Ona, czyli historia mojej mamy...
Moderator: moderatorzy
Ona, czyli historia mojej mamy...
Drodzy Forumowicze!
Nie jestem tu po raz pierwszy. Wasze, a od dziś także i MOJE, forum przeglądam od kilku tygodni, czyli od czasu, gdy dowiedziałam się, że moja Mama jest chora. Piszę ten post z kilku powodów.
Po pierwsze- mam wiele myśli, niewypowiedzianych, nieokreslonych, na temat choroby mojej Mamy. Wiele mysli, uczuc, emocji.
Po drugie- chcę tu byc, zostać i czerpać z tego miejsca siłę, wsparcie, bo wiem, że długa droga przed nami, mną i moją Mamą.
Po trzecie- chciałabym dowiedzieć się, czy ja i mój ojciec możemy być przyczyną jej choroby. Zapewne tak...
Mam trzydzieści jeden lat. Moja mama pięćdziesiąt sześć. Jest wspaniała, oddana, cudowna. Kiedy myslę o niej, to widzę przed oczyma- jej cudny uśmiech i wielką troskę, jaką mnie zawsze otaczała. Nie tylko mnie, całą rodzinę- swoich rodziców, rodzeństwo. Zawsze liczyli się inni, o swoich potrzebach Mama nie myslała.
To osoba bardzo mądra, wykształcona. Przez dwadzieścia pięć lat była nauczycielem. Uwielbiała swoją pracę, młodzież, ludzi.
Nie jestem fachowcem w dziedzinie chorób psychicznych, nie mam żadnego doświadczenia, więc jesli popełnię jakąś gafę- wybaczcie.
Czytałam wiele pozycji, artykułów na temat schizofrenii. Czytałam i pośród tych wszystkich objawów widziałam Ją i nasze życie.
Jej podejrzewanie wszystkich, analizowanie, lęki, smutek, dziwne zapachy, nagłe i szybko mijające objawy złości, a potem....To trwało kilkanaście lat, może krócej...
Odkąd pamietam, Mama często leżała, odpoczywała, często bolała ją głowa.
Odkąd pamiętam...bił ją ojciec, wyzywał ja na każdym kroku...Była dla niego nikim. Wciąż ją pouczał, strofował, krytykował. Z biegiem czasu jego zachowanie nasilało się. Krzyczał, był niemiły. W stosunku do niej i do innych. Typowy despota, tyran. Dziesięć lat temu moja Mamusia wyjechała za granicę. Musiała, bo przecież despota pragnął pieniędzy. Jeździła, jeździła. Opiekowała się starszymi ludźmi. Po roku czasu wróciła już inna, nie ta moja Mama. Milczała, zamyslała się, miała tik nerwowy (wykrzywianie ust).
A despota? Wciąż było mu mało. Wyzywał, upokarzał. Rządził nia i pieniędzmi. W tym czasie ja wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, wyprowadziłam się z domu. Ona wciąż wyjeżdżała. Dawała radę, ale widziałam, że jest coraz gorzej. Nie potrafiłam sprzeciwić się Ojcu. Myślałam, że tak powinno być. On manipulował mną i Mamą. Powoli zaczął ja odseparowywac od Rodziny. Wciąz jej powtarzał, że jej rodzeństwo jest złe, że nie pomogli jej, gdy potrzebowała pomocy. Po kazdym jej przyjeździe zabierał jej pieniądze, dawał jakies drobne i tak to było. Jeśli Ona osmieliła się przeciwstawić, to dostawała...była bita. A On...wciąz krzyczał, mamrotał, narzekał. On nigdy nie zaznał spokoju- takiego wewnętrznego. Zawsze widział świat w czarnych barwach. Powoli, ale bardzo skutecznie sprawił, że moja Mama zamknęła się w sobie. Po przyjeździe do Polski siedziała w domu. Ojcu zaczęła najnormalniej przeszkadzać. To, że gotuje obiad i nie odkłada noża na miejsce. To, że je kanapkę i spadły jej na podłogę 2 okruchy. To, że piecze ciasto i w kuchni panuje zamęt. najwazniejszy było on i cisza, porządek. Inni zaczęli przeszkadzać mu w codziennej egzystencji.
