Nieporozumienia rodzinne

relacje rodzinne i ogólnie interpersonalne

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
dunia_schizunia
zaufany użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: ndz kwie 29, 2007 3:33 pm
Kontakt:

Nieporozumienia rodzinne

Post autor: dunia_schizunia »

Chciałam poruszyc bardzo wazna kwestie jaką są relacje miedzy członkami rodziny.
I mam pytanie: Czy jest możliwe że postawy co niektórych domowników moga przyczynic sie do pogorszenia stanów zdrowia i nawrotu???
Niestety u mnie tak jest, że często dochodzi do spięc pomiędzy mną i bratem.
A to powoduje, że potem czuje się podle,
choc to nie ja zawiniłam, tylko on.
Bo on ma taki dziwny zwyczaj gnojenia mnie nawet przy innych członkach rodziny i pomiatania mną, czasem nazywa mnie nawet - UWAGA!!! -Kobierzynem!!!

Zapraszam do dyskusji na ten temat.
Jestem ciekawa jak to jest u Was.
Chors
zaufany użytkownik
Posty: 1707
Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
Lokalizacja: United States of Love
Kontakt:

Post autor: Chors »

Moim zdaniem chore relacje rodzinne i stres oraz urazy z nich wynikłe to podstawa wybuchu wszystkich chorób psychicznych, przynajmniej większości przypadków.
Awatar użytkownika
aaa
zaufany użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: aaa »

Np. w moim. Mój stary cały czas mówi mi co jak mam robić (mam Q*wa 32 lata). Czuję się jak jakiś zakładnik .
"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
Awatar użytkownika
marcelinka
zaufany użytkownik
Posty: 7964
Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
Kontakt:

Post autor: marcelinka »

Tak zgadzam się z wami. U mnie jest tak samo. Tylko ja za wszystkie niepowodzenia siostry, mamy czy gdy babcia kłóci się z mamą biorę na siebie a potem ryczę po kątach i tak narastają we mnie negatywne emocje, z których rodzi się lęk i urojenia. :(
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia :)
mysza
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: wt lut 06, 2007 10:49 pm
Lokalizacja: wrocław

Post autor: mysza »

cześć. czytam was od kilku miesięcy ale po raz pierwszy piszę. ja jestem członkiem rodziny któremu się wszystko w zyciu- jak na razie- udaje. za to moja siostra jest chora. dawała sobie radę przez 10 lat ale dopadł ją nawrót. tydzień temu przywiozłam ją ze szpitala po trzymiesięcznym pobycie. jest nadal w takim samym stanie,jak wtedy gdy tam trafiła. nikt nie umie powiedzieć, czy wróci do nas... na razie traci pracę i nie jest w stanie wyjść na spacer z psem nie mówiąc o załatwianiu formalności związanych z rentą. z dnia na dzień jest bardziej agresywna, gasi na mamie papierosy itp. i za wszystko, co jej się przydarzyło lub nie przydarzyło w życiu wini cały świat. ci z was, którzy doświadczyliście tej choroby jakoś próbujecie sobie z nią radzić... ja pytam: co można zrobić dla człowieka, który nie chce dać sobie pomóc????
Melisa
zaufany użytkownik
Posty: 740
Rejestracja: pt sty 12, 2007 10:44 pm

Post autor: Melisa »

Do największych nieporozumień dochodziło między mną a moim bratem kiedy zaczęłam chorować. Zaczęło się od ciężkiej depresji, której mój brat w ogóle nie akceptował, a postrzegał ją jako moje wielkie lenistwo i brak dobrej woli zeby wziąć się w garść. Powiedział mi wtedy nawet , że "zeszłam na psy" co mnie okropnie zabolało. Nasze relacje z tego okresu wspominam jako istne piekło.
Potem była psychoza i wizyta brata w szpitalu. Leżałam na ostrym - podczas psychozy nie jadłam i nie piłam, okropnie schudłam - niektórzy chorzy myśleli, jak się później okazało, że przywieziono anorektyczkę. Mój brat wtedy płakał, dorosły facet starał się ukryć łzy, ale mu to nie wychodziło. Kiedy zrozumiał, że to choroba, z którą walczę a nie moje "widzimisie" i zmienił zupełnie do mnie stosunek. Dziś łączy nas dosyć serdeczna więź, czego i Tobie Dunia szczerze życzę.
Melisa
mysza
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: wt lut 06, 2007 10:49 pm
Lokalizacja: wrocław

Post autor: mysza »

chors napisał, że chore układy rodzinne i stres z tym związany to podstawa chorób psychicznych. mnie i moją chorą siostrę wychowywali ci sami rodzice stosując te same metody wychowawcze, zakazy i nakazy. nie było różowo,sądzę zresztą że w żadnej rodzinie nie jest różowo ale ja mam dom, wspaniałych synów, satysfakcjonującą pracę a moja siostra nie. teraz zbieram baty za to. wiem, że te wyrzuty to wynik jej niezdolności do podejmowania takich decyzji, jakie podejmowałam ja, że to jak jej życie dotąd wyglądało jest najprawdopodobniej wynikiem choroby.. obydwie miałyśmy ojca alkoholika który kazał nam do siebie mówić *tatusiu* mając pianę w kącikach ust, obydwie jako dzieci rozpoznawałyśmy stopień upojenia alkoholowego tatusia po jego pukaniu do drzwi ale nasze życiorysy to białe i czarne. Dlaczego?
Awatar użytkownika
Maser
zaufany użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: pt lis 10, 2006 12:21 pm

Post autor: Maser »

