Historia mojej psychozy

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Awatar użytkownika
Maca
zaufany użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: czw gru 25, 2008 4:42 pm
Status: Grafik
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Stara Miłosna
Kontakt:

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Maca »

Myślę że psychozę może wywołać cokolwiek, więc nie da się powiedzieć "nie czytajcie książek Dana Browna bo będziecie mieli psychozę". Świetny opis Alexo, wręcz dziwię się że pamiętasz wszystko z takimi szczegółami :) Moja pierwsza psychoza rozwijała się bardzo powoli, od olśnienia do olśnienia narastała we mnie, a pierwszym olśnieniem był tekst w internecie o teoriach barw. Zacząłem sporządzać swoją własną teorię bazując na tym tekście i powoli się rozrastała i potwierdzała się w praktyce, w życiu codziennym, aż wreszcie była tak doniosła że stałem się kimś bardzo ważnym, z posłannictwem dziejowym :) i tak dalej reszta jak to zwykle w schizofrenii, wzloty i upadki.
Awatar użytkownika
alexa__
zaufany użytkownik
Posty: 114
Rejestracja: śr lip 11, 2012 2:05 pm

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: alexa__ »

Maca pisze: aż wreszcie była tak doniosła że stałem się kimś bardzo ważnym, z posłannictwem dziejowym :)
Widze, ze nas laczy urojenie poslannictwa :P Wiesz, ja myslalam w pewnym momencie, ze to DZIEKI MNIE Polska zostala na czele Rady Unii Europejskiej 1-ego lipca 2011 roku!!! Mowilam rodzicom, ze moga ze mnie byc dumni, bo tyle juz dokonalam lol. A tu sie okazuje, ze mna zawladnely moje urojenia i myslalam o sobie bog wie co :/ Coz.... schizofrenia.
Awatar użytkownika
Maca
zaufany użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: czw gru 25, 2008 4:42 pm
Status: Grafik
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Stara Miłosna
Kontakt:

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Maca »

Posłannictwo a jakże. Ja byłem spełnieniem mickiewiczowskich przepowiedni, bohaterem romantycznym. Gdy mnie wlekli pielęgniarze na oddział to wszem wykrzykiwałem "A IMIĘ JEGO CZTERDZIEŚCI I CZTERY" i pokazywałem oburącz viktorię. Pamiętam że po tym występie byłem bardzo szanowany na oddziale, od razu wniknąłem we wszelkie koterie szpitalne, częstowano mnie papierosami i w ogóle pełen respect :)
Awatar użytkownika
Ryszard
zaufany użytkownik
Posty: 754
Rejestracja: pt paź 03, 2003 4:20 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Ryszard »

Myślę, że dpóki piszecie o swojej chorobie tak emocjonalnie to jeszcze musicie trochę poczekać ...
Wyjście ze schizo polega na tym, że przestaje się przeżywać wydarzenia z psychozy, że wraca sie do normalnego życia, że w ogóle nie mysli się o schizo.

Też miałem gwałtowny wybuch schizo, przeżycia podobne, ale od 21 lat w ogóle o tym nie myślę, po prostu żyję normalnie.
Biorę dawkę podtrzymującą i zamierzam brac do końca zycia, bo wiem jak łatwo zachorować i jak trudno z tego wyjść.

Słuchajcie lekarzy psychiatrów!

W sumie to wychodzi prawo Kempińskiego, im gwałtowniejszy wybuch i wiekszy odjazd od rzeczywistości tym lepsze rokowania w schizie.

Pozdrawiam wszystkich,
życząc jak najszybszego zapomnienia wszelkich swoich chorobowych urojeń.
Awatar użytkownika
alexa__
zaufany użytkownik
Posty: 114
Rejestracja: śr lip 11, 2012 2:05 pm

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: alexa__ »

Ryszard pisze:Myślę, że dpóki piszecie o swojej chorobie tak emocjonalnie to jeszcze musicie trochę poczekać ...
U mnie jest to jeszcze dosc na ''swiezo'', bo zachorowalam rok temu... Bylo to dla mnie wstrzasajace przezycie, dlugo o nim nie zapomne...
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: cezary123 »

Ja trochę z sentymentu wróciłem do swoich przeżyć, opracowałem literacko i pochwaliłem się nimi tutaj.
To są takie rzeczy jak czasem dla niektórych objawienia, czy nawrócenia lub wizje mistyczne.
Pamięta się je całe życie choć traktuje sceptycznie.
Izka25
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: ndz sie 05, 2012 11:27 am