Dwa lata temu Mama zachorowała- miała chyba atak, psychozę. Przyjechała nagle zza granicy, bo podejrzewała, że ktoś chce zrobic jej krzywdę. Nie potrafiła tam się odnaleźc. Każdego podejrzewała. Po miesiącu wyjechała, bo on kazał. Ale...wróciła po kilku tygodniach. Psychoza się nasiliła ( ja tak interpretuję te fakty). Nie dawała jej żyć. Ciagłe podejrzenia...Mama nie wstawała z łóżka, nie jadła. Ojciec ja bił, mówił, że udaje, wymyśla. Niszczył wszystko w domu i w to wszystko zaangazował mnie. Uwierzyłam mu i myslalam, że Ona udaje. Po którejś awanturze Mama wstała z łóżka. Stwierdziła, że On ją zabije i wyjechała. Do pracy. Nie spała tam trzy miesiące. Opiekowała się starszą Panią. Wróciła. Kilka miesięcy opiekowała sie moja dwuletnią córką, a gdy zaczęły się wakacje...Ona położyła się. Nie wstawała, nie jadła. Miała leki. Usta bardzo jej się wykrzywiły. Ojciec znowu zaczął ja bic, wyzywac, upokarzac. Wciąż mówił jej, że do niczego sie nie nadaje, że jest niczym, ze odejdzie...I poszedł. Do szpitala. Nie powiedzial, gdzie jest. Czasem zadzwonił. A Ona? Ona dzwonila tysiace razy do szpitala, szukała go. Miała atak. Nie wychodziła z domu. Nie jadła, nie myla się...Wciąż leżała, myslała.
Potem ...było gorzej. On wrócił, zbil ją. Próbowała popelnic samobójstwo. Nie miałam z nia kontaktu. Nie chciała jechac do szpitala, nie chciała pozwolić sobie pomóc.
Pod koniec wakacji ojciec wpadł w szał. Myslałam, że ją zabije. Zadzwoniła do jej Rodzeństwa. Przyjechali, zawieźli do szpitala.
Dziś minał miesiąc od tego, jak lekarz potwierdził moje podejrzenia. Pani Mama jest chora na schizofrenią...Wiem, doskonale o tym wiem- myslałam połykając plynące po policzkach łzy.
Ojciec tez wie. I nie rozumie. I wciąz krzyczy, i wciąz mówi o pieniądzach. On tez jest chory, ale nie chce sie leczyć.
Nie mam nadziei. Nie wiem, jak to wszystko sie skończy. Mama dziś jest w domu na przepustce. Twierdzi, że jest zdrowa, a do szpitala niepotrzebnie pojechała. Jednak usmiecha sie, chodzi, je...nawet przeciwstawia się ojcu, mówi co myśli.
Zabiorę ją do siebie, do swojego mieszkania. Ale Ona nie chce wyrazic na to zgody. Z ojcem nie wytrzyma długo...
Jakbym chciała, żeby ktoś moje słowa przeczytał i napisał choc kilka słów otuchy. Żeby odezwał się jakiś głos otuchy i wiary, wsparcia i spróbował przekonac mnie, że jest jakieś rozwiązanie w tej sytuacji.
Nie jestem tu po raz pierwszy. Wasze, a od dziś także i MOJE, forum przeglądam od kilku tygodni, czyli od czasu, gdy dowiedziałam się, że moja Mama jest chora. Piszę ten post z kilku powodów.
Po pierwsze- mam wiele myśli, niewypowiedzianych, nieokreslonych, na temat choroby mojej Mamy. Wiele mysli, uczuc, emocji.
Po drugie- chcę tu byc, zostać i czerpać z tego miejsca siłę, wsparcie, bo wiem, że długa droga przed nami, mną i moją Mamą.
Po trzecie- chciałabym dowiedzieć się, czy ja i mój ojciec możemy być przyczyną jej choroby. Zapewne tak...
Mam trzydzieści jeden lat. Moja mama pięćdziesiąt sześć. Jest wspaniała, oddana, cudowna. Kiedy myslę o niej, to widzę przed oczyma- jej cudny uśmiech i wielką troskę, jaką mnie zawsze otaczała. Nie tylko mnie, całą rodzinę- swoich rodziców, rodzeństwo. Zawsze liczyli się inni, o swoich potrzebach Mama nie myslała.
