mała ankieta o przyczynach
Moderator: moderatorzy
Jak na razie to nikt nie zna przyczyn schizo ....xena pisze:Myśle ze musi nastąpić kumulacja przyczyn. U mnie to są tak:
1. geny (schiza w bliskiej rodzinie)
2. uraz głowy i pewnie mózgu w dzieciństwie
3. nagła zmiana sytuacji życiowej - samotność
4. liczne stresy i ciosy w jednym czasie z kilku stron
5. od dziecinstwa bylam autystyczna
zero narkotyków, nic z tyc rzeczy. Nagle przstałam być racjonalna. A byłam do bólu.
To co wyżej to tylko hipotezy ...
Moim zdaniem decydujący był punkt 4.
To że twój rodzic umarł na raka nie oznacza, że ty na niego zachorujesz ... podobnie ze schizo.
Ja też miałem zero narokotyków, zero papierosów. U mnie nikt nie chorował psychicznie w rodzinie.
Moje życie to pasmo sukcesów ze studiami i rodziną na końcu.
W moim przypadku wyglądało to tak:
hobby, pasja, obsesja ... => schizofrenia
Po studiach chciałem zrobić coś wielkiego, pracowałem naukowo jak idiota 24godz na dobę, także w niedzielę i święta przez 18 miesięcy .... no i zaczęło się ...
.... 6 lat naprawdę ciężkiej schizo, wszystko się totalnie rozleciało - łącznie z rodziną ....
Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że ze schizo można wyjść uznałbym go za idiotę ... a jednak ....
Swoje największe sukcesy rodzinne, zawodowe i finansowe osiągnąłem po wyjściu z choroby .... jestem zdrowy od 14 lat (odpukać)

Ryszardzie,
u mnie się też na te stresy nałożyła pasja. Odjechałam daleko, wyższy poziom abstrakcji... Nie zniżanie się do poziomu codzienności. Pewnie to rozumiesz. Tylko że nic nie rozpało mi się, bo byłam na początku budowania. Najgorsze, że ktoś mnie ostrzegał, że niespanie po kilka nocy itd może się źle skończyć. Ta osoba mi później uświadomiła, że no... nie zachowuję się do końca normalnie, delikatnie mówiąc. I tę osobę straciłam, bo dotarło to do mnie za późno. Ale wierzę, że tak nie może być jak teraz. Coś sie musi zmienić.
u mnie się też na te stresy nałożyła pasja. Odjechałam daleko, wyższy poziom abstrakcji... Nie zniżanie się do poziomu codzienności. Pewnie to rozumiesz. Tylko że nic nie rozpało mi się, bo byłam na początku budowania. Najgorsze, że ktoś mnie ostrzegał, że niespanie po kilka nocy itd może się źle skończyć. Ta osoba mi później uświadomiła, że no... nie zachowuję się do końca normalnie, delikatnie mówiąc. I tę osobę straciłam, bo dotarło to do mnie za późno. Ale wierzę, że tak nie może być jak teraz. Coś sie musi zmienić.
xena wojownicza księżniczka w zadumie
Powiedz Ryszardzie, czy bierzesz teraz jakieś leki?, a jeśli nie to ile lat brałeś, i czy miałeś tylko jedną psychozę, czy więcej. Interesuje mnie historia osób, które uważają, że są już zdrowe. Napisz coś o swoim ozdrowieniu.Ryszard pisze:Jak na razie to nikt nie zna przyczyn schizo ....xena pisze:Myśle ze musi nastąpić kumulacja przyczyn. U mnie to są tak:
1. geny (schiza w bliskiej rodzinie)
2. uraz głowy i pewnie mózgu w dzieciństwie
3. nagła zmiana sytuacji życiowej - samotność
4. liczne stresy i ciosy w jednym czasie z kilku stron
5. od dziecinstwa bylam autystyczna
zero narkotyków, nic z tyc rzeczy. Nagle przstałam być racjonalna. A byłam do bólu.
To co wyżej to tylko hipotezy ...
Moim zdaniem decydujący był punkt 4.
To że twój rodzic umarł na raka nie oznacza, że ty na niego zachorujesz ... podobnie ze schizo.
Ja też miałem zero narokotyków, zero papierosów. U mnie nikt nie chorował psychicznie w rodzinie.
Moje życie to pasmo sukcesów ze studiami i rodziną na końcu.
W moim przypadku wyglądało to tak:
hobby, pasja, obsesja ... => schizofrenia
Po studiach chciałem zrobić coś wielkiego, pracowałem naukowo jak idiota 24godz na dobę, także w niedzielę i święta przez 18 miesięcy .... no i zaczęło się ...
.... 6 lat naprawdę ciężkiej schizo, wszystko się totalnie rozleciało - łącznie z rodziną ....
Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że ze schizo można wyjść uznałbym go za idiotę ... a jednak ....