Re: Historia mojej psychozy- mojego chłopaka

Post autor: Izka25 »

Kochani moi ... czytając wasze przeżycia o chorobie jestem zdumiona. Akurat ja jestem osobą zdrową ale mój chłopak jest chory na schizofrenie tak jak wy i też na tle religijnym. Jesteśmy ze sobą od ponad dwóch lat i nie jedno przeszliśmy razem. Dokładnie teraz jest na leczeniu szpitalnym a ja szukam pomocy... bardzo ale to bardzo chciała bym mu pomóc, ciężko patrzeć na kogoś kto chce zmienić świat na lepsze, chodzi i naucza jak Jezus, chce pozbawić szatana władzy i zostawia wszystko i podąża za Jezusem ale zawsze ma we mnie wsparcie i wysyłam go do lekarza jak coś jest nie tak. Jeśli chodzi o leki to on ma zastrzyki Rispolept Consta. Są dobre i skuteczne a to że jest teraz w szpitalu to niestety na własne życzenie bo zaprzestał brania leków bez mojej wiedzy bo chciał się trochę odchudzać... - tak stwierdził... Pod koniec września pobieramy się :) a ja się martwię czy dojdzie do zdrowia :( uparł się że da radę a ja się boje bo to jeden jedyny dzień w życiu i chciałam bym byśmy oboje byli szczęśliwi... tak w sumie czytałam dużo o sytuacjach gdzie osoby zdrowe też pomału wysiadają, albo odchodzą... A ja z tego miejsca apeluje że żadna choroba nie jest w stanie kogokolwiek rozdzielić! jestem osobą silną i uparcie dążę do celu.. miałam rozmowę z lekarzem który chciał sprawdzić czy jestem świadoma tej choroby? - Otóż jestem. Powiedziałam mu że jeśli będziemy w związku ze sobą współpracować do sukces murowany :) a to czy ktoś jest chory czy zdrowy to tak samo zasługuje na szczęście!!!! nie ważne czy ktoś ma schizofrenie czy jest niewidomy... bo nikt nie ma karteczki na czole '' jestem chory'' i wszyscy ludzie na ulicy wyglądają tak samo ! Medycyna jest teraz tak rozwinięta że zawsze znajdzie się lekarstwo :) Myślę również by zapisać nas na jakieś zajęcia dla osób chorych i ich partnerów z tego względu by on czuł się lepiej i abym ja szybciej potrafiła rozpoznać początek choroby ale i równocześnie za szybko nie panikowała. Pozdrawiam Was i głowa do góry bo pamiętajcie że ''zawsze po burzy wychodzi słońce :) ''
Awatar użytkownika
schizo11
zaufany użytkownik
Posty: 1053
Rejestracja: śr wrz 28, 2011 9:58 am
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: schizo11 »

Izka... takiej dziewczyny nie jeden by pozazdrościł. Poczytaj jak najwięcej o schizofrenii żebyś po prostu była świadoma. Twój chłopak może mieć duże problemy ze znalezieniem pracy, utrzymaniem się w niej. Po prostu miej to na uwadze, że może być tak, że ty będziesz główną żywicielką w rodzinie. Nie zniechęcam Cię ale nie chciałbym też żebyś się rozczarowała. Jeżeli mu tak nagle "odbiło" i wcześniej był towarzyski, zaradny i w ogóle to dobrze. Gorzej jeżeli schizofrenia rozwija się powoli, podstępnie, jeżeli ktoś zanim zachoruje potraci wszystkich znajomych, nie ma celu w życiu itd.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: cezary123 »

Tak, najważniejsze to osiągnięcie po chorobie samodzielności i niezależności finansowej.
Twój chłopak Izka25, ma jeszcze to szczęście, że Wasza miłość trwa.
jugi
bywalec
Posty: 38
Rejestracja: śr wrz 07, 2011 8:41 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: jugi »

Izka25 bądź dzielna i wytrwała :wink: fajnie ze Twoj chlopak ma taką dziewczynę jak Ty...tylko pozazdroscić
Izka25
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: ndz sie 05, 2012 11:27 am

Re: Historia mojej psychozy- mojego chłopaka

Post autor: Izka25 »

