Chodzi o mojego ojca

relacje rodzinne i ogólnie interpersonalne

Moderator: moderatorzy

jackoski
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: wt lut 06, 2007 9:52 pm

Chodzi o mojego ojca

Post autor: jackoski »

Witam wszystkich

Podejrzewam u swojego ojca schizofremie. Ale zaczne od poczatku.

Z tego co pamietam jak bylem dzieckiem ojciec nigdy nie okazywal mi uczuc, nie przytulal, nie bral na kolana, nie chwalil, nie chcial lub nie potrafil tego robic.
Wydaje mi sie, ze to co sie teraz z nim dzieje zaczelo sie kilka lat temu. Pamietam jak wstawalem z rana bo budzil mnie placz mojej matki.
Okazalo sie, ze ojciec ja wyzywal od najgorszych, zastanawialem sie dlaczego?? Mama poźniej mi opowiedzial. Ojciec wydumal sobie, ze ona ma kochanka.
Mimo zapewnien z mojej strony jak i mojej siostry, ze nic takiego sie nie dzieje, ze matka go nie zdradza, nie docieralo to do niego on byl na 100% pewny. Kiedy prosilem go zeby udowodnil to w jakis sposob, on twierdzil, ze nie ma dowodow tylko poszlaki. Klimat popsul sie juz wtedy w domu. Ojciec zaczynal sie izolowac od nas, siedzial w swoim pokoju, do nikogo sie nie odzywal, co jakis czas wyzywal sie na matce zwymyslal ja, wmawial jej rozne rzeczy, wymyslal rozne historie. Ktoregos razu z nim rozmawialem na temat tego domniemanego kochanka. Potrafil tak opowiadac, ze czasem sam sie zastanawialem czy to jednak moze byc prawda. Mama strasznie wtedy od niego obrywala, biedaczka przyjmowala tyle ciosow na siebie. A ona cale zycie jemu nadskakiwala, wszystko uprane, ugotowane, poprasowane, dzieci umyte. Tadziu to Tadziu tamto ....... itd. Ja nie wtracalem sie zbytnio do tego, sadzilem, ze dwie dorosle osoby powinny sie dogadac, jednak bardzo sie mylilem. Czesto stawalem w obronie mamy, krzyczalem na niego, mowilem do niego, ze to nie prawda co on wymysla. A wtedy on zamykal sie w swoim pokoju, potrafil nieodzywac sie do nas przez miesiac czy nawet dwa. Po tym czasie zaczynal odzywac sie do matki. Mozna powiedziec, ze nawet sie podlizywal. Natomiast do mnie sie nie odzywal, pewnie dlatego, ze stawalem w obronie mamy. A rozjemca ma zawsze najgorzej prze...ane. Po kilku diach spokoju jemu zaczynalo znowu odwalac, ale coraz mocniej i mocniej zaczynal wymyslac nowe historie, ze mama ma komorke i w nocy ta komorka dzwoni...... tylko on ta komorke slyszal. I tak jakos znowu lecial czas raz bylo z nim gorzej raz lepiej, ale zawsze obrywala mama i ja tez przy okazji. Dalszy ciag mojej histori zaczyna sie kiedy w 2004r. matka wyjechala za ocean do mojej siostry. Bylismy wtedy sami w domu. Ja i moj ojciec. Ktoregos razu po powrocie z pracy zauwazylem ze stojak z plytami w moim pokoju byl przesuniety. Grzecznie zapytalem sie co tam szukal a on caly w nerwach odpowiedzial, ze pajaka lapal. Mowie do niego, ze ok tylko sie pytam co szukales nie musisz sie denerwowac. No ale cholernie nie lubie jak mi ktos po szafkach grzebie wiec wychodzac do pracy wlaczalem kamere internetowa z nagrwaniem ustawionym na ruch. To co kamera zarejestrowala to lepiej nie mowic i nie pisac "rendgen" po calym pokoju. Przy tym wyzywanie mnie od skurwy...ow itp. Nie pokazywalem tego wtedy nikomu. Nie mialem z nim wtedy najlepszego kontaktu, raz sie odzywal do mnie potem dlugo nie, coraz gorsze czasy nastaly. Matke odbieralismy z lotniska ojciec wcale sie nie ucieszyl jak ja zobaczyl, dla niego bylo to obojetne. Po powrocie mamy znowu sie zaczelo. Ojciec wstawil zamek do drzwi od swojego pokoju i wmawial nam, ze tam grzebiemy. Zmienil numer telefonu domowego i go zastrzegl. I jeszcze wiele innych rzeczy robil ale nic co by poprawialo stosunki rodzinne. Ktoregos razu pokazlame ojcu nagrania, ktore zarejestrowala moja kamera, nie byl wstanie odpowiedziec czego szukal, ja mialem wrazenie, ze nie chce powiedziec. W koncu stalo sie najgorsze co moglo sie stac, matka zachorowala na nowotwor zlosliwy. Dlaczego zachorowala ??? Co bylo tego przyczyna ??? Cialo wystawia rachunek jak mowi pani z blekitnej lini, syndrom PTSD. Ale zostawmy to. Ojciec prawie wogole nie zajmowal sie mama i w niczym jej nie pomagal. Nie wspieral jej wcale. Kiedy powiedziala, ze ma nowotwor on sie z tego ŚMIAŁ. Mama nie byla juz w najlepszej kondycji po chemioterapiach ale podjelismy decyzje, ze trzeba cos robic z ojcem. Fajnie jest, podjelismy decyzje. Juz wile razy ja podejmowalismy ale zawsze wybaczalismy ojcu te zachowania. Powtarzalismy wiele razy, zeby poszedl do psychiatry opowiedzial swoja historie, ze to nie jest prawda co on wymysla. On na to odpowiadal, zebysmy nie robili z niego wariata, ze to my powinnismy sie leczyc. Z nim bylo coraz gorzej z mama tez. Niestety moja mama zmarla. Dwa tygodnie temu ja pochowalem. Pod koniec bardzo juz cierpiala. Zostalem teraz sam z ojcem. Tydzien po smierci mamy bylo ok. Ale teraz kolej wyrzywania sie na mnie. Dzisiaj wrocilem z pracy standardowy rendgen w moim pokoju zrobiony przez ojca. Teraz sie scwanil najpierw wykreca korki (wylacza komputer + kamerka) a potem idzie grzebac. Ale zapomnial rzeczy pochowac do szafek wiec sie kapnalem (ma tez klopoty z pamiecia)...... nie dowiedzialem sie dlaczego to robi twierdzi, ze ja mu grzebie(ja oczywiscie tego nie robie) to on tez moze. Szuka jakichs podsluchow niewiadomo czego, szuka tez zaczepki, bo ja nie zwracam na niego uwagi on traktuje mnie jak powietrze. Jutro ide po nowe drzwi z zamkiem do pokoju.