Swoje największe sukcesy rodzinne, zawodowe i finansowe osiągnąłem po wyjściu z choroby .... jestem zdrowy od 14 lat (odpukać)
biochemiczne przyczyny
u mnie uraz w czasie ciazy, porod z komplikacjami, drobne uszkodzenie mozgu ktore
cale szczescie nie wplynelo na ogolna inteligencje, ale zdrowo wplynelo na funkcje
poznawcze i wykonawcze (zoltaczka bilirubinowa).
pozniej wychowywanie przez samotna matke ktora niezbyt miala dla mnie czas,
i nie bardzo rozumiala w ogole co z dzieckiem sie robi. rowniez chora psychicznie, ale
wtedy tego jeszcze nie rozumialem.
przedszkole, szkola, zmiana szkoly (przeprowadzka w inne miejsce), no i coz,
dyspraksja, autyzm , to wszystko trzymalo mnie na uboczu, praktycznie nie nawiazywalem
blizszych kontaktow z innymi i powoli zaczalem sobie tworzyc urojony swiat.
kiedys zaczalem sobie urajac przyjaciela-ojca i tak okolo 8smego roku zycia dowiedzialem sie
ze jest cos takiego jak schizofrenia. wtedy jeszcze nie rozumialem dokladnie co to jest, ale
balem sie ze moj wewnetrzny glos sie kiedys 'zbuntuje' . mialem tych glosow kika zreszta, i
uczylem sie jak tworzyc sobie w glowie z urojen sztuczne postacie do rozmow i probowac
przewidywac w ten sposob przyszlosc.
a pozniej coz, rowiesnicy w szkole szybko zalapali ze nie potrafie sie bic ani ustalic sobie
pozycji w grupie, wiec zaczelo sie bicie, przesladowanie, to chyba najbardziej wyksztalcilo u mnie
to co teraz lekarz nazywa 'paranoidalna' - nauczylem sie ze ludzie sa z gruntu rzeczy zli - bo nie mysla,
nie musza myslec, sa zwierzetami.
pozniej troche lzej, bo po przeprowadzce zmienilem szkole. i nauczylem sie ze gdy sie od ludzi odsunac
to nagle o tobie zapominaja i zapominaja nawet cie gnebic. nauczylem sie tez ze zawsze znajda sie nowi
chetni na te zabawe, ale zostalo mi tylko kilka lat i nauczylem sie wszystkiego unikac , zreszta wkrotce
dostalem swoj pierwszy komputer, wiec spoleczenstwo 'zwierzat' nie bylo mi juz potrzebne - maszyny
byly o wiele bardziej zrozumiale, logiczne itd. coz. nie zastanawialem sie wtedy dlaczego tak postrzegam
swiat, wygodniej bylo uciec.
pozniej przenioslem sie do szkoly sredniej , w innym miescie.
powoli uczylem sie jak walczyc z autyzmem i jak 'jakos' funkcjonowac w spoleczenstwie, ale przerazala mnie
mysl ze bede musial pozniej zyc w spoleczenstwie samodzielnie, walczac o przetrwanie i takie tam.
dojrzewanie, upadanie idealow, milosci, narkotyki.
zainteresowanie psychiatria i narkotykami nauczylo mnie czym moze byc psychoza i atak psychotyczny,
zaczalem sie blizej interesowac ludzmi chorymi, odrzuconymi przez spoleczenstwo i zaczalem zauwazac
jak wiele 'chorob' istnieje tylko w postaci stereotypow i uprzedzen.
przykladowo mialem duzo problemow i posadzenia o 'narkomanie' tylko dlatego ze rozmawialem 'z cpunami' .
narkotykow i alkoholu nauczyli mnie nie dotykac rodzice, temu bawilo mne to jak w jednym kregu spolecznym
jestem uwazany za 'zakonnice' ktora nie cpa i nie pije , a w drugim - za cpuna
ze szkoly w koncu zrezygnowalem. nie potrafilem sie przystosowac, a nauczyciele nie rozumieli czemu zdolny
na egzaminie pisemnym uczen nie potrafi wydukac z siebie sensownego zdania na ustnym ,
czemu rozmawiam z cpunami i czytam 'dziwne' ksiazki .
zas rowiesnicy nie rozumieli czemu tak obsesyjnie zajmuje sie nauka i ksiazkami skoro i tak nic mi to 'zyciowo' nie da.
a pozniej zaczelo sie . nie wiedzialem zbytnio co sie dzieje, nagle zaczely do mnie wracac psychozy
podobne do tych ktore doswiadczylem na LSD i zejsciach z amfetaminy. poczatkowo myslalem ze
to jakies flashbacki, a pozniej stwierdzilem ze 'trace rozum' i ze to musi byc schizofrenia.
nie moglem spac, balem sie ze mnie ludzie sledza.
udalo mi sie dostac do psychiatry i padla krotka diagnoza.