To osoba bardzo mądra, wykształcona. Przez dwadzieścia pięć lat była nauczycielem. Uwielbiała swoją pracę, młodzież, ludzi.
Nie jestem fachowcem w dziedzinie chorób psychicznych, nie mam żadnego doświadczenia, więc jesli popełnię jakąś gafę- wybaczcie.
Czytałam wiele pozycji, artykułów na temat schizofrenii. Czytałam i pośród tych wszystkich objawów widziałam Ją i nasze życie.
Jej podejrzewanie wszystkich, analizowanie, lęki, smutek, dziwne zapachy, nagłe i szybko mijające objawy złości, a potem....To trwało kilkanaście lat, może krócej...
Odkąd pamietam, Mama często leżała, odpoczywała, często bolała ją głowa.
Odkąd pamiętam...bił ją ojciec, wyzywał ja na każdym kroku...Była dla niego nikim. Wciąż ją pouczał, strofował, krytykował. Z biegiem czasu jego zachowanie nasilało się. Krzyczał, był niemiły. W stosunku do niej i do innych. Typowy despota, tyran. Dziesięć lat temu moja Mamusia wyjechała za granicę. Musiała, bo przecież despota pragnął pieniędzy. Jeździła, jeździła. Opiekowała się starszymi ludźmi. Po roku czasu wróciła już inna, nie ta moja Mama. Milczała, zamyslała się, miała tik nerwowy (wykrzywianie ust).
A despota? Wciąż było mu mało. Wyzywał, upokarzał. Rządził nia i pieniędzmi. W tym czasie ja wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, wyprowadziłam się z domu. Ona wciąż wyjeżdżała. Dawała radę, ale widziałam, że jest coraz gorzej. Nie potrafiłam sprzeciwić się Ojcu. Myślałam, że tak powinno być. On manipulował mną i Mamą. Powoli zaczął ja odseparowywac od Rodziny. Wciąz jej powtarzał, że jej rodzeństwo jest złe, że nie pomogli jej, gdy potrzebowała pomocy. Po kazdym jej przyjeździe zabierał jej pieniądze, dawał jakies drobne i tak to było. Jeśli Ona osmieliła się przeciwstawić, to dostawała...była bita. A On...wciąz krzyczał, mamrotał, narzekał. On nigdy nie zaznał spokoju- takiego wewnętrznego. Zawsze widział świat w czarnych barwach. Powoli, ale bardzo skutecznie sprawił, że moja Mama zamknęła się w sobie. Po przyjeździe do Polski siedziała w domu. Ojcu zaczęła najnormalniej przeszkadzać. To, że gotuje obiad i nie odkłada noża na miejsce. To, że je kanapkę i spadły jej na podłogę 2 okruchy. To, że piecze ciasto i w kuchni panuje zamęt. najwazniejszy było on i cisza, porządek. Inni zaczęli przeszkadzać mu w codziennej egzystencji.
Dwa lata temu Mama zachorowała- miała chyba atak, psychozę. Przyjechała nagle zza granicy, bo podejrzewała, że ktoś chce zrobic jej krzywdę. Nie potrafiła tam się odnaleźc. Każdego podejrzewała. Po miesiącu wyjechała, bo on kazał. Ale...wróciła po kilku tygodniach. Psychoza się nasiliła ( ja tak interpretuję te fakty). Nie dawała jej żyć. Ciagłe podejrzenia...Mama nie wstawała z łóżka, nie jadła. Ojciec ja bił, mówił, że udaje, wymyśla. Niszczył wszystko w domu i w to wszystko zaangazował mnie. Uwierzyłam mu i myslalam, że Ona udaje. Po którejś awanturze Mama wstała z łóżka. Stwierdziła, że On ją zabije i wyjechała. Do pracy. Nie spała tam trzy miesiące. Opiekowała się starszą Panią. Wróciła. Kilka miesięcy opiekowała sie moja dwuletnią córką, a gdy zaczęły się wakacje...Ona położyła się. Nie wstawała, nie jadła. Miała leki. Usta bardzo jej się wykrzywiły. Ojciec znowu zaczął ja bic, wyzywac, upokarzac. Wciąż mówił jej, że do niczego sie nie nadaje, że jest niczym, ze odejdzie...I poszedł. Do szpitala. Nie powiedzial, gdzie jest. Czasem zadzwonił. A Ona? Ona dzwonila tysiace razy do szpitala, szukała go. Miała atak. Nie wychodziła z domu. Nie jadła, nie myla się...Wciąż leżała, myslała.