Dzięki za słowa otuchy i prawdy przede wszystkim :) On ma to szczęście że jego pracodawca wie że jest chory na schizofrenie i to złoty człowiek , powiedział że i on nas nie zostawi, że mój narzeczony ma wracać do zdrowia i że firma na niego poczeka aż dojdzie do pełni sił :) ( nawrót był już 3 razy, średnio co 2 lata choroba o sobie przypomina) a jego szef stoi za nami murem :) takich ludzi jak on to jeszcze nie znałam jak żyje! Z takim sercem, a pracowników traktuje jak rodzinę :) naprawdę dusza człowiek! oboje na szczęście pracujemy także jakoś damy sobie radę. Wiecie... chwilami jestem zła na siebie że chcę pomóc a nie wiem jak bo nie dam mu proszku na ból głowy przecież :|a z drugiej strony przeżywam to tak samo mocno jak i on :( ale zawzięłam się i powiedziałam że teraz będę mu się baczniej przyglądać, dużo rozmawiać i postaram się zorganizować jakąś terapię dla par, będziemy chodzić i wymieniać własne doświadczenia... nie zostawię go z tym bo jeśli on cierpi to i ja.. najgorsza jest tylko ta bezradność i moja niemoc w takiej sytuacji. Co do choroby to lekarz stwierdził że ma lekką odmianę tzn że idzie ją szybciej rozpoznać i kontrolować.. Także jestem dobrej myśli, i nie rozwija się.. tzn za każdym razem jest to samo, nie jest coraz to gorzej. Zawsze zastanawiałam się jak to jest? Skąd to się bierze? dlaczego mój narzeczony? i dlaczego ja nic nie słyszę? Lekarz fachowo wytłumaczył mi na czym rzecz polega. Ja jestem silniejsza psychicznie i się nie poddam a on zawsze będzie miał wsparcie i motywacje! tak sobie myślę- bo czytałam wiele wiadomości o tym że żona odeszła od chorego męża bo nie wytrzymała, albo że coś było nie tak... Ale powiem tak jeśli osoba zdrowa jest silna i zawzięta w sobie to nie odejdzie, wiem że nie jest łatwo bo i ja kilka razy poddawana byłam próbie ale wytrzymałam i wiem że dam radę... teraz jesteśmy osobno - bo jest na leczeniu ale czekam bo wiem że warto!!!! jestem z nim z MIŁOŚCI a nie z litości! :) kurcze, powinna byłam pójść za lekarza terapeute he he ...
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11093
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy- mojego chłopaka

Post autor: hvp2 »

Izka25 pisze:jestem z nim z MIŁOŚCI a nie z litości!
@Izka25
Badania naukowe wykazały prawidłowość, że osoby pozostające w związku małżeńskim chorują lżej i częściej osiągają remisję!
Izka25
zarejestrowany użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: ndz sie 05, 2012 11:27 am

Re: Historia mojej psychozy- mojego chłopaka

Post autor: Izka25 »

A mam jeszcze takie pytanko, może głupie ale do końca nie wiem sama czy mężczyźni chorzy na schizofrenie mogą być bezpłodni? bo to że dzieci mogą też mieć tą chorobę to wiem, tak w sumie 50/50 tzn że mając 4 dzieci dwoje z nich może mieć, albo wszystkie albo też żaden maluszek, wiem to z rozmowy z lekarzem natomiast zapomniałam pytać jak to jest z płodnością. pomóżcie :?
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Kamil Kończak »

Schizofrenia nie jest chorobą dziedziczną. Jak widać w rodzinach nie wszystkie dzieci chorują.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Olenka1985
zarejestrowany użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: śr sie 29, 2012 1:24 pm

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Olenka1985 »

Czytając Twoje wspomnienia troche się uśmiałam, bo u mnie było podobnie. Ja też chodziłam w błekitnym swetrze do kolan i baletkach z różami ala pompony i myślałam, że jestem TA PANNA CO ZETRZE MU GŁOWE!! Miałam nawet takie kółko do ćwiczenia łydek, jakiś ruski wynalazek i myślałam, że od dzieciństwa byłam szkolona do tej specjalnej misji. Wiecie co, ja to się już tylko śmieję z tego, bo to są takie bzdury, że ciężko to na poważnie brać.
Awatar użytkownika
alexa__
zaufany użytkownik
Posty: 114
Rejestracja: śr lip 11, 2012 2:05 pm

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: alexa__ »