'schizofrenia paranoidalna' . dostawalem rozne neuroleptyki .
pozniej troche zelzalo.
minelo 3 lata zanim doszlem ze zakazenie kanalow zebow powoduje psychozy,
a mialem ich juz popsutych cala mase. robilem rozne glupie rzeczy jak mialem psychozy,
np. rozmawialem z kotami na ulicy albo uciekalem przed promienowaniem na rowerze...
w koncu udalo i sie je usunac. psychotropy hamowaly psychoze, ale
oczywiscie nie leczyly zebow. po usunieciu przeszlo jak reka odjal,
i teraz znow jestem tylko wyobcowanym autystykiem.
cale szczescie nie wplynelo na ogolna inteligencje, ale zdrowo wplynelo na funkcje
poznawcze i wykonawcze (zoltaczka bilirubinowa).
pozniej wychowywanie przez samotna matke ktora niezbyt miala dla mnie czas,
i nie bardzo rozumiala w ogole co z dzieckiem sie robi. rowniez chora psychicznie, ale
wtedy tego jeszcze nie rozumialem.
przedszkole, szkola, zmiana szkoly (przeprowadzka w inne miejsce), no i coz,
dyspraksja, autyzm , to wszystko trzymalo mnie na uboczu, praktycznie nie nawiazywalem
blizszych kontaktow z innymi i powoli zaczalem sobie tworzyc urojony swiat.
kiedys zaczalem sobie urajac przyjaciela-ojca i tak okolo 8smego roku zycia dowiedzialem sie
ze jest cos takiego jak schizofrenia. wtedy jeszcze nie rozumialem dokladnie co to jest, ale
balem sie ze moj wewnetrzny glos sie kiedys 'zbuntuje' . mialem tych glosow kika zreszta, i
uczylem sie jak tworzyc sobie w glowie z urojen sztuczne postacie do rozmow i probowac
przewidywac w ten sposob przyszlosc.
a pozniej coz, rowiesnicy w szkole szybko zalapali ze nie potrafie sie bic ani ustalic sobie
pozycji w grupie, wiec zaczelo sie bicie, przesladowanie, to chyba najbardziej wyksztalcilo u mnie
to co teraz lekarz nazywa 'paranoidalna' - nauczylem sie ze ludzie sa z gruntu rzeczy zli - bo nie mysla,
nie musza myslec, sa zwierzetami.
pozniej troche lzej, bo po przeprowadzce zmienilem szkole. i nauczylem sie ze gdy sie od ludzi odsunac
to nagle o tobie zapominaja i zapominaja nawet cie gnebic. nauczylem sie tez ze zawsze znajda sie nowi
chetni na te zabawe, ale zostalo mi tylko kilka lat i nauczylem sie wszystkiego unikac , zreszta wkrotce
dostalem swoj pierwszy komputer, wiec spoleczenstwo 'zwierzat' nie bylo mi juz potrzebne - maszyny
byly o wiele bardziej zrozumiale, logiczne itd. coz. nie zastanawialem sie wtedy dlaczego tak postrzegam
swiat, wygodniej bylo uciec.
pozniej przenioslem sie do szkoly sredniej , w innym miescie.
powoli uczylem sie jak walczyc z autyzmem i jak 'jakos' funkcjonowac w spoleczenstwie, ale przerazala mnie
mysl ze bede musial pozniej zyc w spoleczenstwie samodzielnie, walczac o przetrwanie i takie tam.
dojrzewanie, upadanie idealow, milosci, narkotyki.
zainteresowanie psychiatria i narkotykami nauczylo mnie czym moze byc psychoza i atak psychotyczny,
zaczalem sie blizej interesowac ludzmi chorymi, odrzuconymi przez spoleczenstwo i zaczalem zauwazac
jak wiele 'chorob' istnieje tylko w postaci stereotypow i uprzedzen.
przykladowo mialem duzo problemow i posadzenia o 'narkomanie' tylko dlatego ze rozmawialem 'z cpunami' .
narkotykow i alkoholu nauczyli mnie nie dotykac rodzice, temu bawilo mne to jak w jednym kregu spolecznym
jestem uwazany za 'zakonnice' ktora nie cpa i nie pije , a w drugim - za cpuna
ze szkoly w koncu zrezygnowalem. nie potrafilem sie przystosowac, a nauczyciele nie rozumieli czemu zdolny
na egzaminie pisemnym uczen nie potrafi wydukac z siebie sensownego zdania na ustnym ,
czemu rozmawiam z cpunami i czytam 'dziwne' ksiazki .
zas rowiesnicy nie rozumieli czemu tak obsesyjnie zajmuje sie nauka i ksiazkami skoro i tak nic mi to 'zyciowo' nie da.
a pozniej zaczelo sie . nie wiedzialem zbytnio co sie dzieje, nagle zaczely do mnie wracac psychozy
podobne do tych ktore doswiadczylem na LSD i zejsciach z amfetaminy. poczatkowo myslalem ze
to jakies flashbacki, a pozniej stwierdzilem ze 'trace rozum' i ze to musi byc schizofrenia.
nie moglem spac, balem sie ze mnie ludzie sledza.
udalo mi sie dostac do psychiatry i padla krotka diagnoza.
'schizofrenia paranoidalna' . dostawalem rozne neuroleptyki .
pozniej troche zelzalo.
minelo 3 lata zanim doszlem ze zakazenie kanalow zebow powoduje psychozy,
a mialem ich juz popsutych cala mase. robilem rozne glupie rzeczy jak mialem psychozy,
np. rozmawialem z kotami na ulicy albo uciekalem przed promienowaniem na rowerze...
w koncu udalo i sie je usunac. psychotropy hamowaly psychoze, ale
oczywiscie nie leczyly zebow. po usunieciu przeszlo jak reka odjal,
i teraz znow jestem tylko wyobcowanym autystykiem.
