Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Moderator: moderatorzy
Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Witam.Jestem tu nowa. Przeczytałam kilka wątków na tym forum, są to historie podobne do mojej, chociaż jak wiadomo choroba każdego człowieka przebiega inaczej.Mam 16 lat i odkąd pamiętam mama cierpiała na schizofrenie.Wydaję mi się, ze gdy byłam mała choroba mamy nie była dość silna, lecz mogę się mylić, gdyż nie zdawałam sobie z tego znacznie sprawy.Jest mi naprawdę ciężko.Nie mam z kim o tym porozmawiać.Strasznie wstydzę się jej choroby.Ostatnio pytałam się siostry ja ona to odbiera, niestety ona nie zdaje sobie z tego tak sprawy, może dlatego że jest znacznie młodsza.Nie mam się z kim podzielić swoimi odczuciami, więc wszystko kryję w sobie.Przez ostatni rok płaczę regularnie kilka razy w tygodniu.Mama ma urojenia dotyczące sąsiadów.Myśli, że coś grozi całej naszej rodzinie z ich powodu.Nie daje sobie nic powiedzieć.Wiele razy myślała, że coś nam się stanie i chociaż ni razu jej urojenia się nie sprawdziły, to ona nadal w nich trwa.Próbuje jej wytłumaczyć, że się myli i moje argumenty są bardzo trafne, niestety tak jak pisałam ona przystaje przy swoim.Jest agresywna, często strasznie krzyczy.Ja próbuję być spokojna, ale często puszczają mi nerwy.Wiem, że mnie kocha. przecież martwi się o całą rodzinę.Ogólnie funkcjonuje jak normalny człowiek,ale ma wiele lęków i urojeń.Nie umiem sobie z tym poradzić. Nie potrafię już wytrzymać w takim domu.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Cześć
Bardzo chętnie popisze z Tobą , też nie mam z kim porozmawiać o chorobie mojej teściowej , jestem u kresu sił mam wszystkiego dość ! Jestem traktowana strasznie. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę
Mieszkać z taką osobą pod jednym dachem to dramat ...
Bardzo chętnie popisze z Tobą , też nie mam z kim porozmawiać o chorobie mojej teściowej , jestem u kresu sił mam wszystkiego dość ! Jestem traktowana strasznie. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę

Mieszkać z taką osobą pod jednym dachem to dramat ...
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Ale ze schizofreniczką czy z teściową?Klausia pisze:
Mieszkać z taką osobą pod jednym dachem to dramat ...
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
To właśnie sedno problemu. Niestety tylko dobre leczenie i psychoterapia mogą pomóc.flashgirl pisze:Wiele razy myślała, że coś nam się stanie i chociaż ni razu jej urojenia się nie sprawdziły, to ona nadal w nich trwa.Próbuje jej wytłumaczyć, że się myli i moje argumenty są bardzo trafne, niestety tak jak pisałam ona przystaje przy swoim.
A to, że nie możesz wytrzymać w domu to też oznaka zbliżania się Twojej samodzielności i pełnoletności. Jak się wyprowadzisz na swoje, to zobaczysz problem Twojej mamy obiektywnie.
A w jaki sposób leczy się i jak pomagają jej specajliści?
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Powinniście poinformować lekarza prowadzącego, że leki przyjmowana przez mamę nie w pełni znoszą urojenia ksobne. Tak to fachowo się nazywa.flashgirl pisze: Nie potrafię już wytrzymać w takim domu.
Z doświadczenia wiem, że tabletki w walce z urojeniami są mniej skuteczne niż zastrzyki. Ale to moje zdanie z mojego doświadczenia. Wydzielanie leku z zastrzyku jest dużo bardziej stabilne.Wikipedia o urojeniach ksobnych pisze:
- ksobne (odnoszenia) – przekonanie, że chory jest przedmiotem szczególnego zainteresowania otoczenia, jednostka uważa, że niewinne uwagi i zachowania innych osób odnoszą się do niej, np. ludzie na ulicy rozmawiają właśnie o niej, spiker w radiu czyni aluzje na jej temat, osoby posiadające czerwone elementy ubioru należą do wrogiego choremu stowarzyszenia etc. Często chory, długi czas nie zdradzając się z niczym, bacznie obserwuje znajomych i obcych, wysnuwając daleko idące wnioski z ich uśmiechów, gestów, przypadkowych działań oraz urywków rozmów. Z biegiem czasu dochodzi do przeświadczenia, że jest ośrodkiem zainteresowania wielkiej liczby ludzi, którzy z niewiadomych powodów, jakich jednak czasem on się domyśla, dają mu ukryte znaki, aby mu dokuczyć albo osiągnąć inne cele. Szukając wyjaśnienia rozsnutych koło niego zagadek, chory wikła się coraz bardziej. Do urojeń ksobnych dołączają się urojenia prześladowcze, urojenia wielkościowe i inne. Czasem urojenia ksobne nie mają tego charakteru zwartego logicznie systemu. Takie usystematyzowane urojenia ksobne występują w prawdziwej paranoi (tzw. paranoia sensitiva). Natomiast zdarzają się takie urojenia ksobne oderwane, niekonsekwentne, nie wiążące się w jakąś logiczną całość np. w schizofrenii. Istotą jednych i drugich są zawsze błędne interpretacje spostrzeżeń trafnych, dokonywanych w świecie otaczającym.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Ze schizofreniczką oczywiście ...cezary123 pisze:Ale ze schizofreniczką czy z teściową?Klausia pisze:
Mieszkać z taką osobą pod jednym dachem to dramat ...
