Chciałabym Was zapytać, jakie są wasze doświadczenia z alkoholem, narkotykami lub innymi substancjami, które człowiek wprowadza do swojego organizmu (nawet kawa i nikotyna). Czy wiążecie zażywanie tych substancji z pojawieniem się choroby? Czy mogły być one czynnikiem spustowym? A może były one formą lekarstwa?
[b]Schizofrenia a środki psychoaktywne[/b]
Moderator: moderatorzy
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: pt maja 07, 2004 11:36 pm
- Lokalizacja: Reda
[b]Schizofrenia a środki psychoaktywne[/b]
Witam Wszystkich!
Chciałabym Was zapytać, jakie są wasze doświadczenia z alkoholem, narkotykami lub innymi substancjami, które człowiek wprowadza do swojego organizmu (nawet kawa i nikotyna). Czy wiążecie zażywanie tych substancji z pojawieniem się choroby? Czy mogły być one czynnikiem spustowym? A może były one formą lekarstwa?
Chciałabym Was zapytać, jakie są wasze doświadczenia z alkoholem, narkotykami lub innymi substancjami, które człowiek wprowadza do swojego organizmu (nawet kawa i nikotyna). Czy wiążecie zażywanie tych substancji z pojawieniem się choroby? Czy mogły być one czynnikiem spustowym? A może były one formą lekarstwa?
Agnieszko !
Napisz jakie są twoje doświadczenia z alkoholem, narkotykami lub innymi substancjami, które człowiek wprowadza do swojego organizmu (nawet kawa i nikotyna) ?
Jak wygląda twoje życie seksualne ? No i czy zostałaś zdiagnozowana - bo jak mówią psychiatrzy - nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani ?
Napisz jakie są twoje doświadczenia z alkoholem, narkotykami lub innymi substancjami, które człowiek wprowadza do swojego organizmu (nawet kawa i nikotyna) ?
Jak wygląda twoje życie seksualne ? No i czy zostałaś zdiagnozowana - bo jak mówią psychiatrzy - nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani ?
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: pt maja 07, 2004 11:36 pm
- Lokalizacja: Reda
Jak wygląda twoje życie seksualne ? No i czy zostałaś zdiagnozowana - bo jak mówią psychiatrzy - nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani ?[/quote]
Moje życie seksualne to nie Twoja sprawa.
A co do drugiego pytania- nie zostałam jeszcze zdiagnozowana. Moje pytanie wynika z tego, że chciałabym podjąć badania na ten temat. Niewiele jest w Polsce prac dotyczących tego problemu. Ośrodki skandynawskie donoszą, iż zażywanie substancji psychoaktywnych może być ważnym czynnikiem etiologicznym schizofrenii.
Są trzy teorie na temat roli tych substancji:
1. "nadużywanie narkotyków pełni funkcję mechanizmu spustowego bądź jest przyczyną schizofrenii u osób podatnych na zachorowanie"
2. nadużywanie alkoholu/narkotyków jest wtórne do schizofrenii i może być próbą samoleczenia lub minimalizowania objawów ubocznych neuroleptyków
3. wspólwystępowanie choroby i nadużywania śr. psychoaktywnych może być przypadkowe.
Chciałabym się przekonać, czy w Polsce jest to istotny problem. Te badania mogą wnieść coś do wiedzy na temat przyczyn schizofrenii. Wg niektórych autorów w wielu przypadkach osoby podatne nigdy by nie zachorowały (lub choroba ujawniłaby się kilka lat później), gdyby nie zażywały środków psychoaktywnych.
Moje życie seksualne to nie Twoja sprawa.
A co do drugiego pytania- nie zostałam jeszcze zdiagnozowana. Moje pytanie wynika z tego, że chciałabym podjąć badania na ten temat. Niewiele jest w Polsce prac dotyczących tego problemu. Ośrodki skandynawskie donoszą, iż zażywanie substancji psychoaktywnych może być ważnym czynnikiem etiologicznym schizofrenii.