Potem ...było gorzej. On wrócił, zbil ją. Próbowała popelnic samobójstwo. Nie miałam z nia kontaktu. Nie chciała jechac do szpitala, nie chciała pozwolić sobie pomóc.
Pod koniec wakacji ojciec wpadł w szał. Myslałam, że ją zabije. Zadzwoniła do jej Rodzeństwa. Przyjechali, zawieźli do szpitala.
Dziś minał miesiąc od tego, jak lekarz potwierdził moje podejrzenia. Pani Mama jest chora na schizofrenią...Wiem, doskonale o tym wiem- myslałam połykając plynące po policzkach łzy.
Ojciec tez wie. I nie rozumie. I wciąz krzyczy, i wciąz mówi o pieniądzach. On tez jest chory, ale nie chce sie leczyć.
Nie mam nadziei. Nie wiem, jak to wszystko sie skończy. Mama dziś jest w domu na przepustce. Twierdzi, że jest zdrowa, a do szpitala niepotrzebnie pojechała. Jednak usmiecha sie, chodzi, je...nawet przeciwstawia się ojcu, mówi co myśli.
Zabiorę ją do siebie, do swojego mieszkania. Ale Ona nie chce wyrazic na to zgody. Z ojcem nie wytrzyma długo...
Jakbym chciała, żeby ktoś moje słowa przeczytał i napisał choc kilka słów otuchy. Żeby odezwał się jakiś głos otuchy i wiary, wsparcia i spróbował przekonac mnie, że jest jakieś rozwiązanie w tej sytuacji.
- maniek123
- nadużywający
- Posty: 2441
- Rejestracja: ndz kwie 10, 2011 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 560878
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
bedzie dobrze zabierz ja do siebie od tego hujka
bylem juz na pieńku siedmiu piekieł ale teraz chyba nawet sie nie spoce...instruktor kulturystyki i fitnesu pozdrawiam. IMPOSSIBLE IS NOTHING. najsilniejsi przetrwają slabi się powoli wykruszają...
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Siedzę tu od kilku godzin. Czytam o różnych przyczynach choroby.
Ale czy może ktoś mi doświadczony, posiadający rzetelna wiedzę nt. schizofrenii napisać, czy moja rodzina, ojciec i ja moglismy byc przyczyną choroby? Czy moglismy ją przyspieszyc, zaostrzyć?
Proszę, napiszcie, co o tym myślicie...
Ale czy może ktoś mi doświadczony, posiadający rzetelna wiedzę nt. schizofrenii napisać, czy moja rodzina, ojciec i ja moglismy byc przyczyną choroby? Czy moglismy ją przyspieszyc, zaostrzyć?
Proszę, napiszcie, co o tym myślicie...
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Będzie dobrze, jeśli Twoja mama będzie czuła się kochana, jeśli nie pozwolisz jej więcej skrzywdzić. Musisz ją odseparować od swojego ojca. Niestety, nie wiem jak mogłabyś to zrobić.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
najgorsze jest to, że Ona jest od niego uzalezniona psychicznie. Zanim poszła do szpitala, godziła sie na tą jego agresję. Nie potrafiła odejść. Jej poczucie własnej wartosci jest tak niskie. Dzis jednak stwierdziła przy nim, że ma dość jego, jego kwekania, gadania i narzekania. Powiedziała, że pójdzie do DPS i jakoś dozyje.
Ten moj ojciec to tyran. Nie dość, że ją bił, wyzywał, to jeszcze ...pił, zdradzał. Boże...Do dziś pamiętam, jak razem śledziłysmy jego. Miał kilka kochanek i razem szukałysmy go. Miałam 5 lub 6 lat. To nie były urojenia...chyba. Potem, gdy juz wyjeżdżała za granice, potrafiła zadzwonić do mnie o 11 w nocy i ja biegłam do niego do domu sprawdzic, czy nie ma tam żadnej kobiety, kochanki, bo ona uwazała, że telefon w ich mieszkaniu odebrała jakaś kobieta.