--
stany psychotyczne itd
zeskanowalem przydatna ksiazeczke, ktora opisuje
rowniez inne mozliwe przyczyny stanow psychotycznych.
zauwazylem ze kilka osob na tym forum myli pojecia.
schizofrenia to ZESPOL objawow , wiec nie moze miec np. pojedynczej
przyczyny. stan psychotyczny, psychoza, pobudznie maniakalne - to moga byc
skladowe schizofrenii. wiec mowiac 'mam schizofrenie' mowimy 'mam kota w worku'.
psychiatrzy zwykle daja pacjentowi zespolowa diagnoze, bo takie sa procedury
jesli pacjent jest dosc przytomny - dopyta. jesli nie - 'i tak by nie zrozumial'
jest to tez czesc zachowania tajemnicy lekarskiej, dzieki temu pacjent nie bedzie
biegal i rozpowiadal fragmentow diagnozy - ktore wyrwane z kontekstu moga
tylko zaniepokoic otoczenie
(np. "jestem agresywnym erotomanem uzaleznionym od klonazepamu" brzmi dosc strasznie,
zwlaszcza jesli nie wiemy ze agresja wynika ze skutkow odstawiennych , erotomiania
z tego ze pacjent przebywal kilka miesiecy w szpitalu bez kontaktow z zona, a uzalezenienie
od klonazepamu wyniklo z tego ze musial go dostawac kilkakrotnie w celu uspokojenia
przed zabiegiem tomografii a pozniej w celu uspokojenia przed radioterapia guza mozgu a guza
mozgu juz nie ma w diagnozie, bo zostal usuniety. prosciej wiec pacjentowi powiedziec "ma pan pooperacyjne
zaburzenia psychiczne" co odzwierciedla zespol objawow, i co moze bezpiecznie powiedziec otoczeniu )
a ksiazeczka jest tutaj : http://zjeby.dyndns.org:8211/books/bibl ... atycznych/
rowniez inne mozliwe przyczyny stanow psychotycznych.
zauwazylem ze kilka osob na tym forum myli pojecia.
schizofrenia to ZESPOL objawow , wiec nie moze miec np. pojedynczej
przyczyny. stan psychotyczny, psychoza, pobudznie maniakalne - to moga byc
skladowe schizofrenii. wiec mowiac 'mam schizofrenie' mowimy 'mam kota w worku'.
psychiatrzy zwykle daja pacjentowi zespolowa diagnoze, bo takie sa procedury
jesli pacjent jest dosc przytomny - dopyta. jesli nie - 'i tak by nie zrozumial'
jest to tez czesc zachowania tajemnicy lekarskiej, dzieki temu pacjent nie bedzie
biegal i rozpowiadal fragmentow diagnozy - ktore wyrwane z kontekstu moga
tylko zaniepokoic otoczenie
(np. "jestem agresywnym erotomanem uzaleznionym od klonazepamu" brzmi dosc strasznie,
zwlaszcza jesli nie wiemy ze agresja wynika ze skutkow odstawiennych , erotomiania
z tego ze pacjent przebywal kilka miesiecy w szpitalu bez kontaktow z zona, a uzalezenienie
od klonazepamu wyniklo z tego ze musial go dostawac kilkakrotnie w celu uspokojenia
przed zabiegiem tomografii a pozniej w celu uspokojenia przed radioterapia guza mozgu a guza
mozgu juz nie ma w diagnozie, bo zostal usuniety. prosciej wiec pacjentowi powiedziec "ma pan pooperacyjne
zaburzenia psychiczne" co odzwierciedla zespol objawow, i co moze bezpiecznie powiedziec otoczeniu )
a ksiazeczka jest tutaj : http://zjeby.dyndns.org:8211/books/bibl ... atycznych/
--
Re: biochemiczne przyczyny
czy to znaczy, ze byles swiadomy swej choroby?curious pisze:poczatkowo myslalem ze
to jakies flashbacki, a pozniej stwierdzilem ze 'trace rozum' i ze to musi byc schizofrenia.
i tak i nie, bylem swiadomy ze cos sie dzieje nie tak, ze moj tok myslenia nie jest prawidlowy,
a jednoczesnie nie znalem prawdziwej przyczyny , nie kojarzylem tego ze jakistam zepsuty
zab ktory juz nawet nie boli (bo ma uszkodzony nerw) moze powodowac lek, nastawienie
urojeniowe, bezsennosc...
np. kiedy mialem jeden z gorszych atakow oskarzalem rodzine o to ze dodaja mi
LSD do jedzenia, bo czulem sie dokladnie tak jak na narkotyku. rodzina nie bardzo wiedziala
co zrobic, ja po prostu wzialem pieniadze i poszedlem kupic 'bezpieczne' jedzenie do sklepu
i czekalem az stan przejdzie. mialem wrazenie ze ktos mnie przesladuje, ze ludzie na ulicy
rozmawiaja o mnie itd. dopiero kiedy minelo okolo 12 godzin, a stan byl dalej jaki byl,
za namowa dziewczyny zjadlem troche sulpirydu, pobudzenie przeszlo i dalem sie obejrzec,
a pozniej poczulem ze wypelnienie tymczasowe zeba stracilo szczelnosc i wyplynal mi do ust
tlenek cynku . wtedy wszsytko bylo juz jasne, i nastepnego dnia z samego rana
dentysta obejrzal zeba, i bez wahania usunal.