Są trzy teorie na temat roli tych substancji:
1. "nadużywanie narkotyków pełni funkcję mechanizmu spustowego bądź jest przyczyną schizofrenii u osób podatnych na zachorowanie"
2. nadużywanie alkoholu/narkotyków jest wtórne do schizofrenii i może być próbą samoleczenia lub minimalizowania objawów ubocznych neuroleptyków
3. wspólwystępowanie choroby i nadużywania śr. psychoaktywnych może być przypadkowe.
Chciałabym się przekonać, czy w Polsce jest to istotny problem. Te badania mogą wnieść coś do wiedzy na temat przyczyn schizofrenii. Wg niektórych autorów w wielu przypadkach osoby podatne nigdy by nie zachorowały (lub choroba ujawniłaby się kilka lat później), gdyby nie zażywały środków psychoaktywnych.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: pt maja 07, 2004 11:36 pm
- Lokalizacja: Reda
proponuję ci lekturę czegoś o receptorach dopaminy[/quote]
Drogi Zbyszku! O receptorach dopaminy to ja się już naczytałam. Z Waszych wypowiedzi wynika, że źle mnie zrozumieliście. Wysłałam to pytanie w świat w celach naukowych. Jednak żeby coś z tego wyszło, potrzebuję Waszej pomocy. Dlatego zabrałam głos na tym forum. Chciałabym nawiązać dyskusję, a nie odpierać ataki.
Drogi Zbyszku! O receptorach dopaminy to ja się już naczytałam. Z Waszych wypowiedzi wynika, że źle mnie zrozumieliście. Wysłałam to pytanie w świat w celach naukowych. Jednak żeby coś z tego wyszło, potrzebuję Waszej pomocy. Dlatego zabrałam głos na tym forum. Chciałabym nawiązać dyskusję, a nie odpierać ataki.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8034
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
sformułuj proszę trochę dokładniej na jaki temat chciałabyś podjąć badania.Agnieszka pisze:...chciałabym podjąć badania na ten temat.
Czy chciałabyś weryfikować podane przez ciebie teorie 1,2,3. Weryfikowanie 3. może być dość trudne, a 2. dość dziwaczne, jak sama teza: są ludzie, którzy leczą alkoholem problemy finansowe, ale szukanie korelacji może prowadzić do zaskakujących wniosków, nieprawdaż ? ad. 1. pozwól, że powiem nienaukowo: jeśli ktoś podatny na zachorowanie zrobi "emocjonalnego fikołka" to jest szansa, że rzeczywiście zachoruje, a może go zrobić przez nieszczęśliwą miłość, życiowe tragedie, lub bezpośrednio chemicznie.
U mnie stalo sie to na wskutek polaczenia w/w skladnikow - 1razowe uzycie substancji psychoaktywnej + nieporozumienia z ojcem + problemy emocjonalne zwiazane z "moja" dziewczyna - efektem tego bylo to ze w eskorcie policji zostalem doprowadzony do szpitala gdzie przez 7 dni "wegetowalem". Najgorszy byl widok tych ludzi - nigdy wczesniej czegos takiego nie widzialem - chcialem stamtad uciec. W odpowiedzi na moje "agresywne" zachowanie mialem aplikowane zastrzyki po ktorych czulem sie jak warzywo - nic do mnie nie docieralo. Przez 7 kolejnych dni moj stan zamiast sie poprawiac pogarszal sie do tego stopnia ze kontakt ze mna byl praktycznie nie mozliwy. Jedyne czego wtedy chcialem to opuscic to miejsce jak najszybciej. Udalo sie. Przez kolejne 2 miesiace dochodzilem do siebie pod nadzorem psychiatry (naprawde spoko koles nie to co w szpitalu). Na dzien dzisiejszy (ok 6 miesiecy po zakonczeniu leczenia) czuje sie dobrze - nie biore zadnych lekow.zbyszek pisze: 1. pozwól, że powiem nienaukowo: jeśli ktoś podatny na zachorowanie zrobi "emocjonalnego fikołka" to jest szansa, że rzeczywiście zachoruje, a może go zrobić przez nieszczęśliwą miłość, życiowe tragedie, lub bezpośrednio chemicznie.