Po 31 latach zycia w tych szalonych warunkach, czasem nie wiem, co normalne, a co nie.
Mało tego- czasem wydaje mi się, że sama do konca zdrowa nie jestem. Nie mam jej objawów, ale jego. Jestem tak jak on agresywna, despotyczna. Jak jest Mąż ze mną, jest super. Spokój, cisza. Gorzej, jak go nie ma.
czasem krzyczę, czasem mam takie "nerwy w środku". Podobnie jak on lubię ład, porządek, krytykuję wszystkich. Teraz wiem, że źle ze mną. Pracuje nad sobą. Ale może czas na wizyte u psychiatry?
Ten moj ojciec to tyran. Nie dość, że ją bił, wyzywał, to jeszcze ...pił, zdradzał. Boże...Do dziś pamiętam, jak razem śledziłysmy jego. Miał kilka kochanek i razem szukałysmy go. Miałam 5 lub 6 lat. To nie były urojenia...chyba. Potem, gdy juz wyjeżdżała za granice, potrafiła zadzwonić do mnie o 11 w nocy i ja biegłam do niego do domu sprawdzic, czy nie ma tam żadnej kobiety, kochanki, bo ona uwazała, że telefon w ich mieszkaniu odebrała jakaś kobieta.
Po 31 latach zycia w tych szalonych warunkach, czasem nie wiem, co normalne, a co nie.
Mało tego- czasem wydaje mi się, że sama do konca zdrowa nie jestem. Nie mam jej objawów, ale jego. Jestem tak jak on agresywna, despotyczna. Jak jest Mąż ze mną, jest super. Spokój, cisza. Gorzej, jak go nie ma.
czasem krzyczę, czasem mam takie "nerwy w środku". Podobnie jak on lubię ład, porządek, krytykuję wszystkich. Teraz wiem, że źle ze mną. Pracuje nad sobą. Ale może czas na wizyte u psychiatry?
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Tak.aniusia pisze: czy moja rodzina, ojciec i ja moglismy byc przyczyną choroby?
Nie rozumiem jak Ty jako dorosła córka pozwoliłaś na takie traktowanie matki. Człowiek nie powinien bić drugiego, poniżać, znęcać się nad drugim człowiekiem. Niezależnie od wieku czy płci.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Nie wiem. jak na to pozwoliłam. Może dlatego, że w pewnym momencie było to dla mnie normą. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że mój ojciec jest agresorem. Nikt nam nie pomógł. |On bił nie tylko ją, ale także i mnie. Ostatni raz, gdy miałam dwadzieścia lat. \Wyzwiska, obrażanie, poniżanie--- ja byłam do tego przyzwyczajona. Był czas, że nie odwiedzałam go, nawet po kilka miesięcy.
Dziś go otsrzegłam, że zgłoszę sprawę na Policję, jesli będzie tak dalej.
Niestety, jest już za późno.
Dziś go otsrzegłam, że zgłoszę sprawę na Policję, jesli będzie tak dalej.
Niestety, jest już za późno.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 5448
- Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
- Status: Schizo
- Lokalizacja: Void
- Kontakt:
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Lepiej późno niż wcale...aniusia pisze:Dziś go otsrzegłam, że zgłoszę sprawę na Policję, jesli będzie tak dalej.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Myslę, że to nic nie da. Nawet Policja. On nie chce iśc po żadne leki uspokajające, nie chce słyszeć o tym, że jest chory.
Z nikim nie utrzymuje kontaktu. Wszyscy dopiero teraz odwazyli się przeciwstawić jemu, ja i mamy rodzeństwo. Już niekt nie boi się, każdy postanowił działać...
Juz jako dziecko osmioletnie (może wczesniej, może póxniej) prosiłam ja, żebysmy odeszły. Ona wolała jednak wspominac o śmierci samobójczej. Nie potrafiła odejść od niego.
Jutro mama jedzie do szpitala. Przepustka się kończy. A co będzie , jak wróci?
Z nikim nie utrzymuje kontaktu. Wszyscy dopiero teraz odwazyli się przeciwstawić jemu, ja i mamy rodzeństwo. Już niekt nie boi się, każdy postanowił działać...
