co dalej....?
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
co dalej....?
Witam bardzo serdecznie!
Od ponad roku mam ponownie włączone leki po ich samowolnym odstawieniu.
Minęło tyle czasu, a ja wciąż nie czuję się dobrze.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że skończyłam studia a nie mogę znaleźć żadnej "etatowej"
pracy.
Ciągle mimo zażywanego leku pojawiają sią u mnie silne stany depresyjne mimo te, że przyjmuje silny lek przeciwdepresyjny.
Nie wiem co zrobić....mam problemy z wychodzeniem na na zewnątrz, nie ciągnie mnie nawet do kontaktów z innymi ludźmi a najbardziej dołuje mnie brak pracy.
Może ktoś pomoże?
Pozdrawiam
Od ponad roku mam ponownie włączone leki po ich samowolnym odstawieniu.
Minęło tyle czasu, a ja wciąż nie czuję się dobrze.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że skończyłam studia a nie mogę znaleźć żadnej "etatowej"
pracy.
Ciągle mimo zażywanego leku pojawiają sią u mnie silne stany depresyjne mimo te, że przyjmuje silny lek przeciwdepresyjny.
Nie wiem co zrobić....mam problemy z wychodzeniem na na zewnątrz, nie ciągnie mnie nawet do kontaktów z innymi ludźmi a najbardziej dołuje mnie brak pracy.
Może ktoś pomoże?
Pozdrawiam
Re: co dalej....?
Niestety życiowe sytuacje takie jak brak pracy bardzo skutecznie potrafią pogłębić depresję. Nie wiem czy lepszym lekarstwem byłby etat czy może jakieś nowe piguły...
Teraz takie czasy mało ciekawe, że każdy ma ciężko, również zdrowi.
Jak lekarz reaguje na brak poprawy mimo rocznego brania prochów? Może by było dobrze z nim szczerze pogadać. I opracować jakiś plan. Nie od razu na głęboką wodę, bo jak coś się nie uda to może doprowadzić do frustracji albo jeszcze gorszego nastroju, tylko małymi krokami.
Masz problem z wychodzeniem na zewnątrz... może zobowiąż się w domu do wykonywania zakupów. W sklepie możesz spróbować zamienić kilka słów z sprzedawcą i potraktować to jako trening relacji międzyludzkich.
Nie da się znaleźć etatu... to może na początek jakaś praca dorywcza?
I najważniejsze, nie poddawać się.
Teraz takie czasy mało ciekawe, że każdy ma ciężko, również zdrowi.
Jak lekarz reaguje na brak poprawy mimo rocznego brania prochów? Może by było dobrze z nim szczerze pogadać. I opracować jakiś plan. Nie od razu na głęboką wodę, bo jak coś się nie uda to może doprowadzić do frustracji albo jeszcze gorszego nastroju, tylko małymi krokami.
Masz problem z wychodzeniem na zewnątrz... może zobowiąż się w domu do wykonywania zakupów. W sklepie możesz spróbować zamienić kilka słów z sprzedawcą i potraktować to jako trening relacji międzyludzkich.
Nie da się znaleźć etatu... to może na początek jakaś praca dorywcza?
I najważniejsze, nie poddawać się.
Re: co dalej....?
Najlepiej się czułam kiedy brałam Ziprsadion.
Chciałabym do niego wrócić, ale miałam problem z dyskinezami i nie wiem czy nie zareaguje podobnie na niego teraz również gdybym chciała wrócić z powrotem do przejmowania tego leku.
Z lekarzem będę widzieć się dopiero pod koniec Lutego spróbuje z nim porozmawiać.
Nie wiem co z tego wyjdzie.
Zastanawiałam się czy nie wystąpić również o orzeczenie o niepełnoprawności i na tej podstawie starać się o pracę?
Po prostu utrudnia mnie funkcjonowanie te leczenie jakby.
Po lekach czuje się zmęczona i nie za bardzo mam na cokolwiek ochotę.
Chciałabym do niego wrócić, ale miałam problem z dyskinezami i nie wiem czy nie zareaguje podobnie na niego teraz również gdybym chciała wrócić z powrotem do przejmowania tego leku.
Z lekarzem będę widzieć się dopiero pod koniec Lutego spróbuje z nim porozmawiać.
Nie wiem co z tego wyjdzie.
Zastanawiałam się czy nie wystąpić również o orzeczenie o niepełnoprawności i na tej podstawie starać się o pracę?
Po prostu utrudnia mnie funkcjonowanie te leczenie jakby.
Po lekach czuje się zmęczona i nie za bardzo mam na cokolwiek ochotę.
Re: co dalej....?
Jeśli czujesz się źle nie czekaj na wizytę do końca lutego. Idź wcześniej. Jeśli panie w rejestracji nie będą chciały Cię zapisać, to podejdź do gabinetu i poproś bezpośrednio lekarza o pilne przyjęcie.
Re: co dalej....?
.
Ostatnio zmieniony wt wrz 09, 2014 10:44 pm przez Agata M, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: co dalej....?
Pamiętam, że Ziprazydonu najpierw brałam 160 mg a potem 80 mg.
Brałam go przez około 4 lata.
Brałam go przez około 4 lata.