Olenka1985 pisze:Czytając Twoje wspomnienia troche się uśmiałam, bo u mnie było podobnie. Ja też chodziłam w błekitnym swetrze do kolan i baletkach z różami ala pompony i myślałam, że jestem TA PANNA CO ZETRZE MU GŁOWE!! Miałam nawet takie kółko do ćwiczenia łydek, jakiś ruski wynalazek i myślałam, że od dzieciństwa byłam szkolona do tej specjalnej misji. Wiecie co, ja to się już tylko śmieję z tego, bo to są takie bzdury, że ciężko to na poważnie brać.
Olenka, ale nie przebijesz tego: Mialam bluze firmy Bench (oczywiscie NIEBESKA), ktora miala dziury w rekawach takie na kciuka. Uroilam sobie, ze to sa moje dziury takie jakie mial Jezus po zdjeciu z krzyza :shock: i chodzilam dumnie w tej bluzie po oddziale szpitala psychiatrycznego niczym taki ''wspolczesn'' Jezus. Jedno z moich wielu urojen...
Olenka1985
zarejestrowany użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: śr sie 29, 2012 1:24 pm

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Olenka1985 »

alexa__ pisze:
Olenka1985 pisze:Czytając Twoje wspomnienia troche się uśmiałam, bo u mnie było podobnie. Ja też chodziłam w błekitnym swetrze do kolan i baletkach z różami ala pompony i myślałam, że jestem TA PANNA CO ZETRZE MU GŁOWE!! Miałam nawet takie kółko do ćwiczenia łydek, jakiś ruski wynalazek i myślałam, że od dzieciństwa byłam szkolona do tej specjalnej misji. Wiecie co, ja to się już tylko śmieję z tego, bo to są takie bzdury, że ciężko to na poważnie brać.
Olenka, ale nie przebijesz tego: Mialam bluze firmy Bench (oczywiscie NIEBESKA), ktora miala dziury w rekawach takie na kciuka. Uroilam sobie, ze to sa moje dziury takie jakie mial Jezus po zdjeciu z krzyza :shock: i chodzilam dumnie w tej bluzie po oddziale szpitala psychiatrycznego niczym taki ''wspolczesn'' Jezus. Jedno z moich wielu urojen...
Dobre! Ale przynajmniej wiedziałaś, że jesteś w szpitalu, w hospicjum jak piszesz. Ja myślałam że jestem w jakimś big braderze, gdzie toczy się walka o miano formuły jeden. Czyli wiesz taka recydywa bez zęba na przedzie. Przy każdym braniu leków podbiegałam do wózka i krzyczałam formuła jeden pierwsza! Nazywałam sie też Reina uno.

Podobnie do Ciebie mieszkałam 7 lat w Anglii, od roku jestem w Polsce dopiero, ciężko było się przestawić. Ale teraz cieszę się z tego.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: cezary123 »

Fajne urojenia. Ja rozpoznałem szpital dopiero na drugi dzień. Najpierw kojarzyło mi się to wszystko z jakąś tajną bazą wojskową albo Pentagonem, bo nastąpił kontakt z UFO, i miałem odegrać ważną rolę w ocaleniu Ziemi przed wojną nuklearną, :wink:
Jak myślicie, skąd takie barwne zniekształcenia rzeczywistości tak naprawdę się biorą?
Olenka1985
zarejestrowany użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: śr sie 29, 2012 1:24 pm

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: Olenka1985 »

cezary123 pisze:Fajne urojenia. Ja rozpoznałem szpital dopiero na drugi dzień. Najpierw kojarzyło mi się to wszystko z jakąś tajną bazą wojskową albo Pentagonem, bo nastąpił kontakt z UFO, i miałem odegrać ważną rolę w ocaleniu Ziemi przed wojną nuklearną, :wink:
Jak myślicie, skąd takie barwne zniekształcenia rzeczywistości tak naprawdę się biorą?
Ja myślę, że to są zarówno nasze lęki (jak w przypadku moim i alexy urojenia o szpitalu. Ja mieszkałam w mieście, gdzie jest więzienie i często widzi się recydywistów, których można się po prostu bać), a Twoje zniekształcenie szpitala było marzeniem o odegraniu specjalnej roli w dziejach ludzkości (urojenia wielkościowe). My jako Maryje i ty jako agent specjalny chcieliśmy sobie zrekompensować za to, że czuliśmy się mało ważni i wpływowi w rzeczywistości.

Ja tak to sobie tłumaczę. Macie jakiś inny pomysł?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Historia mojej psychozy

Post autor: cezary123 »

Kiedyś chyba za dużo naoglądałem się filmów SF i MacGyver. Serial był ciekawy, dopóki był racjonalny i oparty na nauce i SF ale w pewnym momencie serii zaczęły pojawiać się scenariusze z elementami nadprzyrodzonymi- wyjścia MacGyvera w zaświaty do swojego dziadka, duchy, Ufo, Yeti itd. No i zrobiło się nieprzyjemnie. Identyczne męczące wrażenie miałem podczas uświadamiania sobie swoich urojeń. :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „kto pomoże”