlatego nie pojde juz do szpitala.
One
zaufany użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: wt mar 28, 2006 9:00 pm

Post autor: One »

sad_grey napisał:
ja tesz mam cos takiego ze momus okazuje przuyjazn nazywajac go hujem pojebam itp. i wydaje mi sie to jak najbardziej na miescu, mam nawet jakiego kumpla z kturym zawsze sie witamy "czesc skurwysynu"
Tez tak mam tylko ze ci, ktorzy zostali w moim otoczeniu a sa to raptem 2 osoby (jedna jest troche bardziej oddalona), wiedza juz ze poprostu mam taki styl bycia typu "co tam wieśniaku"? i tego typu. Raczej to nie jest problemem i nie o to mi chodziło. Raczej o zagubienie siebie w samej sobie. Wiem to skomplikowane ale trudno mi to inaczej napisac. Z jednej strony czegos bardzo chce a z drugiej nie chce. I to jest wieczna walka samej ze sobą.

sad_grey napisał także:
a co do opetania i parapsyhologi to sam wiele bardzo mocno dopuszczam morzliwosc istenina wielu tego typu rzeczy, bo sa ludzie po terapiah u kturyh jest lepiej ... sa i szarlatani
być moze istnieje cos takiego jak opetanie i po egzorcyzmach ludzie staja sie 'normalni'. Tylko ciezko jest mi przyjac to do siebie zwlaszcza ze jestem niewierzaca... :(
sad_grey
bywalec
Posty: 148
Rejestracja: czw mar 09, 2006 8:30 pm
Lokalizacja: from hell

Post autor: sad_grey »

... Raczej o zagubienie siebie w samej sobie ...

sam czuje to tylko troszke, i jesli zrozumialem to zdaje sie ze jusz po wszystkim jusz wiesz czy masz kohac czy nienawidzic
być moze istnieje cos takiego jak opetanie i po egzorcyzmach ludzie staja sie 'normalni'. Tylko ciezko jest mi przyjac to do siebie zwlaszcza ze jestem niewierzaca...
w cos tam napewno wierzysz ;) ... zdaje mi sie ze katolickie egzorcyzmy mialas na mysli ja tesz im niezbyt ufam, ale sa inni i jesli sie dobrze orietuje nie w karzdym przypadku jest potrzebna wiara pacjenta w poprawe
powodzenia
www.pajacyk.pl klikac na brzuh to daje 5groszy na dzieci jakies tam biedne
czesc
One
zaufany użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: wt mar 28, 2006 9:00 pm

Post autor: One »

sad_grey
i jesli zrozumialem to zdaje sie ze jusz po wszystkim jusz wiesz czy masz kohac czy nienawidzic
Własnie w tym problem ze dla mnie kochac i nienawidzic to to samo...
Sama juz sie w tym wszystkim gubie.
w cos tam napewno wierzysz
w cos tam na pewno tak...

nie w karzdym przypadku jest potrzebna wiara pacjenta w poprawe
powodzenia
mi natomiast zdaje sie ze wiara pacjenta jest niezbedna do tego aby nastąpiła poprawa. Przykład placebo. Wiara w to ze moze byc lepiej to juz polowa sukcesu ;) No...prawie zawsze...
ODPOWIEDZ

Wróć do „wiedza o schizofrenii”