Juz jako dziecko osmioletnie (może wczesniej, może póxniej) prosiłam ja, żebysmy odeszły. Ona wolała jednak wspominac o śmierci samobójczej. Nie potrafiła odejść od niego.
Jutro mama jedzie do szpitala. Przepustka się kończy. A co będzie , jak wróci?
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Będzie separacja.
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Po kilku wizytach Policji na pewno zostana podjete jakieś kroki.
Wierze, że Ona już będzie potrafiła żyć bez niego.
Do tej pory wypierała świadomość, że to związek chory...
Wierze, że Ona już będzie potrafiła żyć bez niego.
Do tej pory wypierała świadomość, że to związek chory...
- maniek123
- nadużywający
- Posty: 2441
- Rejestracja: ndz kwie 10, 2011 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 560878
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
aj lepiej wpadaj do mnie i zostaniesz moja laseczka...bo nie widze innego rozwiazania...
bylem juz na pieńku siedmiu piekieł ale teraz chyba nawet sie nie spoce...instruktor kulturystyki i fitnesu pozdrawiam. IMPOSSIBLE IS NOTHING. najsilniejsi przetrwają slabi się powoli wykruszają...
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: sob gru 07, 2013 9:46 am
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Aniusia, przeczytałam Twoją historię i czuję, że mam podobną sytuację w domu, tylko, że ja choruję psychicznie, byłam w szpitalu kilka lat temu, przeszłam psychozę, potem było kilka nawrotów po drodze, ale bez leczenia szpitalnego, teraz znów miałam, ale wspomogłam się lekami i jest dobrze. Uważam, że to moja mama a właściwie Jej choroba jest przyczyną moich problemów. Odkąd pamiętam broniłam mamy przed moim ojcem tyranem, który nie traktował Jej dobrze, uważam, że Ją zdradzał, bo sam wielokrotnie się tym chwalił, cały czas mówił i mówi o kobietach per dziwki, jaki w tym szacunek, moja mama piękna kobieta, zawsze była piękna i jest cały czas, zdziczała przy ojcu, ułożył Jej życie wg swoich potrzeb, miała nie pracować i siedzieć w domu i wychowywać dzieci, a pracowała przed urodzeniem siostry i była szczęśliwa, na zdjęciach uśmiechnięta, zawsze w pięknej fryzurze i gustownie ubrana, bo gust ma dobry, z resztą mam podobnie i Jej to zawdzięczam i mojej babci, kolejnej silnej kobiecie w naszej rodzinie, aczkolwiek zniszczonej przez życie i problemy, silniejszej od mamy, bo mimo, że miała ciężkie życie, to nie dała się aż tak skrzywdzić jak mama. Aktualnie jestem na etapie wyprowadzki z domu rodzinnego, wiem, że mama od ojca nie odejdzie, jest od Niego psychicznie uzależniona, dlatego nie mogę Jej tego przecież nakazać, tak będzie lepiej jak się usunę na jakiś czas, może nawet do czasu jak będzie sama i będę mogła do Niej wrócić, nie chcę mieszkać z ojcem, nienawidzę go za to, że tak Ją traktuje i czasem siebie za to, że też Ją nieraz skrzywdziłam słowem. Chce to zrobić dla naszych relacji, dla ich poprawy, serce mi to dyktuje, że tak będzie dobrze i będzie.
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Aniusia, raczej nie sądzę, aby Twoją mamę dobrze zdiagnozowano. Przecież Twój ojciec się nad nią bezkarnie znęcał, więc czuła się zaszczuta. Przecież ją tak bił, że mógłby ją zabić. A Ty i Twoje rodzeństwo nikomu tego nie zgłosiliście. Nic dziwnego, że miała atak podobny do psychozy.
Jeżeli ktoś jest chory, to Twój ojciec- bo jest sadystą. To on powinien się leczyć.
Zabierz matkę do siebie, niech nie mieszka z Twoim ojcem, bo znów będzie się nad nią znęcać, a ona znów nie wytrzyma tego psychicznie, załamie się, a jakiś oszołom zdiagnozuje u niej chorobę psychiczną.
Bardzo współczuję Twojej Mamie.
Odseparuj ją od ojca, sadysty i pijawki.