Max'sie Ty chyba jednak mylisz(?) psychozę, ze schizofrenią ... - nie każda psychoza (zwłasza wywołana, w pewnym stopniu środkami psychoaktywnymi) to efekt 'schizofrenii'. To zamieszanie pojęcowe zdaje się, że tworzą sami psychiatrzy, aby utrzymać statystykę stałym odsetku schizofreników w społeczeństwie i nie znanej przyczynie (róznych przyczynach) ... Dziś co kiedyś było uważane, za schizofrenię i 'leczone' często nie spełnia dzisiejszych kryteriów diagnostycznych - z jednej strony, z drugiej strony wraz z rozwojem środków masowej komunikacji, odsetek schizofreników (wg dawnych kryteriów) znacznie zmalał, wzrózł natomiast odsetek osób z 'nieprawidłową osobowością' ... To, natomiast bardzo niewygodny fakt dla psychiatrów, twierdzących że odsetek schizo... jest stały w dziejach ludzkości i wynosi ok. 1%; mówiąc o schizo.. mam na myśli ludzi, o których pisze np. Kępiński ... do takich, sądząc po wierszu (tarfiłem gdzieś na taki wiersz o Bogu) należy - lub należał? Zbyszek - tak sądzę ... Schizo... to nie epizod psychotyczny, a leczenie farmakologiczne Schizo... w znaczeniu, o którym mówie, a przede wszystkim 'pranie mózgu' temu towarzyszące to głupota i zbrodnia...
Ostatnio zmieniony śr lut 23, 2005 6:51 pm przez miki, łącznie zmieniany 1 raz.
- Nina2
- zaufany użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: pt gru 10, 2004 6:22 pm
- Lokalizacja: Paris, France
- Kontakt:
Moj pierwszy trip na LSD byl najszczesliwszym dniem mojego zycia - ale ja nie mam schizofrenii i w ogole czuje sie swietnie.
Na temat narkotykow to , mysle, lepsza informacje mozna znalezc na
http://hyperreal.info/main/
Serdecznosci. (Ale, mysle, jak chce sie o czyms pisac, to zawsze lepiej przeeksperymentowac osobiscie. Inaczej zostanie informacja z drugiej reki, niepewna.)
Na temat narkotykow to , mysle, lepsza informacje mozna znalezc na
http://hyperreal.info/main/
Serdecznosci. (Ale, mysle, jak chce sie o czyms pisac, to zawsze lepiej przeeksperymentowac osobiscie. Inaczej zostanie informacja z drugiej reki, niepewna.)
- aaa
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: [b]Schizofrenia a środki psychoaktywne[/b]
Tak, wiążę. Najpierw były lekarstwem, potem gdy już skończyła się potrzeba "leczenia" trudno było się wyrwać od i z tego świata. Gdybym wtedy podjął decyzję - 'stop!' To może bym uniknął cierpień, których do dziś doświadczam.Agnieszka pisze:Witam Wszystkich!
Chciałabym Was zapytać, jakie są wasze doświadczenia z alkoholem, narkotykami lub innymi substancjami, które człowiek wprowadza do swojego organizmu (nawet kawa i nikotyna). Czy wiążecie zażywanie tych substancji z pojawieniem się choroby? Czy mogły być one czynnikiem spustowym? A może były one formą lekarstwa?
Ostatnio zmieniony czw cze 09, 2005 12:17 am przez aaa, łącznie zmieniany 2 razy.