na tym etapie bylem swiadomy co sie ze mna dzieje i nawet nie potrzebowalem neuroleptyku,
a po zastrzyku znieczulajacym przeszly objawy typu niepokoj (obkurcza on bowiem
rowniez naczynie krwionosne, przynajmniej tak zgaduje)
praktycznie kazdy zab to byla osobna historia, czasem orientowalem sie szybciej, czasem zajmowalo
to wiecej czasu...
http://zjeby.dyndns.org:8241/medical/extracted/
na pamiatke zostala mi kolekcja zabkow.
jednego nawet udalo mi sie zanalizowac pod katem zawartosci bakterii,
czesc z nich produkuje neurotoksyny ponoc :
http://zjeby.dyndns.org:8211/medical/un ... 6.0007.jpg
nie znam sie na tym, mozliwe ze sama ich obecnosc powodowala reakcje ukladu
odp.ornosciowego albo cos..
i czemu niektorzy ludzie moga miec rozwalone zeby tak ze az puchna im kosci a ja dostalem schizy zaraz
po zakazeniu nerwu przez prochnice - tez nie wiem. mozliwe ze tu sa te slynne 'predyspozycje genetyczne'
a jednoczesnie nie znalem prawdziwej przyczyny , nie kojarzylem tego ze jakistam zepsuty
zab ktory juz nawet nie boli (bo ma uszkodzony nerw) moze powodowac lek, nastawienie
urojeniowe, bezsennosc...
np. kiedy mialem jeden z gorszych atakow oskarzalem rodzine o to ze dodaja mi
LSD do jedzenia, bo czulem sie dokladnie tak jak na narkotyku. rodzina nie bardzo wiedziala
co zrobic, ja po prostu wzialem pieniadze i poszedlem kupic 'bezpieczne' jedzenie do sklepu
i czekalem az stan przejdzie. mialem wrazenie ze ktos mnie przesladuje, ze ludzie na ulicy
rozmawiaja o mnie itd. dopiero kiedy minelo okolo 12 godzin, a stan byl dalej jaki byl,
za namowa dziewczyny zjadlem troche sulpirydu, pobudzenie przeszlo i dalem sie obejrzec,
a pozniej poczulem ze wypelnienie tymczasowe zeba stracilo szczelnosc i wyplynal mi do ust
tlenek cynku . wtedy wszsytko bylo juz jasne, i nastepnego dnia z samego rana
dentysta obejrzal zeba, i bez wahania usunal.
na tym etapie bylem swiadomy co sie ze mna dzieje i nawet nie potrzebowalem neuroleptyku,
a po zastrzyku znieczulajacym przeszly objawy typu niepokoj (obkurcza on bowiem
rowniez naczynie krwionosne, przynajmniej tak zgaduje)
praktycznie kazdy zab to byla osobna historia, czasem orientowalem sie szybciej, czasem zajmowalo
to wiecej czasu...
http://zjeby.dyndns.org:8241/medical/extracted/
na pamiatke zostala mi kolekcja zabkow.
jednego nawet udalo mi sie zanalizowac pod katem zawartosci bakterii,
czesc z nich produkuje neurotoksyny ponoc :
http://zjeby.dyndns.org:8211/medical/un ... 6.0007.jpg
nie znam sie na tym, mozliwe ze sama ich obecnosc powodowala reakcje ukladu
odp.ornosciowego albo cos..
i czemu niektorzy ludzie moga miec rozwalone zeby tak ze az puchna im kosci a ja dostalem schizy zaraz
po zakazeniu nerwu przez prochnice - tez nie wiem. mozliwe ze tu sa te slynne 'predyspozycje genetyczne'
--
napisałeś, że wiedziałeś, że masz schizofrenie czyli byłeś świadom swoich urojeń? Jakby Ci powiedział ktoś - jesteś chory (bez obraźliwego tonu) to zgodziłbyś się z tym?
btw zastanawiam się co robi palona lufka na tym zdjęciu
btw zastanawiam się co robi palona lufka na tym zdjęciu

curious pisze:http://zjeby.dyndns.org:8241/medical/extracted/
diagnoze mialem juz wczesniej, to ze sie nie zachowuje normalnie czy niezbyt dobrze
reaguje to tez juz wiedzialem. w stanie psychozy reaktywnej , kiedy urojen bylo
bardzo duzo z czesci z nich zdawalem sobie sprawe, z czesci nie.
wiesz , w postach powyzej strescilem tak z ~15 lat mojego zycia...
kiedy np. pierwszy raz trafilem na ksiazke o schizofrenii (okolo 14 roku zycia)
stwierdzilem ze 'chyba jestem na to chory' . pozniej stwierdzilem ze
zapewne sobie to urajam , i ze wplynela na mnie ta ksiazka.