Staralem sie pisac w skrucie. Duzo rzeczy na pewno ominalem. Co do mnie to nie mam juz na to sily. Caly sie trzese i nerwy mi siadaja, bez pomocy, czeka mnie taki sam los jaki spotkal moja mame. Czasem mam chec wziac pale i taki wpier..l spuscic ojcu. Ale nie moge tego zrobic. Tlumacze ojcu, ze nie mlodnieje, ze bedzie potrzebowal pomocy w przyszlosci, a kto mu pomoze jak nie ja. On ma mnie jednak w d..... A ja go strasznie znienawidzilem...

I teraz sa dwa wyjscia z sytuacji

1. Psychiatra i proba przymusowego leczenia - pewnie nierealne
2. Doniesienie do prokuratury (na policje) o znecaniu sie psychicznym - to pewnie tez nie wypali

Prosze was o rade. Poniewaz nie wiem jak dlugo jeszcze wytrzymam a nerwy mam juz rozszarpane. :cry:
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Chodzi o mojego ojca

Post autor: zbyszek »

Witaj, oczywiście podejrzenia mają urojeniowy charakter.
jackoski pisze:Juz wile razy ja podejmowalismy ale zawsze wybaczalismy ojcu te zachowania.
To jest błąd: choroby nie da się wybaczyć, trzeba ją leczyć.
jackoski pisze:Powtarzalismy wiele razy, zeby poszedl do psychiatry opowiedzial swoja historie,
To drugi błąd: przecież wyczuwasz, że on wcale nie pójdzie, więc tylko zaspokajasz własne sumienie. Chory na manię prześladowczą nie dostrzega jej jako manii i nie można od niego oczekiwać, żeby opisał ją lekarzowi.

Zauważ jego zdezorientowanie, kiedy pokazujesz mu nagranie. To dlatego bo on sam nie potrafi tego dobrze zrozumieć. Wykorzystaj ten fakt i umów wspólną wizytę u lekarza psychiatry. Powiedz, że albo on, albo ty jesteś chory i dlatego musicie iść razem żeby to wyjaśnić.

Nie popełnij jednak trzeciego błędu: Jakkolwiek choroba psychiczna to straszna rzecz nie staraj się przekonać do niej ojca przekazując mu swoje przerażenie tym faktem ! Żeby samemu pozbyć się przerażenia powinieneś przeczytać i dowiedzieć się wiecej na temat schizofrenii, a potem rozmawiać z ojcem bez przerażenie i bez wymagań, żeby jej się pozbył. bo to tylko odstrasza od rozwiazania problemu. Rozmawiaj z nim spokojnie, żeby wiedział, że takie coś jak schizofrenia istnieje, i wtedy najczęściej chory nie jest w stanie tego sam dostrzec. Przekonuj, że pschiatra jest konieczny do rozstrzegnięcia, kto się myli w życzliwy sposób. Po prostu nie wzmacniaj uprzedzeń przed tą chorobą, tylko je łagodź.

Napisz co z tego wyszło.
Rudzia
zarejestrowany użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Rudzia »

witaj! Doskonale Cie rozumiem mój ojciec również ma schizofrenie....on jednak jest już na etapie zaawansowanym....nie chce sie leczyć a ja niestety nie mogę mu pomóc bo nie mam jak....rozmowa z nim już nic nie daje zwłaszcza że on mnie nawet nie słucha bedąc zajetym rozmową z "nimi" a najgorsze jest to że stał sie agresywny....jego rodzice bagatelizują problem tłumacząc że tata jest tylko rozkojarzony a my z mama chcemy mu wmówic chorobę i zamknąć go w szpitalu....i co ja moge zrobić... :(
Rudzia
zarejestrowany użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt lut 20, 2007 9:55 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Rudzia »

ja niestety nic nie mogłam zrobic ale moja mama zaczeła działać złożyła spawe w prokuraturze o psychiczne i fizyczne znęcanie sie nademna i nią, oni skierowali sprawę na policje, policja przesłuchiwała sąsiedów...a teraz czekamy na sprawę w sądzie i przymusowe leczenie taty....niestety to wszystko nie było takie proste.....:( Pozdrawiam....
Awatar użytkownika
Gabber24
zaufany użytkownik
Posty: 250
Rejestracja: pn lis 06, 2006 9:00 pm
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Gabber24 »

Podejrzewam u swojego ojca schizofremie.
nie schizofremię tylko schizofrenie ale i tak współczuje ponieważ ja na nią choruje i wiem jaki to jest ciężar do udzwignięcia przez rodzinę
ODPOWIEDZ

Wróć do „rodzina i otoczenie”