"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-
- bywalec
- Posty: 93
- Rejestracja: śr lut 25, 2004 12:45 am
- Lokalizacja: from industrial revolution
Agnieszko, fajnie ze Cie ten temat interesuje, jak zbierzesz jakies konkretne materialy na ten temat, napiszesz jakas prace czy tym podobne to daj znac :]
W moich doswiadczeniach bylo to tak ze dzieki amfetaminie, roznym lekom psychoaktywnym, a zwlaszcza dzieki dekstrometorfanowi nabawilam sie okropnych zaburzen - nie wiem jak je nazwac - na tle emocjonalnym i nerwowym. Chociaz trudno stwierdzic czy te substancje byly bezposrednia ich przyczyna czy tez zadzialaly bardziej jak katalizator. A marihuana wszystko to lagodzila, usubtelniala.
Oczywiste ze te rzeczy nie pozostaja bez wplywu na dzialanie ludzkiego mozgu, natomiast jesli odnosic to do schizofreni czy innych zaburzen psych, bardziej interesujace wydaje sie rozpatrywanie takich doswiadczen nie pod katem ich fizjologicznego wplywu bezposredniego, ale naprzyklad jako sposob 'terapi', radzenia sobie z choroba, zmian w osobowosci ktore prowadza do odmiennego spojrzenia na swoj stan i co za tym idzie niedopuszczenia do przejecia przez chorobe kontroli nad zyciem.
Wezmy na przyklad czlowieka o wysokich predyspozycjach do zachorowania (na schizofr). Zanim pojawia sie u niego pierwsze powazne objawy, zaczyna brac amfetamine ktora wywoluje objawy i osoba ta staje juz twarza w twarz z problemem. Zakladamy ze zauwaza ona zwiazek miedzy swoim nowym stanem i narkotykiem, wiec przestaje brac. Teraz:
a) mimo wszystko, pewne procesy w mozgu zostaly juz uruchomione i wszystko idzie dalej w tym samym kierunku. Osoba juz nie wytrzymuje i zglasza sie na leczenie, w czasie ktorego faszerowana jest psychotropami lagodzacymi objawy itd itp, dalsze stadium narazie nas nie interesuje.
b) punkt wyjscia ten sam, zaszly juz nieodwracalne zmiany fizjologiczne, polaczenia miedzy neuronami poprzerywane, ale okazuje sie ze objawy sie nie nasilaja, pojawiaja sie sporadycznie a z czasem zanikaja i nasz potencjalny chory zyje sobie normalnie i daje sobie rade bez leczenia.
Moznaby ta roznice odniesc do grupy chorych skazanych na ciagle przyjmowanie lekow ze wzgledu na systematyczne nawroty objawow (przypadek a) oraz do grupy ludzi u ktorych objawy pojawiaja sie dwa, trzy razy na przestrzeni wielu lat lub calego zycia (przypadek b).
Mozna zalozyc, ze w pierwszym przypadku czlowiek ten niesprobowawszy nigdy amfetaminy doswiadczylby tego samego, tzn majac wczesniejsze predyspozycje ku temu, staloby sie tak ze choroba predzej czy pozniej ujawnilaby sie i rozwijala. W przypadku b) moznaby przyjac stwierdzenie ze u osoby tej za sprawa amfetaminy doszlo do przyspieszonego rozwoju choroby, narkotyk caly ten proces skumulowal, zintensyfikowal i po jego odstawieniu doszlo do tak jakby wygasniecia potencjalu czynnikow chorobotworczych i objawy juz nigdy moga nie wystapic.
To tyle jesli chodzi o amfetamine, a ciekawe jakie bylyby potencjalne scenariusze gdyby amfetamine zastapic lsd :]
Skoro pozwala sie chorym w szpitalach palic papierosy, to czemu by nie dopuscic do stosowania czegos o podobnym w skutkach dzialaniu ale mniej szkodliwego dla organizmu?
W moich doswiadczeniach bylo to tak ze dzieki amfetaminie, roznym lekom psychoaktywnym, a zwlaszcza dzieki dekstrometorfanowi nabawilam sie okropnych zaburzen - nie wiem jak je nazwac - na tle emocjonalnym i nerwowym. Chociaz trudno stwierdzic czy te substancje byly bezposrednia ich przyczyna czy tez zadzialaly bardziej jak katalizator. A marihuana wszystko to lagodzila, usubtelniala.