Niezdrowe relacje między członkami rodziny są między innymi,ale nie jako jedynym, powodem powstawania niektórych chorób psychicznych.
Awatar użytkownika
aaa
zaufany użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: aaa »

Mój brat też ma prawie "ułożone życie" i co ? A co "dlaczego" :?: :roll: To prawda, że jest/było więcej czynników, ale czemu po kilkudniowej nieobecności mojego tate czuję jakby mnie ktoś "uwolnił" - duży ciężar spadł z moich barków :idea:
"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
Awatar użytkownika
dunia_schizunia
zaufany użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: ndz kwie 29, 2007 3:33 pm
Kontakt:

tematu ciąg dalszy

Post autor: dunia_schizunia »

Dziękuję Wam za tak duży odzew ;)
Chciałam jeszcze coś dodac odnośnie złych relacji rodzinnych jakie panują u mnie w domu.
Jest tak, że najlepszy kontakt mam z mamą, z tatą niestety trochę gorszy, ponieważ on nie za bardzo rozumie na czym polega ta choroba i dziwi się dlaczego naprzykład, że się wszystkiego boję, że nie mam chęci do niczego itd...
Nieraz potrafi mi nieźle nagadac, a zwłaszcza kiedy mój stan się pogarsza i straszy mnie szpitalem a ja nie chce o tym słyszec, zresztą on sam wie jak tam jest okropnie, zwłaszcza na oddziale 3B :?
Niestety najgorzej jest z bratem.Z nim to po prostu nie da się wytrzymac.
Traktuje mnie jak kogoś gorszego, człowieka innej kategorii.
Często daje mi to do zrozumienia. Więc wolę go unikac, nie wchodzic mu w drogę, bo nie lubie jak się na mnie wyżywa, zresztą nie tylko na mnie...
Juz nieraz mama przez niego płakała...

W domu najczęściej rozmawiam z mamą, lecz nie mamy łatwego życia...
Musimy się opiekowac moją babcią, a jej mamą, która jest chora i niedołężna. Często zdarza jej się powiedziec coś dziwnego, coś czego my nie za bardzo rozumiemy...
A zresztą z babcią jest tak że cały dzień prześpi z przerwami na jedzenie, picie, leki i toaleta.
Natomiast w nocy zaczyna się sajgon :!:
Babcia co pół godziny woła, żeby pójśc z nią do toalety. W rezultacie
mama mało co śpi i jest ciągle niewyspana i rozdrażniona.
Staram się pomagac mamie jak tylko mogę, żeby choc troche
odciążyc ja z obowiązkow.
Brat natomiast nie chce nic pomóc, cały czas siedzi na komputerze, lub ogląda telewizję, czasami tylko wyjdzie i coś porobi...
A przecież jest tyle roboty :!:
Jego zachowanie w stosunku do mnie i innych strasznie mnie dobija, to on jest w wiekszości przyczyną moich złych stanów.
Zazwyczaj jestem spokojna, czasem aż za bardzo, ale jak zacznie sie czepiac to szkoda gadac :!:

A mama lubi wylewac swoje żale właśnie przede mną.
Czasami jest bardzo ciężko...
Nieraz to ja muszę ją uspokajac.
Ją albo resztę, kiedy znów wybuchnie jakaś bezsensowna kłotnia.



Trochę ta moja wypowiedź jest chaotyczna, no ale cóż...
Ciężko jest mi w tej chwili zebrac myśli...
No ale chyba zrozumiecie o co mi chodzi...
Awatar użytkownika
metales
bywalec
Posty: 93
Rejestracja: czw cze 15, 2006 10:48 pm
Lokalizacja: Ul. Kazimierza Wielkiego, piętro III, jak widac na fotce czubek drzewa szpilkowego
Kontakt:

Post autor: metales »

Wszelkie konflikty, szczególnie u osób bardziej podatnych, o niskim poziomie własnej wartości, mogą prowadzić do stanów około, lub wręcz depresyjnych - a tego choroby psychiczne NIE LUBIĄ. Jeśli masz jakiś sposób, lub współpracujesz z jakimś psychologiem - poproś go o przemodelowanie Twojego poczucia wartości. Kiedy to się stanie, zauważysz niewątpliwie niezwykłą zmianę w relacji między Tobą i otaczającymi Ciebie ludźmi.
tu i tam czasem mam ochotę dorzucic swoje trzy grosze
metales
Awatar użytkownika
dunia_schizunia
zaufany użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: ndz kwie 29, 2007 3:33 pm
Kontakt:

odp

Post autor: dunia_schizunia »

Jakiś czas temu miałam kontakt z psychologiem.
Chodziłam wtedy na terapię zajęciową do Środowiskowego Domu Samopomocy. Pracuje tam od niedawna bardzo fajna, młodziutka Pani psycholog.
Ale zrezygnowałam z uczestnictwa w tych zajęciach, ponieważ to było miejsce nie do życia dla mnie :!:
Ciagle jakieś krzyki, kłotnie, smiechy, jakaś okropna muzyka na cały regulator...Po prostu ciężko było mi tam wytrzymac, nie mogłam sobie znalezc jakiegos spokojnego miejsca a kiedy wracalam do domu to byłam nie do życia!
Byłam tam bardzo popularna osobą..Nonstop JA, JA, JA...
I tak w kółko...Nie mogłam sie od nich uwolnic i nie mialam nigdy spokoju.
W końcu przestałam tam chodzic i juz tam nigdy nie wróce

A psychologa poszukam gdzie indziej, moze w Krakowie, bo wiem że musze miec taką pomoc...
ODPOWIEDZ

Wróć do „rodzina i otoczenie”