pozniej dlugo nie interesowalem sie psychiatria, i zwyke swiadomosc
choroby wracala w momencie kiedy mi ona przeszkadzala, np. kiedy
przezywalem zawody milosne przez to ze zamiast zblizyc sie do obiektu
westchnien - mialem napady leku i skrepowania i nie umialem nawiazac
kontaktu. ale w sumie wtedy nie przyszlo mi do glowy zeby po prostu
isc do psychiatry, to nastapilo dopiero w psychozie reaktywnej.
w sumie przyznam ze brakowalo mi duzo literatury na temat,
dopiero dzieki internetowi odkrylem ze autyzm moze byc w roznych postaciach,
a dzieki neuroanatomii udalo mi sie namierzyc ktore struktury mam potencjalnie uszkodzone
i jak wplywa to na moje funkcje poznawcze czy interakcje z otoczeniem,
ze jest cos takiego jak syndrom aspergera, ze bledy wychowawcze ciagna sie latami
bo powoduja trwale uszkodzenia mozgu w obszarach ktore traca plastycznosc wraz
z osiagnieciem pewnego wieku, itd.
a palona lufka jest na fotce bo to byl jeden z moich pierwszych zabiegow ,
strasznie sie baem wyrywania i w oczekiwaniu na zabieg jakos trzeba bylo sobie radzic ...
a trawka jest dla mnie chyba najlagodniejszym
psychotropem, nie uzaleznia jak relanium , nie zamula jak zyprexy i chlorpromazyna
i ladnie wysusza jame ustna, co akurat przy zabiegach dentystycznych jest przydatne.
reaguje to tez juz wiedzialem. w stanie psychozy reaktywnej , kiedy urojen bylo
bardzo duzo z czesci z nich zdawalem sobie sprawe, z czesci nie.
wiesz , w postach powyzej strescilem tak z ~15 lat mojego zycia...
kiedy np. pierwszy raz trafilem na ksiazke o schizofrenii (okolo 14 roku zycia)
stwierdzilem ze 'chyba jestem na to chory' . pozniej stwierdzilem ze
zapewne sobie to urajam , i ze wplynela na mnie ta ksiazka.
pozniej dlugo nie interesowalem sie psychiatria, i zwyke swiadomosc
choroby wracala w momencie kiedy mi ona przeszkadzala, np. kiedy
przezywalem zawody milosne przez to ze zamiast zblizyc sie do obiektu
westchnien - mialem napady leku i skrepowania i nie umialem nawiazac
kontaktu. ale w sumie wtedy nie przyszlo mi do glowy zeby po prostu
isc do psychiatry, to nastapilo dopiero w psychozie reaktywnej.
w sumie przyznam ze brakowalo mi duzo literatury na temat,
dopiero dzieki internetowi odkrylem ze autyzm moze byc w roznych postaciach,
a dzieki neuroanatomii udalo mi sie namierzyc ktore struktury mam potencjalnie uszkodzone
i jak wplywa to na moje funkcje poznawcze czy interakcje z otoczeniem,
ze jest cos takiego jak syndrom aspergera, ze bledy wychowawcze ciagna sie latami
bo powoduja trwale uszkodzenia mozgu w obszarach ktore traca plastycznosc wraz
z osiagnieciem pewnego wieku, itd.
a palona lufka jest na fotce bo to byl jeden z moich pierwszych zabiegow ,
strasznie sie baem wyrywania i w oczekiwaniu na zabieg jakos trzeba bylo sobie radzic ...
a trawka jest dla mnie chyba najlagodniejszym
psychotropem, nie uzaleznia jak relanium , nie zamula jak zyprexy i chlorpromazyna
i ladnie wysusza jame ustna, co akurat przy zabiegach dentystycznych jest przydatne.
--
- tom76
- zaufany użytkownik
- Posty: 412
- Rejestracja: wt mar 07, 2006 2:02 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Rybnik
Chory ząb->chore oko->zespół paranoidalny?
Trudno jest powiedzieć jaka jest przyczyna chorób psychicznych.Sami lekarze nie wiedzą.Ale można szukać.Tego nikt nie zabrania.
Mam swoje zdanie w tym temacie i być może wiem co tak naprawdę wywołało u mnie chorobę psychiczną oprócz moich jak się wydaje skłonności wrodzonych.
To co napiszę działo się około 10 miesięcy przed szpitalem psychiatrycznym.
W lipcu 2003r.zaczął mnie boleć ząb(7,lewa,góra)Ale do dentysty poszłem dopiero w marcu 2004r.Dlaczego?
Napisałem tuhttp://schizofrenia.evot.org/viewtopic. ... 5349#15349
Pod koniec sierpnia 2003r.rozładowywałem samochód dostawczy(towar ważył 1 tonę)Wieczorem mocno rozbolała mnie głowa i oczy(Gdy patrzyłem tylko prawym okiem miałem czarną okrągłą plamkę przed sobą)Poszedłem do okulistki.Po zbadaniu skierowała mnie do kliniki po zdjęcie oka(Angiografia fluorosceinowa)Z tamtąd od razu trafiłem do szpitala na okulistykę na tydzień(na początku września)
Rozpoznanie:zapalenie siatkówki prawego oka(Chorioretinitis centralis oc.dex.)Podawali mi do ręki steryd,krople naclof i dicortineff oraz augmentin,dexaven i calcium.