I zgłoś na policję, że on znęca się na Twoją matką. On nie może być bezkarny.
Jeżeli ktoś jest chory, to Twój ojciec- bo jest sadystą. To on powinien się leczyć.
Zabierz matkę do siebie, niech nie mieszka z Twoim ojcem, bo znów będzie się nad nią znęcać, a ona znów nie wytrzyma tego psychicznie, załamie się, a jakiś oszołom zdiagnozuje u niej chorobę psychiczną.
Bardzo współczuję Twojej Mamie.
Odseparuj ją od ojca, sadysty i pijawki.
I zgłoś na policję, że on znęca się na Twoją matką. On nie może być bezkarny.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Aniusia, schizofrenia to choroba ludzi młodych... Twoja Mama jest raczej na nią za stara. Może i miała jakieś objawy, ale przecież była zdolna by wyjeżdżać za granicę i pracować.
Teraz po prostu przeżywa kryzys psychiczny- wszystko z winy ojca tyrana i tego, że się od niej odwróciliście.
Mam nadzieję, że się nie upodobniłaś do ojca.
To on powinien się leczyć.
Twoja Mama jest tu ofiarą przemocy, a nie osobą chorą
W szpitalu zgłoś, że Twój ojciec znęca się nad Twoją Mamą- aby ona do niego nie wróciła. Zgłoście się do socjalnej i poproście ją o poradę.
Ojcu niech policja założy niebieską kartę- za znęcanie się nad Twoją matką.
Teraz po prostu przeżywa kryzys psychiczny- wszystko z winy ojca tyrana i tego, że się od niej odwróciliście.
Mam nadzieję, że się nie upodobniłaś do ojca.
To on powinien się leczyć.
Twoja Mama jest tu ofiarą przemocy, a nie osobą chorą
W szpitalu zgłoś, że Twój ojciec znęca się nad Twoją Mamą- aby ona do niego nie wróciła. Zgłoście się do socjalnej i poproście ją o poradę.
Ojcu niech policja założy niebieską kartę- za znęcanie się nad Twoją matką.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
jojo schizofrenia czasem dotyka ludzi starszych. np. mój przykład, mam 43 lata a psychozę miałam ponad rok temu. Wcześniej miałam opiekuńcze sny na jawie i zdarzało mi się porozmawiać w myślach z nimi, ale myślałam ze każdy to ma. Ale to nie były głosy, to wiem na pewno, bo od roku słyszę głosy i widzę różnicę. Lekarz mi powiedział, że mam łagodną schizofrenię, bo pomimo psychozy szybko z niej wyszlam, i ładnie reaguję na leki. Myślę, że wystąpienie psychozy jest uzależnione od stresów. Może z mamą Anusi działo się coś niedobrego wcześniej i mąż w ''swej dobroci'' chciał ją doprowadzić do pionu krzykami i znieważaniem i doczekał się na własne zamówienie... psychozy. Ale coś niedobrego działo się już wcześniej. Może wiele lat, tak jak ze mną.
Anusia, pomóż mamie na ile sobie pozwoli pomóc.
Anusia, pomóż mamie na ile sobie pozwoli pomóc.
Re: Ona, czyli historia mojej mamy...
Ona, czyli moja Mama zaczyna, stara się funkcjonować w naszym chorym świecie. On jej pomaga. Tak- On. Ma najwięcej cierpliwości z całej rodziny. Robi zakupy i gotuje, wozi ją do lekarzy, sprzata. Teraz szuka psychologa, który pomoże jej poznać różne źródła lęków.
Najgorzej jest z panika, która ja ogarnia momentalnie, nie pozwala jej wysiedziec w miejscu, meczy ją.
Ona chodzi, chodzi, musi uciekać. Najlepiej czuje się w domu, z nim.
Taka beznadziejnośc, taka kolej losu...
Ciekawe, kiedy mnie to spotka. Pewnie niedługo...
Najgorzej jest z panika, która ja ogarnia momentalnie, nie pozwala jej wysiedziec w miejscu, meczy ją.
Ona chodzi, chodzi, musi uciekać. Najlepiej czuje się w domu, z nim.
Taka beznadziejnośc, taka kolej losu...
Ciekawe, kiedy mnie to spotka. Pewnie niedługo...