Oczywiste ze te rzeczy nie pozostaja bez wplywu na dzialanie ludzkiego mozgu, natomiast jesli odnosic to do schizofreni czy innych zaburzen psych, bardziej interesujace wydaje sie rozpatrywanie takich doswiadczen nie pod katem ich fizjologicznego wplywu bezposredniego, ale naprzyklad jako sposob 'terapi', radzenia sobie z choroba, zmian w osobowosci ktore prowadza do odmiennego spojrzenia na swoj stan i co za tym idzie niedopuszczenia do przejecia przez chorobe kontroli nad zyciem.
Wezmy na przyklad czlowieka o wysokich predyspozycjach do zachorowania (na schizofr). Zanim pojawia sie u niego pierwsze powazne objawy, zaczyna brac amfetamine ktora wywoluje objawy i osoba ta staje juz twarza w twarz z problemem. Zakladamy ze zauwaza ona zwiazek miedzy swoim nowym stanem i narkotykiem, wiec przestaje brac. Teraz:
a) mimo wszystko, pewne procesy w mozgu zostaly juz uruchomione i wszystko idzie dalej w tym samym kierunku. Osoba juz nie wytrzymuje i zglasza sie na leczenie, w czasie ktorego faszerowana jest psychotropami lagodzacymi objawy itd itp, dalsze stadium narazie nas nie interesuje.
b) punkt wyjscia ten sam, zaszly juz nieodwracalne zmiany fizjologiczne, polaczenia miedzy neuronami poprzerywane, ale okazuje sie ze objawy sie nie nasilaja, pojawiaja sie sporadycznie a z czasem zanikaja i nasz potencjalny chory zyje sobie normalnie i daje sobie rade bez leczenia.
Moznaby ta roznice odniesc do grupy chorych skazanych na ciagle przyjmowanie lekow ze wzgledu na systematyczne nawroty objawow (przypadek a) oraz do grupy ludzi u ktorych objawy pojawiaja sie dwa, trzy razy na przestrzeni wielu lat lub calego zycia (przypadek b).
Mozna zalozyc, ze w pierwszym przypadku czlowiek ten niesprobowawszy nigdy amfetaminy doswiadczylby tego samego, tzn majac wczesniejsze predyspozycje ku temu, staloby sie tak ze choroba predzej czy pozniej ujawnilaby sie i rozwijala. W przypadku b) moznaby przyjac stwierdzenie ze u osoby tej za sprawa amfetaminy doszlo do przyspieszonego rozwoju choroby, narkotyk caly ten proces skumulowal, zintensyfikowal i po jego odstawieniu doszlo do tak jakby wygasniecia potencjalu czynnikow chorobotworczych i objawy juz nigdy moga nie wystapic.
To tyle jesli chodzi o amfetamine, a ciekawe jakie bylyby potencjalne scenariusze gdyby amfetamine zastapic lsd :]
Skoro pozwala sie chorym w szpitalach palic papierosy, to czemu by nie dopuscic do stosowania czegos o podobnym w skutkach dzialaniu ale mniej szkodliwego dla organizmu?
I may be schizophrenic, but at least I have each other
- aaa
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Na filozofie i tak Cię nie przyjmą. Moim skromnym zdaniem powyższe wywody to 'stek bzdur'
,choć przyznam, że mnie też czasem takie (typu "jedyny sens jest w bezsensie") myśli nachodzą. :/

"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
- aaa
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
heheAnonymous pisze:Draga Agnieszko mnie twoje życie seksualne interesuje tylko i wyłącznie w celach naukowych - chyba źle mnie zrozumiałaś.

"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
- aaa
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: pn wrz 06, 2004 10:59 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Jeszcze (osobiście) nie spotkałem psychiatrę filozofa 

"Pobyt w szpitalu grozi kalectwem lub śmiercią"
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --
-- http://pl.youtube.com/watch?v=ryyo9CqyeSI --