Po szpitalu brałem w różnych dawkach i w różnym okresie:dexamethason,ascorutical,aspargin,biseptol,diuramid,diclac,venotrex,10 zastrzyków cacarboxulasum i witaminy E i A+E.
Okulistka-irydolog ostrzegła mnie że lek dexamethason może wywołać u mnie sny i wizje bo tak mieli inni pacjenci.Ale u mnie nic takiego nie było .Raz na początku miałem silny niepokój ale wziąłem na uspokojenie napój z Melisy i mi przeszło.
Leczenie oka trwało od września do połowy listopada i się udało.Byłem i jestem z tego leczenia zadowolony.Na pytanie co było bezpośrednią przyczyną choroby okulistka stwierdziła że coś zatruło organizm ale nie powiedziała co konkretnie.
Teraz myślę że chorobę oka wywołała infekcja z zęba a potem gdy w marcu 2004r.zacząłem leczyć ten ząb infekcja poszła na mózg i wywołała chorobę psychiczną pod koniec kwietnia 2004r.
To są moje przypuszczenia bo 100%pewności nie mam.
"Jeśli prawda nie ukazuje tego,
co należy czynić,to zawsze wskaże na to,
czego czynić nie należy."
Lew Tołstoj
Pozdrawiam
Mam swoje zdanie w tym temacie i być może wiem co tak naprawdę wywołało u mnie chorobę psychiczną oprócz moich jak się wydaje skłonności wrodzonych.
To co napiszę działo się około 10 miesięcy przed szpitalem psychiatrycznym.
W lipcu 2003r.zaczął mnie boleć ząb(7,lewa,góra)Ale do dentysty poszłem dopiero w marcu 2004r.Dlaczego?
Napisałem tuhttp://schizofrenia.evot.org/viewtopic. ... 5349#15349
Pod koniec sierpnia 2003r.rozładowywałem samochód dostawczy(towar ważył 1 tonę)Wieczorem mocno rozbolała mnie głowa i oczy(Gdy patrzyłem tylko prawym okiem miałem czarną okrągłą plamkę przed sobą)Poszedłem do okulistki.Po zbadaniu skierowała mnie do kliniki po zdjęcie oka(Angiografia fluorosceinowa)Z tamtąd od razu trafiłem do szpitala na okulistykę na tydzień(na początku września)
Rozpoznanie:zapalenie siatkówki prawego oka(Chorioretinitis centralis oc.dex.)Podawali mi do ręki steryd,krople naclof i dicortineff oraz augmentin,dexaven i calcium.
Po szpitalu brałem w różnych dawkach i w różnym okresie:dexamethason,ascorutical,aspargin,biseptol,diuramid,diclac,venotrex,10 zastrzyków cacarboxulasum i witaminy E i A+E.
Okulistka-irydolog ostrzegła mnie że lek dexamethason może wywołać u mnie sny i wizje bo tak mieli inni pacjenci.Ale u mnie nic takiego nie było .Raz na początku miałem silny niepokój ale wziąłem na uspokojenie napój z Melisy i mi przeszło.
Leczenie oka trwało od września do połowy listopada i się udało.Byłem i jestem z tego leczenia zadowolony.Na pytanie co było bezpośrednią przyczyną choroby okulistka stwierdziła że coś zatruło organizm ale nie powiedziała co konkretnie.
Teraz myślę że chorobę oka wywołała infekcja z zęba a potem gdy w marcu 2004r.zacząłem leczyć ten ząb infekcja poszła na mózg i wywołała chorobę psychiczną pod koniec kwietnia 2004r.
To są moje przypuszczenia bo 100%pewności nie mam.
"Jeśli prawda nie ukazuje tego,
co należy czynić,to zawsze wskaże na to,
czego czynić nie należy."
Lew Tołstoj
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony pn sty 08, 2007 11:41 am przez tom76, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: czw lis 02, 2006 5:12 pm
- Lokalizacja: podlaskie
mała ankieta o przyczynach
...zawsze byłem trochę "na boku". Ojciec alkoholik. Matka w chmurach. Brakowało mi zawsze ich zainteresowania. Zazdrościłem innym dzieciom, że wychodzą z rodzicami na spacery... ja tylko o tym marzyłem i bawiłem sie starymi gazetami. W szkole nie umiałem nawiązywać kontaktów z chłopcami w moim wieku. Wydawali mi się lepsi ode mnie. W kręgu dziewczyn czułem sie swobodniej, bo one były bardziej łagodne. Dziewczyn miałem w życiu pod dostatkiem, bo jestem przystojnym chłopakiem. To tez imponowało moim rówieśnikom, to że mam powodzenie u dziewczyn. Nawet to nie potrafiło mnie cieszyć, bo to nie było to... ciągle mi czegoś brakowało. Po studiach praca i małżeńtwo... raczej nieświadome. Namówiła mnie do tego dziewczyna i mama była szczęśliwa. Córka przyszła na świat po roku. Pracowałem coraz więcej, nawet nocami, żeby zarobic i dać coś rodzinie... bo nie umiałem po prostu kochać. To była moja miłosc: obdarowywać materialnymi rzeczami. Stres, bezsenność, lęk przed utratą żony która czuła się niekochana (ale teź nie umie kochać) i coraz bardziej agresywna. Depresja. Piguły. NIc lepiej. Samotność. Lęki. Próba rozwodu. żona uprosiła mnie zostać. Zaczęła o mnie dbać więcej. Czuła sie winna? Samotność dokuczała mi bardzo. Oprócz dbania od strony żony...żadnego zainteresowania mną. A le dobre i to... taka ona jest... ale przywiązana. Ja też. Praca. Praca. Praca. Komputer. Komputer. Leki z wizjami i glosami....Szpital. Schizofrenia . Zastrzyki.