Moja teściowa ma zdiagnozowaną schizofrenie paranoidalną , manie prześladowczą z opinii lekarza do sądu czytam ,że stwierdza obecność urojeń prześladowczych ,ksobnych, paranoicznych, agresji słownej ipowinna być leczona w zakładzie zamkniętym , bo ona samauważa ,że jest zdrowa

Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Tak, od tego są specjaliści, aby przywrócić w jak największym stopniu zdrowie i sprawność osobom chorym na schizofrenię.
Tylko dlaczego od razu na oddziale zamkniętym?
Tylko dlaczego od razu na oddziale zamkniętym?
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Mama była kilka razy w szpitalu psychiatrycznym.Po pierwszym "pobycie" było całkiem dobrze, niestety, gdy wróciła z drugiego było tak samo jak przed wyjazdem.Oczywiście musi brać tabletki, których nie berze regularnie. Miała także zastrzyki.Byłam z mamą u jej lekarza i poinformowałam go o tym, ze nie bierze ona tabletek tak jak to było wskazane.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Witaj.
Spróbuj może, również skontaktować się z lokalnymi grupami wsparcia. Byćmoże są grupy które, mają większe doświadczenie w postępowaniu z chorymi, którzy nie chcą się uczciwie leczyć. Ponieważ jesteś osobą współcierpiącą, pomyśl o spotkaniach z psychologiem dla siebie. Ze swojego doświadczenia wiem, że rozmowa bez ogródek ze specjalistami zajmującymi się trudnymi sytuacjami pomagają zrzucić z siebie cieżar, a przez to skuteczniej i cierpliwiej działać. Bardzo, bardzo ważna w schizofrenii jest terapia, zapytaj waszego lekarza o lokalne ośrodki terapii, i koniecznie poszperaj w internecie.
pozdrawiam
Spróbuj może, również skontaktować się z lokalnymi grupami wsparcia. Byćmoże są grupy które, mają większe doświadczenie w postępowaniu z chorymi, którzy nie chcą się uczciwie leczyć. Ponieważ jesteś osobą współcierpiącą, pomyśl o spotkaniach z psychologiem dla siebie. Ze swojego doświadczenia wiem, że rozmowa bez ogródek ze specjalistami zajmującymi się trudnymi sytuacjami pomagają zrzucić z siebie cieżar, a przez to skuteczniej i cierpliwiej działać. Bardzo, bardzo ważna w schizofrenii jest terapia, zapytaj waszego lekarza o lokalne ośrodki terapii, i koniecznie poszperaj w internecie.
pozdrawiam
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Zastanawiałam się nad pójściem do jakiegoś specjalisty, który pomoże mi wyzbyć się tego ciężaru.Myślałam nad tym i stwierdziłam, że najpierw zacznę od swojej rodziny, to z nimi pierwszymi chciałabym porozmawiać i dowiedzieć się jak oni to odbierają.Mam zamiar udać się do cioci, która zna mamę dobrze od wielu lat.
Zrozumiałam, że nie mogę się z tymi kryć i wszystkiego zamykać w sobie,dlatego poinformowałam najbliższe mi osoby (tj. przyjaciół) o tej sytuacji.Przez wiele lat krylam się z tym i to bylo najgorszą rzeczy jaką mogłam zrobić.Nie rozumiałam, ze to nie jest coś czego trzeba się wstydzić.Tu nikt nie jest winny.
Zrozumiałam, że nie mogę się z tymi kryć i wszystkiego zamykać w sobie,dlatego poinformowałam najbliższe mi osoby (tj. przyjaciół) o tej sytuacji.Przez wiele lat krylam się z tym i to bylo najgorszą rzeczy jaką mogłam zrobić.Nie rozumiałam, ze to nie jest coś czego trzeba się wstydzić.Tu nikt nie jest winny.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Ale z umiarem. Nie wszyscy obcy ludzie są na tyle pewni, żeby szukać u nich wsparcia. Wystarczy najbliższa rodzina, przyjaciele i przede wszystkim jakiś dobry lekarz i psycholog.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Heh nie mam zamiaru dzielić się tą informacją z obcymi ludźmi.Co do psychologa jeszcze nie wiem.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Bardzo dziękuję za rady,wiele mi one pomogły zrozumieć. Łatwiej jest porozmawiać z kimś obcym.
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Moja mama tez miala F20. Ale przez cale zycie kiedy mnie wychowywala miala tylko 1 psychoze ktora pamietam.
Nie mozesz tego w sobie dusic, tu jestes anonimowa. Pisz jesli bedzie cos Ci lezalo na sercu.
Nie mozesz tego w sobie dusic, tu jestes anonimowa. Pisz jesli bedzie cos Ci lezalo na sercu.
"Żyjemy w świecie przyjemności pozbawionych radości"
"Nie widzę gwiazd, lecz muszę trwać"
"Nie widzę gwiazd, lecz muszę trwać"
Re: Nie radzę sobie z chorobą mamy.
Dziękuję.Dobrze wiedzieć, że ktoś mnie rozumie.Zazwyczaj nie mam się z kim podzielić moimi odczuciami .Rudolf pisze: Nie mozesz tego w sobie dusic, tu jestes anonimowa. Pisz jesli bedzie cos Ci lezalo na sercu.