Jednego dnia odnalazłem moje stare wiersze.... przepełnione "hymnami" do męskości, dzielności, obrazy snów i fantazmów.... kilka tygodni po tym poznałem obecnego mojego przyjaciela B. Nasza przyjaźn zmieniła się w miłość. Tak. Kocham mężczyznę i nikt o tym nie wie. Rozwodzę sie. Samotność zniknęła. Zrozumiałem że żona nigdy nie będzie dla mnie więcej jak przyjacielem.
Czy to koniec mojej choroby? Jeszcze nie wiem.
Jednego dnia odnalazłem moje stare wiersze.... przepełnione "hymnami" do męskości, dzielności, obrazy snów i fantazmów.... kilka tygodni po tym poznałem obecnego mojego przyjaciela B. Nasza przyjaźn zmieniła się w miłość. Tak. Kocham mężczyznę i nikt o tym nie wie. Rozwodzę sie. Samotność zniknęła. Zrozumiałem że żona nigdy nie będzie dla mnie więcej jak przyjacielem.
Czy to koniec mojej choroby? Jeszcze nie wiem.
Re: mała ankieta o przyczynach
Na moje zachorowanie na pewno wpłynęło izolowanie się od innych ludzi i wybujała wyobraźnia. Kiedyś wyobrażałam sobie, że ze mną ktoś rozmawia za pomocą telepatii, po jakimś czasie zaczęłam słyszeć głosy. Mam je do dziś. Na szczęście w telepatię już nie wierzę.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: mała ankieta o przyczynach
U mnie chorobę najprawdopodobniej spowodowało przemęczenie i stresy. Od praktycznie gimnazjum uczyłem się nocami, a w dzień po szkolę odsypiałem. Taki stan trwał, aż do 3 klasy szkoły średniej, gdy pojawiły się głosy. Zawsze miałem kochającą rodzinę i sam od siebie wymagałem więcej niż inni ode mnie. W gimnazjum dostałem nagrodę burmistrza za wyniki w nauce. W liceum miałem same czwórki i piątki. Maturę zdałem bardzo dobrze i dostałem się na studia. Jako młody chłopak byłem idealistą i miałem wygórowane oczekiwania w stosunku do mojego otoczenia. A rzeczywistość była inna, więc się izolowałem. Pamiętam, że gdy wystąpiły u mnie pierwsze objawy byłem przemęczony nauką. Teraz w sumie choroba spowodowała to, że się nie przemęczam. Wolę się wyspać niż nocami siedzieć nad książkami. Jestem przeciwieństwem siebie dawnego, gdyż po lekach jestem leniwy i są takie dni że nic mi się nie chce i nie mogę się do nauki zabrać. No, ale dzięki bogu daje sobie jakoś radę na studiach. Zobaczymy w sumie co to będzie z tymi studiami. Styczeń zaowocuje w różne zaliczenia i w lutym będzie sesja. W sumie pożyjemy to zobaczymy, mam nadzieje ze uda mi sie wygonic z tyłka lenia i wziąść się do roboty.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8034
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: mała ankieta o przyczynach
A może to zmieniona zmieniona psychika spowodowała, że zacząłeś ignorować sygnały Twojego organizmu ?Anonim pisze:... chorobę najprawdopodobniej spowodowało przemęczenie i ...
Trzymam za Ciebie kciuki ze studiami. Jaki to za kierunek i jaka uczelnia ?
Re: mała ankieta o przyczynach
Zmieniona psychika?? co masz na myśli Zbyszku? Nie wysypiałem się i siedziałem po nocach dlatego, że zależało mi na nauce. Bardziej mi zależało niż teraz. Teraz to w sumie bardziej mi zależy na zdrowiu, niż na nauce. No, ale nic. Studiuję na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. A kierunek to filologia angielska.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8034
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: mała ankieta o przyczynach
Pamiętam, że sam też przesiadywałem wieczorami. Teraz myślę, że już wtedy było we mnie coś z jakiejś dziwnej melancholii lub wręcz depresji, co do tego prowadziło.
Filologia angielska
Co czytasz ? (ej, to lepiej w innym wątku)
Filologia angielska

Re: mała ankieta o przyczynach
Nie znam przyczyny swojego zachorowania, chociaz dobrze pamietam jak sie zaczęło.Mój lekarz twierdzi,że to skutki DDA, cos musi mówić.Jednak nie wiem czy ktokolwiek zna przyczyne zachorowania na schizofrenię.Z depresją jest troszke łatwiej i często można poznać przyczynę.
Re: mała ankieta o przyczynach
.
wolę być niedoskonałą wersją samej siebie,niż najlepszą kopią kogoś innego